Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:807.61 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:43:29
Średnia prędkość:18.57 km/h
Maksymalna prędkość:59.01 km/h
Suma podjazdów:7716 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:50.48 km i 2h 43m
Więcej statystyk
Uczestnicy

Stanisławów do znudzenia

Czwartek, 30 lipca 2015 • dodano: 30.07.2015 | Komentarze 4

Powtórka trasy z minionego piątku. Tym razem w towarzystwie Moniki i Piotrka. Najpierw odwiedziliśmy duninowskie zwierzątka.



A potem pocisnęliśmy na Rosochę. Widoki znowu świetne. Dzisiaj na tapecie Karkonosze i Góry Kaczawskie.



Na zjeździe pościgałam się z Piotrkiem. Niestety wziął mnie z zaskoczenia i nie miałam możliwości zareagowania. Ale i tak fajnie się pruło, próbując go wyprzedzić. :) Do Bogaczowa dojechaliśmy jedną z najpiękniejszych leśnych szutrówek w regionie.



No niestety. Słońce zachodzi już coraz szybciej. :( Końcówka dnia była rześka. Znowu trzeba wozić ze sobą bluzę. :/



No i pykło 800 km w lipcu. To był bardzo dobry miesiąc - rekordowy pod względem łącznego dystansu oraz ilości wycieczek. :)



Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Bogaczów - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


  • DST 104.10km
  • Czas 05:44
  • VAVG 18.16km/h
  • VMAX 46.70km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1290m
  • Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
  • Aktywność Jazda na rowerze

wietrzna Lubiechowa, pizgawica na Kapelli

Niedziela, 26 lipca 2015 • dodano: 26.07.2015 | Komentarze 3

Wczoraj prognozy pogody były jasne - od około 11" full lampa. Więc zaplanowałam sobie porządną traskę, zaopatrzyłam się w prowiant i pół nocy nie spałam z wrażenia, nie mogąc doczekać się wycieczki. Po obudzeniu się załapałam dwa doły - pierwszego, bo okazało się, że nie będę mieć towarzystwa na wycieczce, drugiego po wyjrzeniu przez okno - na niebie zalegały ciężkie, brzydkie chmury. Przez kilkanaście minut zastanawiałam się czy realizować zaplanowaną trasę, czy poczekać, aż wypogodzi się i wyskoczyć na kilka godzin w Chełmy. Opcja druga wiązała się jednak z tym, że mogę nie dobić w tym miesiącu do łącznego dystansu 700 km, a bardzo mi na tym zależało, bo jeszcze nigdy tyle nie przejechałam w jednym miesiącu. Parę razy otarłam się o te 700, ale zawsze coś brakowało - w maju choćby 1,01 km. :( Ponadto chciałam już dzisiaj przebić cały zeszłoroczny dystans. Nie było innego wyjścia. Zjadłam śniadanie, ubrałam się jak na marcową pogodę i tuż po 8" wyszłam z domu.

Pizgało od samego początku jazdy. Wiatr był bardzo mocny, a do tego zimny. Nie jechało się fajnie. Nic, a nic. :( Cały odcinek z Kozic do Winnicy (3 km) przejechałam pod prąd, tzn. przy lewej krawędzi jezdni. Co chwilę boczne podmuchy wyrzucały mnie na środek jezdni. Zrobiło się niebezpiecznie, bo przez to wiatrzysko nie słyszałam czy coś jedzie za mną. Więc wolałam wpaść do rowu, niż pod auto.

Po zjechaniu do Winnicy, standardowo odbiłam na Krajów. A tam kolejny zonk - gdzieś 100 m przede mną na środku jezdni stał bezpański pies. Duży. Jak mnie zobaczył, to zatrzymał się i zaczął bacznie obserwować. A ja jego. I tak patrzyliśmy na siebie z 10 minut. W końcu postanowiłam ruszyć się w jego stronę i zobaczyć jak zareaguje. Zareagował jednoznacznie. Musiałam zawrócić i nadrobić drogi do Sichówka. Wolałam nie ryzykować ugryzienia.

Przy wyjeździe z Winnicy zatrzymałam się na przystanku, żeby zdecydować czy jadę dalej. Oto powód tego postoju.



Nawet jednego prześwitu błękitu. :( Całe niebo było zawalone ciężkimi, siwymi chmurami. Zmarnowałam pół godziny na tępe gapienie się w niebo i zastanawianie co robić. Złapałam kolejnego doła. Byłam sama, było zimno, wiał halny. Do celu daleko. Zajebiście! Trzeba było się w końcu na coś zdecydować. Postanowiłam więc, że dojadę do lotniska w Stanisławowie, skąd roztaczają się bardzo dobre widoki na Góry Kaczawskie i Karkonosze i tam zdecyduję co dalej. Prognoza pogody nadal pokazywała, że ma się rozpogodzić. Całkowicie jej zawierzyłam, chociaż wszelkie znaki na niebie nie zwiastowały słońca.

Totalnie zdołowana zimnem i halnym dojechałam w końcu do lotniska w Stanisławowie.



NOOOOOO NARESZCIEEEE!!!! Na mojej gębie pojawił się mega banan!!! :D :D :D Od razu zrobiło mi się raźniej, bo o wiele inaczej jedzie się w towarzystwie słońca. I nawet wiatr już mi nie przeszkadzał. :) Jednak, żeby nie było za dobrze, to do Świerzawy pogoda nadal była mega zmienna - raz świeciło słońce, raz nad moją głową przewalały się brzydkie chmury. Najważniejsze, że nic z nich nie padało.

W Świerzawie zrobiłam sobie dłuższą przerwę na jedzonko, bo nieuchronnie zbliżał się jeden z najtrudniejszych podjazdów w regionie.



Lubiechowa - mała urocza wioska, skąd dojeżdża się na Okole (na zdjęciu poniżej).



Już do Lubiechowej jedzie się lekko pod górę. Jednak zaraz po wjechaniu do wioski, zaczyna się to co "najlepsze". :) Początkowo wydaje się, że podjazd nie jest trudny. I tylko około 3 km? Łatwizna. :P

Jednakże z każdym metrem nachylenie robi się coraz większe. Na szczęście pojawiają się też widoczki, które rekompensują brak tlenu. :)



To ostatni kilometr podjazdu - człowiek jest już zmachany po pierwszych dwóch kilometrach, a ostatni jest na dobicie. Zdjęcie oczywiście spłaszcza podjazd.



Telefon pokazał mi maksymalne nachylenie 16,6%. Jak dla mnie - grubo. A za plecami nadal widoczki. No i w końcu wypogodziło się na całego. :)



Na szczęście na prawie całym podjeździe jest wylany nowy asfalt, więc jedzie się dosyć "przyjemnie". O podjeździe można poczytać tu albo tutaj.

Po podjeździe przez około kilometr pruje się w dół, potem końcówka podjazdu na Kapellę i w końcu moim oczom ukazał się widok, który zawsze rekompensuje wszelkie niedogodności na trasie.



Wiało niemiłosiernie, więc zrobiłam kilka zdjęć i zaczęłam zbierać się do drogi powrotnej. Jeszcze obowiązkowe zdjęcie na szczycie Kapelli...



...i ani się obejrzałam, a wylądowałam w Starej Kraśnicy. 10 km zjazdu - jeśli w końcu wyleją tam nowy asfalt, to będzie można puścić hamulce. Póki co, wolałam nie ryzykować, bo miejscami jest łata na łacie.

W Starej Kraśnicy postanowiłam odbić na Muchów i wrócić do Legnicy najkrótszą drogą. Ostatni rzut okiem na Okole, gdzie jeszcze niedawno wspinałam się.



No proszę jaka piękna pogoda! :) Miałabym mega ból dupy, gdybym została w domu albo zawróciła się z drogi.

Chełmy (na pierwszym planie) i Ślęża (w tle, w centrum).



I już coraz bliżej nudne niziny. Chociaż dzisiaj też ładne.



Do domu wróciłam, mimo wszystko, zadowolona z wycieczki. Pomimo początkowych dołów, ostatecznie było bardzo fajnie. Wyszły ładne zdjęcia, więc czego chcieć więcej? :P

Także, jakby to ująć. :) Jest troszkę więcej, niż połowa sezonu, a ja już pobiłam swój zeszłoroczny całkowity dystans. Jest dobrze! :) Oby tak dalej. I w końcu pękło te magiczne 700 km w jednym miesiącu...



Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Kondratów - Rzeszówek - Świerzawa - Lubiechowa - Kapella - Radzyń - Janochów - Stara Kraśnica - Jurczyce - Muchów - Chełmiec - Piotrowice - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria pow. 100 km


test "nowego" koła

Sobota, 25 lipca 2015 • dodano: 25.07.2015 | Komentarze 20

Miałam poczekać z premierą zdjęcia kolorowego Specka do niedzieli, ale jak zrobiło się piękne okienko pogodowe, to wyskoczyłam w najbliższe okolice przetestować koło pożyczone od Łukasza.

"Dwa kolory. Biały". :D



Koło działa aż miło, więc do czasu naprawienia mojej piasty będzie miało zaszczyt wożenia mojego zgrabnego tyłeczka. ;)))

Jeszcze jezioro na koniec:



Chwilę po moim wejściu do domu, tak walnęło deszczem, że szok! :O Nie wiem skąd nadeszły te chmury i co najważniejsze - kiedy! Co najlepsze, na wycieczkę pojechałam na totalnym luzie - kurtka (którą prawie zawsze wożę ze sobą na wszelki "wy") została w domu, sandałki, letnia bluzeczka, te sprawy. "Fajnie" by było gdyby ta ściana deszczu złapała mnie po drodze. :)



Legnica - Pątnów - Kunice - Ziemnice - Legnica

Kategoria 1-25 km


pitu pitu pod radiostację

Piątek, 24 lipca 2015 • dodano: 24.07.2015 | Komentarze 6

Pogoda piękna, więc wyskoczyłam po pracy do Stanisławowa. Nie ważne, że piasta nadal strzela aż miło. :)

Dzisiaj dla odmiany widoczek z lewej:



Po powrocie do domu kolega dostarczył mi koło ze swojego górala i do czasu naprawienia mojej piasty, będzie mi służyło. W niedzielę wrzucę aktualne zdjęcie Specka. Wieś na maksa, z racji koloru opony z pożyczonego koła. Ważne jednak, że póki co nic mi nie strzela. :)



Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Bogaczów - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

p.s. Jeszcze tylko niecałe 100 km... :D

Kategoria 50-75 km


odkrywanie nowych ścieżek

Czwartek, 23 lipca 2015 • dodano: 23.07.2015 | Komentarze 4

Jakiś czas temu coś zaczęło mi strzelać w Specku, więc w poniedziałek wylądował w serwisie. Byłam pewna, że rozsypał mi się suport. Kazałam też wymienić hamulce (bo fabrycznym nie ufałam nic, a nic) i pedały (bo w fabrycznych starły mi się już ząbki przytrzymujące buty). Lifting miał być bezproblemowy. Niestety okazało się, że przyczyną strzelania nie jest suport, a tylna piasta. A, że nowa będzie na sklepie dopiero w poniedziałek, więc nadal słychać mnie z kilometra jak jadę. ;)

Jutro dostanę od kolegi tymczasowe koło, ale dzisiaj nie mogłam się powstrzymać i musiałam wyskoczyć chociaż na godzinkę. Bujnęłam się na zupełnie nowe terenowe ścieżki, o których istnieniu dowiedziałam się dopiero niedawno. Ścieżki świetne, pogoda piękna. Gdyby nie ta strzelająca jak z kałacha piasta, to byłoby idealnie. ;)

Łączny dzisiejszy dystans obejmuje też powrót na rowerze z serwisu do domu.



Legnica - Koskowice - Kłębanowice - Księginice - Koskowice - Legnica

Kategoria 1-25 km


pitu pitu

Poniedziałek, 20 lipca 2015 • dodano: 20.07.2015 | Komentarze 2

To sobie dzisiaj pojeździłam po zbóju! :P

Kategoria 1-25 km


kto rano wstaje, temu noga podaje :)

Sobota, 18 lipca 2015 • dodano: 18.07.2015 | Komentarze 4

Także ten. Znalazłam idealny sposób na upały. Wyjście na rower skoro świt. :)))



Rano stoczyłam ciężką walkę ze swoją mentalnością śpiocha, ale zwyciężyło uzależnienie od roweru i myśl, że jeśli nie wyjadę na wycieczkę wcześnie rano, to potem nie będzie po co ruszać się z domu, bo prognozy pogody przewidywały na dzisiaj piekarnik. A nie miałam najmniejszej ochoty na "powtórkę z rozrywki". Przy wstawaniu z łóżka moje ciało ważyło chyba 200 kg, a siła przyciągania przez łóżko była nieziemska. Dałam jednak radę i już o 3:30 byłam na nogach. :O Zjadłam porządne śniadanko i jak tylko słońce obudziło się, to ja wyruszyłam w drogę.

Temperatura do jazdy po 5" była idealna!!! Już ciepło, ale jeszcze nie gorąco. Naprawdę - jechało się świetnie. Zaplanowałam na dzisiaj asfaltówę po Chełmach, bo chciałam przejechać konkretny dystans, a pakowanie się w teren zabrałoby mi zbyt dużo czasu i nie zdążyłabym z powrotem do domu przed największym upałem.

Przed Stanisławowem nawcinałam się malin. Miejscówki nie zdradzę. :P PYSZNE BYŁY!!!



O 8" była już lampa, ale nadal nie było jeszcze zbyt gorąco i jechało się bardzo przyjemnie.



Za Kondratowem odbiłam na drogę prowadzącą przez Rzeszówek do Świerzawy, którą jeszcze nigdy nie jechałam.



Rzeszówek okazał się bardzo malowniczą miejscowością - położony między lasami, duuużo zieleni, spodobała mi się ta wiocha. :)

Po 3 godzinach jazdy byłam już w Świerzawie. Tam na ławeczce urządziłam sobie piknik. A na ławce złota myśl. :)



Po najedzeniu się kusiło mnie niesamowicie, żeby odbić na Lubiechową i Kapellę. Na szczęście wygrał zdrowy rozsądek, bo Lubiechowa i Kapella to najtrudniejsze podjazdy w regionie, więc dołożyłabym sobie z godzinę jazdy, a to wiązałoby się z powrotem do domu w piekarniku. Poczekam na bardziej odpowiednią temperaturę do połykania takich górek. :)

Ze Świerzawy udałam się w kierunku Dobkowa - wsi, która jest znana w Chełmach ze swojej malowniczości. Znajduje się w niej sporo gospodarstw agroturystycznych, jest dużo pasiek, no i są mega kolorowe przystanki autobusowe. :)



Nie no. Faktycznie te dobkowskie przystanki są przeurocze. :)))







Krecik (moja ulubiona bajka z dzieciństwa) i naczelni geje RP. :)







Nawet kosze na śmieci są pomalowane. Ktoś miał świetny pomysł na promocję wsi. :) Gdzieś w połowie Dobkowa wyskoczył z gospodarstwa kundelek. I od razu ruszył w pogoń za mną. Obejrzałam się, ale nie przyśpieszyłam, bo miał do mnie dobrych kilkadziesiąt metrów i myślałam, że nie da rady mnie dogonić. Ani się obejrzałam, a już czułam jego oddech na swojej łydce. No słodziak. :) Pomogło podkręcenie tempa i piesio wymiękł.

Za Dobkowem udałam się w kierunku Lipy, gdzie na asfalcie wystawionym na słońce trochę mnie przysmażyło. Na szczęście odcinek do Lipy nie był zbyt długi, a z kolei za Lipą zamoczyłam koszulkę w strumyku. Kolejne orzeźwienie przyszło w Paszowicach, gdzie wspomogłam się kupną wodą, bo jakoś nie mam zaufania do wioskowych strumyko-ścieków. A potem słońce zostało zasłonięte przez skupisko niewielkich obłoków i aż do Legnicy jechałam w "cieniu". :)

Najbardziej wysmażyło mnie już w Legnicy, kiedy chmurki poszły w jedną stronę, a słońce w drugą. Termometr pokazał wówczas 42,2 °C. Ale 5 km jazdy w upale jestem w stanie zaakceptować. :) Do domu wróciłam tuż po 12" i naprawdę nie było źle pod względem ciepłoty.

Wycieczka była super! Jeszcze wczoraj nie spodziewałam się, że uda mi się strzelić dzisiaj taką ładną pętelkę. Opłacało się zwlec z łóżka o nieludzkiej porze. :) Jeśli kiedyś wyleją nowy asfalt od Kondratowa za Rzeszówek oraz z Dobkowa do Lipy, to taka rundka stanie się perełką na asfaltowej mapie Chełmów.

Upał kontra Monia w dniu dzisiejszym - bezapelacyjnie 0:1! :D



Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Kondratów - Rzeszówek - Świerzawa - Dobków - Lipa - Nowa Wieś Mała - Siedmica - Paszowice - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 75-100 km


leniwa rundka

Czwartek, 16 lipca 2015 • dodano: 16.07.2015 | Komentarze 4

Koty nadal spieprzają przy próbie zrobienia im zdjęcia, więc dzisiaj w ramach cyklu "Zwierzyniec" - osiołki. :)



I taka tam natura.



Nie chciało mi się dzisiaj jeździć. Nic, a nic. Ruszyłam się z domu tylko dlatego, że była piękna pogoda i potem żałowałabym, że wygrał leń.



Legnica - Dunino - Krajów - Winnica - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 25-50 km


Stanisławów

Środa, 15 lipca 2015 • dodano: 15.07.2015 | Komentarze 2

Szybko po pracy, bo pogoda ładna. Nie wiedzieć czemu koty uciekają na mój widok, więc jest pieseł. :)



Pomiziałam i pojechałam wiadomo gdzie. Widoki były dzisiaj bardzo dobre.



I wróciłam do domu w mega nastroju! :)



Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Sichów - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

szutrowy lajcik

Niedziela, 12 lipca 2015 • dodano: 12.07.2015 | Komentarze 4

Szutry w lasach suche, można po nich jeździć bez końca. Więc pośmigałyśmy sobie z Moniką po najlepszych ścieżkach w lasach miłogostowickich. Na koniec wyskoczyłyśmy jeszcze nad jezioro do Kunic. Jazda mega relaksująca, okoliczności przyrody piękne, wycieczka bardzo fajna. :)

Takie tam z życia Specka...



Wieczorem pijemy! :)



Legnica - Pątnów - Bieniowice - Miłogostowice - Raszowa Mała - Dobrzejów - Legnica - Kunice - Ziemnice - Legnica

Kategoria 50-75 km