Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 29741.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.40 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

popracowy lajcik

Czwartek, 9 kwietnia 2015 • dodano: 09.04.2015 | Komentarze 0

Taka tam rundka po pracy. Najpierw w celach serwisowych roweru, a potem dla zrelaksowania się i wykorzystania ładnej, wiosennej pogody. :)



Legnica - Gniewomierz - Legnickie Pole - Koskowice - Legnica

Kategoria 25-50 km


to tu, to tam

Wtorek, 7 kwietnia 2015 • dodano: 07.04.2015 | Komentarze 0

Po mieście w celach różnych. Gdyby moja jazda ograniczała się tylko do jazd miejskich, tak jak w przypadku niedzielnych, parkowych rowerzystów, to strzeliłabym sobie w łeb. :/ Nie wiem co gorsze - fatalny stan dróg w mieście czy fakt, że trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby nie mieć bliskiego spotkania z jakimś autem.

Kategoria 1-25 km


Niech to szlag z taką pogodą!!!

Sobota, 4 kwietnia 2015 • dodano: 04.04.2015 | Komentarze 6

Ja rozumiem, że przez kilka dni może być gorsza pogoda. No, ale żeby tak od 9 dni, to już chamstwo w czystej postaci. Wichury, deszcz, śnieg, grad na zmianę ze słońcem. Super! Nic tylko jeździć. No to dzisiaj w końcu wyszłam na rower. Było tak pięknie - słonecznie, ciepło, wiosennie. Zaplanowałam fajową traskę po Chełmach. I co? I pstro.

Do Winnicy jechało mi się super - pełne słoneczko, niezbyt upierdliwy wiatr, micha na buzi, czego chcieć więcej? :) Tuż za Winnicą rogal bardzo szybko zszedł mi z twarzy, jak zobaczyłam, że z zachodu wprost na mnie naparzają sine chmury. :( Gdybym wyjechała z domu ze dwie godziny wcześniej, to udałoby mi się wbić w okienko pogodowe. Ale dzisiaj chęć wyspania się była silniejsza od chęci wyjścia na rower. No to miałam za swoje. :/ Nie minęło kilka minut, a patrzyłam sobie z przystanku (na szczęście!) na pięknie zacinający śnieg z gradem. :D



I szlag trafił moje plany wycieczkowe, bo z zachodu nadciągały kolejne brzydactwa. Zdecydowałam się zawrócić do domu, bo nie miałam najmniejszej ochoty na moknięcie.

To zdjęcie idealnie oddaje ostatnią kilkunastodniową aurę - po lewej wiosna, po prawej - zima.



Po przeczekaniu śniego-gradu ruszyłam w drogę powrotną, z żalem zostawiając Chełmy za plecami. :(



Do Słupa prułam jak oszalała, żeby zdążyć uciec przed kolejnym rzutem gradu. Na szutrze do Warmątowic zobaczywszy, że udało mi się uciec przed chmurami, zaczęłam jak głupia śmiać się sama do siebie. Pokazałam ciężkim chmurzyskom gest Kozakiewicza i w Warmątowicach zdecydowałam się, że jednak przedłużę sobie trasę i wrócę do Legnicy przez Legnickie Pole.

W Przybyłowicach, przy jednym z domostw, tak zahamowałam, że o mało co nie zaliczyłam szczupaka przez kierę. No, ale jak zobaczyłam 2 kocie cuda, to musiałam się zatrzymać.

Cremaster rzucam Ci challenge. :D Jak dorwiesz gdzieś ładniejsze futrzaki, to stawiam browara. :D







W sumie to już mogę ogłosić, że wygrałam i nie znajdziesz nigdzie ładniejszych. :PPP ;)

A za Małuszowem, w drodze na Legnickie Pole, zobaczyłam, że Legnickiego Pola prawie nie widać. :D



Burza śnieżna szła na południowy-wschód, więc nie pozostało mi nic innego, jak zawrócenie na krajówkę i powrót do Legnicy możliwie najkrótszą drogą. Udało mi się dojechać do domu o suchych butach, ale wróciłam na lekkim wkurwie, że przez tą zmienną pogodę, musiałam zmienić plany wycieczkowe. :/



Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Winnica - Słup - Warmątowice Sienk. - Przybyłowice - Małuszów - Mąkolice - Koiszków - Nowa Wieś Legnicka - Legnica - Bartoszów - Legnica

#ZIMOWYPIERDALAJ!!!

Kategoria 25-50 km


Uczestnicy

terenowo-szutrowe oficjalne rozpoczęcie wiosny :)

Sobota, 21 marca 2015 • dodano: 21.03.2015 | Komentarze 7

Przez cały miniony tydzień pitolili, że w ten weekend pogoda będzie na pewno nie wiosenna. Więc trzaskałam te nudne rundki po pracy, żeby nadgonić zaplanowane na marzec kilometry. I co? I figa z makiem. Pierwszy oficjalny dzień wiosny był przepiękny! :) Miał być krótki wypad na południe połączony z ewentualnym uciekaniem przed deszczem w drodze powrotnej, a skończyło się tak jak widać w statystyce wpisu. :)

Na początek asfaltami dojechałyśmy z Moniką do Stanisławowa. Z podjazdu pod radiostację zrezygnowałyśmy, bo zaplanowałam na dzisiaj jazdę po szutrach z domieszką poważniejszego terenu. No bo ileż można jeździć tymi samymi asfaltami? Zaczyna mi się to powoli nudzić, ale ja nie lubię nudzić się na rowerze. :P

Więc tuż po wjeździe do Stanisławowa odbiłyśmy na czerwony szlak prowadzący do Bogaczowa. Na początek miałyśmy małą przeprawę przez strumyk, a potem zaczęło się ostre podejście pod górę. Podjechanie tego nie wchodziło w rachubę. Na górę prowadziły dwie ścieżki. Miałyśmy do wyboru albo marsz po kolana w błocie, albo walkę z zalegającymi na szlaku połamanymi drzewami oraz gałęziami. Wybrałyśmy walkę z drzewami. :)



I tak przez dobre kilkaset metrów - albo zalegające pnie drzew, albo gałęzie. :) I do tego ostro pod górę, z nogami zapadającymi się w liściach - można było się zmęczyć.



Po odcinku z przeszkodami, szlak przeistoczył się w bardzo przyjemną leśną ścieżkę, wyściełaną liśćmi.



Miejscami jechałyśmy też brzegiem szczytu wzgórza, co zapewniło nam mnóstwo frajdy widokowej i w ogóle rowerowej. Świetne są takie szlaki!



Po wyjechaniu z trawiasto-liściastego odcinka, trafiłyśmy na fragment, którego nie sfotografowałam, bo byłam skupiona na nie zatapianiu się po kolana w rozrytym przez traktory błocie. Na szczęście ta część szlaku dosyć szybko się skończyła i zaczęłyśmy zjazd do Bogaczowa dosyć komfortową, ubitą ścieżką. Można było nieźle się rozpędzić i byłoby idealnie, gdyby nie źle wyprofilowane rynny, przed którymi trzeba było zwalniać.



Po drodze, przez drzewa, przebijały się widoczki. :)



I końcówka zjazdu do Bogaczowa.



Jak przejrzałam w domu mapkę, to okazało się, że w pewnym momencie zboczyłyśmy z czerwonego szlaku i do Bogaczowa zjechałyśmy jakąś drogą nieoznaczoną na mapie. No nic. Trzeba będzie tam wrócić i przejechać ten czerwony od początku do końca. :)

W Bogaczowie odbiłyśmy w stronę Pomocnego i wjechałyśmy na Górzec, a dalej fantastycznymi szutrami zjechałyśmy do Jerzykowa.





Końcówka zjazdu jest bardzo ostra, a ponadto kończy się zakrętem, więc tutaj zawsze zsiadam z roweru i podziwiam las z perspektywy pieszego. :)



Po dojechaniu przez Jerzyków do Chełmca, wbiłyśmy się na polny skrót do Myśliborza, skąd zaczęłyśmy podjeżdżać do Myślinowa. Na podjeździe dołączył do nas Łukasz, więc w obstawie CCC ruszyłyśmy kolejnymi szutrami w stronę Muchowa. Następnie w Muchowie skręciliśmy w las, bo wyczaiłam na mapie, że do Rzeszówka można dojechać komfortową drogą pożarową. No i faktycznie - szuter okazał się rewelacyjny!



I słit focia z rąsi z CCC. :)



Po wyjechaniu z lasu, dziurawym asfaltem zjechaliśmy do Kondratowa. Chciałam dzisiaj zaliczyć jeszcze dzisiaj szutry prowadzące do Leszczyny, ale przez goniący nas czas, zdecydowaliśmy się wrócić do Legnicy najkrótszą drogą, czyli przez szutrowy zjazd z Górzca do Męcinki. Uwielbiam go. Najlepszy szutrowy zjazd w regionie! Zdecydowanie.

Tutaj końcówka zjazdu.



A potem to już nudny powrót asfaltami przez Męcinkę i Słup.

Hmm. Reasumując. Wycieczka była mega. Pogoda piękna. Świetne towarzystwo. Rozdziewiczyłam kolejne szlaki w Chełmach. :) Wróciłam do domu mocno zmęczona, więc czego chcieć więcej od wycieczki rowerowej? :)



Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - czerwonym szlakiem do Bogaczowa - Górzec - Jerzyków - Chełmiec - Myślibórz - Myślinów - szutrami do Muchowa - szutrami do Rzeszówka - Kondratów - Pomocne - Górzec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 75-100 km


popracowa rundka vol. 3

Czwartek, 19 marca 2015 • dodano: 19.03.2015 | Komentarze 5

Ciąg dalszy uskuteczniania krótkich wypadów po pracy, bo na weekend znowu prognozują "piękną, słoneczną" pogodę. :/ Dobrze, że lubię jeździć do Kunic na objazd jeziora, bo inaczej szlag by mnie trafił, że dni są jeszcze tak krótkie i nie można dalej pojechać.

A dzisiaj dodatkowo trafił mi się w Kunicach taki oto widoczek. Cud, miód i orzeszki. :)



I na koniec obiecana we wtorek lampa, widoczna z osiedlowego wiaduktu. :)





Kategoria 1-25 km


popracowa rundka vol. 2

Wtorek, 17 marca 2015 • dodano: 17.03.2015 | Komentarze 4

I znów krótki wypad po pracy. Do Rosochatej z paszczowiatrem, powrót do Legnicy - miodzio. :D

Dzisiaj tylko fotka "morza" Jaśkowickiego. :)



Był dzisiaj przepiękny zachód słońca. Na osiedlu mamy wiadukt, który stanowi dobry punkt widokowy na okolice. Więc jak po powrocie do Legnicy zobaczyłam, że słońce tak ładnie zachodzi, to szybko strzała na wiadukt, żeby zrobić zdjęcie. I nie zdążyłam. :( Ustrojstwo schowało się do ziemi. Zabrakło mi dosłownie minuty. W czwartek już mi nie ucieknie. :P



Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Rosochata - Jaśkowice - Kunice - Pątnów - Legnica

Kategoria 25-50 km


popracowa rundka

Poniedziałek, 16 marca 2015 • dodano: 16.03.2015 | Komentarze 4

Normalka. Przez weekend pizgało, zacinało deszczem, było po prostu zimno, a od dzisiaj, na kilka kolejnych dni prognozują full lampę. No nic. Trzeba nadrabiać zaległości i wyskakiwać po pracy chociaż na krótkie rundki po okolicy. :)

Do Ziemnic zostałam sponiewierana przez paszczowiatr. Podczas jazdy wokół jeziora również nie było za wesoło. :/ Niemniej jednak warto było wyskoczyć celem przewietrzenia się. :)

W Kunicach można było dzisiaj poczuć się jak nad morzem. No prawie. :)



I zachodzik na koniec.





Kategoria 1-25 km


pitu pitu po pracy

Wtorek, 10 marca 2015 • dodano: 10.03.2015 | Komentarze 2

Jaka pogoda od jutra ma być, to każdy widzi. Więc korzystając z dzisiejszej bardzo ładnej pogody, śmignęłam po pracy na rundkę po okolicy. I tyle ode mnie na dziś. :)



Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Koskowice - Taczalin - Księginice - Legnickie Pole - Gniewomierz - Bartoszów - Legnica

Kategoria 1-25 km


Uczestnicy

WIOSNAAA!!! Znów nam ubyło lat... :)))

Niedziela, 8 marca 2015 • dodano: 08.03.2015 | Komentarze 3

Dzień dobry. To znowu ja i iście wiosenna pogoda. :D Po wczorajszych wojażach został ból nóg, tyłka oraz ogólne zmęczenie połączone z niewyspaniem. No ale nie darowałabym sobie, gdybym w dzisiejszą pogodę kisiła się w domu. Poranna wymiana smsów z Moniką i przed 11" wyruszyłam z domu. Na mieście, przy ogródkach działkowych spotkałam kicię. SŁODZIAK z niej był przecudowny!!! Żeby moje koty łasiły się do mnie tak jak ona, to byłoby dobrze. :P



Po chwili pojawił się drugi słodziak i w końcu oba słodziaki zajęły się sobą, a mnie miały w głębokim poważaniu. :(





Po 11" spotkałam się z Moniką i ruszyłyśmy przez Dunino do Stanisławowa, bo jak nie ma pomysłu na wycieczkę, to jedzie się pod radiostację. :) W Duninie obowiązkowy przystanek przy zwierzątkach. Wczoraj osły miały nas gdzieś i tylko owce przywitały się z nami. Dzisiaj była zamiana ról i to osły pchały się do rąk. :)





Drugi osiołek też dostał swoją porcję pieszczot. :D



Po pomizianiu osłów, ruszyłyśmy dalej. Relaksacyjnym, niedzielnym tempem dojechałyśmy do Sichowa, gdzie musiałam pozbyć się zbędnych warstw ubrań, bo zrobiło się tak ciepło. Wróciły stare dobre czasy śmigania w samych spodniach i bluzie. :) Podjazd pod radiostację dzisiaj odpuściłam, bo i tak nie było zbyt dobrej przejrzystości powietrza. Monika zaszalała i wjechała na szczyt wzgórza. Po jej zjeździe, już razem udałyśmy się w stronę Pomocnego. Dosyć dobrze było dzisiaj widać zaśnieżone Karkonosze, ale aparat nie ogarnąłby zdjęcia pod słońce, więc nawet nie próbowałam zrobić jakiejkolwiek fotki. Pstryknęłam za to Czartowskiej Skale i resztce białego puchu. :P



A potem przez las dojechałyśmy do Myślinowa, skąd cudownym 4-km zjazdem dotarłyśmy do Myśliborza. Następnie przez pola przedarłyśmy się do Chełmca, a dalej szutrami obok Górzca - do Męcinki. W Słupie pożegnałyśmy dzisiejsze mega wiosenne Chełmy i dalej już standardową trasą wróciłyśmy do Legnicy.



To był piękny, wiosenno-rowerowy weekend. :)



Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Chełmiec - szutrami do Męcinki - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

WIOSNAAA!!! Cieplejszy wieje wiatr... :)))

Sobota, 7 marca 2015 • dodano: 07.03.2015 | Komentarze 7

OCH! ACH! I właściwie na tym mogłabym zakończyć wpis, bo choćbym nie wiem ile tu się naprodukowała, to żadne słowa nie oddadzą mojego zachwytu po dzisiejszej wycieczce! ;) No tak dobrego humoru po powrocie do domu, to ja jeszcze w tym roku nie miałam. :D

Przez cały tydzień wiało/lało/zacinało śniegiem/padało śniegodeszczem. Było do tego w ch** zimno, więc z niecierpliwością czekałam na prognozy pogody na weekend. I jak na zawołanie - dzisiaj wypogodziło się do tego stopnia, że przez całą wycieczkę pociskałam bez czapki na głowie, z rękawiczkami bez palców, a paluchy u nóg ani razu mi nie zmarzły. Cud, miód i orzeszki pogodowe. :))) Trawa na polach zaczyna zielenić się, nieuchronnie idzie ku dobremu.

Postanowiłam pokazać dzisiaj Monice trochę inne tereny, niż Chełmy. Żeby nie było, to o Chełmy dzisiaj też zaczepiłyśmy, ale praktycznie cała droga powrotna przebiegała przez rejony, po których mało jeżdżę. Chyba trzeba będzie to zmienić, bo okolice około złotoryjskie również są świetne do jazdy.

Standardowo przez Słup, Górzec, Pomocne i Muchów dosyć szybko dojechałyśmy do Świerzawy. A tam, przed zjazdem do niej, takie rzeczy. :D



Na drugim planie, widoczne Góry Kaczawskie, z resztkami śniegu na Łysej Górze.

No chciałam pstryknąć widoczek i mi się sarenka wepchała w kadr. :P



W Świerzawie zrobiłyśmy sobie przerwę na małe co nieco, a potem ruszyłyśmy w stronę Nowego Kościoła. Trochę na około, ale chciałam zaliczyć zjazd z Biegoszowa, bo to taki trochę a'la zjazd ze Stanisławowa. :) Po drodze do Biegoszowa z lewej towarzyszyła nam Ostrzyca Proboszczowicka (jeden z tegorocznych celów któregoś wypadu),



a po prawej Góry Kaczawskie.



W końcu naszym oczom ukazała się też Wilcza Góra, a po jej lewej farma wiatrowa w Łukaszowie.



Potem był wspomniany cudny zjazd z Biegoszowa do Nowego Kościoła, a potem kilka męczących podjazdów, aż pod Wilczą Górę. 

Uroczy wiatraczek z Sępowa. :D



I bang - Wilcza Góra na wyciągnięcie dłoni.



Żeby nie było, to dzisiaj na Stanisławów przynajmniej sobie popatrzyłam. :)



Przed zjazdem do Rokitnicy pojawiły się znowu wiatraki w Łukaszowie. Było też dobrze widać Grodziec, ale ze względu na nieodpowiednie położenie słońca, zdjęcie wyszło do dupy.



I przez kolejne wiochy dojechałyśmy do Dunina, gdzie w miejscowym lasku były dywany przebiśniegowe. Pierwszy raz w życiu zobaczyłam coś takiego. Nie to co oszukane przebiśniegi pod blokiem. :P



Bombowo to wyglądało!



Po podjaraniu się przebiśniegami, odwiedziłyśmy z Monią jeszcze duninowskie zwierzątka, a potem pojechałyśmy już bezpośrednio do Legnicy.



 photo P3070960_zpsetictnqx.jpg

Do Legnicy wróciłyśmy w mega humorach, ale dosyć mocno zmęczone, bo dzisiejsza wycieczka była interwałowa - podjazd, zjazd, jeszcze większy pojazd, zjazd i tak przez całe 90 km. Dostałyśmy w dupę, ale opłacało się. Dzień, pod względem rowerowym, idealnie spędzony. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Bogaczów - Górzec - Pomocne - Muchów - Stara Kraśnica - Świerzawa - Gozdno - Biegoszów - Nowy Kościół - Nowa Ziemia - Sępów - Wilków - Rokitnica - Łaźniki - Krajów - Dunino - Legnica

Kategoria 75-100 km