Krótko o mnie:
Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.Więcej o mnie.
Moje maszyny:
Dawno, dawno temu:
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień6 - 0
- 2024, Sierpień4 - 2
- 2024, Lipiec8 - 0
- 2024, Czerwiec4 - 2
- 2024, Maj3 - 0
- 2024, Kwiecień8 - 0
- 2024, Marzec3 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 2
- 2023, Sierpień8 - 6
- 2023, Lipiec9 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 4
- 2023, Maj4 - 4
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik3 - 1
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień8 - 2
- 2022, Lipiec5 - 6
- 2022, Czerwiec9 - 2
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień1 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2022, Styczeń1 - 3
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 2
- 2021, Sierpień2 - 0
- 2021, Lipiec6 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 2
- 2021, Maj7 - 7
- 2021, Kwiecień1 - 0
- 2021, Luty2 - 4
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień3 - 2
- 2020, Lipiec8 - 5
- 2020, Czerwiec5 - 4
- 2020, Maj1 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2019, Wrzesień1 - 2
- 2019, Sierpień5 - 4
- 2019, Lipiec3 - 2
- 2019, Czerwiec3 - 4
- 2019, Maj2 - 8
- 2019, Kwiecień4 - 8
- 2019, Marzec1 - 7
- 2018, Październik2 - 19
- 2018, Wrzesień3 - 6
- 2018, Sierpień3 - 7
- 2018, Lipiec3 - 13
- 2018, Maj2 - 2
- 2018, Kwiecień4 - 11
- 2017, Grudzień1 - 10
- 2017, Październik2 - 7
- 2017, Sierpień3 - 13
- 2017, Lipiec2 - 5
- 2017, Czerwiec3 - 5
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień1 - 3
- 2017, Marzec2 - 12
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń4 - 36
- 2016, Grudzień4 - 47
- 2016, Październik3 - 47
- 2016, Wrzesień11 - 100
- 2016, Sierpień12 - 64
- 2016, Lipiec7 - 66
- 2016, Czerwiec11 - 73
- 2016, Maj16 - 99
- 2016, Kwiecień6 - 54
- 2016, Marzec4 - 19
- 2016, Luty6 - 19
- 2016, Styczeń4 - 50
- 2015, Grudzień6 - 55
- 2015, Listopad4 - 28
- 2015, Październik8 - 27
- 2015, Wrzesień11 - 47
- 2015, Sierpień18 - 58
- 2015, Lipiec16 - 70
- 2015, Czerwiec8 - 24
- 2015, Maj11 - 57
- 2015, Kwiecień12 - 30
- 2015, Marzec9 - 38
- 2015, Luty7 - 58
- 2015, Styczeń2 - 10
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad2 - 19
- 2014, Październik7 - 71
- 2014, Wrzesień8 - 58
- 2014, Sierpień8 - 36
- 2014, Lipiec4 - 26
- 2014, Czerwiec9 - 18
- 2014, Maj8 - 18
- 2014, Kwiecień5 - 18
- 2014, Marzec12 - 52
- 2014, Luty4 - 28
- 2014, Styczeń1 - 10
- 2013, Grudzień3 - 16
- 2013, Listopad3 - 80
- 2013, Październik8 - 59
- 2013, Wrzesień7 - 43
- 2013, Sierpień10 - 35
- 2013, Lipiec10 - 39
- 2013, Czerwiec13 - 23
- 2013, Maj8 - 25
- 2013, Kwiecień15 - 10
- 2013, Marzec7 - 2
- 2013, Luty6 - 5
- 2013, Styczeń3 - 0
- 2012, Grudzień3 - 14
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Sierpień3 - 8
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec8 - 0
- 2012, Maj5 - 0
- 2012, Kwiecień4 - 0
- 2012, Marzec1 - 0
- 2011, Sierpień2 - 0
- 2011, Czerwiec1 - 0
- 2011, Maj5 - 0
- 2011, Kwiecień2 - 0
- 2010, Czerwiec4 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Wrzesień3 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2015
Dystans całkowity: | 526.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 27:26 |
Średnia prędkość: | 18.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.31 km/h |
Suma podjazdów: | 4284 m |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 43.84 km i 2h 29m |
Więcej statystyk |
- DST 13.06km
- Czas 00:41
- VAVG 19.11km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
na myjkę
Niedziela, 26 kwietnia 2015 • dodano: 26.04.2015 | Komentarze 0
Wczoraj wieczorem wyskoczyłam jeszcze do centrum, bo musiałam umyć rower. Data wycieczki dzisiejsza, bo blog wariuje jak doda się 2 wycieczki z tego samego dnia.
Kategoria 1-25 km
- DST 78.35km
- Czas 04:11
- VAVG 18.73km/h
- VMAX 45.70km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 774m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
terenowo po PK Chełmy
Sobota, 25 kwietnia 2015 • dodano: 26.04.2015 | Komentarze 9
Ostrzegam - będzie duuuużo zdjęć. :P
No! Pykła pierwsza 30-stka w tym roku. :))))
No! Pykła pierwsza 30-stka w tym roku. :))))
Taką pogodę jaka była dzisiaj, to ja rozumiem. Aczkolwiek wiatr znów był trochę upierdliwy, ale nie będę narzekać, bo wolę po stokroć lampę, temperaturę oscylującą wokół 30°C i wiatr, niż deszcz i zimnicę. Niestety na dzisiejszą wycieczkę musiałam udać się sama, bo Monika postanowiła odchamić się z koleżanką w teatrze. Dała jednak radę wyskoczyć na małą rundkę po okolicy i tak samo jak przed tygodniem - zupełnie przypadkowo spotkałyśmy się tuż za Legnicą. Ona wracała już do domu, a ja dopiero zaczynałam podbój Chełmów. Zaplanowałam na dzisiaj poodkrywanie nowych ścieżek, bo nadal jest sucho w lasach i na szutrach, więc trzeba korzystać z tych dobrodziejstw.
Wszelkie dzikie czereśnie, wiśnie i mirabelki mają teraz swoje apogeum kwitnienia. Wygląda to pięknie! KOCHAM WIOSNĘ! :)
W Słupie trzasnęłam pierwszą fotę mojej skromnej osoby. Przez brak towarzystwa nie miałam kogo molestować o robienie mi zdjęć, więc musiałam szukać dobrych podpórek pod aparat, a o to w terenie niestety ciężko.
Zieleń przeplata się teraz z białością i szkoda, że ta mieszkanka szybko zniknie.
Żółć też już zaczyna się panoszyć. :)
Ze Słupa udałam się w stronę Męcinki, a następnie szutrami dojechałam do Chełmca i dalej do Myśliborza. I główny motyw dzisiejszego wypadu.
Z Myśliborza odbiłam na szutrowo-polno-trawiasty szlak do Paszowic, który jest rewelacyjną alternatywą dla nudnego asfaltu łączącego obie miejscowości.
Po kilkunastu minutach wylądowałam najpierw w Paszowicach, a potem w Kłonicach, gdzie rozpoczęłam swoją wspinaczkę na wzgórze Radogost, na którym znajduje się wieża widokowa, skąd roztaczają się rewelacyjne widoki na okolice bliższe i dalsze. Zdjęcie tego nie oddaje, ale tam naprawdę jest ostro pod górę, więc uskuteczniłam sobie spacerek, bo prędzej spaliłabym sobie mięśnie w łydkach, niż podjechała ten szlak.
I bang. Jest wieża widokowa.
Na schodach prowadzących na górę wieży nie mogło zabraknąć miłosnych wyznań. :)
Na górze wieży pizgało niemiłosiernie, więc pstryknęłam szybko kilka fotek i wróciłam na dół.
Od lewej: wzgórze Rataj, Bazaltowa Góra, Męcinka oraz Paszowice.
Na zdjęcie załapały się też Karkonosze, które były dzisiaj dosyć dobrze widoczne.
Fotograf też miał swoje 5 minut. :)
Pierwszy ze szlaków, który postanowiłam dzisiaj odkryć, to czerwony prowadzący do Grobli. Jeszcze nigdy nie zjeżdżałam z Radogost w stronę Grobli, a zjazd jest dosyć ostry, więc wolałam nie ryzykować gleby i znowu pospacerowałam sobie.
Na szczęście tylko przez kilkadziesiąt metrów szlak jest stromy. Potem zamienia się w polny szuter, a następnie prowadzi przez las i jest naprawdę fajowy. Lekki teren, ciągle w dół. Mniam. :)
Po kilku minutach leśnej frajdy wylądowałam w Grobli. Wieś urokliwa, mogłabym mieć tam domek do relaksowania się w weekendy.
Jak zobaczyłam, że z lasu wybiegły dwa dosyć duże psy, to momentalnie zrobiło mi się słabo. Po ostatniej przygodzie z psami bardzo boję się tych wiejskich dużych kundli. :( Na szczęście dosyć szybko okazało się, że tym razem pieski były bardzo pokojowo nastawione i zaczęły zabiegać o moje względy.
Mieszaniec wilczura i huskiego szybko odpuścił, ale labrador skrzętnie liczył mi każdy kęs bułki. :)
No i skończyło się na tym, że głodna ruszyłam dalej. :) Zielonym szlakiem udałam się w stronę Siedmicy.
Szlak jest lajtowy, bo biegnie brzegiem lasu albo przez pola.
W Siedmicy odbiłam w stronę Myślinowa, do którego dojeżdża się cudownymi leśnymi szutrami, jednymi z lepszych w Chełmach.
Swą wycieczkę zielonym i niebieskim szlakiem zakończyłam w miejscu, w którym pojawił się drogowskaz wskazujący czarny szlak prowadzący do Wąwozu Myśliborskiego. To był drugi szlak, który postanowiłam dzisiaj odkryć. Jest słynny w naszym regionie, ze względu na to, że jest chyba najbardziej terenowym w Chełmach.
Trochę wahałam się czy pakować się w nieznaną mi dzicz, ale do odważnych świat należy i po chwili mknęłam już leśnym duktem.
Zaraz na początku szlaku pojawiła się pierwsza przeszkoda.
Tylko przez pierwszych kilkadziesiąt metrów szlak składa się z dwóch ścieżek, potem zamienia się w bardzo przyjemny leśno-wąwozowy singielek.
Szlak kilka razy przecina się ze strumykiem i w dniu dzisiejszym osiągnęłam nowy level w przenoszeniu roweru przez strumyk. :)
W środku wąwozu czarny szlak w swojej terenowej odsłonie kończy się i zamienia się w typowo leśny, lajtowy dukt.
Podsumowując wrażenia z pierwszego przejazdu czarnym - szlak jest naprawdę rewelacyjny! Są korzonki, kamienie, przejazdy przez strumyk, można podszkolić technikę jazdy w terenie. Nastawiłam się jednak na większy hardcor, a tu się okazało, że przejechałam go zupełnie bezproblemowo, a wiadomo, że moje umiejętności techniczne nie są na jakimś wysokim poziomie. Po deszczach na pewno jest tam mega hardcorowo, ale obecnie, kiedy jest sucho w lasach ten szlak to cud, miód i orzeszki. :) Po wyjechaniu z lasu, trawiastym zjazdem pomknęłam w stronę Myśliborza.
I skończyły się fajne, terenowe odcinki. Za Myśliborzem to już płaskie, asfaltowe nudy. :P Żeby urozmaicić sobie jeszcze wycieczkę, do Legnicy postanowiłam wrócić przez Legnickie Pole. Nadrobiłam trochę kilometrów, ale dla takich szutrów warto było. :)
Do domu wróciłam dosyć mocno zmęczona, bo jednak terenowe odcinki dają dwa razy bardziej w dupę, niż bujanina po asfaltach. Wycieczkę oceniam 10/10. Było super i jak dotąd - najlepiej samotnie w tym roku. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Męcinka - szutrami do Chełmca - Myślibórz - Paszowice - Kłonice - Radogost - Grobla - Siedmica - Wąwóz Myśliborski - Myślibórz - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Małuszów - Czarnków - Lubień - Legnickie Pole - Bartoszów - Legnica
p.s. Także ten. Szykuj się Monia, bo przy nadarzającej się okazji zamierzam powtórzyć tę traskę. :) Albo proś o deszcz. :))
p.s. Także ten. Szykuj się Monia, bo przy nadarzającej się okazji zamierzam powtórzyć tę traskę. :) Albo proś o deszcz. :))
Kategoria 75-100 km
- DST 10.69km
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
nic wielkiego
Piątek, 24 kwietnia 2015 • dodano: 24.04.2015 | Komentarze 0
Takie tam kolebanie się po mieście wczoraj i dzisiaj w celach różnych.
Kategoria 1-25 km
- DST 36.26km
- Czas 01:58
- VAVG 18.44km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 272m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
lajcik po lasach + kapeć w gratisie
Wtorek, 21 kwietnia 2015 • dodano: 22.04.2015 | Komentarze 3
Dzisiejsza pogoda to znowu zmyłka.
Chyba jeszcze nigdy nie wyszłam na rower przy takim wietrze i nie załadowałam się na trasę pod wiatr. Kilka razy jakieś boczne podmuchy prawie zdmuchnęły nas do rowu. Tylko skąd ta bryza na nizinach? :) Na szczęście zaraz po wjechaniu do lasów skończyły się nasze wiatrowe męki.
Dzisiaj postawiłyśmy z Moniką na totalny relaks. Jedyna rzecz dla której warto jeździć na północ, to leśne szutry, których jest tam naprawdę sporo.
Dzisiaj postawiłyśmy z Moniką na totalny relaks. Jedyna rzecz dla której warto jeździć na północ, to leśne szutry, których jest tam naprawdę sporo.
I mimo że to niziny, to nawet gdzieś po drodze trafił się widoczek z Karkonoszami w roli głównej. Telefon nie ogarnął jednak tematu.
W każdym razie było dzisiaj mega lajtowo, aczkolwiek od samego początku zaczęłyśmy wywoływać z Moniką wilka z lasu. Najpierw ja, kiedy stwierdziłam, że w tych lasach bardzo łatwo się zgubić i zaraz potem zaczęłam błądzić na szlaku, którym kiedyś już jechałam. Następnie Monika, kiedy palnęła, że nie chciałaby złapać w tych lasach kapcia i że ma jakiegoś sąsiada, który też jeździ na rowerze, ale tylko do momentu, kiedy złapie flaka, bo ostatnio zdarzyło mu się to dwa razy. Tylko nie rozumiem dlaczego to mnie w pewnym momencie zrobiło się mięciutko na przodzie? To nie ja gadałam o tych kapciach! :(
W każdym razie trzeba było zakasać rękawy, bo powietrze zeszło w przeciągu kilku sekund, a do domu było jeszcze kilka kilometrów. Po raz pierwszy przyszło mi zmieniać dętkę samodzielnie, bo przy poprzednich dwóch kapciach (które złapałam w poprzednich sezonach) zawsze miałam jakiegoś faceta do pomocy. Na szczęście wiem jak to się robi, sprzęt miałam, więc do dzieła. :)
W każdym razie trzeba było zakasać rękawy, bo powietrze zeszło w przeciągu kilku sekund, a do domu było jeszcze kilka kilometrów. Po raz pierwszy przyszło mi zmieniać dętkę samodzielnie, bo przy poprzednich dwóch kapciach (które złapałam w poprzednich sezonach) zawsze miałam jakiegoś faceta do pomocy. Na szczęście wiem jak to się robi, sprzęt miałam, więc do dzieła. :)
Było ciepło, wiosna pełną gębą, więc mimo wszystko humor mnie nie opuścił. :)
Poszło mi dosyć sprawnie, Monia stwierdziła, że jestem jej mistrzynią, bo ona już dawno uskuteczniałaby spacerek. :) Po przymusowej przerwie dotarłyśmy do Legnicy z mega bananami na gębach, bo tak było fajowo na wycieczce. :))
Legnica - Pątnów - Bieniowice - Miłogostowice - Raszowa Mała - Dobrzejów - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 48.32km
- Czas 02:35
- VAVG 18.70km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
poweselny lajcik
Niedziela, 19 kwietnia 2015 • dodano: 19.04.2015 | Komentarze 2
Dobrze, że wczoraj była beznadziejna wietrzno-deszczowa pogoda, to przynajmniej nie było mi żal, że nie wyskoczę na rower. :) Czas spędziłam również aktywnie, bo na weselnym szaleństwie. Do domu zwlekłam się tuż po 5", spać poszłam o 6", a o 11" trzeba było już wstać, bo błękit nieba wdzierał się do mieszkania. Ogarnęłam się i tuż po 13" wyruszyłam w stronę Chełmów. Na podjazdy w stylu Stanisławów nie miałam dzisiaj najmniejszej ochoty, więc postanowiłam zrobić kółeczko po ulubionych szutrach. Tuż za Legnicą minęłam się z Moniką, która akurat wracała z objazdówki po Chełmach. Zamieniłyśmy kilka zdań i Monika wróciła do domu, a ja powlekłam się pokacowym tempem w stronę Dunina.
Sezon na magnolie w pełni!
Sezon na magnolie w pełni!
Za Duninem wbiłam się na jeden z moich ulubionych szutrów, prowadzący do Janowic Wielkich, a następnie do Krajowa. Parafrazując Cremastera - dzisiejsza lampa to zmyłka. Nadal pizga. :/ Na szczęście przez większość trasy jechałam z bocznym halnym albo w plecy.
Końcówka tego szutru z Dunina do Krajowa to zjazd w a'la wąwozie. Tylko dlaczego ten zjazd jest taki krótki? :(
Dalej standardowo przez Sichówek dojechałam do Sichowa, gdzie zaraz na początku podjazdu do Stanisławowa odbiłam w las i wjechałam na szuter prowadzący do Bogaczowa (odkryty w środę).
Miejscami przez drzewa przebijają się widoki na Legnicę. Niestety zdjęcie tego nie oddaje.
Po wyjechaniu z lasu w Bogaczowie skierowałam się w stronę Chroślic, gdzie na zjeździe wiatr dzielnie stawiał mi opór. Dalej do Legnicy wróciłam standardowo przez Słup. A na koniec wycieczki dziabnęła mnie osa w palec. :( Coś zaczęło mi brzęczeć przy kasku, no to machnęłam ręką. I po chwili miałam już żądło w palcu. Bez komentarza.
Aha. I najważniejsze! Gdzieniegdzie na polach pojawiają się już żółte punkciki. Jeszcze trochę i będzie rzepakowy odlot. :)
Legnica - Prostynia - Dunino - Janowice Wielkie - Krajów - Sichówek - Sichów - szutrami do Bogaczowa - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 55.92km
- Czas 03:01
- VAVG 18.54km/h
- VMAX 47.02km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 606m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
wietrzna masakra
Środa, 15 kwietnia 2015 • dodano: 15.04.2015 | Komentarze 4
Po weekendowych szaleństwach trochę odpoczęły już nam nogi, znaczy się mnie i Monice, więc postanowiłyśmy wykorzystać dzisiejszą piękną pogodę i wyskoczyć na krótką rundkę po pracy. Zwłaszcza, że od jutra ma być tendencja zniżkowa w temperaturze. Zaproponowałam, żebyśmy obczaiły nową szutrową ścieżkę, która pojawiła się w Chełmach. Do Sichowa dojechałyśmy przez Winnicę i Krajów, zmasakrowane przez zachodnio-północny wiatr. Wiało prawie 70 km/h. Z racji mojej wagi, chwilami miałam wrażenie, że zdmuchnie mnie z drogi. :) Dobrze chociaż, że ten halny był ciepły. Taka tam wiosenna bryza od Nysy Szalonej. :) Niemniej jednak, kiedy wjechałyśmy na podjazd prowadzący do Stanisławowa, odetchnęłyśmy z ulgą, że skończyły się nasze wiatrowe męki. Zaraz po wjechaniu do lasu odbiłyśmy z asfaltu na wspomnianą szutrówkę. Słyszałam, że jest elegancka. To mało powiedziane - okazało się, że to dosłownie leśna autostrada. Jechało się szybko i gładko. Leśne miodzio. :)
Niestety nie mogło być zbyt pięknie. Szutrówka ma tylko 2,5 km. :( Ani się obejrzałyśmy, a wyjechałyśmy w Bogaczowie, z deczka zaskoczone, że ta piękna ścieżka tak szybko skończyła się. Na liczniku nabite miałyśmy raptem 25 km, godzina była 18:40. No i co tu robić? Wracać już do Legnicy? Bez sensu. :) Zaproponowałam wjazd na Górzec i zjazd szutrami do Męcinki. Monika po raz kolejny okazała się bardzo konkretną osobą, bo nie musiałam namawiać jej do przedłużenia trasy o dosyć spory podjazd. Błyskawicznie podjęłyśmy decyzję, że pakujemy się asfaltem na Górzec. Na podjeździe mało co nie wyzionęłam ducha, bo przycisnęłam trochę i pokonałam go najszybciej w życiu. Po odzyskaniu oddechów wbiłyśmy się na leśne szutry prowadzące do Męcinki. Już wiele razy wspominałam tutaj, że uwielbiam ten zjazd. I powtórzę to jeszcze wiele razy. UWIELBIAM SZUTROWY ZJAZD Z GÓRZCA DO MĘCINKI. :) Po zaliczeniu zjazdu, ze spokojnymi sumieniami stwierdziłyśmy, że możemy wracać już do Legnicy. :)
Na koniec jeszcze materiał poglądowy na Legnicę, Męcinkę oraz farmę wiatrową w Koskowicach z końcówki zjazdu z Górzca.
Na koniec jeszcze materiał poglądowy na Legnicę, Męcinkę oraz farmę wiatrową w Koskowicach z końcówki zjazdu z Górzca.
Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - szutrami do Bogaczowa - Górzec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 54.90km
- Czas 03:10
- VAVG 17.34km/h
- VMAX 40.30km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 552m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Stanisławów + zjazd terenem
Niedziela, 12 kwietnia 2015 • dodano: 12.04.2015 | Komentarze 3
Jakby mało było nam górek po wczorajszych wojażach, dzisiaj postanowiłyśmy z Moniką dołożyć sobie kolejnych. No ale grzechem byłoby zmarnowanie dzisiejszej iście wiosennej pogody na siedzenie w domu. Rano wstałam jak paralityk, ale dosyć szybko się rozchodziłam i po 12:30 jechałyśmy już z Moniką w wiadomym kierunku. Jak się nie ma pomysłu na wycieczkę, to jedzie się pod ruiny radiostacji. Tam zawsze jest fajnie. :) Najkrótszą z możliwych dróg dojechaliśmy do Sichówka, gdzie tuż przed podjazdem zupełnie przypadkowo spotkałyśmy Justynę i Krzyśka. Padło retoryczne pytanie: "Gdzie jedziecie?" :) Dalej do Stanisławowa postanowiliśmy jechać już razem. Oczywiście już na początku podjazdu Monika odcięła nas i tyle ją widzieliśmy. :) Nie wiem skąd ona czerpie te siły na podjazdy...
Wystarczyło, że wczoraj zostawiłam płuca na podjeździe pod Grodziec. Dzisiaj postawiłam na wiosenny relaks, więc prawie cały podjazd pokonałam w towarzystwie Justyny i Krzyśka.
A po wjechaniu na Rosochę okazało się, że widoczność jest dzisiaj 100/100!!! Rzadko zdarza się tak wyśmienita! Szkoda, że wczoraj nie było takiej przejrzystości na Grodźcu. :(
Po prawej Legnica:
Po lewej Grodziec i farma wiatrowa w Łukaszowie:
Nawet fotograf załapał się na fotę. :)
Ale te widoki za moimi plecami, to jeszcze nic. Po przejściu na drugą stronę wzgórza, naszym oczom ukazało się całe pasmo zaśnieżonych (jeszcze) Karkonoszy!!!
Daaaawno nie było tak dobrych widoków z Rosochy!!! Warto było wygramolić się dzisiaj z domu. :)
Pod radiostacją ja i Monika rozstałyśmy się z Justyną i Krzyśkiem, bo oni postanowili zjechać do Sichowa asfaltem, a ja na dzisiaj zaplanowałam zjazd terenowym niebieskim szlakiem, którym jeszcze nigdy nie zjeżdżałam, a słyszałam, że jest fajowy.
Najpierw chwilę jechałyśmy polną drogą, ale zaraz po wbiciu się do lasu, szlak zamienił się w fajową liściasto-kamienistą ścieżkę.
Pomimo kamoli, zjeżdżało się dosyć płynnie i szybko.
A po przeprawie przez rzeczkę i wyjeździe z lasu, wylądowałyśmy w szczerym polu. :D Jak jednak widać, rowerzyści ostro sobie używają ten szlak, bo były wyraźnie wyjeżdżone dwie nitki. Nie wyobrażam sobie jednak przejazdu przez to pole po deszczu. :/
Następnie szlak stał się trawiasty...
A jego koncówka to już polny, szybki zjazd do Sichowa.
Niebieski szlak oceniam 10/10. Zaczynam coraz bardziej lubić teren... :) Co prawda do błota nigdy się nie przekonam, ale takie leśno-polne szlaki są rewelacyjne.
Do Legnicy wróciłyśmy przez Dunino. Dzisiaj na szczęście obyło się bez "przygód" z psami. Wycieczka była bardzo udana. :) No i najważniejsze. Niniejszym wypadem wskoczył mi pierwszy tysiączek w tym roku. :)
Do Legnicy wróciłyśmy przez Dunino. Dzisiaj na szczęście obyło się bez "przygód" z psami. Wycieczka była bardzo udana. :) No i najważniejsze. Niniejszym wypadem wskoczył mi pierwszy tysiączek w tym roku. :)
Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 104.20km
- Czas 05:30
- VAVG 18.95km/h
- VMAX 48.31km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 996m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
lato w kwietniu i pierwsza stówka w tym roku
Sobota, 11 kwietnia 2015 • dodano: 12.04.2015 | Komentarze 3
W końcu udało mi się strzelić pierwszą setkę w tym sezonie. :) Zamek w Grodźcu musowo trzeba odwiedzić chociaż raz w roku, więc jak od tygodnia zapowiadali na dzisiaj lato, to z góry wiedziałam, gdzie pojadę. Punktualnie o 11" ruszyłyśmy z Moniką w drogę. Od samego rana było bardzo ciepło, więc ubrałam się dzisiaj jak na środek lata. Mega ciepełko potwierdzał zresztą termometr w liczniku, bo w południe dobiło do 30°C. :O
Droga do farmy wiatrowej w Łukaszowie minęła nam bardzo szybko, gdzie na horyzoncie w końcu pojawił się cel naszej wycieczki. :)
Droga do farmy wiatrowej w Łukaszowie minęła nam bardzo szybko, gdzie na horyzoncie w końcu pojawił się cel naszej wycieczki. :)
Tak, tak. Kupiłam garnek. Wystarczająco długo wystawiałam mózgownicę na potencjalny uraz. Powinnam była już dawno go kupić, ale ciągle miałam opory, bo wydawało mi się, że np. uduszę się od paska. :) Nic takiego się nie wydarzyło, a i Uvex wygodny, więc nie przeszkadzał mi podczas jazdy.
Na odcinku z Łukaszowa do Zagrodna zostałyśmy zmasakrowane przez paszczowiatr! Kolejna halna masakra nastąpiła za Zagrodnem. Jakby tego było mało, to zaczął się kilkukilometrowy podjazd do Grodźca. Uwielbiam takie akcje - pod górkę i pod wiatr. :/ Niemniej jednak z każdym podmuchem zbliżałyśmy się do celu.
Na odcinku z Łukaszowa do Zagrodna zostałyśmy zmasakrowane przez paszczowiatr! Kolejna halna masakra nastąpiła za Zagrodnem. Jakby tego było mało, to zaczął się kilkukilometrowy podjazd do Grodźca. Uwielbiam takie akcje - pod górkę i pod wiatr. :/ Niemniej jednak z każdym podmuchem zbliżałyśmy się do celu.
Coraz bliżej...
I po lekkim przyciśnięciu na podjeździe pod zamek, wjechałyśmy na dziedziniec bez płuc. Tzn. przynajmniej ja. :) Jak już je odzyskałam, to wszamałam obiadek i punktualnie o umówionej godzinie zjawili się Beata i Darek - do dzisiaj znani mi tylko z BeeSa. Nie trudno było ich rozpoznać, znaczy się Darka, z racji jego nietypowego roweru. Szybkie zapoznanie się, dłuższa pogadanka okołorowerowa i nadszedł czas wiadomo na co.
Oczywiście musiałam się wpakować na rower Darka i zobaczyć świat z poziomej perspektywy. :)
Oczywiście musiałam się wpakować na rower Darka i zobaczyć świat z poziomej perspektywy. :)
Wrażenia z kilkumetrowej jazdy (z asekuracją) - bezcenne. Musiałoby upłynąć dużo wody w Nysie Szalonej, zanim załapałabym jak się na tej maszynie jeździ. :)
Potem swoich sił spróbowała Monika i odniosła taki sam skutek - tzn. kilka machnięć pedałami w asekuracji. :) Darek mówił, że jak już człek rozkmini co i jak z tym rowerem, to jeździ się na nim tak wygodnie, że brakuje w nim tylko telewizorka na kierownicy. :D
Po quasi jeździe na Nimancie postanowiłyśmy z Moniką obczaić jeszcze widoczki z zamkowej wieży widokowej. Nasze maszyny zostawiłyśmy pod dobrą opieką, a same udałyśmy się na górę zamku.
Po quasi jeździe na Nimancie postanowiłyśmy z Moniką obczaić jeszcze widoczki z zamkowej wieży widokowej. Nasze maszyny zostawiłyśmy pod dobrą opieką, a same udałyśmy się na górę zamku.
Ale zanim widoczki... Główna część zamku:
I rzeczone widoczki. Niestety dzisiaj przejrzystość była kiepska i najdalej można było dojrzeć tylko Góry Kaczawskie. Karkonosze było widać tyle o ile.
Farma wiatrowa w Modlikowicach:
Po 1,5 godziny odpoczynku nadszedł czas pożegnania się, bo było coraz później, a musiałyśmy jeszcze z Moniką dobić do setki. Oczywiście nie mogło zabraknąć grupowej fotki z cyklu: "W ramkę". :)
Na koniec jeszcze obczajka na mapie pobliskich okolic...
I z górki na pazurki. Został po mnie kurz na zjeździe i Monika, Beata oraz Darek tyle mnie widzieli. :) Się na nich naczekałam... :)))))
Zjazd wszystkim smakował, bo każdy miał uśmiech dookoła głowy. :)
I chwilę potem trzeba było się rozstać, bo Beata i Darek mieszkają rzut kamieniem do zamku. Dzięki za przemiłe spotkanie i do następnego! :)
Z Nowej Wsi Grodziskiej mega szybko zjechałyśmy do Pielgrzymki, a tam w rzeczce bociek urządził sobie polowanie.
Z Nowej Wsi Grodziskiej mega szybko zjechałyśmy do Pielgrzymki, a tam w rzeczce bociek urządził sobie polowanie.
I towarzyszka prawie całej dzisiejszej wycieczki - Ostrzyca Proboszczowicka, na którą to dajemy z Monią strzałę, jak tylko zrobi się żółciutko na polach.
Dalej droga przebiegała bezproblemowo i mega przyjemnie, aż do Biegoszowa. Tam z jednego z gospodarstw nagle wyskoczyły do nas 2 wielkie psy - jeden mieszaniec huskiego, drugi wilczur. Na samo przypomnienie o tej sytuacji robi mi się słabo. Nie było gdzie uciekać, bo byłyśmy akurat na podjeździe, a z kolei nawrócenie też by nam nic nie dało, bo psy i tak by nas dogoniły. Husky był dosyć pokojowo nastawiony, bo tylko z daleka obwąchał nas i dał sobie z nami spokój. Ale wilczur dał nam popalić. Stałyśmy z Moniką jak sparaliżowane na środku jezdni, a ten chodził wokoło nas, obwąchiwał i szczekał na nas na całego. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałam, że ugryzie mnie pies! Kilka razy podchodził do każdej z nas i wąchał od góry do dołu. Nogi tak mi się trzęsły, że strachu, że szok, a w głowie żadnego pomysłu na wyjście cało z opresji, bo przy jakimkolwiek naszym ruchu, wilczur coraz głośniej szczekał i nerwowo chodził wokół nas. Oczywiście pan właściciel nie raczył się zainteresować dlaczego pies szczeka przed domem. Jakieś babki z daleka zaczęły do nas krzyczeć, żebyśmy zawróciły, bo wilczur może ugryźć. Tylko jak się ruszyć, skoro wilczur nie spuszczał nas z oczu. Z opresji uratował nas jakiś kierowca. Widząc, że stoimy znieruchomiałe na środku jezdni musiał się zatrzymać, bo nie mógł przejechać. Wówczas wilczur przerzucił swoje zainteresowanie na auto i jak kierowca zaczął cofać, to wilczur zaczął za nim biec. Widząc, że pies chwilowo przestał się nami interesować, zaczęłyśmy z Moniką bardzo powoli iść przed siebie. Wówczas auto przejechało między nami, a wilczur w te pędy za nim. Dalej jednak szłyśmy, bo bałyśmy się, że jak wsiądziemy na rowery, to pies zawróci do nas. Na szczęście po kilkuset metrach biegu za autem pies zmęczył się i zszedł na pole obok jezdni. Wówczas bacznie go obserwując, udało nam się w końcu minąć go i zostawić za nami. UFFF!!! Widząc, że pies był już kawałek za nami, czym prędzej wsiadłyśmy na rowery i przed siebie ile sił w nogach. Przez jakieś następne pół godziny miałyśmy tak zrąbane humory, że szkoda gadać, bo którejś z nas mogła stać się poważna krzywda...
Rozpoczął się okres lęgowy żab, toteż minęłyśmy ich dzisiaj po drodze mnóstwo. Żywych i tych mniej ruchawych. :)
Rozpoczął się okres lęgowy żab, toteż minęłyśmy ich dzisiaj po drodze mnóstwo. Żywych i tych mniej ruchawych. :)
Z Pomocnego odbiłyśmy na Górzec, skąd zjechałyśmy szutrami do Chełmca.
Przypomniałam sobie dlaczego nie lubię tej wersji zjazdu z Górzca - na całym kilkukilometrowym odcinku leżą luźne kamienie oraz resztki asfaltu. Do tego dziury, więc bardzo łatwo można zaliczyć dzwona. Z Chełmca szutrami dojechałyśmy do Męcinki, a dalej to już standardowo.
Wycieczka byłaby absolutnie idealna, gdyby nie ta historia z psami. :/
Wycieczka byłaby absolutnie idealna, gdyby nie ta historia z psami. :/
Legnica - Szymanowice - Wilczyce - Krotoszyce - Ernestynów - Gierałtowiec - Łukaszów - Zagrodno - Uniejowice - Grodziec - Nowa Wieś Grodziska - Pielgrzymka - Jastrzębnik - Nowy Kościół - Biegoszów - Kondratów - Pomocne - Górzec - Chełmiec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria pow. 100 km
- DST 37.03km
- Czas 01:57
- VAVG 18.99km/h
- Temperatura 16.5°C
- Podjazdy 266m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
lajcik po lasach
Piątek, 10 kwietnia 2015 • dodano: 10.04.2015 | Komentarze 0
Uwielbiam jeździć w taką pogodę jaka była dzisiaj! Full lampa na niebie, lekki wiaterek, temperatura taka, że człowiek nie poci się jak świnia, pić się chce tyle o ile. Miodzio. :) Wybrałam się z Justyną w egzotyczne, jak dla mnie, rejony. Jeśli jadę już na północ, to tylko w te okolice co dzisiaj, gdzie można pojeździć po rewelacyjnych leśnych szutrach.
Oooo takich jak te:
Oooo takich jak te:
Lajtowa, mega relaksacyjna jazda - na poprawę humoru i wyluzowanie się po ciężkim tygodniu. :)
Legnica - Pątnów - Bieniowice - Miłogostowice - Raszówka - Dobrzejów - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 28.75km
- Czas 01:26
- VAVG 20.06km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 162m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
popracowy lajcik
Czwartek, 9 kwietnia 2015 • dodano: 09.04.2015 | Komentarze 0
Taka tam rundka po pracy. Najpierw w celach serwisowych roweru, a potem dla zrelaksowania się i wykorzystania ładnej, wiosennej pogody. :)
Legnica - Gniewomierz - Legnickie Pole - Koskowice - Legnica
Kategoria 25-50 km