Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 30456.27 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.42 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Wpisy archiwalne w kategorii

25-50 km

Dystans całkowity:7621.82 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:389:39
Średnia prędkość:18.30 km/h
Maksymalna prędkość:51.90 km/h
Suma podjazdów:35251 m
Liczba aktywności:207
Średnio na aktywność:36.82 km i 2h 01m
Więcej statystyk

Jaśkowice - Kunice

Środa, 9 września 2015 • dodano: 09.09.2015 | Komentarze 3

Takie tam potułanie się po okolicznych wioskach tuż przed i po zachodzie słońca. Po mieście jeździłam już w totalnej ciemnicy. Kilkanaście minut po 20". "Super". Wieczorami już piździ i trzeba się ciepło ubierać.







Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Rosochata - Jaśkowice - Kunice - Ziemnice - Legnica

Kategoria 25-50 km


Dunino - Słup

Piątek, 4 września 2015 • dodano: 04.09.2015 | Komentarze 2

Krótko po pracy. Początkowo tempem żółwia, bo jakoś nie chciało mi się pedałować. :P W końcu trafiła się normalna pogoda do jazdy i nie wróciłam do domu spocona jak szczur.

I kilka fotek z wycieczki.





Złoże haloizytu niedaleko Dunina.



Te dwie krwiożercze bestie początkowo chciały mi przegryźć tętnicę - do roweru biegły ino szum, a potem już tylko walczyły o względy mojej ręki. :)



Przy tamie w Słupie.



Resztki wiatraka w Słupie.



I na koniec daniele z Warmątowic Sienkiewiczowskich.



Płochliwe to strasznie. Po jedzenie szły jak w dym, ale jak tylko się ruszyłam, to brały nogi za pas. :)





Legnica - Prostynia - Dunino - Krotoszyce - Krajów - Winnica - Słup - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 25-50 km


lajcik nad wodę

Niedziela, 30 sierpnia 2015 • dodano: 01.09.2015 | Komentarze 0

Plany na dzisiaj były i to dosyć poważne. Bardzo szybko zweryfikował je jednak dzisiejszy piekarnik. :/ Znowu nie było czym oddychać i nie było mowy o tym, żeby wypuścić się gdzieś dalej. Kulnęłam się więc tylko do Słupa, posiedziałam z godzinę w wodzie i wróciłam do domu.



Propagowania dożynek cd. :)



No w końcu i mnie udało się ustrzelić dziada. ;)





Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Przybyłowice - Słup i powrót do Legnicy tą samą trasą

Kategoria 25-50 km


asfaltowa pętelka

Niedziela, 16 sierpnia 2015 • dodano: 16.08.2015 | Komentarze 0

Asfaltowe pitu pitu z Łukaszem. :)



Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Rosochata - Jaśkowice - Spalona - Bieniowice - Pątnów - Legnica

Kategoria 25-50 km


leśny lajcik + rekord rocznego życiowego dystansu

Czwartek, 13 sierpnia 2015 • dodano: 13.08.2015 | Komentarze 2

Generalnie jestem osobą, która nie narzeka na pogodę i nie należę do typowych Polaków, którzy jak jest zimno, to jęczą, że kiedy w końcu będzie ciepło, a jak jest ciepło, to modlą się o deszcz. :P Ale w końcu i ja straciłam cierpliwość i mam już serdecznie dosyć tych upałów. Dwa tygodnie urlopu już prawie za mną, a ja większość czasu spędziłam w domu i nie poszalałam rowerowo. :/ Upale wypierd***j!!!

Lenia przez te gorączki mam strasznego. Pod wieczór jakoś jednak zebrałam się do kupy i wyskoczyłam na północ, na leśne szutry. W lesie sucho na maksa, a sporo leśnych jeziorek wygląda tak.



Najważniejsze przesłanie z dzisiejszej wycieczki, to fakt, że owym wypadem pobiłam swój rekord rocznego życiowego dystansu (z 2013 r.)! :))) Jestem naprawdę z siebie dumna, bo od tego roku mam dodatkową pracę i przez to o wiele mniej wolnego czasu. Zaczęłam go jednak lepiej organizować i efekty są. Teraz aby dobić do 4 tysi i będę mieć już wywalone. :)



Legnica - Pątnów - Miłogostowice - Raszowa Mała - Dobrzejów - Pątnów - Legnica

Kategoria 25-50 km


leniwa rundka

Czwartek, 16 lipca 2015 • dodano: 16.07.2015 | Komentarze 4

Koty nadal spieprzają przy próbie zrobienia im zdjęcia, więc dzisiaj w ramach cyklu "Zwierzyniec" - osiołki. :)



I taka tam natura.



Nie chciało mi się dzisiaj jeździć. Nic, a nic. Ruszyłam się z domu tylko dlatego, że była piękna pogoda i potem żałowałabym, że wygrał leń.



Legnica - Dunino - Krajów - Winnica - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 25-50 km


Uczestnicy

jak nie upał, to wmordęwind

Środa, 8 lipca 2015 • dodano: 09.07.2015 | Komentarze 4

Miało dzisiaj padać. Nie padało. :) Więc trzeba było ponownie wykorzystać piękną pogodę. Postanowiłyśmy pojechać z Moniką na krótką rundkę w stronę Chełmów. Jednak rowerzysta nigdy nie ma lekko, więc o ile nie było dzisiaj upału, to wiatr taki naparzał, że chwilami zmieniał nam tor jazdy. Nasze rozmowy przez ten halny wyglądały tak:
Monika: coś tam, coś tam :)
ja: Co??
Monika: COŚ TAM, COŚ TAM!!!
ja: COOOO??!!?? :))))

Pokrzyczałyśmy do siebie, dotleniłyśmy i do domu wróciłyśmy w mega humorach. :))



Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Bogaczów - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 25-50 km


płaskie nudy

Wtorek, 7 lipca 2015 • dodano: 07.07.2015 | Komentarze 0

Od jutra zapowiadają ochłodzenie (w końcu!) z przelotnymi deszczami, więc trzeba było wyskoczyć dzisiaj na jakąś rundkę po pracy. Jeździe w upale od soboty mówię zdecydowanie "NIE", więc poczekałam do 19" i dopiero wtedy wynurzyłam się z domu. I tak było jeszcze duszno, ale nie tak jak jeszcze dwie godziny wcześniej. Nie chciało mi się gotować na podjazdach w Chełmach, więc zapuściłam się w egzotyczne, jak dla mnie, płaskie rejony. :)

Na polach susza na całego, jakby zbliżały się już żniwa.



Znowu nawcinałam się robactwa (te małe, upierdliwo-wredne muszki są nie do zniesienia - wszędzie wchodzą :P), ale jazda i tak była przyjemna. Zwłaszcza tuż przed zachodem słońca, kiedy zrobiła się idealna temperatura do jazdy.



Legnica - Koskowice - Taczalin - Polanka - Rogoźnik - Piotrówek - Rosochata - Jaśkowice - Kunice - Ziemnice - Legnica

Kategoria 25-50 km


Uczestnicy

30 km piania z zachwytu!!!

Sobota, 23 maja 2015 • dodano: 27.05.2015 | Komentarze 12

O tej wycieczce marzyłam już od dłuższego czasu, jak tylko dowiedziałam się, że tuż za Świeradowem-Zdrój, po czeskiej stronie, znajduje się rowerowa kraina szczęścia. Na YT jest mnóstwo filmików ze zjazdów magicznymi singlami, w internecie w komentarzach same ochy i achy na ich temat. Nie było innego wyjścia - trzeba było w końcu odwiedzić to miejsce i sprawdzić czym tak ci rowerzyści jarają się. Miałam zrobić to już w zeszłym roku, ale lipcowy dzwon skutecznie pokrzyżował mi plany wyjazdowe.

O towarzystwo na dzisiejszą wycieczkę zadbała Monika i spisała się pod tym względem rewelacyjnie! :) Uzbierała się dosyć spora ekipa i normalnie byłam w szoku, że znalazło się aż 9 osób chętnych na wypad. Tuż po 9" zapakowaliśmy rowery w auta i wyruszyliśmy do Nowego Miasta pod Smrekiem. Nasze całotygodniowe modlitwy o dobrą pogodę zostały wysłuchane, bo od samego rana było ciepło (ale nie gorąco) i słonecznie. Przed 11" byliśmy już na miejscu.



Wypakowaliśmy rowery (nie wszystkie były kompletne... ;) )...



porozkminialiśmy trasę...



i wyruszyliśmy całą bandą w nieznane. :) 3 osoby spośród nas musiały wypożyczyć rowery na miejscu. Dziewczyny otrzymały fulle. Karnęłam się jednym z nich. Kto jeździł albo jeździ na fullu, ten wie, że to wyższy level rowerowania. Połyka kamienie i korzonki aż miło. Zupełnie inne doznania. :P Z żalem wróciłam na swojego Specka... :(

Zaraz po wjechaniu na zielony singiel, zaczęłam zachwycać się tym leśnym szutrem i dziwić trochę, że taki lajtowy. Głupia byłam, bo nie wiedziałam, że to przedsmak tego co nas czeka. :)



Po zjechaniu z zielonego, wbiliśmy się na szlak czerwony i zrobiło się o wiele ciekawiej.



Po chwili jazdy czerwonym, w grupie wytworzyły się dwa obozy: jeden optujący za kontynuacją jazdy czerwonym szlakiem, drugi za wbiciem się na czarny... Na szczęście (przynajmniej moje :) ) została przegłosowana opcja wjechania na czarny szlak. No i się zaczęło! Z początku było dosyć lajtowo - zielono, szutrowo, niezbyt stromo.



Nawet i ja załapałam się na fotkę. :)



Jednakże z każdym metrem, szlak zaczął ujawniać swoje bardziej terenowe oblicze. Singiel zrobił się wąski, kręty, chwilami prowadził nad ostrą przepaścią. REWELACJA DO KWADRATU!!!







Po niespełna godzince zrobiliśmy sobie pierwszy przystanek na jednym z wielu mostków na trasie.



Mieliśmy wrażenie, że przejechaliśmy już nie wiadomo ile, a okazało się, że pykło dopiero 7 km! :O Normalnie ten dystans pokonałabym w kilkanaście minut, a nie w kilkadziesiąt. No ale teren rządzi się swoimi prawami - tam nie pruje się 30 km/h.

Przyłapana na dokumentowaniu wycieczki. :)



Niech tylko ktoś mi powie, że te single nie są cudowne...



Naczelny fotograf wycieczki schował aparat do kieszeni, można jechać dalej. :)



Wszystkie szlaki składają się z odcinków, więc po przejechaniu kolejnego, była kolejna przerwa na rozkminę co do dalszej trasy. Kto rozkminiał, ten rozkminiał, ja w tym czasie poprosiłam Monikę o pamiątkową fotkę. :D



Chwilę potem wjechaliśmy na kolejny odcinek czarnego szlaku. I dopiero wtedy rozpoczęła się zabawa na całego. Zaczęły się dosyć strome zjazdy, hopki na których można było wyskoczyć w powietrze (i zaliczyć dzwona, bo tak rzucało do przodu :P), ciasne zakręty, w które chwilami ciężko było się zmieścić między drzewami. Cud, miód i orzeszki!!! Prułam w dół i piałam z zachwytu. Ilość wytworzonych endorfin po zjeździe spod radiostacji w Stanisławowie, to nic w porównaniu z tym co czułam po przejechaniu tego odcinka. :))))

I następna dedukcja gdzie się pakujemy. :)



Zapadła decyzja, że będziemy kontynuować jazdę czarnym szlakiem. Jednak żeby dostać się do jego dalszej części, trzeba było pokonać nieco ponad kilometr sztywnego asfaltowego podjazdu. Słońce wysmażyło nas okrutnie na tym odcinku. Do tego doszło już lekkie zmęczenie jazdą, więc trzeba było wrzucić coś na ruszt. :)



No i w końcu udało się złapać całą ekipę w kadr. :)



Dalsza jazda znowu odbywała się mniej lub bardziej wymagającymi odcinkami. Teraz jest tam tak pięknie, że najchętniej nie wyjeżdżałabym z tych lasów. :) Na tym zdjęciu poprzestałam fotografowanie singli, bo w sumie to mogłabym zatrzymywać się co chwilę i robić jakąś fotkę.



Niżej filmik zapożyczony z YT z przejazdu jednym z najlepszych odcinków czarnego szlaku. Rowerowy orgazm! :P


Niestety po przejechaniu powyższej części czarnego szlaku, musieliśmy podjąć decyzję o skróceniu zaplanowanej trasy i jak najszybszym powrocie do aut. Wyjazdy w grupie rządzą się swoimi prawami i trzeba dostosowywać się do osoby najsłabszej kondycyjnie. Jednak humory dalej nam dopisywały i znalazła się nawet chwila na siłkę. :)



Żeby nie było za nudno, to trafiła się też atrakcja w postaci kapcia. :P



Po wymianie dętki, najpierw czerwonym, a następnie znowu zielonym szlakiem wróciliśmy na parking. Tam była chwila na wszamanie karkówek / kiełbasek / tudzież innych mięsnych potraw. Pogadaliśmy o wrażeniach z jazdy, padły propozycje na kolejne wspólne wypady, a potem trzeba było zabrać się za drogę powrotną do Legnicy.

Podsumowując. Wypad był rewelacyjny! Nic dodać, nic ująć. I chyba tyle wystarczy na opisanie moich wrażeń z wycieczki. Zakochałam się w tych singlach i już zaczynam planować kolejny wypad w to miejsce. Co zaskakujące - na trasie nie było jakoś dużo ciężkich podjazdów, a na tak krótkim dystansie metry wysokości wskoczyły nie wiadomo kiedy.

Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za tak fantastyczne towarzystwo! Mam nadzieję, że w miarę szybko uda się zorganizować kolejny grupowy wypad. :)

Dystans obejmuje też jazdę na miejsce zbiórki w Legnicy i powrót do domu z tego miejsca.



p.s. Zasponsoruje mi ktoś fulla? :D

Kategoria 25-50 km


rozgrzewka przed jutrem :)

Piątek, 22 maja 2015 • dodano: 22.05.2015 | Komentarze 4

Lajcik z Izą po okolicznych wioskach. Rzepaki już niestety przekwitły, ale zaczął się sezon na polne kwiaty - maki, chabry i wszelkie inne niedookreślone. :)





Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Rosochata - Jaśkowice - Spalona - Bieniowice - Pątnów - Legnica

Kategoria 25-50 km