Krótko o mnie:
Więcej o mnie.
Moje maszyny:
Dawno, dawno temu:
- 2025, Wrzesień3 - 0
- 2025, Sierpień9 - 2
- 2025, Lipiec2 - 2
- 2025, Czerwiec11 - 2
- 2025, Maj1 - 0
- 2025, Kwiecień6 - 2
- 2025, Marzec1 - 0
- 2024, Październik3 - 5
- 2024, Wrzesień6 - 0
- 2024, Sierpień4 - 2
- 2024, Lipiec8 - 0
- 2024, Czerwiec4 - 2
- 2024, Maj3 - 0
- 2024, Kwiecień8 - 0
- 2024, Marzec3 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 2
- 2023, Sierpień8 - 6
- 2023, Lipiec9 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 4
- 2023, Maj4 - 4
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik3 - 1
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień8 - 2
- 2022, Lipiec5 - 6
- 2022, Czerwiec9 - 2
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień1 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2022, Styczeń1 - 3
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 2
- 2021, Sierpień2 - 0
- 2021, Lipiec6 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 2
- 2021, Maj7 - 7
- 2021, Kwiecień1 - 0
- 2021, Luty2 - 4
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień3 - 2
- 2020, Lipiec8 - 5
- 2020, Czerwiec5 - 4
- 2020, Maj1 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2019, Wrzesień1 - 2
- 2019, Sierpień5 - 4
- 2019, Lipiec3 - 2
- 2019, Czerwiec3 - 4
- 2019, Maj2 - 8
- 2019, Kwiecień4 - 8
- 2019, Marzec1 - 7
- 2018, Październik2 - 19
- 2018, Wrzesień3 - 6
- 2018, Sierpień3 - 7
- 2018, Lipiec3 - 13
- 2018, Maj2 - 2
- 2018, Kwiecień4 - 11
- 2017, Grudzień1 - 10
- 2017, Październik2 - 7
- 2017, Sierpień3 - 13
- 2017, Lipiec2 - 5
- 2017, Czerwiec3 - 5
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień1 - 3
- 2017, Marzec2 - 12
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń4 - 36
- 2016, Grudzień4 - 47
- 2016, Październik3 - 47
- 2016, Wrzesień11 - 100
- 2016, Sierpień12 - 64
- 2016, Lipiec7 - 66
- 2016, Czerwiec11 - 73
- 2016, Maj16 - 99
- 2016, Kwiecień6 - 54
- 2016, Marzec4 - 19
- 2016, Luty6 - 19
- 2016, Styczeń4 - 50
- 2015, Grudzień6 - 55
- 2015, Listopad4 - 28
- 2015, Październik8 - 27
- 2015, Wrzesień11 - 47
- 2015, Sierpień18 - 58
- 2015, Lipiec16 - 70
- 2015, Czerwiec8 - 24
- 2015, Maj11 - 57
- 2015, Kwiecień12 - 30
- 2015, Marzec9 - 38
- 2015, Luty7 - 58
- 2015, Styczeń2 - 10
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad2 - 19
- 2014, Październik7 - 71
- 2014, Wrzesień8 - 61
- 2014, Sierpień8 - 36
- 2014, Lipiec4 - 26
- 2014, Czerwiec9 - 18
- 2014, Maj8 - 18
- 2014, Kwiecień5 - 18
- 2014, Marzec12 - 52
- 2014, Luty4 - 28
- 2014, Styczeń1 - 10
- 2013, Grudzień3 - 16
- 2013, Listopad3 - 80
- 2013, Październik8 - 59
- 2013, Wrzesień7 - 43
- 2013, Sierpień10 - 35
- 2013, Lipiec10 - 39
- 2013, Czerwiec13 - 23
- 2013, Maj8 - 25
- 2013, Kwiecień15 - 10
- 2013, Marzec7 - 2
- 2013, Luty6 - 5
- 2013, Styczeń3 - 0
- 2012, Grudzień3 - 14
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Sierpień3 - 8
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec8 - 0
- 2012, Maj5 - 0
- 2012, Kwiecień4 - 0
- 2012, Marzec1 - 0
- 2011, Sierpień2 - 0
- 2011, Czerwiec1 - 0
- 2011, Maj5 - 0
- 2011, Kwiecień2 - 0
- 2010, Czerwiec4 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Wrzesień3 - 0
- DST 54.90km
- Czas 03:10
- VAVG 17.34km/h
- VMAX 40.30km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 552m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Stanisławów + zjazd terenem
Niedziela, 12 kwietnia 2015 • dodano: 12.04.2015 | Komentarze 3
Jakby mało było nam górek po wczorajszych wojażach, dzisiaj postanowiłyśmy z Moniką dołożyć sobie kolejnych. No ale grzechem byłoby zmarnowanie dzisiejszej iście wiosennej pogody na siedzenie w domu. Rano wstałam jak paralityk, ale dosyć szybko się rozchodziłam i po 12:30 jechałyśmy już z Moniką w wiadomym kierunku. Jak się nie ma pomysłu na wycieczkę, to jedzie się pod ruiny radiostacji. Tam zawsze jest fajnie. :) Najkrótszą z możliwych dróg dojechaliśmy do Sichówka, gdzie tuż przed podjazdem zupełnie przypadkowo spotkałyśmy Justynę i Krzyśka. Padło retoryczne pytanie: "Gdzie jedziecie?" :) Dalej do Stanisławowa postanowiliśmy jechać już razem. Oczywiście już na początku podjazdu Monika odcięła nas i tyle ją widzieliśmy. :) Nie wiem skąd ona czerpie te siły na podjazdy...

Wystarczyło, że wczoraj zostawiłam płuca na podjeździe pod Grodziec. Dzisiaj postawiłam na wiosenny relaks, więc prawie cały podjazd pokonałam w towarzystwie Justyny i Krzyśka.

A po wjechaniu na Rosochę okazało się, że widoczność jest dzisiaj 100/100!!! Rzadko zdarza się tak wyśmienita! Szkoda, że wczoraj nie było takiej przejrzystości na Grodźcu. :(
Po prawej Legnica:

Po lewej Grodziec i farma wiatrowa w Łukaszowie:


Nawet fotograf załapał się na fotę. :)

Ale te widoki za moimi plecami, to jeszcze nic. Po przejściu na drugą stronę wzgórza, naszym oczom ukazało się całe pasmo zaśnieżonych (jeszcze) Karkonoszy!!!


Daaaawno nie było tak dobrych widoków z Rosochy!!! Warto było wygramolić się dzisiaj z domu. :)
Pod radiostacją ja i Monika rozstałyśmy się z Justyną i Krzyśkiem, bo oni postanowili zjechać do Sichowa asfaltem, a ja na dzisiaj zaplanowałam zjazd terenowym niebieskim szlakiem, którym jeszcze nigdy nie zjeżdżałam, a słyszałam, że jest fajowy.
Najpierw chwilę jechałyśmy polną drogą, ale zaraz po wbiciu się do lasu, szlak zamienił się w fajową liściasto-kamienistą ścieżkę.

Pomimo kamoli, zjeżdżało się dosyć płynnie i szybko.



A po przeprawie przez rzeczkę i wyjeździe z lasu, wylądowałyśmy w szczerym polu. :D Jak jednak widać, rowerzyści ostro sobie używają ten szlak, bo były wyraźnie wyjeżdżone dwie nitki. Nie wyobrażam sobie jednak przejazdu przez to pole po deszczu. :/


Następnie szlak stał się trawiasty...

A jego koncówka to już polny, szybki zjazd do Sichowa.


Niebieski szlak oceniam 10/10. Zaczynam coraz bardziej lubić teren... :) Co prawda do błota nigdy się nie przekonam, ale takie leśno-polne szlaki są rewelacyjne.
Do Legnicy wróciłyśmy przez Dunino. Dzisiaj na szczęście obyło się bez "przygód" z psami. Wycieczka była bardzo udana. :) No i najważniejsze. Niniejszym wypadem wskoczył mi pierwszy tysiączek w tym roku. :)
Do Legnicy wróciłyśmy przez Dunino. Dzisiaj na szczęście obyło się bez "przygód" z psami. Wycieczka była bardzo udana. :) No i najważniejsze. Niniejszym wypadem wskoczył mi pierwszy tysiączek w tym roku. :)
Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 104.20km
- Czas 05:30
- VAVG 18.95km/h
- VMAX 48.31km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 996m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
lato w kwietniu i pierwsza stówka w tym roku
Sobota, 11 kwietnia 2015 • dodano: 12.04.2015 | Komentarze 3
W końcu udało mi się strzelić pierwszą setkę w tym sezonie. :) Zamek w Grodźcu musowo trzeba odwiedzić chociaż raz w roku, więc jak od tygodnia zapowiadali na dzisiaj lato, to z góry wiedziałam, gdzie pojadę. Punktualnie o 11" ruszyłyśmy z Moniką w drogę. Od samego rana było bardzo ciepło, więc ubrałam się dzisiaj jak na środek lata. Mega ciepełko potwierdzał zresztą termometr w liczniku, bo w południe dobiło do 30°C. :O
Droga do farmy wiatrowej w Łukaszowie minęła nam bardzo szybko, gdzie na horyzoncie w końcu pojawił się cel naszej wycieczki. :)
Droga do farmy wiatrowej w Łukaszowie minęła nam bardzo szybko, gdzie na horyzoncie w końcu pojawił się cel naszej wycieczki. :)

Tak, tak. Kupiłam garnek. Wystarczająco długo wystawiałam mózgownicę na potencjalny uraz. Powinnam była już dawno go kupić, ale ciągle miałam opory, bo wydawało mi się, że np. uduszę się od paska. :) Nic takiego się nie wydarzyło, a i Uvex wygodny, więc nie przeszkadzał mi podczas jazdy.
Na odcinku z Łukaszowa do Zagrodna zostałyśmy zmasakrowane przez paszczowiatr! Kolejna halna masakra nastąpiła za Zagrodnem. Jakby tego było mało, to zaczął się kilkukilometrowy podjazd do Grodźca. Uwielbiam takie akcje - pod górkę i pod wiatr. :/ Niemniej jednak z każdym podmuchem zbliżałyśmy się do celu.
Na odcinku z Łukaszowa do Zagrodna zostałyśmy zmasakrowane przez paszczowiatr! Kolejna halna masakra nastąpiła za Zagrodnem. Jakby tego było mało, to zaczął się kilkukilometrowy podjazd do Grodźca. Uwielbiam takie akcje - pod górkę i pod wiatr. :/ Niemniej jednak z każdym podmuchem zbliżałyśmy się do celu.

Coraz bliżej...

I po lekkim przyciśnięciu na podjeździe pod zamek, wjechałyśmy na dziedziniec bez płuc. Tzn. przynajmniej ja. :) Jak już je odzyskałam, to wszamałam obiadek i punktualnie o umówionej godzinie zjawili się Beata i Darek - do dzisiaj znani mi tylko z BeeSa. Nie trudno było ich rozpoznać, znaczy się Darka, z racji jego nietypowego roweru. Szybkie zapoznanie się, dłuższa pogadanka okołorowerowa i nadszedł czas wiadomo na co.
Oczywiście musiałam się wpakować na rower Darka i zobaczyć świat z poziomej perspektywy. :)
Oczywiście musiałam się wpakować na rower Darka i zobaczyć świat z poziomej perspektywy. :)

Wrażenia z kilkumetrowej jazdy (z asekuracją) - bezcenne. Musiałoby upłynąć dużo wody w Nysie Szalonej, zanim załapałabym jak się na tej maszynie jeździ. :)

Potem swoich sił spróbowała Monika i odniosła taki sam skutek - tzn. kilka machnięć pedałami w asekuracji. :) Darek mówił, że jak już człek rozkmini co i jak z tym rowerem, to jeździ się na nim tak wygodnie, że brakuje w nim tylko telewizorka na kierownicy. :D
Po quasi jeździe na Nimancie postanowiłyśmy z Moniką obczaić jeszcze widoczki z zamkowej wieży widokowej. Nasze maszyny zostawiłyśmy pod dobrą opieką, a same udałyśmy się na górę zamku.
Po quasi jeździe na Nimancie postanowiłyśmy z Moniką obczaić jeszcze widoczki z zamkowej wieży widokowej. Nasze maszyny zostawiłyśmy pod dobrą opieką, a same udałyśmy się na górę zamku.

Ale zanim widoczki... Główna część zamku:

I rzeczone widoczki. Niestety dzisiaj przejrzystość była kiepska i najdalej można było dojrzeć tylko Góry Kaczawskie. Karkonosze było widać tyle o ile.

Farma wiatrowa w Modlikowicach:

Po 1,5 godziny odpoczynku nadszedł czas pożegnania się, bo było coraz później, a musiałyśmy jeszcze z Moniką dobić do setki. Oczywiście nie mogło zabraknąć grupowej fotki z cyklu: "W ramkę". :)

Na koniec jeszcze obczajka na mapie pobliskich okolic...

I z górki na pazurki. Został po mnie kurz na zjeździe i Monika, Beata oraz Darek tyle mnie widzieli. :) Się na nich naczekałam... :)))))

Zjazd wszystkim smakował, bo każdy miał uśmiech dookoła głowy. :)

I chwilę potem trzeba było się rozstać, bo Beata i Darek mieszkają rzut kamieniem do zamku. Dzięki za przemiłe spotkanie i do następnego! :)
Z Nowej Wsi Grodziskiej mega szybko zjechałyśmy do Pielgrzymki, a tam w rzeczce bociek urządził sobie polowanie.
Z Nowej Wsi Grodziskiej mega szybko zjechałyśmy do Pielgrzymki, a tam w rzeczce bociek urządził sobie polowanie.

I towarzyszka prawie całej dzisiejszej wycieczki - Ostrzyca Proboszczowicka, na którą to dajemy z Monią strzałę, jak tylko zrobi się żółciutko na polach.

Dalej droga przebiegała bezproblemowo i mega przyjemnie, aż do Biegoszowa. Tam z jednego z gospodarstw nagle wyskoczyły do nas 2 wielkie psy - jeden mieszaniec huskiego, drugi wilczur. Na samo przypomnienie o tej sytuacji robi mi się słabo. Nie było gdzie uciekać, bo byłyśmy akurat na podjeździe, a z kolei nawrócenie też by nam nic nie dało, bo psy i tak by nas dogoniły. Husky był dosyć pokojowo nastawiony, bo tylko z daleka obwąchał nas i dał sobie z nami spokój. Ale wilczur dał nam popalić. Stałyśmy z Moniką jak sparaliżowane na środku jezdni, a ten chodził wokoło nas, obwąchiwał i szczekał na nas na całego. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałam, że ugryzie mnie pies! Kilka razy podchodził do każdej z nas i wąchał od góry do dołu. Nogi tak mi się trzęsły, że strachu, że szok, a w głowie żadnego pomysłu na wyjście cało z opresji, bo przy jakimkolwiek naszym ruchu, wilczur coraz głośniej szczekał i nerwowo chodził wokół nas. Oczywiście pan właściciel nie raczył się zainteresować dlaczego pies szczeka przed domem. Jakieś babki z daleka zaczęły do nas krzyczeć, żebyśmy zawróciły, bo wilczur może ugryźć. Tylko jak się ruszyć, skoro wilczur nie spuszczał nas z oczu. Z opresji uratował nas jakiś kierowca. Widząc, że stoimy znieruchomiałe na środku jezdni musiał się zatrzymać, bo nie mógł przejechać. Wówczas wilczur przerzucił swoje zainteresowanie na auto i jak kierowca zaczął cofać, to wilczur zaczął za nim biec. Widząc, że pies chwilowo przestał się nami interesować, zaczęłyśmy z Moniką bardzo powoli iść przed siebie. Wówczas auto przejechało między nami, a wilczur w te pędy za nim. Dalej jednak szłyśmy, bo bałyśmy się, że jak wsiądziemy na rowery, to pies zawróci do nas. Na szczęście po kilkuset metrach biegu za autem pies zmęczył się i zszedł na pole obok jezdni. Wówczas bacznie go obserwując, udało nam się w końcu minąć go i zostawić za nami. UFFF!!! Widząc, że pies był już kawałek za nami, czym prędzej wsiadłyśmy na rowery i przed siebie ile sił w nogach. Przez jakieś następne pół godziny miałyśmy tak zrąbane humory, że szkoda gadać, bo którejś z nas mogła stać się poważna krzywda...
Rozpoczął się okres lęgowy żab, toteż minęłyśmy ich dzisiaj po drodze mnóstwo. Żywych i tych mniej ruchawych. :)
Rozpoczął się okres lęgowy żab, toteż minęłyśmy ich dzisiaj po drodze mnóstwo. Żywych i tych mniej ruchawych. :)

Z Pomocnego odbiłyśmy na Górzec, skąd zjechałyśmy szutrami do Chełmca.

Przypomniałam sobie dlaczego nie lubię tej wersji zjazdu z Górzca - na całym kilkukilometrowym odcinku leżą luźne kamienie oraz resztki asfaltu. Do tego dziury, więc bardzo łatwo można zaliczyć dzwona. Z Chełmca szutrami dojechałyśmy do Męcinki, a dalej to już standardowo.
Wycieczka byłaby absolutnie idealna, gdyby nie ta historia z psami. :/
Wycieczka byłaby absolutnie idealna, gdyby nie ta historia z psami. :/
Legnica - Szymanowice - Wilczyce - Krotoszyce - Ernestynów - Gierałtowiec - Łukaszów - Zagrodno - Uniejowice - Grodziec - Nowa Wieś Grodziska - Pielgrzymka - Jastrzębnik - Nowy Kościół - Biegoszów - Kondratów - Pomocne - Górzec - Chełmiec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria pow. 100 km
- DST 37.03km
- Czas 01:57
- VAVG 18.99km/h
- Temperatura 16.5°C
- Podjazdy 266m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
lajcik po lasach
Piątek, 10 kwietnia 2015 • dodano: 10.04.2015 | Komentarze 0
Uwielbiam jeździć w taką pogodę jaka była dzisiaj! Full lampa na niebie, lekki wiaterek, temperatura taka, że człowiek nie poci się jak świnia, pić się chce tyle o ile. Miodzio. :) Wybrałam się z Justyną w egzotyczne, jak dla mnie, rejony. Jeśli jadę już na północ, to tylko w te okolice co dzisiaj, gdzie można pojeździć po rewelacyjnych leśnych szutrach.
Oooo takich jak te:
Oooo takich jak te:


Lajtowa, mega relaksacyjna jazda - na poprawę humoru i wyluzowanie się po ciężkim tygodniu. :)
Legnica - Pątnów - Bieniowice - Miłogostowice - Raszówka - Dobrzejów - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 28.75km
- Czas 01:26
- VAVG 20.06km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 162m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
popracowy lajcik
Czwartek, 9 kwietnia 2015 • dodano: 09.04.2015 | Komentarze 0
Taka tam rundka po pracy. Najpierw w celach serwisowych roweru, a potem dla zrelaksowania się i wykorzystania ładnej, wiosennej pogody. :)
Legnica - Gniewomierz - Legnickie Pole - Koskowice - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 13.16km
- Czas 00:41
- VAVG 19.26km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
to tu, to tam
Wtorek, 7 kwietnia 2015 • dodano: 07.04.2015 | Komentarze 0
Po mieście w celach różnych. Gdyby moja jazda ograniczała się tylko do jazd miejskich, tak jak w przypadku niedzielnych, parkowych rowerzystów, to strzeliłabym sobie w łeb. :/ Nie wiem co gorsze - fatalny stan dróg w mieście czy fakt, że trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby nie mieć bliskiego spotkania z jakimś autem.
Kategoria 1-25 km
- DST 45.39km
- Czas 02:16
- VAVG 20.03km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 256m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Niech to szlag z taką pogodą!!!
Sobota, 4 kwietnia 2015 • dodano: 04.04.2015 | Komentarze 6
Ja rozumiem, że przez kilka dni może być gorsza pogoda. No, ale żeby tak od 9 dni, to już chamstwo w czystej postaci. Wichury, deszcz, śnieg, grad na zmianę ze słońcem. Super! Nic tylko jeździć. No to dzisiaj w końcu wyszłam na rower. Było tak pięknie - słonecznie, ciepło, wiosennie. Zaplanowałam fajową traskę po Chełmach. I co? I pstro.
Do Winnicy jechało mi się super - pełne słoneczko, niezbyt upierdliwy wiatr, micha na buzi, czego chcieć więcej? :) Tuż za Winnicą rogal bardzo szybko zszedł mi z twarzy, jak zobaczyłam, że z zachodu wprost na mnie naparzają sine chmury. :( Gdybym wyjechała z domu ze dwie godziny wcześniej, to udałoby mi się wbić w okienko pogodowe. Ale dzisiaj chęć wyspania się była silniejsza od chęci wyjścia na rower. No to miałam za swoje. :/ Nie minęło kilka minut, a patrzyłam sobie z przystanku (na szczęście!) na pięknie zacinający śnieg z gradem. :D
Do Winnicy jechało mi się super - pełne słoneczko, niezbyt upierdliwy wiatr, micha na buzi, czego chcieć więcej? :) Tuż za Winnicą rogal bardzo szybko zszedł mi z twarzy, jak zobaczyłam, że z zachodu wprost na mnie naparzają sine chmury. :( Gdybym wyjechała z domu ze dwie godziny wcześniej, to udałoby mi się wbić w okienko pogodowe. Ale dzisiaj chęć wyspania się była silniejsza od chęci wyjścia na rower. No to miałam za swoje. :/ Nie minęło kilka minut, a patrzyłam sobie z przystanku (na szczęście!) na pięknie zacinający śnieg z gradem. :D

I szlag trafił moje plany wycieczkowe, bo z zachodu nadciągały kolejne brzydactwa. Zdecydowałam się zawrócić do domu, bo nie miałam najmniejszej ochoty na moknięcie.
To zdjęcie idealnie oddaje ostatnią kilkunastodniową aurę - po lewej wiosna, po prawej - zima.

Po przeczekaniu śniego-gradu ruszyłam w drogę powrotną, z żalem zostawiając Chełmy za plecami. :(

Do Słupa prułam jak oszalała, żeby zdążyć uciec przed kolejnym rzutem gradu. Na szutrze do Warmątowic zobaczywszy, że udało mi się uciec przed chmurami, zaczęłam jak głupia śmiać się sama do siebie. Pokazałam ciężkim chmurzyskom gest Kozakiewicza i w Warmątowicach zdecydowałam się, że jednak przedłużę sobie trasę i wrócę do Legnicy przez Legnickie Pole.
W Przybyłowicach, przy jednym z domostw, tak zahamowałam, że o mało co nie zaliczyłam szczupaka przez kierę. No, ale jak zobaczyłam 2 kocie cuda, to musiałam się zatrzymać.
Cremaster rzucam Ci challenge. :D Jak dorwiesz gdzieś ładniejsze futrzaki, to stawiam browara. :D
W Przybyłowicach, przy jednym z domostw, tak zahamowałam, że o mało co nie zaliczyłam szczupaka przez kierę. No, ale jak zobaczyłam 2 kocie cuda, to musiałam się zatrzymać.
Cremaster rzucam Ci challenge. :D Jak dorwiesz gdzieś ładniejsze futrzaki, to stawiam browara. :D



W sumie to już mogę ogłosić, że wygrałam i nie znajdziesz nigdzie ładniejszych. :PPP ;)
A za Małuszowem, w drodze na Legnickie Pole, zobaczyłam, że Legnickiego Pola prawie nie widać. :D
A za Małuszowem, w drodze na Legnickie Pole, zobaczyłam, że Legnickiego Pola prawie nie widać. :D

Burza śnieżna szła na południowy-wschód, więc nie pozostało mi nic innego, jak zawrócenie na krajówkę i powrót do Legnicy możliwie najkrótszą drogą. Udało mi się dojechać do domu o suchych butach, ale wróciłam na lekkim wkurwie, że przez tą zmienną pogodę, musiałam zmienić plany wycieczkowe. :/
Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Winnica - Słup - Warmątowice Sienk. - Przybyłowice - Małuszów - Mąkolice - Koiszków - Nowa Wieś Legnicka - Legnica - Bartoszów - Legnica
#ZIMOWYPIERDALAJ!!!
#ZIMOWYPIERDALAJ!!!
Kategoria 25-50 km
- DST 94.03km
- Czas 05:24
- VAVG 17.41km/h
- VMAX 47.02km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 1225m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
terenowo-szutrowe oficjalne rozpoczęcie wiosny :)
Sobota, 21 marca 2015 • dodano: 21.03.2015 | Komentarze 7
Przez cały miniony tydzień pitolili, że w ten weekend pogoda będzie na pewno nie wiosenna. Więc trzaskałam te nudne rundki po pracy, żeby nadgonić zaplanowane na marzec kilometry. I co? I figa z makiem. Pierwszy oficjalny dzień wiosny był przepiękny! :) Miał być krótki wypad na południe połączony z ewentualnym uciekaniem przed deszczem w drodze powrotnej, a skończyło się tak jak widać w statystyce wpisu. :)
Na początek asfaltami dojechałyśmy z Moniką do Stanisławowa. Z podjazdu pod radiostację zrezygnowałyśmy, bo zaplanowałam na dzisiaj jazdę po szutrach z domieszką poważniejszego terenu. No bo ileż można jeździć tymi samymi asfaltami? Zaczyna mi się to powoli nudzić, ale ja nie lubię nudzić się na rowerze. :P
Więc tuż po wjeździe do Stanisławowa odbiłyśmy na czerwony szlak prowadzący do Bogaczowa. Na początek miałyśmy małą przeprawę przez strumyk, a potem zaczęło się ostre podejście pod górę. Podjechanie tego nie wchodziło w rachubę. Na górę prowadziły dwie ścieżki. Miałyśmy do wyboru albo marsz po kolana w błocie, albo walkę z zalegającymi na szlaku połamanymi drzewami oraz gałęziami. Wybrałyśmy walkę z drzewami. :)
Na początek asfaltami dojechałyśmy z Moniką do Stanisławowa. Z podjazdu pod radiostację zrezygnowałyśmy, bo zaplanowałam na dzisiaj jazdę po szutrach z domieszką poważniejszego terenu. No bo ileż można jeździć tymi samymi asfaltami? Zaczyna mi się to powoli nudzić, ale ja nie lubię nudzić się na rowerze. :P
Więc tuż po wjeździe do Stanisławowa odbiłyśmy na czerwony szlak prowadzący do Bogaczowa. Na początek miałyśmy małą przeprawę przez strumyk, a potem zaczęło się ostre podejście pod górę. Podjechanie tego nie wchodziło w rachubę. Na górę prowadziły dwie ścieżki. Miałyśmy do wyboru albo marsz po kolana w błocie, albo walkę z zalegającymi na szlaku połamanymi drzewami oraz gałęziami. Wybrałyśmy walkę z drzewami. :)

I tak przez dobre kilkaset metrów - albo zalegające pnie drzew, albo gałęzie. :) I do tego ostro pod górę, z nogami zapadającymi się w liściach - można było się zmęczyć.

Po odcinku z przeszkodami, szlak przeistoczył się w bardzo przyjemną leśną ścieżkę, wyściełaną liśćmi.

Miejscami jechałyśmy też brzegiem szczytu wzgórza, co zapewniło nam mnóstwo frajdy widokowej i w ogóle rowerowej. Świetne są takie szlaki!

Po wyjechaniu z trawiasto-liściastego odcinka, trafiłyśmy na fragment, którego nie sfotografowałam, bo byłam skupiona na nie zatapianiu się po kolana w rozrytym przez traktory błocie. Na szczęście ta część szlaku dosyć szybko się skończyła i zaczęłyśmy zjazd do Bogaczowa dosyć komfortową, ubitą ścieżką. Można było nieźle się rozpędzić i byłoby idealnie, gdyby nie źle wyprofilowane rynny, przed którymi trzeba było zwalniać.

Po drodze, przez drzewa, przebijały się widoczki. :)

I końcówka zjazdu do Bogaczowa.

Jak przejrzałam w domu mapkę, to okazało się, że w pewnym momencie zboczyłyśmy z czerwonego szlaku i do Bogaczowa zjechałyśmy jakąś drogą nieoznaczoną na mapie. No nic. Trzeba będzie tam wrócić i przejechać ten czerwony od początku do końca. :)
W Bogaczowie odbiłyśmy w stronę Pomocnego i wjechałyśmy na Górzec, a dalej fantastycznymi szutrami zjechałyśmy do Jerzykowa.
W Bogaczowie odbiłyśmy w stronę Pomocnego i wjechałyśmy na Górzec, a dalej fantastycznymi szutrami zjechałyśmy do Jerzykowa.


Końcówka zjazdu jest bardzo ostra, a ponadto kończy się zakrętem, więc tutaj zawsze zsiadam z roweru i podziwiam las z perspektywy pieszego. :)

Po dojechaniu przez Jerzyków do Chełmca, wbiłyśmy się na polny skrót do Myśliborza, skąd zaczęłyśmy podjeżdżać do Myślinowa. Na podjeździe dołączył do nas Łukasz, więc w obstawie CCC ruszyłyśmy kolejnymi szutrami w stronę Muchowa. Następnie w Muchowie skręciliśmy w las, bo wyczaiłam na mapie, że do Rzeszówka można dojechać komfortową drogą pożarową. No i faktycznie - szuter okazał się rewelacyjny!

I słit focia z rąsi z CCC. :)

Po wyjechaniu z lasu, dziurawym asfaltem zjechaliśmy do Kondratowa. Chciałam dzisiaj zaliczyć jeszcze dzisiaj szutry prowadzące do Leszczyny, ale przez goniący nas czas, zdecydowaliśmy się wrócić do Legnicy najkrótszą drogą, czyli przez szutrowy zjazd z Górzca do Męcinki. Uwielbiam go. Najlepszy szutrowy zjazd w regionie! Zdecydowanie.
Tutaj końcówka zjazdu.

A potem to już nudny powrót asfaltami przez Męcinkę i Słup.
Hmm. Reasumując. Wycieczka była mega. Pogoda piękna. Świetne towarzystwo. Rozdziewiczyłam kolejne szlaki w Chełmach. :) Wróciłam do domu mocno zmęczona, więc czego chcieć więcej od wycieczki rowerowej? :)
Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - czerwonym szlakiem do Bogaczowa - Górzec - Jerzyków - Chełmiec - Myślibórz - Myślinów - szutrami do Muchowa - szutrami do Rzeszówka - Kondratów - Pomocne - Górzec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 75-100 km
- DST 20.71km
- Czas 00:59
- VAVG 21.06km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 98m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
popracowa rundka vol. 3
Czwartek, 19 marca 2015 • dodano: 19.03.2015 | Komentarze 5
Ciąg dalszy uskuteczniania krótkich wypadów po pracy, bo na weekend znowu prognozują "piękną, słoneczną" pogodę. :/ Dobrze, że lubię jeździć do Kunic na objazd jeziora, bo inaczej szlag by mnie trafił, że dni są jeszcze tak krótkie i nie można dalej pojechać.
A dzisiaj dodatkowo trafił mi się w Kunicach taki oto widoczek. Cud, miód i orzeszki. :)
A dzisiaj dodatkowo trafił mi się w Kunicach taki oto widoczek. Cud, miód i orzeszki. :)

I na koniec obiecana we wtorek lampa, widoczna z osiedlowego wiaduktu. :)

Kategoria 1-25 km
- DST 27.91km
- Czas 01:19
- VAVG 21.20km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 120m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
popracowa rundka vol. 2
Wtorek, 17 marca 2015 • dodano: 17.03.2015 | Komentarze 4
I znów krótki wypad po pracy. Do Rosochatej z paszczowiatrem, powrót do Legnicy - miodzio. :D
Dzisiaj tylko fotka "morza" Jaśkowickiego. :)
Dzisiaj tylko fotka "morza" Jaśkowickiego. :)

Był dzisiaj przepiękny zachód słońca. Na osiedlu mamy wiadukt, który stanowi dobry punkt widokowy na okolice. Więc jak po powrocie do Legnicy zobaczyłam, że słońce tak ładnie zachodzi, to szybko strzała na wiadukt, żeby zrobić zdjęcie. I nie zdążyłam. :( Ustrojstwo schowało się do ziemi. Zabrakło mi dosłownie minuty. W czwartek już mi nie ucieknie. :P
Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Rosochata - Jaśkowice - Kunice - Pątnów - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 19.07km
- Czas 00:56
- VAVG 20.43km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 88m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
popracowa rundka
Poniedziałek, 16 marca 2015 • dodano: 16.03.2015 | Komentarze 4
Normalka. Przez weekend pizgało, zacinało deszczem, było po prostu zimno, a od dzisiaj, na kilka kolejnych dni prognozują full lampę. No nic. Trzeba nadrabiać zaległości i wyskakiwać po pracy chociaż na krótkie rundki po okolicy. :)
Do Ziemnic zostałam sponiewierana przez paszczowiatr. Podczas jazdy wokół jeziora również nie było za wesoło. :/ Niemniej jednak warto było wyskoczyć celem przewietrzenia się. :)
W Kunicach można było dzisiaj poczuć się jak nad morzem. No prawie. :)

I zachodzik na koniec.
Do Ziemnic zostałam sponiewierana przez paszczowiatr. Podczas jazdy wokół jeziora również nie było za wesoło. :/ Niemniej jednak warto było wyskoczyć celem przewietrzenia się. :)
W Kunicach można było dzisiaj poczuć się jak nad morzem. No prawie. :)

I zachodzik na koniec.

Kategoria 1-25 km


