Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Zapora Pilchowicka - Kapella

Czwartek, 22 sierpnia 2013 • dodano: 23.08.2013 | Komentarze 9

Na dzisiaj zapowiadali piękną, słoneczną pogodę, więc umówiłam się z Łukaszem, że pojedziemy nad Zaporę Pilchowicką. Umówieni byliśmy na wyjazd o 6:30, ale z Legnicy wyjechaliśmy ostatecznie o 7", bo źle nastawiłam budzik i za późno wstałam. :P Łukasz od razu ostro zabrał się za robienie mi zdjęć, co mnie nawet ucieszyło, bo w końcu mam jakieś fotki w trakcie jazdy, a nie tylko pozowane. :)

Tu na szutrówce do Słupa.



Po godzince jazdy zaczęliśmy podjazd na Górzec, od strony Bogaczowa - pierwszy stromy podjazd na dzisiejszej trasie. Dobra rozgrzewka przed resztą górek.



I przed końcówką podjazdu, najbardziej stromym odcinkiem całego podjazdu. Udało mi się wjechać przez zsiadania z roweru. :P



Podjazd bardzo nas rozgrzał, mimo że przed godziną 9" nadal było tylko około 10°C. Jednak już w lesie za Muchowem przypizgało nas trochę. :/ Po wyjechaniu z lasów, było już super i słoneczko dogrzewało nas. Za Rząśnikiem (za Świerzawą) czekał na nas drugi, dosyć mocny podjazd. Na szczęście długi, przez co był łagodniejszy, niż ten na Górzec. A i widoczki z niego o wiele lepsze (po lewej widoczna Ostrzyca Proboszczowicka).



W Czernicy przejeżdżaliśmy obok Pałacu Schaffgotschów z XVI w. Bardzo ładny.



Pilnowały go dwa mega groźne psy... :)



Łukasz stwierdził, że gdyby miał full kasy, to gruntownie odremontowałby pałac, do jego wejścia prowadziłyby takie rozchodzące się na bok, szerokie schody, a przed wejściem stałoby... czerwone Ferrari. :D Za Czernicą czekał na nas kolejny podjazd. Tym razem już bardziej hardkorowy. :P Początkowo dawałam sobie z nim radę.



I nadal dawałam :)



A potem wymiękłam...



...i Łukasz śmiał się ze mnie. :( I tak wycieczka rowerowa zamieniła się w pieszą. :P Za to zjazd był już rewelacyjny. :)



Krótko przed 11" dojechaliśmy nad Jezioro Pilchowickie. Prowadzi do niego przepiękny zjazd (przez tak jakby wąwóz), który jest też jednym ze specjalnych odcinków Rajdu Karkonoskiego. Nad jeziorem przebiega imponujący most kolejowy z początku XX w.



Jego stan techniczny wygląda na fatalny, ale okazuje się, że okazjonalnie jeżdżą po nim szynobusy. :O


Oczywiście postanowiliśmy na niego wejść. Łukaszowi zajęło to chwilę...



Mnie szło znacznie gorzej. :P



Zaraz po wejściu na most, zacięłam się i przez dosyć długą chwilę nie potrafiłam zrobić ani jednego kroku. :/ Łukasz znów miał ze mnie bekę. :P No ale nie jest łatwo o zrobienie kroku, jak pod nogami ma się niemalże przepaść, a wszystko trzeszczy.



W końcu udało mi się ruszyć z miejsca i szłam już dosyć płynnie po podkładach kolejowych. Idąc mówiłam do siebie jak Osioł ze Shreka: "Nie patrz w dół! Nie patrz w dół! NIE PATRZ W DÓŁ!!!". Wzajemnie pstryknęliśmy sobie z Łukaszem pamiątkowe fotki



i zeszliśmy z mostu. Uf, przeżyłam. :P Następnie ruszyliśmy w kierunku zapory. Kolejna pamiątkowa fotka.



Tuż przed wjazdem na tamę jest postawiony krzyż ku Ś.P. kogoś tam. Na tablicy widnieje napis: "Jan G... Ofiara Urzędu Kontroli Skarbowej w Jeleniej Górze". Początkowo myśleliśmy, że to jakaś kpina i Łukasz aż poszedł sprawdzić czy skacząc do jeziora można faktycznie się zabić. :P



Po powrocie do domu, wujek Google powiedział mi, że to nie żart i w czerwcu tego roku jakiś rolnik z Mysłakowic po nałożeniu na niego dodatkowego podatku dochodowego przez skarbówkę popełnił samobójstwo - rozpędził się swoim terenowym BMW i wjechał do jeziora. :/ W końcu wjechaliśmy na główny cel naszej dzisiejszej wycieczki. Zapora zdobyta! :)





Opłacało się tam pojechać, bo zapora jest naprawdę bardzo ładnie położona.



Po obejrzeniu zapory postanowiliśmy zrobić sobie przerwę na konkretne jedzonko. Przy stolikach "ładnie przywitał" nas jakiś kundelek.



Jeszcze jak Łukasz był na rowerze, to o mało co nie rzucił mu się do łydki. :) Po chwili okazało się, że strach ma wielkie oczy i piesek nie okazał się krwiożerczą bestią :D Jak zaczęliśmy jeść, to zaczął krążyć wokół stolika i żebrać o jedzenie. :)



W końcu doczekał się. :)



Potem Łukasz próbował zawołać go do siebie...



...i wziąć go na ręce. Bezskutecznie. :P Piesek był bardzo nieufny. Po odpoczynku, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Postanowiliśmy wrócić do Legnicy przez Kapellę, bo chciałam w końcu podjechać ten słynny podjazd. Więc najpierw zjechaliśmy do Jeleniej Góry, gdzie przy wyjeździe z niej Łukasz zrobił mi pamiątkową fotkę, że byłam w niej na rowerze. :)



Strach ma wielkie oczy i okazało się, że Kapella nie taka straszna jak mówią. :P Owszem podczas podjazdu zrobiłam dwie czy trzy krótkie przerwy, ale ani razu nie musiałam wprowadzać roweru. :P I klika fotek z Kapelli. Jak wjeżdżam na nią:





I widoczki (dzisiaj przejrzystość była trochę kiepska).





Po wjechaniu na Kapellę jeszcze szybciej z niej zjechaliśmy. Zjazd nawet fajny. Nawet, bo asfalt kiepskiej jakości i trzeba było uważać, żeby nie władować się w jakąś dziurę. Potem jeszcze szybciej dojechaliśmy do Starej Kraśnicy, bo ciągle był jakiś lekki zjazd albo płasko. Za Starą Kraśnicą jest podjazd, z którym miałam porachunki z wycieczki na Ostrzycę Proboszczowicką. :P Dzisiaj nie dałam za wygraną i w całości go podjechałam. Dopingował mi Łukasz, więc z punktu psychologicznego było mi o wiele łatwiej. :) Potem do Legnicy wróciliśmy przez Muchów, dalej Chełmiec, Męcinkę, Słup itd.

Bardzo udana wycieczka! :) I kolejny z moich celów rowerowych zdobyty. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Słup - Chroślice - Bogaczów - Pomocne - Muchów - Jurczyce - Stara Kraśnica - Świerzawa - Sędziszowa - Sokołowiec - Rząśnik - Czernica - Strzyżowiec - Zapora Pilchowicka - Siedlęcin - Jeżów Sudecki - Jelenia Góra - Dziwiszów - Radzyń - Janochów - Stara Kraśnica - Jurczyce - Muchów - Chełmiec - szutrami do Męcinki - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Kościelec - Legnica

Kategoria pow. 100 km



Komentarze
pioter50
| 04:19 wtorek, 25 lutego 2014 | linkuj Tę relację obejrzałem już jakiś czas temu, ale z przyjemnością obejrzałem jeszcze raz.Trzeba być w niezłej formie, żeby zrobić taką trasę, bo w tamtym regionie jest trochę górek do podjechania, no i ten dystans...super wyjazd :).
monikaaa
| 21:26 sobota, 31 sierpnia 2013 | linkuj A co najlepsze, jak chodziliśmy sobie po tym moście, to była gadka o tym, że byśmy się zdziwili, gdyby wtedy nagle nadjechał jakiś pociąg. :) Nooo! Myślę, że miny mielibyśmy o takie: :OOO
Morpheo
| 21:13 sobota, 31 sierpnia 2013 | linkuj Fajna wycieczka! No i ten most, po którym akurat w tygodniu faktycznie coś jeździ ;-)
monikaaa
| 18:35 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj @mors - nawet najlepsi mają czasami swoje chwile słabości :)
mors
| 22:38 piątek, 23 sierpnia 2013 | linkuj Wczoraj opowiadała jak to upokarza facetów na rowerach a w tym wpisie proszę, SPECery z rowerem na piechotę... ;p
Ale przynajmniej uznanie za szczerość. ;)
monikaaa
| 20:02 piątek, 23 sierpnia 2013 | linkuj Tak. Za młodu naoglądałam się za dużo Obcych i innych stworów. :P A one nie czyhają na ludzi za dnia, tylko w ciemności, po jakichś zakamarkach :P
alouette
| 19:13 piątek, 23 sierpnia 2013 | linkuj Łeee. Myślałam, że jesteś większym, hardkorem;p Chodzić po moście to się nie bałaś, a zejść do piwnicy to już tak?;p
monikaaa
| 17:18 piątek, 23 sierpnia 2013 | linkuj Błotnik? :D Zwyciężyła obawa przed pójściem do piwnicy o 23" po klucz do jego odkręcenia :P
alouette
| 17:01 piątek, 23 sierpnia 2013 | linkuj No fajnie, fajnie:) Są pieski- jest git:)

Fajna fotka z podjazdu- taka fajterka i jeszcze wiatr we włosach;) Co robi jeszcze ten tylni błotnik na specu??!!

Od tego zdjęcia, gdzie są same tory- kręci mi się w głowie. Nie wiem, czy dałabym radę po tym przejść. Mam lęk wysokości już na sam widok:)

Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!