Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:379.77 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:03
Średnia prędkość:18.04 km/h
Maksymalna prędkość:53.74 km/h
Suma podjazdów:3330 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:54.25 km i 3h 00m
Więcej statystyk
Uczestnicy

inauguracja sezonu morsowego

Niedziela, 26 października 2014 • dodano: 26.10.2014 | Komentarze 27

Działo się!!! Ale o tym za chwilę... :)



Już w marcu w oko wpadło mi pewne stowarzyszenie. :) Było już po ich sezonie, więc stwierdziłam, że dopiero bliżej jesieni zainteresuję się tą społecznością. :P Po drodze przegrałam zakład, więc jak tylko dowiedziałam się, że Morsy z Legnicy otwierają dzisiaj swój sezon, to wiedziałam, że nie może mnie tam zabraknąć. :)

Najpierw na rozgrzewkę wybrałyśmy się z Moniką na rundkę po okolicy. Po południu zrobiła się maga lampa na niebie i było wręcz gorąco! Pokolebałyśmy się po okolicznych wiochach, odwiedziłyśmy duninowskie zwierzątka...



... i punktualnie o 15" stawiłyśmy się na miejscu zbiórki:





Na miejscu uzbierało się dosyć sporo ludzi - gapiów, rowerzystów, spacerowiczów i oczywiście kilkudziesięciu morsów. Można było skosztować kwaśnicy, marchewkowych muffinek czy też leczo. Do tego była mega pozytywna atmosfera! Zjechały się też regionalne media, co by potem skrupulatnie zrelacjonować w TV to wydarzenie.

Morsica udziela wywiadu. :D



Po jedzonku rozpoczęła się rozgrzewka. Były pajacyki, wkręcanie żarówek, przysiady i wszelkie inne formy ruchowe służące rozgrzaniu organizmu:





Następnie ciuchy zostały porzucone i zaczęło odliczanie się. 3, 2, 1...



No i poszły konie po betonie. :D



Adrenalina robi swoje i w ogóle nie było czuć zimna. :)













A po kąpieli było ognisko do późnego wieczora!



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Prostynia - Legnica

Koniec i bomba, a kto łyknął, ten trąba. :D Małe sprostowanie - wszystko działo się naprawdę, z jednym małym szczegółem. Tylko dzielnie kibicowałam Morsom. :) Monika również. Od samego patrzenia robiło nam się zimno. Wystarczyło, że zamoczyłam palec w celu sprawdzenia temperatury wody. W sumie można to zaliczyć do pomorszenia się. :D

Kategoria 25-50 km


no to się zaczęło... smarki, zimne uda i skostniałe palce

Sobota, 25 października 2014 • dodano: 25.10.2014 | Komentarze 10

Na początek taka tam promocja czytania książek. :)



A teraz do rzeczy. Dzisiaj nie było już tak bombowo, jak przed tygodniem. :(



I tak przez całą wycieczkę: +, - kilka dziesiątych stopni. Dobrze chociaż, że nie wiało i świeciło słońce, więc mróz był znośny. Tak - MRÓZ, bo dla mnie taka temperatura zakrawa już na mróz. :P

Postanowiłam po raz ostatni w tym roku pojechać do mojego ukochanego Stefanowa. Jutro ch** wie po co cofają zegarki, temperatura leci już na łeb na szyję w dół, więc chciałam jeszcze raz w tym roku poczuć przypływ endorfinek na zjeździe spod radiostacji. Na podjeździe do Stanisławowa miejscami zielenina w pełni:



A miejscami było już bardzo jesiennie:



Widoczność ze wzgórza była dzisiaj prawie zerowa, toteż nie nacieszyłam oczu widoczkami. :(







Tydzień temu poziom ubrania: light, dzisiaj: mega hard!



Czapka, koszulka z długim rękawem, bluza, kurtka, wiadomo bielizna, 2 pary grubych skarpet, rajty, legginsy, rękawiczki. Chwilę po zrobieniu zdjęcia nałożyłam jeszcze wełniany komin. :D A i tak na zjazdach ostro mnie przypizgało. :/

Po zjechaniu ze wzgórza odbiłam na Pomocne, a potem na Chełmiec. Widoki sprzed zjazdu do Chełmca również były dzisiaj "rewelacyjne":



Dzisiaj taki znak w ogóle mnie nie cieszył, bo po każdym zjeździe byłam zdeczka skostniała. :(



I przez Chełmiec i dalsze płaskie już wiochy wróciłam do Legnicy. Na koniec trafiły mi się jeszcze jesienne impresje. :)



A teraz odtajam przy gorącej herbatce z cytrynką i miodem. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Chełmiec - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

P.S. Ta wycieczka, to mój taki mały, osobisty rekord... ilości przejechanych km w temperaturze poniżej 10°C.

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

bombowa jesień vol. 2 - Jaroszówka

Niedziela, 19 października 2014 • dodano: 21.10.2014 | Komentarze 9

19 października AD 2014 r. Stan ubioru - krótki rękawek. Stan zachmurzenia - mniej niż zero. Mega lampa.

Ale o so chozi? o_O



Jednym słowem - trafił się kolejny dzień z zajebistą pogodą do jazdy. :D Jak dla mnie, to taka pogoda może być do końca grudnia. Potem 2 miesiące względnego zimna, co by każdy był zadowolony i od marca wiosna w pełni. :)))

Widoczność była dzisiaj 100/10. Doskonale było widać całe pasmo Karkonoszy. Mój sokoli wzrok wypatrzył nawet Śnieżne Kotły i Szrenicę.



Wycieczka ponownie w towarzystwie Moniki. Dzisiaj jednak bez górek i w egzotyczne rejony, bo po wczorajszych wojażach nie miałyśmy za dużo sił na kolejne podjazdy, poza tym byłyśmy ograniczone czasowo. Padło więc na leśne szuterki prowadzące do Jaroszówki.



Szutry gładsze niż legnickie drogi. I ta mega lampa. :D



Gdzieś po drodze zajechałyśmy nad urokliwe jeziorko położone w środku lasu. Zawsze ktoś tam jest - grillowicze / wędkarze / rowerzyści / piesi - do wyboru do koloru.





Zatrzymałyśmy się na chwilę na jedzonko. Kąpieli wodnych w tym czasie zażywał przeuroczy owczarek niemiecki. Sikał z radości jak chlapał się w tej wodzie. :)



Po odpoczynku dalszymi szutrami dojechałyśmy do Jaroszówki. Tam po chwili przyczepił się do nas sznaucer - brzydki jak noc! :P Najpierw ślinił się na moją czekoladę, robiąc przy tym oczy kota ze Shreka:



Ode mnie nic nie wskurał, więc poszedł w łaski do Moniki. Prosił, prosił...



i wyprosił kilka kęsów kanapki. :D



A potem rozliczał Monikę z każdego kolejnego kęsa. :))))



Pożegnałyśmy (czyt. pogoniłyśmy - bo za bardzo się przykleił i jak chciałam już odjeżdżać, to zaczął grać mi na uczuciach) sznaucera i polnymi drogami ruszyłyśmy w stronę Miłkowic. Na polnym łączniku z Niedźwiedzic do Miłkowic zmasakrował nas paszczowiatr i kopny piach, po którym trzeba było jechać.

A Miłkowicach fotka dedykacyjna (co i jak tylko dla wtajemniczonych :P):



Z mostu kolejowego rozciągały się dzisiaj bardzo dobre widoki na Karkonosze, Grodziec oraz farmę wiatrową w Łukaszowie:



Za Miłkowicami wbiłyśmy się na polne ścieżki prowadzące przez Ulesie już bezpośrednio do Legnicy. Do Legnicy wróciłyśmy oblepione babiolatowym gównem. :/ To jedyny minus czadowej złotej jesieni.



Legnica - Raszówka - Karczowiska - Lisiec - Jaroszówka - Goliszów - Niedźwiedzice - Miłkowice - Ulesie - Legnica

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

bombowa jesień: Górzec - Radogost

Sobota, 18 października 2014 • dodano: 21.10.2014 | Komentarze 4

Tydzień temu marzyłyśmy z Leą, żeby przepiękna pogoda była również i w ten weekend, co by nacieszyć się cudownymi, jesiennymi kolorami. No i stało się! :) Chociaż rano niebo było zachmurzone, to przed południem rozpogodziło się, a ponadto znów było ciepło, więc tuż przed 12" ruszyłam z Moniką (nową rowerową koleżanką :) ) w wiadomym kierunku. Prawdopodobnie nadarzyła się jedna z ostatnich okazji do pojeżdżenia po Chełmach, więc chciałam jak najbardziej ją wykorzystać i przejechać się po prawie wszystkich moich ulubionych szlakach.

Najpierw standardowo ruszyłyśmy na Słup, a potem przez Bogaczów na Górzec. Już podczas minionej wycieczki zauważyłam, że Monika jest dobra na podjazdach, więc poinstruowałam ją gdzie ma na górze na mnie poczekać i każda ruszyła swoim tempem. I tyle ją widziałam. :)



Podjazd był dzisiaj przepiękny pod względem kolorystycznym! Jechałam, jarałam się przyrodą i co chwila trzaskałam zdjęcia, co by przez BEZNADZIEJNĄ ZIMĘ mieć co wspominać. :P





A po bokach podjazdu królowały dywany z liści:



Oczywiście na górę wjechałam zagotowana, bo w październikową pogodę ciężko jest dobrać odpowiedni ubiór - na podjazdach człowiek przegrzewa się, a na zjazdach jest mu zimno. Chwila przerwy na złapanie oddechu i wbiłyśmy się na szutry prowadzące do Męcinki.

o_O miodzooooooooo



Na podjazdach Monika ciśnie aż miło, ale na zjazdach królowa jest tylko jedna. Więc tym razem to ona oglądała moje plecy. :))) Niżej końcówka zjazdu. Mógłby mieć tak z 10 km, wtedy byłoby idealnie, ale dobre i 4 kilosy. :)



Szelest liści uciekających spod kół jest niesamowity! W lesie cisza, gdzieniegdzie słychać było tylko ptaki. Relaks totalny.



No i żeby nie było, to jest i moja fotka. :D



Po zjechaniu z Górzca kolejnymi szutrami dotarłyśmy do Chełmca, a dalej do Myśliborza. Tam szybka przerwa na małe conieco i zaczął się podjazd do Myślinowa, gdzie znów pooglądałam sobie plecy Moniki. :)



Gdzieś po drodze żółto-zielone impresje. :)



Za Myślinowem wbiłyśmy się na kolejne piękne leśne szutry, prowadzące do Siedmicy. Bez kitu, ale wszystkie dzisiejsze szutry miały lepszą nawierzchnię niż niejeden asfalt.



W dole wspomniana Siedmica:



I to było tyle na dziś, jeśli chodzi o jazdę szutrami. Za Siedmicą niejako rozpoczęła się droga powrotna do Legnicy. Miałyśmy jeszcze trochę zapasu czasu, więc zaproponowałam Monice, żebyśmy zahaczyły na koniec wycieczki o wieżę widokową Radogost. Nie musiałam jej namawiać, więc po kilkunastu minutach podprowadzałyśmy już rowery na wzgórze. Nachylenie sięga tam miejscami 20%, więc przy dzisiejszych warunkach podjazd był nie do podjechania, gdyż cały był zasypany liśćmi i idąc ślizgałyśmy się, a co dopiero działoby się przy próbie podjechania. Po kilku minutach intensywnego spacerku znalazłyśmy się pod wieżą:



I ja - ku pamięci potomnych. :)



Zostawiłyśmy rowery na dole i heja na górę. A tam mega widoczki - na wprost Bazaltowa Góra, w głębi Jawor i Legnica, po prawej Paszowice:





A po lewej PK Chełmy:



Chełmów cd.



Niestety przejrzystość powietrza była dzisiaj kiepska, toteż dobrze widoczne były tylko najbliższe okolice. Tutaj gdzieś są Karkonosze. :D



A tutaj mamy Ślężę jak na dłoni:



I jeszcze ja:



Po "najedzeniu" się widokami, zabrałyśmy się za drogę powrotną do Legnicy. Ta nie obfitowała już w żadne atrakcje - nudne, płaskie wiochy. Do Legnicy wróciłyśmy punktualnie o zaplanowanej porze. To była jedna z lepszych wycieczek w tym roku! :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Bogaczów - Górzec - Chełmiec - Myślibórz - Myślinów - lasy siedmickie - Siedmica - Paszowice - Kłonice - Paszowice - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 75-100 km


jesienny lajcik nad stawy miłogostowickie

Niedziela, 12 października 2014 • dodano: 12.10.2014 | Komentarze 3

A dzisiaj był mega lajcik z Izą. Chwilami jechałyśmy tempem niedzielnych rowerzystek. :) Czasami i tak trzeba - dla towarzystwa, dla rekreacji, dla odchamienia się. :) W każdym razie pojechałyśmy na północ (sic!) nad stawy hodowlane, które są położone w środku lasu. Dojeżdża się do nich przepięknymi leśnymi szutrami. Miodzio :)



I jeden ze wspomnianych stawów. Wokół cisza i zero jakiejkolwiek formy życia, oprócz ryb i ptaków. Można maksymalnie zrelaksować się.





Powrót do Legnicy w 95% przez lasy. O wiele ładniejsze były w nich kolorki, niż wczoraj na południu:



Gdzieś po drodze trafiały się nawet takie cuda:



I zrelaksowane po niedzielnym obiadku wróciłyśmy do domów. :)



Legnica - Pątnów - Bieniowice - Miłogostowice - Raszowa Mała - i powrót lasami do Legnicy

Kategoria 25-50 km


Uczestnicy

jesiennie po Chełmach

Sobota, 11 października 2014 • dodano: 11.10.2014 | Komentarze 14

Na początek wniosek formalny.

Czy mogę prosić (nie wiem kogo) o to, żeby przynajmniej do końca listopada była taka pogoda jak dzisiaj??? :D PLISSS!!! :)

A teraz do rzeczy. Póki co nie mam ochoty (bo i tak po pracy nie pojechałabym daleko, a na Kunice przyjdzie jeszcze czas), ani czasu (coś kosztem czegoś) na jeżdżenie w ciągu tygodnia, więc zostają mi weekendy. Niestety dzisiejszy poranek miałam zajęty, więc dopiero po 12" ruszyłam dupsko z domu. Postanowiłam pojechać na południe i obczaić stan kolorów drzew w lasach. Zaczął się najpiękniejszy okres roku, pod względem kolorystycznym, więc trzeba korzystać z niego, póki trwa.

Co do dzisiejszej pogody, to stwierdzę krótko - stabilne 24°C, bezchmurne niebo, nie zbyt upierdliwy wiatr. Czego chcieć więcej? Pogoda była dzisiaj zajebista! A śmiganie w październiku w krótkim rękawku raczej nie jest normalne. :)

Już na początku wycieczki stwierdziłam, że nie ma co wbijać się dzisiaj pod radiostację w Stanisławowie, bo była kiepska przejrzystość powietrza. Zaplanowałam pojechanie przez Stanisławów do Leszczyny, a potem powrót na Górzec.

Gdzieś po drodze, z cyklu: złotoprzystankowe myśli. :D



Zaraz po wyjeździe z Legnicy wpadłam do Dunina w odwiedzinki u rodzinki. ;) Dzisiaj głównymi bohaterami sesji były osiołki:



I pierwszoplanowa gwiazda. Pchał się przed obiektyw jak nie wiem kto. A te jego radary i kępka włosów na głowie są rozbrajające. :)))





Dalej standardowo pojechałam przez Krajów i Sichówek. W Sichowie zatrzymałam się na przystanku na jedzonko. W międzyczasie ze Stanisławowa zjechał jakiś szosowiec i dziewczyna na MTB. Oczywiście oboje zostali obczajeni - co, kto i na jakim rowerze. :P Dziewczyna odbiła na Sichów. Nie minęło kilka minut, patrzę, a ona zaczęła wracać w moją stronę i ewidentnie było widać, że chce zagadać. Pierwsza myśl - zgubiła drogę. Podjechała, zagadała i okazało się, że drogi nie zgubiła. Dziwne to uczucie, kiedy ktoś obcy podjeżdża i na starcie wie jak masz na imię. :) ...bo czyta Twojego rowerowego bloga. :) Zaczęłyśmy rozmawiać. Monika (moja imienniczka :) ) wracała już do Legnicy, ale nie musiałam długo namawiać jej na wspólną jazdę do Leszczyny. Zwłaszcza, że nigdy nie była tam na rowerze. I po kilku minutach zapoznawczej rozmowy zaczęłyśmy jechać wspólnie do Stanisławowa. Początkowo Monika bała się, że nie da rady drugi raz podjechać do wioski, ale jak przyszło co do czego, to zostałam w tyle na najostrzejszym odcinku. :)))

Za Stanisławowem odbiłyśmy na Pomocne i po jakimś czasie prułyśmy już w dół leśnymi szutrami do Leszczyny. Jesienne kolorki obecnie wyglądają tak:



Trzeba jeszcze z tydzień poczekać i będą idealnie jesienne. :)

Niestety kolejny fajny szuter został zalany asfaltem. :( Zaraz po wyjeździe z lasu wjeżdża się na asfalt, a nie jak jeszcze w marcu - na komfortowy szuterek. W Leszczynie zweryfikowałam swoje plany wycieczkowe na dzisiejszy dzień i postanowiłam odpuścić sobie jazdę na Górzec. Z Leszczyny zjechałyśmy do Prusic, potem odbiłyśmy na Łaźniki i powrót do Legnicy ponownie przez Dunino.

To była mega fajna wycieczka z miłą niespodzianką. Towarzystwo bardzo sympatyczne, pogoda idealna. Ach. Zimo nie nadchodź!!!



Legnica - Prostynia - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Leszczyna - Prusice - Łaźniki - Krajów - Dunino - Legnica

Kategoria 50-75 km


jesienny leń

Niedziela, 5 października 2014 • dodano: 05.10.2014 | Komentarze 4

Ogarnęło mnie lenistwo. Totalne, zupełne, obezwładniające. :/ Wczoraj nie miałam czasu wyjść na rower, a dzisiaj z kolei nie chciało mi się. Jak już się w końcu zebrałam i wyszłam, to już po kilkunastu minutach żałowałam, że to zrobiłam, bo wiał dosyć mocny nieprzyjemny, zimny wiatr. :/ Błyskawicznie skróciłam zaplanowaną trasę i pojechałam tylko na krótką rundkę po okolicy.

W Kunicach trzasnęłam sobie zdjęcie, a co! :P



Pstryknęłam jeszcze fotkę kaczuniom:



I wróciłam do domu z przewianymi uszami. :/



Kategoria 1-25 km