Krótko o mnie:

Więcej o mnie.
Moje maszyny:
Dawno, dawno temu:
- 2025, Lipiec1 - 2
- 2025, Czerwiec11 - 2
- 2025, Maj1 - 0
- 2025, Kwiecień6 - 2
- 2025, Marzec1 - 0
- 2024, Październik3 - 5
- 2024, Wrzesień6 - 0
- 2024, Sierpień4 - 2
- 2024, Lipiec8 - 0
- 2024, Czerwiec4 - 2
- 2024, Maj3 - 0
- 2024, Kwiecień8 - 0
- 2024, Marzec3 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 2
- 2023, Sierpień8 - 6
- 2023, Lipiec9 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 4
- 2023, Maj4 - 4
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik3 - 1
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień8 - 2
- 2022, Lipiec5 - 6
- 2022, Czerwiec9 - 2
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień1 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2022, Styczeń1 - 3
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 2
- 2021, Sierpień2 - 0
- 2021, Lipiec6 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 2
- 2021, Maj7 - 7
- 2021, Kwiecień1 - 0
- 2021, Luty2 - 4
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień3 - 2
- 2020, Lipiec8 - 5
- 2020, Czerwiec5 - 4
- 2020, Maj1 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2019, Wrzesień1 - 2
- 2019, Sierpień5 - 4
- 2019, Lipiec3 - 2
- 2019, Czerwiec3 - 4
- 2019, Maj2 - 8
- 2019, Kwiecień4 - 8
- 2019, Marzec1 - 7
- 2018, Październik2 - 19
- 2018, Wrzesień3 - 6
- 2018, Sierpień3 - 7
- 2018, Lipiec3 - 13
- 2018, Maj2 - 2
- 2018, Kwiecień4 - 11
- 2017, Grudzień1 - 10
- 2017, Październik2 - 7
- 2017, Sierpień3 - 13
- 2017, Lipiec2 - 5
- 2017, Czerwiec3 - 5
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień1 - 3
- 2017, Marzec2 - 12
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń4 - 36
- 2016, Grudzień4 - 47
- 2016, Październik3 - 47
- 2016, Wrzesień11 - 100
- 2016, Sierpień12 - 64
- 2016, Lipiec7 - 66
- 2016, Czerwiec11 - 73
- 2016, Maj16 - 99
- 2016, Kwiecień6 - 54
- 2016, Marzec4 - 19
- 2016, Luty6 - 19
- 2016, Styczeń4 - 50
- 2015, Grudzień6 - 55
- 2015, Listopad4 - 28
- 2015, Październik8 - 27
- 2015, Wrzesień11 - 47
- 2015, Sierpień18 - 58
- 2015, Lipiec16 - 70
- 2015, Czerwiec8 - 24
- 2015, Maj11 - 57
- 2015, Kwiecień12 - 30
- 2015, Marzec9 - 38
- 2015, Luty7 - 58
- 2015, Styczeń2 - 10
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad2 - 19
- 2014, Październik7 - 71
- 2014, Wrzesień8 - 61
- 2014, Sierpień8 - 36
- 2014, Lipiec4 - 26
- 2014, Czerwiec9 - 18
- 2014, Maj8 - 18
- 2014, Kwiecień5 - 18
- 2014, Marzec12 - 52
- 2014, Luty4 - 28
- 2014, Styczeń1 - 10
- 2013, Grudzień3 - 16
- 2013, Listopad3 - 80
- 2013, Październik8 - 59
- 2013, Wrzesień7 - 43
- 2013, Sierpień10 - 35
- 2013, Lipiec10 - 39
- 2013, Czerwiec13 - 23
- 2013, Maj8 - 25
- 2013, Kwiecień15 - 10
- 2013, Marzec7 - 2
- 2013, Luty6 - 5
- 2013, Styczeń3 - 0
- 2012, Grudzień3 - 14
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Sierpień3 - 8
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec8 - 0
- 2012, Maj5 - 0
- 2012, Kwiecień4 - 0
- 2012, Marzec1 - 0
- 2011, Sierpień2 - 0
- 2011, Czerwiec1 - 0
- 2011, Maj5 - 0
- 2011, Kwiecień2 - 0
- 2010, Czerwiec4 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Wrzesień3 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
50-75 km
Dystans całkowity: | 11327.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 608:38 |
Średnia prędkość: | 18.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.49 km/h |
Suma podjazdów: | 68463 m |
Liczba aktywności: | 185 |
Średnio na aktywność: | 61.23 km i 3h 18m |
Więcej statystyk |
- DST 61.23km
- Czas 03:15
- VAVG 18.84km/h
- VMAX 55.22km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 655m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
50. CCC Tour + rundka między burzami
Sobota, 9 maja 2015 • dodano: 10.05.2015 | Komentarze 6
Ależ ja nie cierpię takiej pogody, jaka była dziś, znaczy się zmiennej. Od tygodnia ustalałyśmy z Moniką plany wycieczkowe na dzisiejszy dzień. Zostało już ostatecznie ustalone co i jak, ale kropkę nad "i" miałyśmy postawić rano, po zobaczeniu jaka faktycznie będzie pogoda. Wstałam rano i co? I chuj. :D Idąc za tokiem rozumowania legnickiej gazety "Konkrety". :P Niebo było całe zachmurzone, z zachodu nadciągały kolejne warstwy brzydkiego granatowego dziadostwa. Kolejne konsultacje z Moniką i zapadła decyzja o odwołaniu kolejnej setki w sezonie. :( Ba. Uznałyśmy, że w ogóle nie ma po co dzisiaj ruszać się z domu, bo zimno i deszczowo. Fajnie, zwłaszcza, że od poniedziałku ma być lampa. Standard - dni robocze pełne słońce, weekend bez komentarza.
Gdzieś około 13" zrobiło się okienko pogodowe. Takie, że wiatr rozpędził chmury i moim oczom ukazał się lazur i temperatura sięgająca 30°C. :O Niech to szlag! Telefon do Moniki. Niech się dzieje co chce - jedziemy chociaż na rundkę po Chełmach. :))
Tak się ładnie złożyło, że dzisiaj było zakończenie kolarskiego wyścigu 50. CCC Tour - Grody Piastowskie. Kolarze mieli do przejechania 90 km po mieście, a nawrót na kolejnych pętlach odbywał się rzut kamieniem od mojego bloku. Trzeba było pokibicować chłopakom. :)
Gdzieś około 13" zrobiło się okienko pogodowe. Takie, że wiatr rozpędził chmury i moim oczom ukazał się lazur i temperatura sięgająca 30°C. :O Niech to szlag! Telefon do Moniki. Niech się dzieje co chce - jedziemy chociaż na rundkę po Chełmach. :))
Tak się ładnie złożyło, że dzisiaj było zakończenie kolarskiego wyścigu 50. CCC Tour - Grody Piastowskie. Kolarze mieli do przejechania 90 km po mieście, a nawrót na kolejnych pętlach odbywał się rzut kamieniem od mojego bloku. Trzeba było pokibicować chłopakom. :)


Rowery wypucowane na błysk, niejeden pewnie warty tyle co dobre auto, łydy wytopione, piękne stroje - było na co popatrzeć. :) Po krótkim pokibicowaniu, pojechałam na umówione miejsce spotkania z Moniką. Uzgodniłyśmy, że przejedziemy rundkę od Górzca do Stanisławowa, pod ruiny radiostacji. Uśmiechy miałyśmy od ucha do ucha, że tak się wypogodziło i mogłyśmy wyjść na rowery. Zaraz po wjechaniu na szuter prowadzący do Słupa, banany zeszły nam z twarzy. Po lewej, po prawej, za nami pogoda była taka...

A przed nami, w rejonach, w które jechałyśmy taka...

Oczywiście nie było sensu już zawracać i uznałyśmy, że postaramy się jakoś ominąć tę burzę. Po zjechaniu z szutrów odbiłyśmy na Winnicę i udało się oszukać przeznaczenie, bo burza poszła w stronę Jawora. Na dojeździe pod Górzec potowarzyszyło nam dwóch przemiłych chłopaków na MTB. Pobajerowaliśmy się nawzajem, ale przed podjazdem rozdzieliliśmy się. Podjazd pod Górzec, z każdym razem idzie mi coraz lepiej i już nie uważam go za jakoś specjalnie trudnego, jak to jest na początku każdego sezonu.
Tu fotka już po wdrapaniu się na szczyt podjazdu.

Niestety przed zjazdem do Pomocnego naszym oczom ukazały się śliczne deszczowe chmury i było już wiadomo, że oberwiemy i nie uda nam się dojechać o suchych oponach do Stanisławowa. Na szczęście zaraz po zjeździe był przystanek, więc przeczekałyśmy "kapuśniaczek". :) Deszcz nie padał długo, więc po chwili przymusowej przerwy ruszyłyśmy w stronę Stanisławowa. Kilkanaście minut podjazdów, zjazdów i znowu podjazdów i byłyśmy już na wzgórzu Rosocha. O dziwo, jak na dzisiejsze warunki pogodowe, widoczność była dosyć dobra.
Grodziec z dedykacją dla tych, którzy mają go na wyciągnięcie ręki. :)

A co! Jak szaleć i cieszyć się z wycieczki, to na grubo i podnosić rower po złamaniu kiedyś obojczyka. :P

Zjazd do Sichowa, to znowu nieskończona ilość endorfin. :)))) Tuż przed Sichowem złapała nas kolejna chmurka, ale ponownie nawinął się przystanek. Dalej pojechałyśmy do Dunina, gdzie już nie było tak fajnie, bo zaczęłyśmy obrywać wodą z kałuży, ale przestało robić to na nas wrażenie, bo i tak miałyśmy dzisiaj kupę szczęścia, że nie złapała nas jakaś ulewa, a ciągle gdzieś w oddali było widać jak leje. I tak lawirując między kolejnymi rzutami deszczu, udało nam się dojechać o prawie suchych oponach aż do Legnicy.
Jak to stwierdziła Monika - podjęte dzisiaj decyzje były bardzo dobre. Decyzja o przełożeniu pierwotnych planów wycieczkowych, była bardzo dobra. Decyzja o przejechaniu się po Chełmach była jeszcze lepsza! Jakbyśmy pojechały w daleką trasę, to nie ma bata - gdzieś po drodze zlałaby nas ulewa i nie miałabym już takiego banana na twarzy jak na powyższym zdjęciu. :P
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Bielowice - Winnica - Chroślice - Bogaczów - Pomocne - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 55.92km
- Czas 03:01
- VAVG 18.54km/h
- VMAX 47.02km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 606m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
wietrzna masakra
Środa, 15 kwietnia 2015 • dodano: 15.04.2015 | Komentarze 4
Po weekendowych szaleństwach trochę odpoczęły już nam nogi, znaczy się mnie i Monice, więc postanowiłyśmy wykorzystać dzisiejszą piękną pogodę i wyskoczyć na krótką rundkę po pracy. Zwłaszcza, że od jutra ma być tendencja zniżkowa w temperaturze. Zaproponowałam, żebyśmy obczaiły nową szutrową ścieżkę, która pojawiła się w Chełmach. Do Sichowa dojechałyśmy przez Winnicę i Krajów, zmasakrowane przez zachodnio-północny wiatr. Wiało prawie 70 km/h. Z racji mojej wagi, chwilami miałam wrażenie, że zdmuchnie mnie z drogi. :) Dobrze chociaż, że ten halny był ciepły. Taka tam wiosenna bryza od Nysy Szalonej. :) Niemniej jednak, kiedy wjechałyśmy na podjazd prowadzący do Stanisławowa, odetchnęłyśmy z ulgą, że skończyły się nasze wiatrowe męki. Zaraz po wjechaniu do lasu odbiłyśmy z asfaltu na wspomnianą szutrówkę. Słyszałam, że jest elegancka. To mało powiedziane - okazało się, że to dosłownie leśna autostrada. Jechało się szybko i gładko. Leśne miodzio. :)

Niestety nie mogło być zbyt pięknie. Szutrówka ma tylko 2,5 km. :( Ani się obejrzałyśmy, a wyjechałyśmy w Bogaczowie, z deczka zaskoczone, że ta piękna ścieżka tak szybko skończyła się. Na liczniku nabite miałyśmy raptem 25 km, godzina była 18:40. No i co tu robić? Wracać już do Legnicy? Bez sensu. :) Zaproponowałam wjazd na Górzec i zjazd szutrami do Męcinki. Monika po raz kolejny okazała się bardzo konkretną osobą, bo nie musiałam namawiać jej do przedłużenia trasy o dosyć spory podjazd. Błyskawicznie podjęłyśmy decyzję, że pakujemy się asfaltem na Górzec. Na podjeździe mało co nie wyzionęłam ducha, bo przycisnęłam trochę i pokonałam go najszybciej w życiu. Po odzyskaniu oddechów wbiłyśmy się na leśne szutry prowadzące do Męcinki. Już wiele razy wspominałam tutaj, że uwielbiam ten zjazd. I powtórzę to jeszcze wiele razy. UWIELBIAM SZUTROWY ZJAZD Z GÓRZCA DO MĘCINKI. :) Po zaliczeniu zjazdu, ze spokojnymi sumieniami stwierdziłyśmy, że możemy wracać już do Legnicy. :)
Na koniec jeszcze materiał poglądowy na Legnicę, Męcinkę oraz farmę wiatrową w Koskowicach z końcówki zjazdu z Górzca.
Na koniec jeszcze materiał poglądowy na Legnicę, Męcinkę oraz farmę wiatrową w Koskowicach z końcówki zjazdu z Górzca.

Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - szutrami do Bogaczowa - Górzec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 54.90km
- Czas 03:10
- VAVG 17.34km/h
- VMAX 40.30km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 552m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Stanisławów + zjazd terenem
Niedziela, 12 kwietnia 2015 • dodano: 12.04.2015 | Komentarze 3
Jakby mało było nam górek po wczorajszych wojażach, dzisiaj postanowiłyśmy z Moniką dołożyć sobie kolejnych. No ale grzechem byłoby zmarnowanie dzisiejszej iście wiosennej pogody na siedzenie w domu. Rano wstałam jak paralityk, ale dosyć szybko się rozchodziłam i po 12:30 jechałyśmy już z Moniką w wiadomym kierunku. Jak się nie ma pomysłu na wycieczkę, to jedzie się pod ruiny radiostacji. Tam zawsze jest fajnie. :) Najkrótszą z możliwych dróg dojechaliśmy do Sichówka, gdzie tuż przed podjazdem zupełnie przypadkowo spotkałyśmy Justynę i Krzyśka. Padło retoryczne pytanie: "Gdzie jedziecie?" :) Dalej do Stanisławowa postanowiliśmy jechać już razem. Oczywiście już na początku podjazdu Monika odcięła nas i tyle ją widzieliśmy. :) Nie wiem skąd ona czerpie te siły na podjazdy...

Wystarczyło, że wczoraj zostawiłam płuca na podjeździe pod Grodziec. Dzisiaj postawiłam na wiosenny relaks, więc prawie cały podjazd pokonałam w towarzystwie Justyny i Krzyśka.

A po wjechaniu na Rosochę okazało się, że widoczność jest dzisiaj 100/100!!! Rzadko zdarza się tak wyśmienita! Szkoda, że wczoraj nie było takiej przejrzystości na Grodźcu. :(
Po prawej Legnica:

Po lewej Grodziec i farma wiatrowa w Łukaszowie:


Nawet fotograf załapał się na fotę. :)

Ale te widoki za moimi plecami, to jeszcze nic. Po przejściu na drugą stronę wzgórza, naszym oczom ukazało się całe pasmo zaśnieżonych (jeszcze) Karkonoszy!!!


Daaaawno nie było tak dobrych widoków z Rosochy!!! Warto było wygramolić się dzisiaj z domu. :)
Pod radiostacją ja i Monika rozstałyśmy się z Justyną i Krzyśkiem, bo oni postanowili zjechać do Sichowa asfaltem, a ja na dzisiaj zaplanowałam zjazd terenowym niebieskim szlakiem, którym jeszcze nigdy nie zjeżdżałam, a słyszałam, że jest fajowy.
Najpierw chwilę jechałyśmy polną drogą, ale zaraz po wbiciu się do lasu, szlak zamienił się w fajową liściasto-kamienistą ścieżkę.

Pomimo kamoli, zjeżdżało się dosyć płynnie i szybko.



A po przeprawie przez rzeczkę i wyjeździe z lasu, wylądowałyśmy w szczerym polu. :D Jak jednak widać, rowerzyści ostro sobie używają ten szlak, bo były wyraźnie wyjeżdżone dwie nitki. Nie wyobrażam sobie jednak przejazdu przez to pole po deszczu. :/


Następnie szlak stał się trawiasty...

A jego koncówka to już polny, szybki zjazd do Sichowa.


Niebieski szlak oceniam 10/10. Zaczynam coraz bardziej lubić teren... :) Co prawda do błota nigdy się nie przekonam, ale takie leśno-polne szlaki są rewelacyjne.
Do Legnicy wróciłyśmy przez Dunino. Dzisiaj na szczęście obyło się bez "przygód" z psami. Wycieczka była bardzo udana. :) No i najważniejsze. Niniejszym wypadem wskoczył mi pierwszy tysiączek w tym roku. :)
Do Legnicy wróciłyśmy przez Dunino. Dzisiaj na szczęście obyło się bez "przygód" z psami. Wycieczka była bardzo udana. :) No i najważniejsze. Niniejszym wypadem wskoczył mi pierwszy tysiączek w tym roku. :)
Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 68.84km
- Czas 03:45
- VAVG 18.36km/h
- VMAX 47.88km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 692m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
WIOSNAAA!!! Znów nam ubyło lat... :)))
Niedziela, 8 marca 2015 • dodano: 08.03.2015 | Komentarze 3
Dzień dobry. To znowu ja i iście wiosenna pogoda. :D Po wczorajszych wojażach został ból nóg, tyłka oraz ogólne zmęczenie połączone z niewyspaniem. No ale nie darowałabym sobie, gdybym w dzisiejszą pogodę kisiła się w domu. Poranna wymiana smsów z Moniką i przed 11" wyruszyłam z domu. Na mieście, przy ogródkach działkowych spotkałam kicię. SŁODZIAK z niej był przecudowny!!! Żeby moje koty łasiły się do mnie tak jak ona, to byłoby dobrze. :P

Po chwili pojawił się drugi słodziak i w końcu oba słodziaki zajęły się sobą, a mnie miały w głębokim poważaniu. :(


Po 11" spotkałam się z Moniką i ruszyłyśmy przez Dunino do Stanisławowa, bo jak nie ma pomysłu na wycieczkę, to jedzie się pod radiostację. :) W Duninie obowiązkowy przystanek przy zwierzątkach. Wczoraj osły miały nas gdzieś i tylko owce przywitały się z nami. Dzisiaj była zamiana ról i to osły pchały się do rąk. :)


Drugi osiołek też dostał swoją porcję pieszczot. :D

Po pomizianiu osłów, ruszyłyśmy dalej. Relaksacyjnym, niedzielnym tempem dojechałyśmy do Sichowa, gdzie musiałam pozbyć się zbędnych warstw ubrań, bo zrobiło się tak ciepło. Wróciły stare dobre czasy śmigania w samych spodniach i bluzie. :) Podjazd pod radiostację dzisiaj odpuściłam, bo i tak nie było zbyt dobrej przejrzystości powietrza. Monika zaszalała i wjechała na szczyt wzgórza. Po jej zjeździe, już razem udałyśmy się w stronę Pomocnego. Dosyć dobrze było dzisiaj widać zaśnieżone Karkonosze, ale aparat nie ogarnąłby zdjęcia pod słońce, więc nawet nie próbowałam zrobić jakiejkolwiek fotki. Pstryknęłam za to Czartowskiej Skale i resztce białego puchu. :P

A potem przez las dojechałyśmy do Myślinowa, skąd cudownym 4-km zjazdem dotarłyśmy do Myśliborza. Następnie przez pola przedarłyśmy się do Chełmca, a dalej szutrami obok Górzca - do Męcinki. W Słupie pożegnałyśmy dzisiejsze mega wiosenne Chełmy i dalej już standardową trasą wróciłyśmy do Legnicy.

To był piękny, wiosenno-rowerowy weekend. :)
Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Chełmiec - szutrami do Męcinki - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 55.01km
- Czas 03:10
- VAVG 17.37km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 283m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
do Myśliborza na "kolorowe oczy"
Niedziela, 1 marca 2015 • dodano: 01.03.2015 | Komentarze 6
Znowu było dzisiaj zimno. o_O Rano było ciepło i słonecznie, ale oczywiście jak już zebraliśmy się do jazdy, to całe niebo przykryły gęste chmury. No nic to. Trzeba było się odchamić, więc wyruszyliśmy do Myśliborza na kawę (lub herbatkę - co kto lubi) - ja, Iza i Łukasz.
Drużyna pierścienia w pełnym składzie. :) Focie z rąsi już nie są modne. Teraz liczą się z kija. :D
Drużyna pierścienia w pełnym składzie. :) Focie z rąsi już nie są modne. Teraz liczą się z kija. :D

Spacerowym wręcz tempem, lekko sponiewierani przez wiatr i przelotny deszcz, dotarliśmy w końcu do myśliborskiej "Kaskady". Podeszła pani kelnerka i pyta co zamawiamy. Więc ja mówię, że proszę herbatkę z cytrynką i dzisiejsze ciasto dnia. Łukasz, że kawę i również ciasto. I pyta jakie dzisiaj serwują. A kelnerka, że "kolorowe oczy". My na kelnerkę, kelnerka na nas i po chwili konsternacji wszyscy w brecht. :D
Po chwili na naszym stole pojawiły się kolorowe oczy. :D :D :D

Kolorowe to ciasto było, ale skąd ten pomysł z oczami? W Kaskadzie nie zabawialiśmy dosyć długo, bo czekał nas jeszcze powrót, a nie chcieliśmy za bardzo rozleniwiać się w tym ciepełku.

Na szczęście do Legnicy wracaliśmy z wiatrem. Przestało też padać, więc powrót nie był taki najgorszy.
I na koniec takie tam z ogródka.

Nieuchronnie idzie ku lepszemu. :D
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Przybyłowice -
Stary Jawor - Piotrowice - Myślibórz - i powrót do Legnicy tą samą trasą
Kategoria 50-75 km
- DST 72.51km
- Czas 03:52
- VAVG 18.75km/h
- VMAX 48.31km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 669m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
lutowe szaleństwo
Sobota, 21 lutego 2015 • dodano: 21.02.2015 | Komentarze 11
I znowu ostro pachniało dzisiaj wiosną. :))) Jeszcze kilka lat temu taki wypad w lutym byłby dla mnie nie do pomyślenia, a teraz proszę. No ale żal było nie wykorzystać dzisiejszej pięknej pogody. Przez prawie całą wycieczkę jechałam bez rękawiczek, na podjazdach rozpinałam się i co najważniejsze - nie zmarzły mi stópki (ciut
tylko końcówki palców :P), także ewidentnie idzie ku lepszemu. :)
Na jutro zapowiadają deszcz, więc postanowiłyśmy z Monią strzelić dzisiaj jakiś dłuższy dystans. ICM prognozował na dziś dosyć mocny, południowy wiatr, więc nastawiłam się na paszczowiatr w pierwszą stronę, a tu bardzo miła niespodzianka na trasie! Wiało tyle o ile. Tylko chwilami były mocniejsze podmuchy. Rewelka! Postanowiłyśmy obczaić z Moniką zjazd z lotniska w Stanisławowie do Kondratowa, bo jeszcze nigdy nie jechałam tym odcinkiem, a podobno roztaczają się stamtąd przepiękne widoki na Karkonosze i Góry Kaczawskie.
Podjazd do Stanisławowa poszedł nam dzisiaj o wiele sprawniej, niż przed tygodniem, ale i tak tradycyjnie już oglądałam sobie plecy Moniki, a w pewnym momencie, to i te plecy przestałam widzieć. :) Czy jest ktoś, kto bardziej wlecze się na podjazdach niż ja? :P
Jak o tej porze roku, podjazd jest szary, bury i ponury.
Na jutro zapowiadają deszcz, więc postanowiłyśmy z Monią strzelić dzisiaj jakiś dłuższy dystans. ICM prognozował na dziś dosyć mocny, południowy wiatr, więc nastawiłam się na paszczowiatr w pierwszą stronę, a tu bardzo miła niespodzianka na trasie! Wiało tyle o ile. Tylko chwilami były mocniejsze podmuchy. Rewelka! Postanowiłyśmy obczaić z Moniką zjazd z lotniska w Stanisławowie do Kondratowa, bo jeszcze nigdy nie jechałam tym odcinkiem, a podobno roztaczają się stamtąd przepiękne widoki na Karkonosze i Góry Kaczawskie.
Podjazd do Stanisławowa poszedł nam dzisiaj o wiele sprawniej, niż przed tygodniem, ale i tak tradycyjnie już oglądałam sobie plecy Moniki, a w pewnym momencie, to i te plecy przestałam widzieć. :) Czy jest ktoś, kto bardziej wlecze się na podjazdach niż ja? :P
Jak o tej porze roku, podjazd jest szary, bury i ponury.

Podjazd pod radiostację odpuściłyśmy, bo i tak nie było dzisiaj dobrej przejrzystości powietrza. Ze Stanisławowa od razu odbiłyśmy na Pomocne, gdzie miejscami leżały niedobitki śniegu.
#bikeporn :D

Przed zjazdem do Pomocnego skręciłyśmy na lotnisko w Stanisławowie i po chwili zjeżdżałyśmy już do Kondratowa. Faktycznie! Roztaczają się stamtąd fantastyczne widoki na Karkonosze. Chyba najlepsze w Chełmach. Chociaż dzisiaj widoczność była kiepska, to i tak bez trudu można było dojrzeć Śnieżkę, Śnieżne Kotły i Szrenicę. Coś mi się wydaje, że ten zjazd stanie się jednym z moich ulubionych w tym sezonie.

Z Kondratowa, przez Pomocne, pojechałyśmy do Myślinowa, a następnie po 4 km jednego z moich ulubionych zjazdów w regionie, zjechałam do Myśliborza z mega rogalem na buzi. :D I skończyły się co fajniejsze odcinki na dzisiejszej trasie, bo od Myśliborza do Legnicy, to już prawie cały czas płasko. Z Myśliborza zrobiłyśmy sobie mały sprint do Piotrowic, kolejny był na unijnej drodze do Przybyłowic, gdzie w pewnym momencie zaczęły nas gonić dwa kundelki. Siedziały nam na kołach przez jakieś 500 m, a na liczniku miałyśmy powyżej 30 km/h, więc zawodnicy z nich dobrzy. :) Z Przybyłowic powrót tradycyjną już trasą do Legnicy.
W Legnicy Monika stwierdziła na koniec, że była to najlepsza wycieczka w tym roku. NOOO! Do następnego słonecznego weekendu. :)
W Legnicy Monika stwierdziła na koniec, że była to najlepsza wycieczka w tym roku. NOOO! Do następnego słonecznego weekendu. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Kondratów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
p.s. Na zasadzie „uprzejmie donoszę”, doniesiono mi, że jeden z użytkowników tego portalu, zredukował do minimum ilość zdjęć umieszczanych w swoich wpisach, żeby czasem nie stanowiły dla mnie „pożywki”. Rozbawiło mnie to do łez, bo profil tej osoby jest ostatnią rzeczą, która mogłaby mnie zainteresować na tym portalu. :D :D :D Niektórzy to mają niezły bałagan w głowach…
p.s. Na zasadzie „uprzejmie donoszę”, doniesiono mi, że jeden z użytkowników tego portalu, zredukował do minimum ilość zdjęć umieszczanych w swoich wpisach, żeby czasem nie stanowiły dla mnie „pożywki”. Rozbawiło mnie to do łez, bo profil tej osoby jest ostatnią rzeczą, która mogłaby mnie zainteresować na tym portalu. :D :D :D Niektórzy to mają niezły bałagan w głowach…
Kategoria 50-75 km
- DST 55.63km
- Czas 03:28
- VAVG 16.05km/h
- VMAX 44.69km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 580m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Stanisławów - po raz pierwszy i nie ostatni :)))
Sobota, 14 lutego 2015 • dodano: 14.02.2015 | Komentarze 7
No to szarpnęłam się dzisiaj na trasę. :) Z moją formą, a właściwie jej brakiem, powinnam była pojechać na lajcikowe kółko po okolicy, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pojechać w moje ulubione miejsce.
Na początek jeszcze fotka sprzed tygodnia. Pierwszy raz w życiu pojechałam na biegówki do Jakuszyc. Pogoda była wymarzona do tego rodzaju aktywności! Ani jednej chmurki na niebie, lekki mrozik, przepięknie zaśnieżone tereny, bajka. Sama jazda na biegówkach bardzo mi się spodobała i zapewne jeszcze kiedyś na nich pojeżdżę, mimo potężnych poniedziałkowych zakwasów w rękach i nogach. :P
Na początek jeszcze fotka sprzed tygodnia. Pierwszy raz w życiu pojechałam na biegówki do Jakuszyc. Pogoda była wymarzona do tego rodzaju aktywności! Ani jednej chmurki na niebie, lekki mrozik, przepięknie zaśnieżone tereny, bajka. Sama jazda na biegówkach bardzo mi się spodobała i zapewne jeszcze kiedyś na nich pojeżdżę, mimo potężnych poniedziałkowych zakwasów w rękach i nogach. :P

A teraz do rzeczy. Od samego rana na niebie była full lampa i gdyby nie upierdliwy paszczowiatr w drodze do Chroślic oraz przemarznięte stopy po powrocie do domu, śmiało stwierdziłabym, że to już wiosna. Ale jeszcze chwilę, już za moment i beznadziejna zima pójdzie w zapomnienie. :)
W każdym razie postanowiłyśmy z Moniką rozpocząć dzisiaj sezon wspólnych jazd. Zaproponowałam wypad do Słupa i powrót do Legnicy przez Winnicę oraz Dunino. Miała być powtórka trasy sprzed 2 tygodni. Do Słupa dojechałyśmy zmasakrowane przez południowy wiatr. Mordęga była nieziemska, ale i tak warto było ruszyć się z domu. W Słupie pomyślałam, że skoro jesteśmy już zmęczone, to może by tak się rowerowo dobić? :) Nieśmiało zaproponowałam pojechanie pod radiostację. Monika okazała się niezwykle konkretną osobą i niemalże bez wahania stwierdziła, że jedziemy. :) Pomysł szalony, bo obie nie błyszczymy formą, ale co tam. W Sichowie zrobiłyśmy sobie krótką przerwę pod sklepem, gdzie przypadkowo spotkałyśmy Łukasza, który wracał już do Legnicy. Zamieniliśmy kilka zdań i rozstaliśmy się. Jak to zwykle w Sichowie bywa, nie obeszło się bez spotkania miejscowych pijaczków. Po sklepem jeden do drugiego krzyknął: "Walniemy sobie ćwiarteczkę?". Godzina 14", a panowie już wstawieni i gotowi na dalsze alkoholowe boje. :)))
Na podjeździe do Stanisławowa wlekłam się ostro, ale najważniejsze, że udało nam się dzisiaj zdobyć wzgórze. Dumne byłyśmy z siebie jak pawie. :) Mnie zaś udało się pojechać pierwszy raz w tym sezonie do Stanisławowa o weekend wcześniej, niż w tamtym roku, więc byłam z siebie podwójnie dumna. :)
Przy radiostacji ostały się jeszcze resztki śniegu.

Przejrzystość powietrza była dzisiaj taka se, więc nie nacieszyłyśmy za bardzo oczu widokami.

I po krótkim odpoczynku, zabrałyśmy się za drogę powrotną. Zjazd dosyć mocno nas wymroził, więc w Sichowie byłyśmy zdeczka skostniałe. Ale rogale z twarzy i tak nam nie schodziły. Do Legnicy wróciłyśmy przez Krajów i Winnicę. Powrót był z wiatrem w plecy, więc 30 km/h z licznika nie schodziło. :P Do Legnicy wróciłyśmy tuż przed zachodem słońca - trochę zmarznięte, ale co najważniejsze - w mega dobrym nastroju, naładowane porządną dawką endorfin. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Winnica - Kozice - Babin - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 60.49km
- Czas 03:12
- VAVG 18.90km/h
- VMAX 47.88km/h
- Podjazdy 652m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
lato kontratakuje :)))))
Niedziela, 2 listopada 2014 • dodano: 02.11.2014 | Komentarze 4
Nie wiem od czego zacząć wpis. No cóż - lato rulez. :D Pogoda do jazdy była dzisiaj wymarzona!!! Ciepło, wiatr nie był zbyt upierdliwy, jesienna kolorystyka w pełni. Tuż po 12" spotkałam się z Moniką przy wyjeździe z Legnicy i bez ociągania się ruszyłyśmy na południe. Już od kilku weekendów powtarzamy sobie, że nadarza się ostatnia okazja w tym roku do pojeżdżenia po Chełmach, więc trzeba ją wykorzystać. :) Never ending story.
Dzisiaj było jeszcze cieplej niż wczoraj :O, więc już po kilku kilometrach jazdy wyskakiwałam z nadmiaru ubrań. TAKA była dzisiaj pogoda:
Dzisiaj było jeszcze cieplej niż wczoraj :O, więc już po kilku kilometrach jazdy wyskakiwałam z nadmiaru ubrań. TAKA była dzisiaj pogoda:


Pogodowy orgazm. ;) W Sichowie pod sklepem zrobiłyśmy sobie standardową przerwę na colę / banana / cukierki (co kto lubi). Pojazd do Stanisławowa był dzisiaj cudownie kolorystyczny - resztki zieleni gryzły się z rdzą i żółcią. Miodzio! Podjazd pod radiostację odpuściłyśmy sobie, bo Monia miała ograniczony czas na jazdę, a ja z kolei byłam tam tydzień temu, a przez 7 dni widok ze wzgórza raczej się nie zmienił. :)
Widoki sprzed zjazdu do Pomocnego były dzisiaj rewelacyjne - bez większego wysiłku można było dostrzec stację meteorologiczną na Śnieżce, Śnieżne Kotły i Szrenicę.

Zdjęcie było robione pod słońce, także aparat średnio to ogarnął. Po zjeździe do Pomocnego odbiłyśmy na Górzec, żeby zrobić sobie powtórkę z rozrywki sprzed 2 tygodni i ponownie zaliczyć fantastyczny szutrowy zjazd do Męcinki. Prawie wszystkie liściaste drzewa w lesie były obłędnie rdzawo-złote.


A tuż przed wyjazdem z lasu pojawiły się widoczki na Męcinkę i Jawor.


Dwa tygodnie temu obczaiłam huśtawkę. Od razu przeszło mi przez myśl, żeby znowu poczuć się jak dziecko, ale jak szybko o tym pomyślałam, tak jeszcze szybciej minęłam ją. Dzisiaj nie mogłam odpuścić. :D

Oczywiście najpierw było obczajenie czy lina i konar drzewa utrzymają taki "ciężar". :D

Uznałam, że dadzą radę, a ponadto rów pod huśtawką nie był duży, także nie dałabym rady połamać się w razie upadku. :P No to jeszcze jeden "cheese" do aparatu...

biorę rozbieg...

I pokraka w akcji. :D

Bujnęłam się jeszcze kilka razy, zaczęły boleć mnie ręce i tyle dobrego z tego wyszło. :D Jakby pode mną było jezioro, to dopiero byłaby beka. A tak to nuda. :P Do powrotu do Legnicy nie działo się już nic ciekawego. Parę razy po drodze obejrzałam się za siebie, co by ostatni (???) raz w tym roku zerknąć na Chełmy. Aczkolwiek kto wie co będzie działo się w następny weekend. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Górzec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 65.58km
- Czas 03:41
- VAVG 17.80km/h
- VMAX 50.64km/h
- Podjazdy 658m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
no to się zaczęło... smarki, zimne uda i skostniałe palce
Sobota, 25 października 2014 • dodano: 25.10.2014 | Komentarze 10
Na początek taka tam promocja czytania książek. :)

A teraz do rzeczy. Dzisiaj nie było już tak bombowo, jak przed tygodniem. :(

I tak przez całą wycieczkę: +, - kilka dziesiątych stopni. Dobrze chociaż, że nie wiało i świeciło słońce, więc mróz był znośny. Tak - MRÓZ, bo dla mnie taka temperatura zakrawa już na mróz. :P
Postanowiłam po raz ostatni w tym roku pojechać do mojego ukochanego Stefanowa. Jutro ch** wie po co cofają zegarki, temperatura leci już na łeb na szyję w dół, więc chciałam jeszcze raz w tym roku poczuć przypływ endorfinek na zjeździe spod radiostacji. Na podjeździe do Stanisławowa miejscami zielenina w pełni:

A miejscami było już bardzo jesiennie:

Widoczność ze wzgórza była dzisiaj prawie zerowa, toteż nie nacieszyłam oczu widoczkami. :(



Tydzień temu poziom ubrania: light, dzisiaj: mega hard!

Czapka, koszulka z długim rękawem, bluza, kurtka, wiadomo bielizna, 2 pary grubych skarpet, rajty, legginsy, rękawiczki. Chwilę po zrobieniu zdjęcia nałożyłam jeszcze wełniany komin. :D A i tak na zjazdach ostro mnie przypizgało. :/
Po zjechaniu ze wzgórza odbiłam na Pomocne, a potem na Chełmiec. Widoki sprzed zjazdu do Chełmca również były dzisiaj "rewelacyjne":
Po zjechaniu ze wzgórza odbiłam na Pomocne, a potem na Chełmiec. Widoki sprzed zjazdu do Chełmca również były dzisiaj "rewelacyjne":

Dzisiaj taki znak w ogóle mnie nie cieszył, bo po każdym zjeździe byłam zdeczka skostniała. :(

I przez Chełmiec i dalsze płaskie już wiochy wróciłam do Legnicy. Na koniec trafiły mi się jeszcze jesienne impresje. :)

A teraz odtajam przy gorącej herbatce z cytrynką i miodem. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Chełmiec - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
P.S. Ta wycieczka, to mój taki mały, osobisty rekord... ilości przejechanych km w temperaturze poniżej 10°C.
Kategoria 50-75 km
- DST 68.42km
- Czas 03:39
- VAVG 18.75km/h
- Podjazdy 448m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
bombowa jesień vol. 2 - Jaroszówka
Niedziela, 19 października 2014 • dodano: 21.10.2014 | Komentarze 9
19 października AD 2014 r. Stan ubioru - krótki rękawek. Stan zachmurzenia - mniej niż zero. Mega lampa.
Ale o so chozi? o_O
Ale o so chozi? o_O

Jednym słowem - trafił się kolejny dzień z zajebistą pogodą do jazdy. :D Jak dla mnie, to taka pogoda może być do końca grudnia. Potem 2 miesiące względnego zimna, co by każdy był zadowolony i od marca wiosna w pełni. :)))
Widoczność była dzisiaj 100/10. Doskonale było widać całe pasmo Karkonoszy. Mój sokoli wzrok wypatrzył nawet Śnieżne Kotły i Szrenicę.
Widoczność była dzisiaj 100/10. Doskonale było widać całe pasmo Karkonoszy. Mój sokoli wzrok wypatrzył nawet Śnieżne Kotły i Szrenicę.

Wycieczka ponownie w towarzystwie Moniki. Dzisiaj jednak bez górek i w egzotyczne rejony, bo po wczorajszych wojażach nie miałyśmy za dużo sił na kolejne podjazdy, poza tym byłyśmy ograniczone czasowo. Padło więc na leśne szuterki prowadzące do Jaroszówki.

Szutry gładsze niż legnickie drogi. I ta mega lampa. :D

Gdzieś po drodze zajechałyśmy nad urokliwe jeziorko położone w środku lasu. Zawsze ktoś tam jest - grillowicze / wędkarze / rowerzyści / piesi - do wyboru do koloru.


Zatrzymałyśmy się na chwilę na jedzonko. Kąpieli wodnych w tym czasie zażywał przeuroczy owczarek niemiecki. Sikał z radości jak chlapał się w tej wodzie. :)

Po odpoczynku dalszymi szutrami dojechałyśmy do Jaroszówki. Tam po chwili przyczepił się do nas sznaucer - brzydki jak noc! :P Najpierw ślinił się na moją czekoladę, robiąc przy tym oczy kota ze Shreka:

Ode mnie nic nie wskurał, więc poszedł w łaski do Moniki. Prosił, prosił...

i wyprosił kilka kęsów kanapki. :D

A potem rozliczał Monikę z każdego kolejnego kęsa. :))))

Pożegnałyśmy (czyt. pogoniłyśmy - bo za bardzo się przykleił i jak chciałam już odjeżdżać, to zaczął grać mi na uczuciach) sznaucera i polnymi drogami ruszyłyśmy w stronę Miłkowic. Na polnym łączniku z Niedźwiedzic do Miłkowic zmasakrował nas paszczowiatr i kopny piach, po którym trzeba było jechać.
A Miłkowicach fotka dedykacyjna (co i jak tylko dla wtajemniczonych :P):
A Miłkowicach fotka dedykacyjna (co i jak tylko dla wtajemniczonych :P):

Z mostu kolejowego rozciągały się dzisiaj bardzo dobre widoki na Karkonosze, Grodziec oraz farmę wiatrową w Łukaszowie:

Za Miłkowicami wbiłyśmy się na polne ścieżki prowadzące przez Ulesie już bezpośrednio do Legnicy. Do Legnicy wróciłyśmy oblepione babiolatowym gównem. :/ To jedyny minus czadowej złotej jesieni.
Legnica - Raszówka - Karczowiska - Lisiec - Jaroszówka - Goliszów - Niedźwiedzice -
Miłkowice - Ulesie - Legnica
Kategoria 50-75 km