Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 30456.27 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.42 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Wpisy archiwalne w kategorii

50-75 km

Dystans całkowity:11581.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:622:51
Średnia prędkość:18.50 km/h
Maksymalna prędkość:64.49 km/h
Suma podjazdów:70650 m
Liczba aktywności:189
Średnio na aktywność:61.28 km i 3h 18m
Więcej statystyk
Uczestnicy

lajcik w okienku pogodowym

Piątek, 19 czerwca 2015 • dodano: 19.06.2015 | Komentarze 0

Pogoda od samego rana "wspaniała" - słońce, deszcz, słońce, ulewa... Po powrocie z pracy smsowa rozmkina z Moniką - iść czy nie iść na rower. Zapadła decyzja, że nie idziemy. No ale jak po wspomnianej ulewie wypogodziło się na maksa, to stwierdziłyśmy, że jednak pojedziemy na krótką rundkę na południe. Z cukru przecież nie jesteśmy. :)

No i zrobiła się taka lampa, że gdyby nie wiatr, to byłoby idealnie. Więc prawie idealnie było do Słupa. Potem z zachodu zaczęły nadciągać niezbyt ciekawe chmury.



Uznałyśmy, że i tak pewnie oberwie nam się w drodze powrotnej, więc kontynuowałyśmy jazdę zaplanowaną trasą. Z Sichowa pięknym leśnym szutrem dojechałyśmy do Bogaczowa, gdzie nawróciłyśmy i zaczęłyśmy wracać do Legnicy. Chmurki robiły się coraz "ładniejsze", aż w Legnicy doszło do takiej sytuacji.



Przy rozstawaniu się, odbębniłyśmy z Moniką sukces, że udało nam się nie zmoknąć. Rozpromienione rozjechałyśmy się w kierunku swoich domów. No i co? I obie porządnie oberwałyśmy od tych chmur z powyższego zdjęcia na jakieś 2 km przed swoimi domami. :D Jednak taki "kapuśniaczek" na koniec jazdy może być nawet przyjemny. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Bogaczów - Chroślice - Słup - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


upalna rundka po Chełmach

Piątek, 12 czerwca 2015 • dodano: 12.06.2015 | Komentarze 2

Nie mam weny do robienia wpisu. Popracowa asfaltówa po Chełmach i tyle. Pełno robactwa w powietrzu. :/ Do 19" gotowałam się w upale, potem zrobiło się przyjemnie.

I jedna z uroczych chmurek, które krążyły wokoło. Na szczęście nic się z nich nie urodziło. :)





Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Przybyłowice - Słup - Chroślice - Bogaczów - Górzec - Pomocne - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Winnica - Kozice - Babin - Legnica

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

spontan po pracy

Piątek, 29 maja 2015 • dodano: 29.05.2015 | Komentarze 2

Od poniedziałku mam remontową demolkę w mieszkaniu, ale dzisiaj udało mi się wyrwać z domu w celu dotlenienia się. Po powrocie z pracy ogarnęłam się, wykonałam telefon do Moniki i podjęłyśmy szybką decyzję o wypadzie na radiostację, bo żal było marnować piękną, słoneczną pogodę na siedzenie w domu. Oczywiście po kilkunastu minutach jazdy na niebie zaległy ciężkie, burzowo-deszczowe chmury. Jakbym siedziała w domu, to na pewno nadał byłaby lampa. Standard. :D

W Stanisławowie zdążyłam pstryknąć tylko jedną fotkę i musiałyśmy czym prędzej spierdzielać w drogę powrotną, bo znad Pomocnego nadciągał deszcz.



Udało się oszukać deszczowe przeznaczenie. :) Na zjeździe do ze Stanisławowa do Sichowa przycisnęłam "trochę" i cały odcinek (5,2 km) pokonałam w czasie 7:59 (Vavg 39,5 km/h), co jak na moje możliwości wydolnościowo-oddechowe jest sporym osiągnięciem. Co prawda po zjeździe nie miałam czym oddychać, ale to już inna bajka. :P Powrót do Legnicy przez Dunino i lasek złotoryjski. I tyle ode mnie na dzisiaj.



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Bielowice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica

Kategoria 50-75 km


szutrowo po pracy

Piątek, 15 maja 2015 • dodano: 15.05.2015 | Komentarze 3

W telegraficznym skrócie. Na niebie lampa od samego rana. W końcu znalazłam czas, żeby po pracy wyskoczyć gdzieś dalej. Kierunek mógł być jeden - Chełmy. Pod Słup dojechałam standardowymi wiochami. W Bielowicach odbiłam na polno-szutrowo-trawiasto-leśny skrót do Winnicy. Dawno nim nie jechałam i zapomniałam jaki jest fajowy.



Za Winnicą nasztachałam się rzepakami i ruszyłam prosto do Stanisławowa.



Dzisiaj odpuściłam podjazd pod radiostację, bo czas na zaplanowany kilometraż miałam wyliczony co do minuty. :) Za Stanisławowem odbiłam na Kondratów, do którego prowadzi fantastyczny zjazd. Chwilami ścianka, która nawet mnie lekko przeraża. Widoki ze zjazdu były dzisiaj RE-WE-LA-CYJ-NE!!!



Dalej pognałam do Pomocnego, skąd ostatni raz rzuciłam okiem na Karkonosze, które były dzisiaj bardzo dobrze widoczne.



Po wjechaniu na Górzec, postanowiłam obczaić leśny szuter, którym jeszcze nigdy nie zjeżdżałam. Okazało się, że szlak jest zajebisty - to dobrze ubity szuter, no i przede wszystkim - cały czas ostro w dół. Chwilami nawet za ostro i można nie wyrobić na jednym z zakrętów. :) Mały minus należy się tylko rynnie tuż przed końcem najostrzejszego odcinka - dziadostwo składa się z 3 drewnianych belek, łatwo o dzwona.

Na zdjęciu już końcówka zjazdu, po wyjeździe z lasu, bo byłam tak podniecona przez cały zjazd, że nie miałam głowy do zatrzymywania się i robienia zdjęć. :)



Do domu wróciłam naładowana porządną dawką energii, która przyda się jutro. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Bielowice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Kondratów - Pomocne - Górzec - Raczyce - Chełmiec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

50. CCC Tour + rundka między burzami

Sobota, 9 maja 2015 • dodano: 10.05.2015 | Komentarze 6

Ależ ja nie cierpię takiej pogody, jaka była dziś, znaczy się zmiennej. Od tygodnia ustalałyśmy z Moniką plany wycieczkowe na dzisiejszy dzień. Zostało już ostatecznie ustalone co i jak, ale kropkę nad "i" miałyśmy postawić rano, po zobaczeniu jaka faktycznie będzie pogoda. Wstałam rano i co? I chuj. :D Idąc za tokiem rozumowania legnickiej gazety "Konkrety". :P Niebo było całe zachmurzone, z zachodu nadciągały kolejne warstwy brzydkiego granatowego dziadostwa. Kolejne konsultacje z Moniką i zapadła decyzja o odwołaniu kolejnej setki w sezonie. :( Ba. Uznałyśmy, że w ogóle nie ma po co dzisiaj ruszać się z domu, bo zimno i deszczowo. Fajnie, zwłaszcza, że od poniedziałku ma być lampa. Standard - dni robocze pełne słońce, weekend bez komentarza.

Gdzieś około 13" zrobiło się okienko pogodowe. Takie, że wiatr rozpędził chmury i moim oczom ukazał się lazur i temperatura sięgająca 30°C. :O Niech to szlag! Telefon do Moniki. Niech się dzieje co chce - jedziemy chociaż na rundkę po Chełmach. :))

Tak się ładnie złożyło, że dzisiaj było zakończenie kolarskiego wyścigu 50. CCC Tour - Grody Piastowskie. Kolarze mieli do przejechania 90 km po mieście, a nawrót na kolejnych pętlach odbywał się rzut kamieniem od mojego bloku. Trzeba było pokibicować chłopakom. :)






Rowery wypucowane na błysk, niejeden pewnie warty tyle co dobre auto, łydy wytopione, piękne stroje - było na co popatrzeć. :) Po krótkim pokibicowaniu, pojechałam na umówione miejsce spotkania z Moniką. Uzgodniłyśmy, że przejedziemy rundkę od Górzca do Stanisławowa, pod ruiny radiostacji. Uśmiechy miałyśmy od ucha do ucha, że tak się wypogodziło i mogłyśmy wyjść na rowery. Zaraz po wjechaniu na szuter prowadzący do Słupa, banany zeszły nam z twarzy. Po lewej, po prawej, za nami pogoda była taka...



A przed nami, w rejonach, w które jechałyśmy taka...



Oczywiście nie było sensu już zawracać i uznałyśmy, że postaramy się jakoś ominąć tę burzę. Po zjechaniu z szutrów odbiłyśmy na Winnicę i udało się oszukać przeznaczenie, bo burza poszła w stronę Jawora. Na dojeździe pod Górzec potowarzyszyło nam dwóch przemiłych chłopaków na MTB. Pobajerowaliśmy się nawzajem, ale przed podjazdem rozdzieliliśmy się. Podjazd pod Górzec, z każdym razem idzie mi coraz lepiej i już nie uważam go za jakoś specjalnie trudnego, jak to jest na początku każdego sezonu.

Tu fotka już po wdrapaniu się na szczyt podjazdu.



Niestety przed zjazdem do Pomocnego naszym oczom ukazały się śliczne deszczowe chmury i było już wiadomo, że oberwiemy i nie uda nam się dojechać o suchych oponach do Stanisławowa. Na szczęście zaraz po zjeździe był przystanek, więc przeczekałyśmy "kapuśniaczek". :) Deszcz nie padał długo, więc po chwili przymusowej przerwy ruszyłyśmy w stronę Stanisławowa. Kilkanaście minut podjazdów, zjazdów i znowu podjazdów i byłyśmy już na wzgórzu Rosocha. O dziwo, jak na dzisiejsze warunki pogodowe, widoczność była dosyć dobra.

Grodziec z dedykacją dla tych, którzy mają go na wyciągnięcie ręki. :)



A co! Jak szaleć i cieszyć się z wycieczki, to na grubo i podnosić rower po złamaniu kiedyś obojczyka. :P



Zjazd do Sichowa, to znowu nieskończona ilość endorfin. :)))) Tuż przed Sichowem złapała nas kolejna chmurka, ale ponownie nawinął się przystanek. Dalej pojechałyśmy do Dunina, gdzie już nie było tak fajnie, bo zaczęłyśmy obrywać wodą z kałuży, ale przestało robić to na nas wrażenie, bo i tak miałyśmy dzisiaj kupę szczęścia, że nie złapała nas jakaś ulewa, a ciągle gdzieś w oddali było widać jak leje. I tak lawirując między kolejnymi rzutami deszczu, udało nam się dojechać o prawie suchych oponach aż do Legnicy.

Jak to stwierdziła Monika - podjęte dzisiaj decyzje były bardzo dobre. Decyzja o przełożeniu pierwotnych planów wycieczkowych, była bardzo dobra. Decyzja o przejechaniu się po Chełmach była jeszcze lepsza! Jakbyśmy pojechały w daleką trasę, to nie ma bata - gdzieś po drodze zlałaby nas ulewa i nie miałabym już takiego banana na twarzy jak na powyższym zdjęciu. :P



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Bielowice - Winnica - Chroślice - Bogaczów - Pomocne - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

wietrzna masakra

Środa, 15 kwietnia 2015 • dodano: 15.04.2015 | Komentarze 4

Po weekendowych szaleństwach trochę odpoczęły już nam nogi, znaczy się mnie i Monice, więc postanowiłyśmy wykorzystać dzisiejszą piękną pogodę i wyskoczyć na krótką rundkę po pracy. Zwłaszcza, że od jutra ma być tendencja zniżkowa w temperaturze. Zaproponowałam, żebyśmy obczaiły nową szutrową ścieżkę, która pojawiła się w Chełmach. Do Sichowa dojechałyśmy przez Winnicę i Krajów, zmasakrowane przez zachodnio-północny wiatr. Wiało prawie 70 km/h. Z racji mojej wagi, chwilami miałam wrażenie, że zdmuchnie mnie z drogi. :) Dobrze chociaż, że ten halny był ciepły. Taka tam wiosenna bryza od Nysy Szalonej. :) Niemniej jednak, kiedy wjechałyśmy na podjazd prowadzący do Stanisławowa, odetchnęłyśmy z ulgą, że skończyły się nasze wiatrowe męki. Zaraz po wjechaniu do lasu odbiłyśmy z asfaltu na wspomnianą szutrówkę. Słyszałam, że jest elegancka. To mało powiedziane - okazało się, że to dosłownie leśna autostrada. Jechało się szybko i gładko. Leśne miodzio. :)



Niestety nie mogło być zbyt pięknie. Szutrówka ma tylko 2,5 km. :( Ani się obejrzałyśmy, a wyjechałyśmy w Bogaczowie, z deczka zaskoczone, że ta piękna ścieżka tak szybko skończyła się. Na liczniku nabite miałyśmy raptem 25 km, godzina była 18:40. No i co tu robić? Wracać już do Legnicy? Bez sensu. :) Zaproponowałam wjazd na Górzec i zjazd szutrami do Męcinki. Monika po raz kolejny okazała się bardzo konkretną osobą, bo nie musiałam namawiać jej do przedłużenia trasy o dosyć spory podjazd. Błyskawicznie podjęłyśmy decyzję, że pakujemy się asfaltem na Górzec. Na podjeździe mało co nie wyzionęłam ducha, bo przycisnęłam trochę i pokonałam go najszybciej w życiu. Po odzyskaniu oddechów wbiłyśmy się na leśne szutry prowadzące do Męcinki. Już wiele razy wspominałam tutaj, że uwielbiam ten zjazd. I powtórzę to jeszcze wiele razy. UWIELBIAM SZUTROWY ZJAZD Z GÓRZCA DO MĘCINKI. :) Po zaliczeniu zjazdu, ze spokojnymi sumieniami stwierdziłyśmy, że możemy wracać już do Legnicy. :)

Na koniec jeszcze materiał poglądowy na Legnicę, Męcinkę oraz farmę wiatrową w Koskowicach z końcówki zjazdu z Górzca.





Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - szutrami do Bogaczowa - Górzec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

Stanisławów + zjazd terenem

Niedziela, 12 kwietnia 2015 • dodano: 12.04.2015 | Komentarze 3

Jakby mało było nam górek po wczorajszych wojażach, dzisiaj postanowiłyśmy z Moniką dołożyć sobie kolejnych. No ale grzechem byłoby zmarnowanie dzisiejszej iście wiosennej pogody na siedzenie w domu. Rano wstałam jak paralityk, ale dosyć szybko się rozchodziłam i po 12:30 jechałyśmy już z Moniką w wiadomym kierunku. Jak się nie ma pomysłu na wycieczkę, to jedzie się pod ruiny radiostacji. Tam zawsze jest fajnie. :) Najkrótszą z możliwych dróg dojechaliśmy do Sichówka, gdzie tuż przed podjazdem zupełnie przypadkowo spotkałyśmy Justynę i Krzyśka. Padło retoryczne pytanie: "Gdzie jedziecie?" :) Dalej do Stanisławowa postanowiliśmy jechać już razem. Oczywiście już na początku podjazdu Monika odcięła nas i tyle ją widzieliśmy. :) Nie wiem skąd ona czerpie te siły na podjazdy...



Wystarczyło, że wczoraj zostawiłam płuca na podjeździe pod Grodziec. Dzisiaj postawiłam na wiosenny relaks, więc prawie cały podjazd pokonałam w towarzystwie Justyny i Krzyśka.



A po wjechaniu na Rosochę okazało się, że widoczność jest dzisiaj 100/100!!! Rzadko zdarza się tak wyśmienita! Szkoda, że wczoraj nie było takiej przejrzystości na Grodźcu. :(

Po prawej Legnica:



Po lewej Grodziec i farma wiatrowa w Łukaszowie:





Nawet fotograf załapał się na fotę. :)



Ale te widoki za moimi plecami, to jeszcze nic. Po przejściu na drugą stronę wzgórza, naszym oczom ukazało się całe pasmo zaśnieżonych (jeszcze) Karkonoszy!!!





Daaaawno nie było tak dobrych widoków z Rosochy!!! Warto było wygramolić się dzisiaj z domu. :)

Pod radiostacją ja i Monika rozstałyśmy się z Justyną i Krzyśkiem, bo oni postanowili zjechać do Sichowa asfaltem, a ja na dzisiaj zaplanowałam zjazd terenowym niebieskim szlakiem, którym jeszcze nigdy nie zjeżdżałam, a słyszałam, że jest fajowy.

Najpierw chwilę jechałyśmy polną drogą, ale zaraz po wbiciu się do lasu, szlak zamienił się w fajową liściasto-kamienistą ścieżkę.



Pomimo kamoli, zjeżdżało się dosyć płynnie i szybko.







A po przeprawie przez rzeczkę i wyjeździe z lasu, wylądowałyśmy w szczerym polu. :D Jak jednak widać, rowerzyści ostro sobie używają ten szlak, bo były wyraźnie wyjeżdżone dwie nitki. Nie wyobrażam sobie jednak przejazdu przez to pole po deszczu. :/





Następnie szlak stał się trawiasty...



A jego koncówka to już polny, szybki zjazd do Sichowa.





Niebieski szlak oceniam 10/10. Zaczynam coraz bardziej lubić teren... :) Co prawda do błota nigdy się nie przekonam, ale takie leśno-polne szlaki są rewelacyjne.

Do Legnicy wróciłyśmy przez Dunino. Dzisiaj na szczęście obyło się bez "przygód" z psami. Wycieczka była bardzo udana. :) No i najważniejsze. Niniejszym wypadem wskoczył mi pierwszy tysiączek w tym roku. :)



Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

WIOSNAAA!!! Znów nam ubyło lat... :)))

Niedziela, 8 marca 2015 • dodano: 08.03.2015 | Komentarze 3

Dzień dobry. To znowu ja i iście wiosenna pogoda. :D Po wczorajszych wojażach został ból nóg, tyłka oraz ogólne zmęczenie połączone z niewyspaniem. No ale nie darowałabym sobie, gdybym w dzisiejszą pogodę kisiła się w domu. Poranna wymiana smsów z Moniką i przed 11" wyruszyłam z domu. Na mieście, przy ogródkach działkowych spotkałam kicię. SŁODZIAK z niej był przecudowny!!! Żeby moje koty łasiły się do mnie tak jak ona, to byłoby dobrze. :P



Po chwili pojawił się drugi słodziak i w końcu oba słodziaki zajęły się sobą, a mnie miały w głębokim poważaniu. :(





Po 11" spotkałam się z Moniką i ruszyłyśmy przez Dunino do Stanisławowa, bo jak nie ma pomysłu na wycieczkę, to jedzie się pod radiostację. :) W Duninie obowiązkowy przystanek przy zwierzątkach. Wczoraj osły miały nas gdzieś i tylko owce przywitały się z nami. Dzisiaj była zamiana ról i to osły pchały się do rąk. :)





Drugi osiołek też dostał swoją porcję pieszczot. :D



Po pomizianiu osłów, ruszyłyśmy dalej. Relaksacyjnym, niedzielnym tempem dojechałyśmy do Sichowa, gdzie musiałam pozbyć się zbędnych warstw ubrań, bo zrobiło się tak ciepło. Wróciły stare dobre czasy śmigania w samych spodniach i bluzie. :) Podjazd pod radiostację dzisiaj odpuściłam, bo i tak nie było zbyt dobrej przejrzystości powietrza. Monika zaszalała i wjechała na szczyt wzgórza. Po jej zjeździe, już razem udałyśmy się w stronę Pomocnego. Dosyć dobrze było dzisiaj widać zaśnieżone Karkonosze, ale aparat nie ogarnąłby zdjęcia pod słońce, więc nawet nie próbowałam zrobić jakiejkolwiek fotki. Pstryknęłam za to Czartowskiej Skale i resztce białego puchu. :P



A potem przez las dojechałyśmy do Myślinowa, skąd cudownym 4-km zjazdem dotarłyśmy do Myśliborza. Następnie przez pola przedarłyśmy się do Chełmca, a dalej szutrami obok Górzca - do Męcinki. W Słupie pożegnałyśmy dzisiejsze mega wiosenne Chełmy i dalej już standardową trasą wróciłyśmy do Legnicy.



To był piękny, wiosenno-rowerowy weekend. :)



Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Chełmiec - szutrami do Męcinki - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


do Myśliborza na "kolorowe oczy"

Niedziela, 1 marca 2015 • dodano: 01.03.2015 | Komentarze 6

Znowu było dzisiaj zimno. o_O Rano było ciepło i słonecznie, ale oczywiście jak już zebraliśmy się do jazdy, to całe niebo przykryły gęste chmury. No nic to. Trzeba było się odchamić, więc wyruszyliśmy do Myśliborza na kawę (lub herbatkę - co kto lubi) - ja, Iza i Łukasz.

Drużyna pierścienia w pełnym składzie. :) Focie z rąsi już nie są modne. Teraz liczą się z kija. :D



Spacerowym wręcz tempem, lekko sponiewierani przez wiatr i przelotny deszcz, dotarliśmy w końcu do myśliborskiej "Kaskady". Podeszła pani kelnerka i pyta co zamawiamy. Więc ja mówię, że proszę herbatkę z cytrynką i dzisiejsze ciasto dnia. Łukasz, że kawę i również ciasto. I pyta jakie dzisiaj serwują. A kelnerka, że "kolorowe oczy". My na kelnerkę, kelnerka na nas i po chwili konsternacji wszyscy w brecht. :D

Po chwili na naszym stole pojawiły się kolorowe oczy. :D :D :D



Kolorowe to ciasto było, ale skąd ten pomysł z oczami? W Kaskadzie nie zabawialiśmy dosyć długo, bo czekał nas jeszcze powrót, a nie chcieliśmy za bardzo rozleniwiać się w tym ciepełku.



Na szczęście do Legnicy wracaliśmy z wiatrem. Przestało też padać, więc powrót nie był taki najgorszy.

I na koniec takie tam z ogródka.



Nieuchronnie idzie ku lepszemu. :D



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Przybyłowice - Stary Jawor - Piotrowice - Myślibórz - i powrót do Legnicy tą samą trasą

Kategoria 50-75 km


Uczestnicy

lutowe szaleństwo

Sobota, 21 lutego 2015 • dodano: 21.02.2015 | Komentarze 11

I znowu ostro pachniało dzisiaj wiosną. :))) Jeszcze kilka lat temu taki wypad w lutym byłby dla mnie nie do pomyślenia, a teraz proszę. No ale żal było nie wykorzystać dzisiejszej pięknej pogody. Przez prawie całą wycieczkę jechałam bez rękawiczek, na podjazdach rozpinałam się i co najważniejsze - nie zmarzły mi stópki (ciut tylko końcówki palców :P), także ewidentnie idzie ku lepszemu. :)

Na jutro zapowiadają deszcz, więc postanowiłyśmy z Monią strzelić dzisiaj jakiś dłuższy dystans. ICM prognozował na dziś dosyć mocny, południowy wiatr, więc nastawiłam się na paszczowiatr w pierwszą stronę, a tu bardzo miła niespodzianka na trasie! Wiało tyle o ile. Tylko chwilami były mocniejsze podmuchy. Rewelka! Postanowiłyśmy obczaić z Moniką zjazd z lotniska w Stanisławowie do Kondratowa, bo jeszcze nigdy nie jechałam tym odcinkiem, a podobno roztaczają się stamtąd przepiękne widoki na Karkonosze i Góry Kaczawskie.

Podjazd do Stanisławowa poszedł nam dzisiaj o wiele sprawniej, niż przed tygodniem, ale i tak tradycyjnie już oglądałam sobie plecy Moniki, a w pewnym momencie, to i te plecy przestałam widzieć. :) Czy jest ktoś, kto bardziej wlecze się na podjazdach niż ja? :P

Jak o tej porze roku, podjazd jest szary, bury i ponury.



Podjazd pod radiostację odpuściłyśmy, bo i tak nie było dzisiaj dobrej przejrzystości powietrza. Ze Stanisławowa od razu odbiłyśmy na Pomocne, gdzie miejscami leżały niedobitki śniegu.

#bikeporn :D



Przed zjazdem do Pomocnego skręciłyśmy na lotnisko w Stanisławowie i po chwili zjeżdżałyśmy już do Kondratowa. Faktycznie! Roztaczają się stamtąd fantastyczne widoki na Karkonosze. Chyba najlepsze w Chełmach. Chociaż dzisiaj widoczność była kiepska, to i tak bez trudu można było dojrzeć Śnieżkę, Śnieżne Kotły i Szrenicę. Coś mi się wydaje, że ten zjazd stanie się jednym z moich ulubionych w tym sezonie.



Z Kondratowa, przez Pomocne, pojechałyśmy do Myślinowa, a następnie po 4 km jednego z moich ulubionych zjazdów w regionie, zjechałam do Myśliborza z mega rogalem na buzi. :D I skończyły się co fajniejsze odcinki na dzisiejszej trasie, bo od Myśliborza do Legnicy, to już prawie cały czas płasko. Z Myśliborza zrobiłyśmy sobie mały sprint do Piotrowic, kolejny był na unijnej drodze do Przybyłowic, gdzie w pewnym momencie zaczęły nas gonić dwa kundelki. Siedziały nam na kołach przez jakieś 500 m, a na liczniku miałyśmy powyżej 30 km/h, więc zawodnicy z nich dobrzy. :) Z Przybyłowic powrót tradycyjną już trasą do Legnicy.

W Legnicy Monika stwierdziła na koniec, że była to najlepsza wycieczka w tym roku. NOOO! Do następnego słonecznego weekendu. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Kondratów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

p.s. Na zasadzie „uprzejmie donoszę”, doniesiono mi, że jeden z użytkowników tego portalu, zredukował do minimum ilość zdjęć umieszczanych w swoich wpisach, żeby czasem nie stanowiły dla mnie „pożywki”. Rozbawiło mnie to do łez, bo profil tej osoby jest ostatnią rzeczą, która mogłaby mnie zainteresować na tym portalu. :D :D :D Niektórzy to mają niezły bałagan w głowach…

Kategoria 50-75 km