Krótko o mnie:
Więcej o mnie.
Moje maszyny:
Dawno, dawno temu:
- 2025, Wrzesień3 - 0
- 2025, Sierpień9 - 2
- 2025, Lipiec2 - 2
- 2025, Czerwiec11 - 2
- 2025, Maj1 - 0
- 2025, Kwiecień6 - 2
- 2025, Marzec1 - 0
- 2024, Październik3 - 5
- 2024, Wrzesień6 - 0
- 2024, Sierpień4 - 2
- 2024, Lipiec8 - 0
- 2024, Czerwiec4 - 2
- 2024, Maj3 - 0
- 2024, Kwiecień8 - 0
- 2024, Marzec3 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 2
- 2023, Sierpień8 - 6
- 2023, Lipiec9 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 4
- 2023, Maj4 - 4
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik3 - 1
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień8 - 2
- 2022, Lipiec5 - 6
- 2022, Czerwiec9 - 2
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień1 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2022, Styczeń1 - 3
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 2
- 2021, Sierpień2 - 0
- 2021, Lipiec6 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 2
- 2021, Maj7 - 7
- 2021, Kwiecień1 - 0
- 2021, Luty2 - 4
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień3 - 2
- 2020, Lipiec8 - 5
- 2020, Czerwiec5 - 4
- 2020, Maj1 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2019, Wrzesień1 - 2
- 2019, Sierpień5 - 4
- 2019, Lipiec3 - 2
- 2019, Czerwiec3 - 4
- 2019, Maj2 - 8
- 2019, Kwiecień4 - 8
- 2019, Marzec1 - 7
- 2018, Październik2 - 19
- 2018, Wrzesień3 - 6
- 2018, Sierpień3 - 7
- 2018, Lipiec3 - 13
- 2018, Maj2 - 2
- 2018, Kwiecień4 - 11
- 2017, Grudzień1 - 10
- 2017, Październik2 - 7
- 2017, Sierpień3 - 13
- 2017, Lipiec2 - 5
- 2017, Czerwiec3 - 5
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień1 - 3
- 2017, Marzec2 - 12
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń4 - 36
- 2016, Grudzień4 - 47
- 2016, Październik3 - 47
- 2016, Wrzesień11 - 100
- 2016, Sierpień12 - 64
- 2016, Lipiec7 - 66
- 2016, Czerwiec11 - 73
- 2016, Maj16 - 99
- 2016, Kwiecień6 - 54
- 2016, Marzec4 - 19
- 2016, Luty6 - 19
- 2016, Styczeń4 - 50
- 2015, Grudzień6 - 55
- 2015, Listopad4 - 28
- 2015, Październik8 - 27
- 2015, Wrzesień11 - 47
- 2015, Sierpień18 - 58
- 2015, Lipiec16 - 70
- 2015, Czerwiec8 - 24
- 2015, Maj11 - 57
- 2015, Kwiecień12 - 30
- 2015, Marzec9 - 38
- 2015, Luty7 - 58
- 2015, Styczeń2 - 10
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad2 - 19
- 2014, Październik7 - 71
- 2014, Wrzesień8 - 61
- 2014, Sierpień8 - 36
- 2014, Lipiec4 - 26
- 2014, Czerwiec9 - 18
- 2014, Maj8 - 18
- 2014, Kwiecień5 - 18
- 2014, Marzec12 - 52
- 2014, Luty4 - 28
- 2014, Styczeń1 - 10
- 2013, Grudzień3 - 16
- 2013, Listopad3 - 80
- 2013, Październik8 - 59
- 2013, Wrzesień7 - 43
- 2013, Sierpień10 - 35
- 2013, Lipiec10 - 39
- 2013, Czerwiec13 - 23
- 2013, Maj8 - 25
- 2013, Kwiecień15 - 10
- 2013, Marzec7 - 2
- 2013, Luty6 - 5
- 2013, Styczeń3 - 0
- 2012, Grudzień3 - 14
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Sierpień3 - 8
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec8 - 0
- 2012, Maj5 - 0
- 2012, Kwiecień4 - 0
- 2012, Marzec1 - 0
- 2011, Sierpień2 - 0
- 2011, Czerwiec1 - 0
- 2011, Maj5 - 0
- 2011, Kwiecień2 - 0
- 2010, Czerwiec4 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Wrzesień3 - 0
- DST 48.65km
- Czas 02:37
- VAVG 18.59km/h
- VMAX 47.88km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 399m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
jak nie upał, to wmordęwind
Środa, 8 lipca 2015 • dodano: 09.07.2015 | Komentarze 4
Miało dzisiaj padać. Nie padało. :) Więc trzeba było ponownie wykorzystać piękną pogodę. Postanowiłyśmy pojechać z Moniką na krótką rundkę w stronę Chełmów. Jednak rowerzysta nigdy nie ma lekko, więc o ile nie było dzisiaj upału, to wiatr taki naparzał, że chwilami zmieniał nam tor jazdy. Nasze rozmowy przez ten halny wyglądały tak:
Monika: coś tam, coś tam :)
ja: Co??
Monika: COŚ TAM, COŚ TAM!!!
ja: COOOO??!!?? :))))
Pokrzyczałyśmy do siebie, dotleniłyśmy i do domu wróciłyśmy w mega humorach. :))
Monika: coś tam, coś tam :)
ja: Co??
Monika: COŚ TAM, COŚ TAM!!!
ja: COOOO??!!?? :))))
Pokrzyczałyśmy do siebie, dotleniłyśmy i do domu wróciłyśmy w mega humorach. :))
Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Bogaczów - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 35.22km
- Czas 01:32
- VAVG 22.97km/h
- VMAX 37.70km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 181m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
płaskie nudy
Wtorek, 7 lipca 2015 • dodano: 07.07.2015 | Komentarze 0
Od jutra zapowiadają ochłodzenie (w końcu!) z przelotnymi deszczami, więc trzeba było wyskoczyć dzisiaj na jakąś rundkę po pracy. Jeździe w upale od soboty mówię zdecydowanie "NIE", więc poczekałam do 19" i dopiero wtedy wynurzyłam się z domu. I tak było jeszcze duszno, ale nie tak jak jeszcze dwie godziny wcześniej. Nie chciało mi się gotować na podjazdach w Chełmach, więc zapuściłam się w egzotyczne, jak dla mnie, płaskie rejony. :)
Na polach susza na całego, jakby zbliżały się już żniwa.
Na polach susza na całego, jakby zbliżały się już żniwa.

Znowu nawcinałam się robactwa (te małe, upierdliwo-wredne muszki są nie do zniesienia - wszędzie wchodzą :P), ale jazda i tak była przyjemna. Zwłaszcza tuż przed zachodem słońca, kiedy zrobiła się idealna temperatura do jazdy.
Legnica - Koskowice - Taczalin - Polanka - Rogoźnik - Piotrówek - Rosochata - Jaśkowice - Kunice - Ziemnice - Legnica
Kategoria 25-50 km
- DST 14.10km
- Czas 00:51
- VAVG 16.59km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 59m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
rozjazd
Niedziela, 5 lipca 2015 • dodano: 06.07.2015 | Komentarze 2
Dzisiaj siedziałam grzecznie w domku i odpoczywałam po wczorajszym temperaturowym zgonie w Chełmach. Około południa wyskoczyłam tylko na myjnię, żeby doprowadzić rower do porządku. Za wszelkie "dobre rady", że roweru nie myje się na myjni - serdecznie dziękuję. Ta, na którą jeżdżę ma 2 stopnie mocy ciśnienia. Przy tym słabszym strumień mojego moczu jest zdecydowanie silniejszy. :)
Kategoria 1-25 km
- DST 97.80km
- Czas 05:21
- VAVG 18.28km/h
- Temperatura 40.0°C
- Podjazdy 1353m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
piekielne Chełmy
Sobota, 4 lipca 2015 • dodano: 06.07.2015 | Komentarze 9
Tak, tak. Dobrze widzicie. Taka panowała dzisiaj temperatura przez zdecydowaną większość wycieczki. To co się działo można określić jednym słowem - RZEŹNIA!!!
Na wycieczkę wybrałam się razem z Przemkiem (poznanym na Stravie), który mieszka pod Wrocławiem. Mimo że zjeździł już na rowerze prawie cały Dolny Śląsk, to Chełmy zawsze jakoś omijał - aż do dzisiaj. W drogę wyruszyliśmy tuż po 8", żeby wbić się w lasy jeszcze przed największym gorącem. Zaplanowałam na dzisiaj jazdę w zdecydowanej większości po leśnym terenie, bo wiadomo było, że na niezalesionych asfaltach będzie masakra. I była. :(
W teren wbiliśmy się już w Stanisławowie. Szlaki zdążyły już wyschnąć po poprzednim deszczowym tygodniu, temperatura w lesie była znośna, więc jechało się super. Po wyjechaniu w Bogaczowie, wbiliśmy się na Górzec, skąd szutrami zjechaliśmy pod Męcinkę. Przed wyjazdem z lasu zarządziłam powrót na szczyt Górzca, bo chciałam pokazać Przemkowi drugi najlepszy zjazd z tego wzgórza. I ani się obejrzeliśmy, a wylądowaliśmy w Jerzykowie, a następnie w Myśliborzu. Tam, w miejscowej knajpce, zrobiliśmy sobie dosyć długą przerwę na frytki i mnóstwo coli. :) Chciałam odpocząć przed kolejnym odcinkiem trasy - polnym skrótem z Myśliborza do Paszowic. W całości odkrytym i wystawionym na słońce...
Po odpoczynku ruszyliśmy dalej w drogę. Na polniaku termometr pokazał mi 44°C! Ten skrót ma tylko 3 km, ale przy dzisiejszym upale, ten odcinek totalnie mnie zniszczył. Z Paszowic pojechaliśmy w stronę Kłonic, gdzie po raz pierwszy zaliczyłam zgon na dzisiejszej trasie. Mimo że byliśmy z powrotem w lesie, marzyłam o powrocie do domu albo o zanurzeniu się w jakimś zbiorniku wodnym. Do tego trzeba było pokonać terenowy podjazd w stronę Grobli. "Fantastycznie"!
Przy życiu utrzymywała mnie myśl, że za Groblą płynie strumyk. Tylko dlaczego jest on taki płytki? :(
Na wycieczkę wybrałam się razem z Przemkiem (poznanym na Stravie), który mieszka pod Wrocławiem. Mimo że zjeździł już na rowerze prawie cały Dolny Śląsk, to Chełmy zawsze jakoś omijał - aż do dzisiaj. W drogę wyruszyliśmy tuż po 8", żeby wbić się w lasy jeszcze przed największym gorącem. Zaplanowałam na dzisiaj jazdę w zdecydowanej większości po leśnym terenie, bo wiadomo było, że na niezalesionych asfaltach będzie masakra. I była. :(
W teren wbiliśmy się już w Stanisławowie. Szlaki zdążyły już wyschnąć po poprzednim deszczowym tygodniu, temperatura w lesie była znośna, więc jechało się super. Po wyjechaniu w Bogaczowie, wbiliśmy się na Górzec, skąd szutrami zjechaliśmy pod Męcinkę. Przed wyjazdem z lasu zarządziłam powrót na szczyt Górzca, bo chciałam pokazać Przemkowi drugi najlepszy zjazd z tego wzgórza. I ani się obejrzeliśmy, a wylądowaliśmy w Jerzykowie, a następnie w Myśliborzu. Tam, w miejscowej knajpce, zrobiliśmy sobie dosyć długą przerwę na frytki i mnóstwo coli. :) Chciałam odpocząć przed kolejnym odcinkiem trasy - polnym skrótem z Myśliborza do Paszowic. W całości odkrytym i wystawionym na słońce...
Po odpoczynku ruszyliśmy dalej w drogę. Na polniaku termometr pokazał mi 44°C! Ten skrót ma tylko 3 km, ale przy dzisiejszym upale, ten odcinek totalnie mnie zniszczył. Z Paszowic pojechaliśmy w stronę Kłonic, gdzie po raz pierwszy zaliczyłam zgon na dzisiejszej trasie. Mimo że byliśmy z powrotem w lesie, marzyłam o powrocie do domu albo o zanurzeniu się w jakimś zbiorniku wodnym. Do tego trzeba było pokonać terenowy podjazd w stronę Grobli. "Fantastycznie"!
Przy życiu utrzymywała mnie myśl, że za Groblą płynie strumyk. Tylko dlaczego jest on taki płytki? :(

Po ochłodzeniu się odzyskałam trochę sił. Musiały mi wystarczyć na dojechanie do kolejnego strumyka - w Myśliborzu. Droga wiodła przez las, więc sił starczyło. :) Po powrocie do Myśliborza, zrobiliśmy sobie kolejną dłuższą przerwę, przed następnym nasłonecznionym odcinkiem trasy.
Miejscowy kot również nie ogarniał dzisiejszego upału. :)
Miejscowy kot również nie ogarniał dzisiejszego upału. :)

W Myśliborzu zakończyły się leśne tereny na dzisiejszej wycieczce. Do domu zostało "tylko" 35 km. 35 km jazdy w pełnym słońcu. :( Do kolejnego zbiornika wodnego, zalewu w Słupie, było aż 15 km. Dojechałam do niego na granicy udaru cieplnego, bo dreszcze przy takiej pogodzie nie są dobrym objawem. Wchodząc do wody, buty ściągałam w biegu. :) Nie przeszkadzały mi ani wodorosty, ani zerowa przejrzystość wody. Po zanurzeniu się (oczywiście wcześniej ochlapałam się, żeby nie dostać szoku termicznego), miałam ochotę zostać w tej wodzie do 20" i dopiero wtedy wrócić do domu. Rad nie rad, wrócić trzeba było jednak wcześniej. Do wody weszłam w pełnym ubraniu (oprócz butów), więc podczas pozostałej drogi do Legnicy nie było mi już tak gorąco. Na lotnisku pożegnałam się z Przemkiem i do domu wróciłam ostatkami sił.
Przemek zdecydowanie lepiej zniósł upał. Mnie dzisiejsza pogoda pokonała bez dwóch zdań. Pomimo tego, że wlałam w siebie hektolitry picia, żeby nie odwodnić się, to było mi po prostu za gorąco i miałam wrażenie, że gotuję się od środka. No cóż - kolejna rowerowa nauczka. Nigdy więcej takich dystansów przy takiej pogodzie.
Przemek zdecydowanie lepiej zniósł upał. Mnie dzisiejsza pogoda pokonała bez dwóch zdań. Pomimo tego, że wlałam w siebie hektolitry picia, żeby nie odwodnić się, to było mi po prostu za gorąco i miałam wrażenie, że gotuję się od środka. No cóż - kolejna rowerowa nauczka. Nigdy więcej takich dystansów przy takiej pogodzie.
Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Bogaczów - Górzec - Jerzyków - Chełmiec - Myślibórz - Paszowice - Kłonice - Grobla - Siedmica - Myślibórz - Chełmiec - Męcinka - Słup - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 75-100 km
- DST 21.38km
- Czas 01:14
- VAVG 17.34km/h
- VMAX 44.69km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 114m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
dotlenić się
Piątek, 3 lipca 2015 • dodano: 03.07.2015 | Komentarze 2
Taka tam rundka pod wieczór z Justyną. Temperatura zrobiła się znośna, więc można było wyskoczyć na godzinkę. :)
Legnica - Koskowice - Taczalin - Księginice - Legnickie Pole - Bartoszów - Legnica
Kategoria 1-25 km
- DST 55.50km
- Czas 02:56
- VAVG 18.92km/h
- VMAX 47.88km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 544m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
no w końcu mamy lato :)
Wtorek, 30 czerwca 2015 • dodano: 30.06.2015 | Komentarze 0
I tak ma być przez kilkanaście najbliższych dni, a nawet cieplej. :) Dzisiaj temperatura była idealna - nie za gorąco, a na powrocie do Legnicy, to już w ogóle było miodzio. W końcu nadeszły czasy, że do plecaka pakuję tylko bukłak z piciem - bez bluzy, opaski i innych dodatkowych warstw ubrań.
Na dzisiaj nie znalazłam towarzystwa do jazdy, więc towarzyszyli mi Piękni i Młodzi, Weekend i inne odmóżdżające zacne hity rodzimej muzyki. :) Z braku pomysłu na trasę pojechałam do Stanisławowa. Pod radiostacją pstryknęłam fotkę, żeby nie było tak pusto przy wpisie.
Na dzisiaj nie znalazłam towarzystwa do jazdy, więc towarzyszyli mi Piękni i Młodzi, Weekend i inne odmóżdżające zacne hity rodzimej muzyki. :) Z braku pomysłu na trasę pojechałam do Stanisławowa. Pod radiostacją pstryknęłam fotkę, żeby nie było tak pusto przy wpisie.

Zupełnie przypadkowo spotkałam się też z Moniką (moją rowerową, że się tak wyrażę :) ), która przyjechała tam z rodziną autem. Zamieniłyśmy parę zdań i musiałam zabrać się w drogę powrotną, bo bliżej, jak dalej było już do zmroku. Powrót do Legnicy, jak powrót - nie działo się nic wartego uwagi, oprócz tego, że nawcinałam się robactwa wszelakiego, latającego w powietrzu. :/
Legnica - Prostynia - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Bogaczów - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 64.70km
- Czas 03:30
- VAVG 18.49km/h
- VMAX 46.29km/h
- Temperatura 18.5°C
- Podjazdy 731m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Stanisławów - Górzec
Czwartek, 25 czerwca 2015 • dodano: 25.06.2015 | Komentarze 4
Taki tam lajcik po pracy. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Kondratów - Pomocne - Górzec - Męcinka - Słup - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 68.33km
- Czas 03:38
- VAVG 18.81km/h
- VMAX 51.63km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 592m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
I że niby od dzisiaj mamy lato?
Niedziela, 21 czerwca 2015 • dodano: 21.06.2015 | Komentarze 5
No nie wiem. Temperatura była dzisiaj zdecydowanie nie letnia. Do tego wiał mocny wiatr. Jakby tego było mało, to tuż przed moim wyjściem z domu lunęło. Byłam jednak już tak napalona na to, żeby gdzieś pojechać, że przeczekałam opad konwekcyjny, a po deszczu od razu wyszłam z domu. Kałuże dosyć szybko powysychały, więc nie było źle.
Wycieczka jak wycieczka. Asfaltowa tułaczka po Chełmach. Nie działo się nic specjalnego, poza dwoma incydentami. Jeden tuż za Pomocnem - na moich oczach jakiś baran potrącił autem niewielkiego ptaka. Pomogłam mu tylko tyle, że zdjęłam biedaka ze środka jezdni i odłożyłam na pobocze. Na szczęście nie cierpiał długo. Drugi incydent - w połowie drogi z Myśliborza do Jawora o mały włos nie zderzyłam się z rowerzystką 60+. Przy prędkości 40 km/h... Postanowiłam zrobić sobie na tym odcinku tempówkę i prułam ile sił w nogach. Po drodze jest podporządkowana droga z Paszowic. Z daleka widziałam jak 60+ wychodzi z tej drogi. Zerknęła w moją stronę i zwolniła. Więc prułam dalej, a ta nagle zerwała się i zaczęła dalej maszerować, wymuszając na mnie pierwszeństwo. Zdążyłam krzyknąć "Kobieto co Ty robisz??!!!??" i stanęłam przed nią dęba. Cud, że udało mi się wyhamować.
Zdjęcie dzisiaj tylko jedno, w sumie zrobione na siłę, żeby jakieś było. :P Panorama Jawora:
Wycieczka jak wycieczka. Asfaltowa tułaczka po Chełmach. Nie działo się nic specjalnego, poza dwoma incydentami. Jeden tuż za Pomocnem - na moich oczach jakiś baran potrącił autem niewielkiego ptaka. Pomogłam mu tylko tyle, że zdjęłam biedaka ze środka jezdni i odłożyłam na pobocze. Na szczęście nie cierpiał długo. Drugi incydent - w połowie drogi z Myśliborza do Jawora o mały włos nie zderzyłam się z rowerzystką 60+. Przy prędkości 40 km/h... Postanowiłam zrobić sobie na tym odcinku tempówkę i prułam ile sił w nogach. Po drodze jest podporządkowana droga z Paszowic. Z daleka widziałam jak 60+ wychodzi z tej drogi. Zerknęła w moją stronę i zwolniła. Więc prułam dalej, a ta nagle zerwała się i zaczęła dalej maszerować, wymuszając na mnie pierwszeństwo. Zdążyłam krzyknąć "Kobieto co Ty robisz??!!!??" i stanęłam przed nią dęba. Cud, że udało mi się wyhamować.
Zdjęcie dzisiaj tylko jedno, w sumie zrobione na siłę, żeby jakieś było. :P Panorama Jawora:

Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Jawor - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 51.95km
- Czas 02:38
- VAVG 19.73km/h
- VMAX 44.25km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 434m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
lajcik w okienku pogodowym
Piątek, 19 czerwca 2015 • dodano: 19.06.2015 | Komentarze 0
Pogoda od samego rana "wspaniała" - słońce, deszcz, słońce, ulewa... Po powrocie z pracy smsowa rozmkina z Moniką - iść czy nie iść na rower. Zapadła decyzja, że nie idziemy. No ale jak po wspomnianej ulewie wypogodziło się na maksa, to stwierdziłyśmy, że jednak pojedziemy na krótką rundkę na południe. Z cukru przecież nie jesteśmy. :)
No i zrobiła się taka lampa, że gdyby nie wiatr, to byłoby idealnie. Więc prawie idealnie było do Słupa. Potem z zachodu zaczęły nadciągać niezbyt ciekawe chmury.
No i zrobiła się taka lampa, że gdyby nie wiatr, to byłoby idealnie. Więc prawie idealnie było do Słupa. Potem z zachodu zaczęły nadciągać niezbyt ciekawe chmury.

Uznałyśmy, że i tak pewnie oberwie nam się w drodze powrotnej, więc kontynuowałyśmy jazdę zaplanowaną trasą. Z Sichowa pięknym leśnym szutrem dojechałyśmy do Bogaczowa, gdzie nawróciłyśmy i zaczęłyśmy wracać do Legnicy. Chmurki robiły się coraz "ładniejsze", aż w Legnicy doszło do takiej sytuacji.

Przy rozstawaniu się, odbębniłyśmy z Moniką sukces, że udało nam się nie zmoknąć. Rozpromienione rozjechałyśmy się w kierunku swoich domów. No i co? I obie porządnie oberwałyśmy od tych chmur z powyższego zdjęcia na jakieś 2 km przed swoimi domami. :D Jednak taki "kapuśniaczek" na koniec jazdy może być nawet przyjemny. :)
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Bogaczów - Chroślice - Słup - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 162.90km
- Czas 08:49
- VAVG 18.48km/h
- VMAX 40.67km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 788m
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Wrocławskie Święto Rowerzysty 2015
Niedziela, 14 czerwca 2015 • dodano: 16.06.2015 | Komentarze 7
Jakiś czas temu dowiedziałam się z facebooka o tym, że 14 czerwca 2015 r. odbędzie się we Wrocławiu kolejna parada rowerzystów pn. "Wrocławskie Święto Rowerzysty". Pierwszy raz usłyszałam o tej imprezie, a tu się okazało, że będzie to już 7. edycja tego święta! Zaczęło się planowanie pojechania w obie strony rowerem i modły o dobrą pogodę. Monika po ostatniej naszej wspólnej wycieczce w Rudawy Janowickie stwierdziła, że na razie nie będzie jeździć dystansów powyżej 100 km :), ja z kolei chciałam przejechać konkretną rundkę przy okazji pojechania na paradę. Nie udało nam się osiągnąć kompromisu, więc ja o 7" wyruszyłam w samotną podróż do Wrocławia, a Monika wyspawszy się, wsiadła o 9:30 w szynobusa.
Już przed podróżą liczyłam się z tym, że droga do Wrocławia to będą asfaltowe płaskie nudy od wiochy do wiochy. Nie przeliczyłam się. Jedyną "atrakcją" po drodze były poniemieckie bruki w wioskach. Makabra. Dopiero gdzieś w połowie drogi zaczęły się cywilizowane wsie i jazda stała się znośniejsza.
Drogę miałam skrzętnie zaplanowaną, tak aby ominąć krajową "94" prowadzącą do Wrocławia. Po piątkowych i sobotnich burzach nad regionem cieszyłam się, że nie będę jechać szutrami, bo jak tu tak wparować na paradę z uwalonym błotem rowerem. No i oczywiście co innego internetowe mapy, a co innego rzeczywistość. Pierwszy szuter trafił się za Chwalimierzem. Jakoś przebrnęłam przez niego, bo szlak szeroki, wystawiony na słońce, to zdążył trochę wyschnąć. Niestety przez wolniejszą jazdę straciłam trochę czasu i zaczęło się nerwowe spoglądanie na zegarek. Planowałam dojechać do Wrocławia przed 10", bo tuż po 10" miała być Monika. Niestety przed Radakowicami czekał na mnie kolejny zonk - już nawet nie szuter, ale zarośnięta chaszczami polna droga. :( Ojjj poleciały bluzgi... Do Wrocławia zostało mi jeszcze ponad 10 km, a 10" zbliżała się nieubłaganie.
Nie dałam rady przywitać Moniki na dworcu w Leśnicy. Z jęzorem na wierzchu dotarłam z Moniką o 10:20 na jedno z miejsc zbiórkowych parady. Ważne, że udało nam się zdążyć na odjazd organizatorów.
Już przed podróżą liczyłam się z tym, że droga do Wrocławia to będą asfaltowe płaskie nudy od wiochy do wiochy. Nie przeliczyłam się. Jedyną "atrakcją" po drodze były poniemieckie bruki w wioskach. Makabra. Dopiero gdzieś w połowie drogi zaczęły się cywilizowane wsie i jazda stała się znośniejsza.
Drogę miałam skrzętnie zaplanowaną, tak aby ominąć krajową "94" prowadzącą do Wrocławia. Po piątkowych i sobotnich burzach nad regionem cieszyłam się, że nie będę jechać szutrami, bo jak tu tak wparować na paradę z uwalonym błotem rowerem. No i oczywiście co innego internetowe mapy, a co innego rzeczywistość. Pierwszy szuter trafił się za Chwalimierzem. Jakoś przebrnęłam przez niego, bo szlak szeroki, wystawiony na słońce, to zdążył trochę wyschnąć. Niestety przez wolniejszą jazdę straciłam trochę czasu i zaczęło się nerwowe spoglądanie na zegarek. Planowałam dojechać do Wrocławia przed 10", bo tuż po 10" miała być Monika. Niestety przed Radakowicami czekał na mnie kolejny zonk - już nawet nie szuter, ale zarośnięta chaszczami polna droga. :( Ojjj poleciały bluzgi... Do Wrocławia zostało mi jeszcze ponad 10 km, a 10" zbliżała się nieubłaganie.
Nie dałam rady przywitać Moniki na dworcu w Leśnicy. Z jęzorem na wierzchu dotarłam z Moniką o 10:20 na jedno z miejsc zbiórkowych parady. Ważne, że udało nam się zdążyć na odjazd organizatorów.

Organizatorzy zorganizowali w kilku miejscach Wrocławia punkty zbiórkowe, z których zabierali rowerzystów chętnych do udziału w paradzie i razem wszyscy dojeżdżali na główne miejsce zbiórkowe parady, na Plac Nowy Targ w centrum miasta.

Zaczęła się jazda piknikowym tempem, ale i o to chodziło - rowerowy relaks na maksa. :)

Po drodze do centrum był następny punkt zbiórkowy, gdzie dołączyło do nas kilkudziesięciu kolejnych rowerzystów.

Zaczęłyśmy z Moniką odczuwać atmosferę parady, bo zazwyczaj jeździmy we dwie, a nie w kilkadziesiąt osób. :) FAJOWAAAA SPRAWA!!! :)

Kilka minut po 12" dotarliśmy na Plac Nowy Targ, gdzie czekało już kilka tysięcy!!! rowerzystów chętnych do udziału w paradzie.

Z każdą minutą tłum gęstniał i ostatecznie liczba rowerzystów dobiła do około 4000! :O

Oprócz standardowych rowerzystów na paradę przyjechali też jednokołowcy.

Po spotkaniu się Moniką na dworcu, Monika opowiedziała mi, że jechała z Robertem, który zaczepił ją na stacji w Legnicy, poznawszy ją po rowerze ze zdjęć z moich wpisów. Czad! :) Wsiadasz sobie do pociągu i okazuje się, że kompletnie obca Ci osoba wie mniej więcej kim jesteś. :) Robert powiedział Monice, że również jedzie na paradę i we Wrocławiu znajdzie nas. Trochę w to nie wierzyłam, bo jak znaleźć kogoś w takim tłumie... No i skubany dał radę. :) Góra z górą... :)

Pewnie gdybyśmy przed wyjazdem umawiali się na wspólne paradowanie, to nic by z tego nie wyszło. Około 12:30 zaczęło się zbieranie do wyjazdu na ulice Wrocławia.

O oprawę muzyczną imprezy zadbały orkiestry dęte. :)) Co ważne - grały światowe klasyki muzyki rozrywkowej, więc naprawdę miło się ich słuchało.

No i poszły konie po betonie! :) Na czas przejazdu parady, główne ulice Wrocławia zostały zamknięte dla ruchu samochodowego i tramwajowego, więc wszystkie pasy dla danego kierunku ruchu były tylko dla nas. :)

Nigdy nie uczestniczyłam w takiej rowerowej paradzie, więc bardzo mi się ona podobała. Co prawda, chyba przedobrzyłam z tymi modlitwami o dobrą pogodę, bo do 40°C brakowało jednego stopnia, ale i tak było super!

A podobno jeżdżąc na rowerze unika się korków... :P


Śmiałam się ze zmotoryzowanych niesamowicie, bo trzeba było mieć naprawdę wielkiego pecha, żeby trafić na przejazd parady. Kilkanaście minut czekania na przejazd przez skrzyżowanie gotowe. :D W upale... :P

Cmokałam, gwizdałam, wołałam i skubany nie odwrócił głowy do aparatu. :P

Tu początek parady z dwoma platformami z orkiestrami dętymi.


Kolejni jednokołowcy.

Zdjęcia tego nie oddają, ale tych rowerzystów naprawdę było w chusteczkę. :)

I znowu korek.

W końcu i fotoreporter załapał się na zdjęcie. :)

Za Mostem Grunwaldzkim był nawrót i zjechanie na piknik rowerowy do Parku S. Tołpy.


I filmik z parady. No to gdzie jest Wally? :D
Po około 10 km paradowania, większość cyklistów zjechała na piknik do parku, gdzie można było dobrze zjeść, napić się, wziąć udział w różnego rodzaju konkursach (m.in. najszybsza wymiana dętki, wjazd fatbikiem pod górkę) i generalnie odpocząć sobie na trawce.

Toteż odpoczęliśmy sobie z Moniką i Robertem. Niestety nie zbyt długo, bo Robert postanowił wrócić do Bolesławca pociągiem, a mnie i Monikę czekał powrót do Legnicy na rowerach. Podczas wyjazdu za miasto przejeżdżałyśmy m.in. obok Sky Towera. Znajdzie się jakiś sponsor, żeby kupić mi mieszkanko na ostatnim piętrze? Wystarczy mi kawalerka. :P

Po wszamaniu 10000000000 kalorii w McDonalds'ie ruszyłyśmy z Moniką w drogę powrotną do Legnicy. Zaczęło się smażenie na asfaltach. Droga powrotna znowu składała się z tułaczki od wiochy do wiochy. Krajobrazowych atrakcji po drodze brak. No chyba że można zaliczyć do tego potężne połacie facelii błękitnych.

Z każdym kilometrem coraz bardziej gotowałam się, więc jak tylko trafił nam się na trasie cmentarz, to od razu rzuciłam się do kranu z wodą jak szczerbaty na suchary. :P
To zdjęcie nie wymaga komentarza...

No to kto dobrze obstawiał czego tam szukałam? :)

I za chwilę zrobiłam z siebie miss mokrego podkoszulka. Chociaż to złe określenie, bo koszulka wylądowała w plecaku, a ja wyletniłam się na tyle, ile mogłam. :P Fotorelacja z tego wydarzenia trafiła do prywatnego archiwum. :) Po zmoczeniu się od góry do dołu zimną wodą poczułam się jak nowo narodzona! Można było jechać dalej. A dalej towarzyszyła nam Ślęża. :)

Tuż po 20" dojechałyśmy z Moniką do Legnicy całe i zdrowe, aczkolwiek ostro przysmażone przez słońce. Ja niniejszą wycieczką poprawiłam swoją rowerową życiówkę o całe 2,75 km. :) Monika przejechała dzisiaj "tylko" około 110 km i nie dotrzymała swojego porudawskiego postanowienia. :D
Podsumowując wrażenia z wycieczki. Było fantastycznie!!! Świetna inicjatywa z tą paradą, mega pozytywna atmosfera i ciągle uśmiechnięci ludzie. Dla samej parady warto było potłuc się 150 km po płaskich asfaltach, aczkolwiek utwierdziłam się w przekonaniu, że kręcenie po prostych, płaskich drogach to nie moja bajka. Po stokroć wolę wrócić do domu wypruta po 100 km i 2 km przewyższeń, niż średniozmęczona po 150 km jazdy po płaskim.
Aha. A tak mniej więcej wyglądał mapowy "asfalt" do Radakowic...
Podsumowując wrażenia z wycieczki. Było fantastycznie!!! Świetna inicjatywa z tą paradą, mega pozytywna atmosfera i ciągle uśmiechnięci ludzie. Dla samej parady warto było potłuc się 150 km po płaskich asfaltach, aczkolwiek utwierdziłam się w przekonaniu, że kręcenie po prostych, płaskich drogach to nie moja bajka. Po stokroć wolę wrócić do domu wypruta po 100 km i 2 km przewyższeń, niż średniozmęczona po 150 km jazdy po płaskim.
Aha. A tak mniej więcej wyglądał mapowy "asfalt" do Radakowic...

Legnica - Koskowice - Kłębanowice - Rogoźnik - Tyniec Legnicki - Dzierżkowice - Strzałkowice - Dębice - Chełm - Wrocisławice - Bukówek - Ciechów - Chwalimierz - Jugowiec - Kryniczno - Radakowice - Lutynia - Wrocław - Zabrodzie - Cesarzowice - Jaszkotle - Pietrzykowice - Sadków - Sadkówek - Sośnica - Kąty Wrocławskie - Nowa Wieś Kącka - Sokolniki - Piotrowice - Kostomłoty - Samborz - Jarosław - Ujazd Górny - Karnice - Budziszów Mały - Postolice - Kępy - Biernatki - Taczalin - Koskowice - Legnica
p.s. Wally'ego należy wypatrywać od 10:41. :P
Kategoria życiówka :), pow. 150 km, imprezy / rajdy rowerowe


