Krótko o mnie:
Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.Więcej o mnie.
Moje maszyny:
Dawno, dawno temu:
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień6 - 0
- 2024, Sierpień4 - 2
- 2024, Lipiec8 - 0
- 2024, Czerwiec4 - 2
- 2024, Maj3 - 0
- 2024, Kwiecień8 - 0
- 2024, Marzec3 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 2
- 2023, Sierpień8 - 6
- 2023, Lipiec9 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 4
- 2023, Maj4 - 4
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik3 - 1
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień8 - 2
- 2022, Lipiec5 - 6
- 2022, Czerwiec9 - 2
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień1 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2022, Styczeń1 - 3
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 2
- 2021, Sierpień2 - 0
- 2021, Lipiec6 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 2
- 2021, Maj7 - 7
- 2021, Kwiecień1 - 0
- 2021, Luty2 - 4
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień3 - 2
- 2020, Lipiec8 - 5
- 2020, Czerwiec5 - 4
- 2020, Maj1 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2019, Wrzesień1 - 2
- 2019, Sierpień5 - 4
- 2019, Lipiec3 - 2
- 2019, Czerwiec3 - 4
- 2019, Maj2 - 8
- 2019, Kwiecień4 - 8
- 2019, Marzec1 - 7
- 2018, Październik2 - 19
- 2018, Wrzesień3 - 6
- 2018, Sierpień3 - 7
- 2018, Lipiec3 - 13
- 2018, Maj2 - 2
- 2018, Kwiecień4 - 11
- 2017, Grudzień1 - 10
- 2017, Październik2 - 7
- 2017, Sierpień3 - 13
- 2017, Lipiec2 - 5
- 2017, Czerwiec3 - 5
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień1 - 3
- 2017, Marzec2 - 12
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń4 - 36
- 2016, Grudzień4 - 47
- 2016, Październik3 - 47
- 2016, Wrzesień11 - 100
- 2016, Sierpień12 - 64
- 2016, Lipiec7 - 66
- 2016, Czerwiec11 - 73
- 2016, Maj16 - 99
- 2016, Kwiecień6 - 54
- 2016, Marzec4 - 19
- 2016, Luty6 - 19
- 2016, Styczeń4 - 50
- 2015, Grudzień6 - 55
- 2015, Listopad4 - 28
- 2015, Październik8 - 27
- 2015, Wrzesień11 - 47
- 2015, Sierpień18 - 58
- 2015, Lipiec16 - 70
- 2015, Czerwiec8 - 24
- 2015, Maj11 - 57
- 2015, Kwiecień12 - 30
- 2015, Marzec9 - 38
- 2015, Luty7 - 58
- 2015, Styczeń2 - 10
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad2 - 19
- 2014, Październik7 - 71
- 2014, Wrzesień8 - 58
- 2014, Sierpień8 - 36
- 2014, Lipiec4 - 26
- 2014, Czerwiec9 - 18
- 2014, Maj8 - 18
- 2014, Kwiecień5 - 18
- 2014, Marzec12 - 52
- 2014, Luty4 - 28
- 2014, Styczeń1 - 10
- 2013, Grudzień3 - 16
- 2013, Listopad3 - 80
- 2013, Październik8 - 59
- 2013, Wrzesień7 - 43
- 2013, Sierpień10 - 35
- 2013, Lipiec10 - 39
- 2013, Czerwiec13 - 23
- 2013, Maj8 - 25
- 2013, Kwiecień15 - 10
- 2013, Marzec7 - 2
- 2013, Luty6 - 5
- 2013, Styczeń3 - 0
- 2012, Grudzień3 - 14
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Sierpień3 - 8
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec8 - 0
- 2012, Maj5 - 0
- 2012, Kwiecień4 - 0
- 2012, Marzec1 - 0
- 2011, Sierpień2 - 0
- 2011, Czerwiec1 - 0
- 2011, Maj5 - 0
- 2011, Kwiecień2 - 0
- 2010, Czerwiec4 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Wrzesień3 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2014
Dystans całkowity: | 447.48 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 20:39 |
Średnia prędkość: | 18.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.74 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 37.29 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
- DST 67.25km
- Czas 03:48
- VAVG 17.70km/h
- VMAX 48.76km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Stanisławów - Leszczyna
Niedziela, 30 marca 2014 • dodano: 30.03.2014 | Komentarze 2
Proszę Państwa - oto WIOSNA!!! :))) Od samego rana pogoda dopisywała, więc pomimo zmęczenia po wczorajszej jeździe, nie mogłam zmarnować tak pięknego dnia na siedzeniu w domu. Co więcej - postanowiłam, że uderzę dzisiaj na południe, a więc i zaliczę kilka ładnych podjazdów. A co tam - jutro będę odpoczywać. :P
Już od dłuższego czasu przymierzałam się do obczajenia szutrowego zjazdu z lotniska w Stanisławowie do Leszczyny, który Ania zachwalała na swoim blogu. Postanowiłam dzisiaj go zaliczyć. Najpierw przez Słup, Chroślice i Sichów uderzyłam na mój ulubiony Stefanów. Podjazd w końcu zaczął pokrywać się zieleniną, więc jechało się o wiele przyjemniej niż 3 tygodnie temu:
Już od dłuższego czasu przymierzałam się do obczajenia szutrowego zjazdu z lotniska w Stanisławowie do Leszczyny, który Ania zachwalała na swoim blogu. Postanowiłam dzisiaj go zaliczyć. Najpierw przez Słup, Chroślice i Sichów uderzyłam na mój ulubiony Stefanów. Podjazd w końcu zaczął pokrywać się zieleniną, więc jechało się o wiele przyjemniej niż 3 tygodnie temu:
Podjazd i słońce tak mnie rozgrzały, że pierwszy raz w tym roku jechałam w krótkim rękawku. W marcu? Więc zastanawiam się w czym będę jeździć w lecie? :P Za Stanisławowem odbiłam na Pomocne, a następnie na lotnisko. Odkąd jeżdżę w tamtych rejonach, to dzisiaj pierwszy raz widziałam stojący tam samolot:
Więc jednak lotnisko istnieje, nie tylko z nazwy. Po przejechaniu kilkuset metrów gładkim asfaltem, dojechałam do rozwidlenia dróg - na lewo asfalt, na prawo polna droga. Niby wczoraj wszystko obczaiłam na mapie i wiedziałam, że powinnam skręcić w polną drogę, ale wolałam się upewnić czy aby na pewno w tę, bo dzisiaj nie miałam czasu na błądzenie po szlakach. Wykonałam "telefon do przyjaciela" i upewniłam się, że muszę wbić się na polną drogę. Najpierw było lekkie błotko, a potem wjechałam na przepiękny, leśny szutrowy zjazd prowadzący do Leszczyny:
Zjazd jest naprawdę rewelacyjny i szybki, więc miejscami trzeba bardzo uważać, bo łatwo o glebę. Frajda ze zjazdu porównywalna do zjazdu szutrami z Górzca do Męcinki, aczkolwiek mały minus należy się za niezbyt dobrze wyprofilowane progi tuż przy końcu zjazdu.
Tuż przed końcem zjazdu spotykam się z Łukaszem, który wyjechał mi na przeciw, po wcześniejszych telefonicznych ustaleniach gdzie, co i jak. Razem zjeżdżamy do Leszczyny, potem szybko mkniemy na Prusice i Sichów, bo z domu wyjechała już Iza, z którą spotykamy się niedaleko tamy w Słupie. Więc już we trojkę zjeżdżamy do Słupa i robimy krótką przerwę pod sklepem na lodziki i banany :)
Potem wjeżdżamy na tamę, gdzie robimy dłuższy odpoczynek. Oczywiście trzeba było zrobić grupową fotkę. Ładnie machamy, mówimy "cheeeeeeese" i oto efekt :)
Do Legnicy wracamy standardową drogą ze Słupa. Oby więcej takich pozytywnych wypadów. :)
Tuż przed końcem zjazdu spotykam się z Łukaszem, który wyjechał mi na przeciw, po wcześniejszych telefonicznych ustaleniach gdzie, co i jak. Razem zjeżdżamy do Leszczyny, potem szybko mkniemy na Prusice i Sichów, bo z domu wyjechała już Iza, z którą spotykamy się niedaleko tamy w Słupie. Więc już we trojkę zjeżdżamy do Słupa i robimy krótką przerwę pod sklepem na lodziki i banany :)
Potem wjeżdżamy na tamę, gdzie robimy dłuższy odpoczynek. Oczywiście trzeba było zrobić grupową fotkę. Ładnie machamy, mówimy "cheeeeeeese" i oto efekt :)
Do Legnicy wracamy standardową drogą ze Słupa. Oby więcej takich pozytywnych wypadów. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Leszczyna - Prusice - Sichów - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 76.48km
- Czas 03:44
- VAVG 20.49km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Gross-Rosen
Sobota, 29 marca 2014 • dodano: 29.03.2014 | Komentarze 6
Nad dzisiejszą wycieczką od samego jej początku wisiało jakieś fatum. :/ Zaczęło się od tego, że widząc rano zachmurzone niebo niepotrzebnie ubrałam kurtkę, bo myślałam, że będzie mi chłodno podczas jazdy. Już po przejechaniu kilku km gotowałam się, a przecież czekało na mnie kolejnych kilkadziesiąt km, więc zatrzymałam się i zaczęłam zastanawiać się czy wrócić do domu i zostawić kurtkę w domu. Zamiast szybko podjąć decyzję, to stałam i myślałam: wrócić, nie wrócić, wrócić, nie wrócić. Pozostawię to bez komentarza. W końcu zapadła decyzja. Wracam. Po ponownym wyjściu na dwór, już bez kurtki, było mi o wiele lepiej.
Od kilku dni zapowiadali na dzisiaj przepiękną, słoneczną pogodę z bezchmurnym niebem. Jak przyszło co do czego, to od samego rana niebo było zachmurzone, a widoczność fatalna. I ten wiatr. Mocny. :/
Tak wyglądała dzisiaj słoneczna pogoda z bezchmurnym niebem, wg większości ogólnopolskich prognoz.
Od kilku dni zapowiadali na dzisiaj przepiękną, słoneczną pogodę z bezchmurnym niebem. Jak przyszło co do czego, to od samego rana niebo było zachmurzone, a widoczność fatalna. I ten wiatr. Mocny. :/
Tak wyglądała dzisiaj słoneczna pogoda z bezchmurnym niebem, wg większości ogólnopolskich prognoz.
Tylko ICM jak zwykle nie mylił się i już od wczoraj podawał, że będzie dosyć spore zachmurzenie. Dobrze, że było w miarę ciepło. Na odcinku od Przybyłowic do Jawora zostałam, po raz pierwszy dzisiaj, zmasakrowana przez paszczowiatr. :( W Jaworze zrobiłam sobie krótki odpoczynek na doładowanie się kaloriami. Dalsza droga była masakrycznie nudna. Wiochy, wiochy i jeszcze raz wiochy. Nawet nie było co fotografować, więc kolejne fotki zrobiłam dopiero w miejscu, które było celem dzisiejszej wycieczki.
Gross-Rosen - były hitlerowski obóz koncentracyjny, istniejący w latach 1940-1945, w którym życie straciło około 40000 osób. Poniżej wrzucę fotki, z opisami co przedstawiają, bez zbędnych komentarzy, bo fakt istnienia kiedyś tak strasznego miejsca należy pozostawić bez komentarza.
Kantyna SS (w dużej części zrekonstruowana), w której mieściła się kuchnia dla SS, stołówka SS oraz kasyno dla załogi.
Kantyna SS (w dużej części zrekonstruowana), w której mieściła się kuchnia dla SS, stołówka SS oraz kasyno dla załogi.
Brama wejściowa do obozu.
I słynna maksyma, używana przez nazistów w celach propagandowych w programach zwalczania bezrobocia.
Kamieniołom, przy którym więźniowie tracili życie przez katorżniczą pracę.
Brama obozowa widziana od strony obozu.
Plac apelowy.
Kuchnia więźniarska.
Cały kompleks obozowy. Po barakach zostały tylko fundamenty.
Mauzoleum, z widocznym w tle piecem krematoryjnym i wieżą strażniczą.
Obozowe miejsce straceń więźniów, gdzie egzekucje dokonywane były poprzez rozstrzelanie lub podanie zastrzyku z cyjankiem.
Miejsce upamiętniające więźniów.
Krematorium, po którym zostały tylko fundamenty i piec, gdyż sam budynek został zburzony przez załogę SS, wycofującą się z terenu obozu.
Jeden z baraków obozowych został zrekonstruowany.
Wnętrze budynku, które w przyszłości ma zostać zagospodarowane.
Tzw. oświęcimska część obozu. Została tak nazwana, gdyż pierwotnie baraki z tej części były przewidziane dla więźniów ewakuowanych z obozu w Oświęcimiu. Ostatecznie umieszczano w nich więźniów ewakuowanych z różnych obozów.
Widok na pozostałości po barakach obozowych.
Dzwonnica apelowa.
I ostatni rzut okiem na kompleks obozowy.
OGROMNA LEKCJA HISTORII!!!
Po zwiedzeniu obozu zaczęła się moja męka powrotna. W planach miałam powrót przez wiochy, żeby ominąć krajową "3". Początkowo szło mi całkiem dobrze i udawało mi się omijać główne drogi. Niestety w Mściwojowie pogubiłam się. Wpakowałam się na drogę, która kiedyś była szutrówką łączącą pojedyncze zabudowania. W powrocie na zaplanowaną trasę nie pomogła mi ani mapa, ani miejscowi mieszkańcy, bo Ci (jak zawsze) byli najmniej zorientowani na temat miejscowych dróg. Po kilkunastu minutach bezskutecznego poszukiwania drogi do Snowidzy, wkur***** się i postanowiłam zjechać do Jawora i wrócić do Legnicy "trójką". Miałam już dosyć wioskowych, przeważnie dziurawych dróg i zerkania co chwilę na mapę. A krajówką zaczęłam pruć ze średnią 30 km/h i co najważniejsze - wiedziałam jak mam jechać. Na szczęście nie było dzisiaj dużego natężenia ruchu i dało się wytrzymać jazdę na krajówce.
A żeby na koniec wycieczki było mi jeszcze "weselej", to postanowiłam wrócić przez znienawidzony, masakrycznie dziurawy Bartoszów.
I tyle w tym temacie.
Po zwiedzeniu obozu zaczęła się moja męka powrotna. W planach miałam powrót przez wiochy, żeby ominąć krajową "3". Początkowo szło mi całkiem dobrze i udawało mi się omijać główne drogi. Niestety w Mściwojowie pogubiłam się. Wpakowałam się na drogę, która kiedyś była szutrówką łączącą pojedyncze zabudowania. W powrocie na zaplanowaną trasę nie pomogła mi ani mapa, ani miejscowi mieszkańcy, bo Ci (jak zawsze) byli najmniej zorientowani na temat miejscowych dróg. Po kilkunastu minutach bezskutecznego poszukiwania drogi do Snowidzy, wkur***** się i postanowiłam zjechać do Jawora i wrócić do Legnicy "trójką". Miałam już dosyć wioskowych, przeważnie dziurawych dróg i zerkania co chwilę na mapę. A krajówką zaczęłam pruć ze średnią 30 km/h i co najważniejsze - wiedziałam jak mam jechać. Na szczęście nie było dzisiaj dużego natężenia ruchu i dało się wytrzymać jazdę na krajówce.
A żeby na koniec wycieczki było mi jeszcze "weselej", to postanowiłam wrócić przez znienawidzony, masakrycznie dziurawy Bartoszów.
I tyle w tym temacie.
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Przybyłowice - Stary Jawor - Jawor - Zębowice - Gniewków - Dzierżków - Kostrza - Gross-Rosen - Rogoźnica - Niedaszów - Mściwojów - Rybno - Grzegorzów - Jawor - Małuszów - Koiszków - Nowa Wieś Legnicka - Legnica - Bartoszów - Legnica
Kategoria 75-100 km
- DST 33.37km
- Czas 01:50
- VAVG 18.20km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
rundka wokół stawów miłogostowickich
Sobota, 22 marca 2014 • dodano: 22.03.2014 | Komentarze 13
Dzisiaj mega lajtowo. I tyle ode mnie, bo nie mam mocy na większy opis wycieczki. :P Wrzucę tylko dwie fotki, żeby nie było za nudno.
Na jednej z posesji...
No comment. :O
I fotka jednego ze stawów hodowlanych. Cisza, spokój, można maksymalnie zrelaksować się.
Na jednej z posesji...
No comment. :O
I fotka jednego ze stawów hodowlanych. Cisza, spokój, można maksymalnie zrelaksować się.
Legnica - Pątnów - Bieniowice - Miłogostowice - Raszowa Mała - i powrót lasami do Legnicy
Kategoria 25-50 km
- DST 17.58km
- Czas 00:50
- VAVG 21.10km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
od dzisiaj oficjalnie... WIOSNAAAAAAAAAA!!! :)
Czwartek, 20 marca 2014 • dodano: 20.03.2014 | Komentarze 6
Po kilku dniach beznadziejnej, deszczowo-wietrznej pogody, dzisiaj w końcu zachciało się żyć! :) Prawie 20°C na termometrze, słońce w pełni, błękitne niebo - czego chcieć więcej do jazdy na rowerze? :) Niestety nie miałam dzisiaj za dużo czasu na to, żeby pojechać gdzieś dalej, więc zaliczyłam tylko jedno ze standardowych kółeczek po okolicy. A potem było urodzinowe piwko z koleżanką (tylko jedno, bo jutro do pracy) i do domu wróciłam w bardzo dobrym humorze. :)
Legnica - Ziemnice - Kunice - Pątnów - Legnica
Kategoria 1-25 km
- DST 13.05km
- Czas 00:41
- VAVG 19.10km/h
- VMAX 38.25km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
rundka po pracy
Czwartek, 13 marca 2014 • dodano: 13.03.2014 | Komentarze 3
Krótka lajtowa rundka po powrocie z pracy. Bożena wracała z pracy i "przypadkowo" spotkałyśmy się na trasie. :D Z Koskowic odbiłyśmy do Grzybian, a potem strzała na Ziemnice.
Nie mogłyśmy przejechać obojętnie obok pewnego znaku... Więc był lans...
Nie mogłyśmy przejechać obojętnie obok pewnego znaku... Więc był lans...
i słit focia z rąsi :D
Dobrze, że nikt tego nie widział :P Bo ja raczej nie patrzyłabym normalnie na laski, które fotografują się ze znakiem :))))
Legnica - Koskowice - Grzybiany - Ziemnice - Legnica
Kategoria 1-25 km
- DST 19.64km
- Czas 01:03
- VAVG 18.70km/h
- VMAX 44.69km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Ziemnice - Legnickie Pole
Wtorek, 11 marca 2014 • dodano: 11.03.2014 | Komentarze 3
I znowu śmignęłam sobie rundkę w towarzystwie zachodzącego słońca. :)
I tyle ode mnie na dziś, bo po drodze nie wydarzyło się nic ciekawego. :P A po powrocie do domu wrąbałam cały talerz frytek. Mniam. Zasłużyłam sobie :)
Legnica - Ziemnice - Koskowice - Legnickie Pole - Gniewomierz - Bartoszów - Legnica
Kategoria 1-25 km
- DST 14.36km
- Czas 00:43
- VAVG 20.04km/h
- VMAX 36.52km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
rundka przed zachodem
Poniedziałek, 10 marca 2014 • dodano: 10.03.2014 | Komentarze 0
Wiosnaaaaa cieplejszy wieje wiatr :)))))
Legnica - Ziemnice - Kunice - Pątnów - Legnica
Kategoria 1-25 km
- DST 59.08km
- VMAX 48.76km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
wiadomo gdzie :)
Niedziela, 9 marca 2014 • dodano: 09.03.2014 | Komentarze 3
Bardzo relaksacyjnym tempem z Izą. Od samego rana WIOSNAAAAA!!! :))) Iza dała namówić się na Stanisławów, chociaż wyszła na rower dopiero drugi raz w tym roku. Do Bielowic dojechałyśmy standardową trasą. W Bielowicach postanowiłam, że do Winnicy dojedziemy polnym skrótem, którym nie jechałam jeszcze ani razu. Jakoś trzeba było ominąć podjazd w Chroślicach i beznadziejną kostkę w Winnicy. Skrót do Winnicy okazał się bardzo przyjemny. W jednym tylko miejscu musiałyśmy prowadzić rowery, bo błoto było hardkorowe. A, że mnie, ani tym bardziej Izy błoto nie rajcuje, to miałyśmy chwilowy spacer. :) Z Winnicy dojechałyśmy standardowo do Sichowa, przez Krajów. W Sichowie była krótka przerwa na doładowanie się kaloriami.
A potem zaczął się podjazd pod radiostację. Na podjeździe minęła nas kilkuosobowa grupa "kolarzy" z Bolmetu. Standardowo żaden z nich nikogo nie pozdrowił. Więc tuż po minięciu ich odwróciłam się i krzyknęłam na cały głos do Izy: "Oooooo, patrz kto nas minął. Frajerzy z Bolmetu". Jeden z nich usłyszał, bo odwrócił się. :P Niech wie, co spora część rowerzystów o nich myśli. Pozdrowienie innego rowerzysty naprawdę nie boli.
A potem zaczął się podjazd pod radiostację. Na podjeździe minęła nas kilkuosobowa grupa "kolarzy" z Bolmetu. Standardowo żaden z nich nikogo nie pozdrowił. Więc tuż po minięciu ich odwróciłam się i krzyknęłam na cały głos do Izy: "Oooooo, patrz kto nas minął. Frajerzy z Bolmetu". Jeden z nich usłyszał, bo odwrócił się. :P Niech wie, co spora część rowerzystów o nich myśli. Pozdrowienie innego rowerzysty naprawdę nie boli.
Dzisiaj tylko jedna fotka, bo trasa znana, więc nie było co fotografować. :P
Po odpoczynku zaczęłyśmy zjazd. Te 5 km w dół sprawia mi ogromną frajdę. No po prostu jadę i non stop micha mi się cieszy. Przymierzałam się dzisiaj do pobicia mojego rekordu prędkości zjazdu (60,46 km/h dla przypomnienia :P), ale niestety w połowie najszybszego odcinka na drogę wybiegł mi drób. Po jednej stronie jezdni stały 2 kury, trzecia po drugiej stronie. Chciałam przejechać środkiem, między nimi, ale oczywiście ta trzecia jak zobaczyła, że się zbliżam, to skrzydła do góry i przed siebie. Prawie władowała mi się pod koła. I szlag trafił moją prędkość, bo musiałam ostro hamować.
Temperatura oscylowała dzisiaj wokół 15°C, niemniej jednak to ciągle marzec i już po zjechaniu najszybszego odcinka było nam trochę chłodno. A czekały na nas kolejne 4 km w dół, więc Iza stwierdziła, że musi zacząć pedałować, bo inaczej zamarznie. Więc zaczęła zapierd***** w granicach 40 km/h. :D Co ja się z niej uśmiałam. :) Bo chwilami brakowało jej cięższych przełożeń i nie nadążała nogami za pedałami. :))))) Przynajmniej rozgrzała się. Po zjechaniu na dół, bolał mnie cały brzuch od śmiechu. :))))))
Potem pojechałyśmy w kierunku Dunina, żeby nie wracać tą samą drogą co w pierwszą stronę. W Duninie przy zwierzątkach Bożeny spotkałyśmy... Bożenę. :) Weź Ty sobie dziewczyno kup takiego osła i będziesz miała go na co dzień. :PPPPP Ja i Iza byłyśmy już trochę głodne, więc tylko wymieniłyśmy z Bożeną "Cześć" i pojechałyśmy dalej. Ale ta nie odpuściła i za Duninem dogoniła nas. Do Legnicy wróciłyśmy już we trójkę, przez Lasek Złotoryjski. Potem Bożena odbiła na wał, a ja i Iza wróciłyśmy do domu przez lotnisko.
Wycieczka była bardzo udana. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Bielowice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 30.96km
- Czas 01:36
- VAVG 19.35km/h
- VMAX 39.95km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
taka tam rundka
Sobota, 8 marca 2014 • dodano: 08.03.2014 | Komentarze 8
Ojjj nie chciało mi się dzisiaj wychodzić na rower. :( Pogoda była nijaka - ani zimno, ani ciepło. No ale w końcu zebrałam się i o 14" ruszyłam dupsko z domu. Dzisiaj było bez szaleństw, bo musiałam oszczędzać siły na jutro. :) Mimo że rundka dosyć nudna, to udało się pstryknąć parę fotek.
Nie, dziękuję. Na pewno nie zostanę. :P
Nie, dziękuję. Na pewno nie zostanę. :P
Niby tylko dwa kijki, a nagle społeczeństwo tak zaczęło dbać o kondycję. :)
W Legnickim Polu zatrzymałam się na dłuższą chwilę. A więc tak wygląda zespół szkół, jakby ktoś nie wiedział :PPPPP
A z kolei tutaj mamy Muzeum Bitwy Legnickiej:
Trochę pozoomowałam też Kościół św. Jadwigi:
I pobenedyktyński zespół klasztorny w całej okazałości.
Po krótkim odpoczynku wróciłam do miasta, które regularnie jest nawiedzane przez UFO.
Czuję się prześladowana przez morsy. :(
Do domu wróciłam przez centrum, bo nie znoszę połatanego Bartoszowa. Chociaż nie wiem co gorsze - Bartoszów czy Nowodworska? :/
Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Taczalin - Księginice - Legnickie Pole - Gniewomierz - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 6.79km
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
napompować oponki
Czwartek, 6 marca 2014 • dodano: 06.03.2014 | Komentarze 0
Zimno było. Brrr :/ Kategoria 1-25 km