Krótko o mnie:
Więcej o mnie.
Moje maszyny:
Dawno, dawno temu:
- 2025, Wrzesień3 - 0
- 2025, Sierpień9 - 2
- 2025, Lipiec2 - 2
- 2025, Czerwiec11 - 2
- 2025, Maj1 - 0
- 2025, Kwiecień6 - 2
- 2025, Marzec1 - 0
- 2024, Październik3 - 5
- 2024, Wrzesień6 - 0
- 2024, Sierpień4 - 2
- 2024, Lipiec8 - 0
- 2024, Czerwiec4 - 2
- 2024, Maj3 - 0
- 2024, Kwiecień8 - 0
- 2024, Marzec3 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 2
- 2023, Sierpień8 - 6
- 2023, Lipiec9 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 4
- 2023, Maj4 - 4
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik3 - 1
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień8 - 2
- 2022, Lipiec5 - 6
- 2022, Czerwiec9 - 2
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień1 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2022, Styczeń1 - 3
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 2
- 2021, Sierpień2 - 0
- 2021, Lipiec6 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 2
- 2021, Maj7 - 7
- 2021, Kwiecień1 - 0
- 2021, Luty2 - 4
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień3 - 2
- 2020, Lipiec8 - 5
- 2020, Czerwiec5 - 4
- 2020, Maj1 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2019, Wrzesień1 - 2
- 2019, Sierpień5 - 4
- 2019, Lipiec3 - 2
- 2019, Czerwiec3 - 4
- 2019, Maj2 - 8
- 2019, Kwiecień4 - 8
- 2019, Marzec1 - 7
- 2018, Październik2 - 19
- 2018, Wrzesień3 - 6
- 2018, Sierpień3 - 7
- 2018, Lipiec3 - 13
- 2018, Maj2 - 2
- 2018, Kwiecień4 - 11
- 2017, Grudzień1 - 10
- 2017, Październik2 - 7
- 2017, Sierpień3 - 13
- 2017, Lipiec2 - 5
- 2017, Czerwiec3 - 5
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień1 - 3
- 2017, Marzec2 - 12
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń4 - 36
- 2016, Grudzień4 - 47
- 2016, Październik3 - 47
- 2016, Wrzesień11 - 100
- 2016, Sierpień12 - 64
- 2016, Lipiec7 - 66
- 2016, Czerwiec11 - 73
- 2016, Maj16 - 99
- 2016, Kwiecień6 - 54
- 2016, Marzec4 - 19
- 2016, Luty6 - 19
- 2016, Styczeń4 - 50
- 2015, Grudzień6 - 55
- 2015, Listopad4 - 28
- 2015, Październik8 - 27
- 2015, Wrzesień11 - 47
- 2015, Sierpień18 - 58
- 2015, Lipiec16 - 70
- 2015, Czerwiec8 - 24
- 2015, Maj11 - 57
- 2015, Kwiecień12 - 30
- 2015, Marzec9 - 38
- 2015, Luty7 - 58
- 2015, Styczeń2 - 10
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad2 - 19
- 2014, Październik7 - 71
- 2014, Wrzesień8 - 61
- 2014, Sierpień8 - 36
- 2014, Lipiec4 - 26
- 2014, Czerwiec9 - 18
- 2014, Maj8 - 18
- 2014, Kwiecień5 - 18
- 2014, Marzec12 - 52
- 2014, Luty4 - 28
- 2014, Styczeń1 - 10
- 2013, Grudzień3 - 16
- 2013, Listopad3 - 80
- 2013, Październik8 - 59
- 2013, Wrzesień7 - 43
- 2013, Sierpień10 - 35
- 2013, Lipiec10 - 39
- 2013, Czerwiec13 - 23
- 2013, Maj8 - 25
- 2013, Kwiecień15 - 10
- 2013, Marzec7 - 2
- 2013, Luty6 - 5
- 2013, Styczeń3 - 0
- 2012, Grudzień3 - 14
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Sierpień3 - 8
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec8 - 0
- 2012, Maj5 - 0
- 2012, Kwiecień4 - 0
- 2012, Marzec1 - 0
- 2011, Sierpień2 - 0
- 2011, Czerwiec1 - 0
- 2011, Maj5 - 0
- 2011, Kwiecień2 - 0
- 2010, Czerwiec4 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Wrzesień3 - 0
- DST 91.59km
- Czas 05:11
- VAVG 17.67km/h
- VMAX 44.69km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Wisełka - Międzyzdroje - Świnoujście
Czwartek, 15 sierpnia 2013 • dodano: 19.08.2013 | Komentarze 2
Wszystko zaczęło się od tego, że Ania zaproponowała wyjazd
nad morze większą ekipą. Mnie nie trzeba dwa razy powtarzać. :) Zaproponowała
też zabranie rowerów. Ekstra! :D Rowery zostały zapakowane na dach...

i razem z Anią i resztą ekipy wyruszyły w sobotę w długą podróż nad morze, a dokładniej mówiąc - do Wisełki. Ja dojechałam nad morze dopiero w środę. W czwartek od rana była przepiękna, słoneczna pogoda, więc razem z Anią, Piotrkiem i Dominikiem ustaliliśmy, że wykorzystamy dzień na jakąś fajową wycieczkę rowerową. Ania zaplanowała trasę (bo kiedyś jeździła już w rejonach Świnoujścia, więc była najbardziej zorientowana w miejscowych szlakach) i po 11" wyruszyliśmy w drogę. Najpierw jakieś 5 km jechaliśmy z Wisełki do Warnowa dziurawym asfaltem. Potem odbiliśmy w prawo w las i zaczął się wypasiony szlak rowerowy - dosyć szeroka ścieżka z domieszką piasku i szyszek. Zapach lasu był cudowny! Okazało się też, że okolice Wisełki są dosyć pagórkowate, bo coraz był podjazd i zjazd. Co prawda nie były to jakieś mega górki, ale można było się trochę zmęczyć. Jeszcze raz powtórzę - szlak rewelacyjny!
Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy do Międzyzdrojów. Tam mieliśmy chwilę odpoczynku pod apteką, bo Ania musiała zaopatrzyć się w jakieś apteczne fanty. Następnie po przebiciu się przez Międzyzdroje, wjechaliśmy na Międzynarodowy szlak rowerowy R-10. Kolejny rewelacyjny szlak! Jazda lasem - miodzio!

W okolicy Legnicy nie ma takich szlaków, dlatego byłam nim tak bardzo zachwycona. Po kilkudziesięciu minutach jazdy przez las, zrobiliśmy sobie przerwę na jedzonko. Po najedzeniu się ruszyliśmy w dalszą drogę. Po wyjechaniu ze szlaku i chwili jazdy asfaltem, dojechaliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki - latarni morskiej w Świnoujściu (sic! - najwyższej w Polsce, jednej z najwyższych w Europie i najwyższej na świecie latarni wykonanej z cegły; jej wysokość to 64,80 m).



Ania i Dominik nie mieli ochoty wchodzić na jej szczyt, więc zostali na dole i pilnowali rowerów

a ja z Piotrkiem postanowiliśmy wejść na samą górę latarni. W połowie wejścia na górę jest tabliczka informacyjna, że przeszło się już połowę drogi. :P

Nie wiem czy ma ona pocieszać, że pokonało się już połowę wejścia czy dołować, że jeszcze drugie tyle jest do pokonania. :P Mnie zdołowała. :P W końcu udało się pokonać mordercze, kręte schody. :P

Latarnia ma 280 schodów, więc trochę się zdyszałam wchodząc na jej szczyt, ale po chwili widoki z wieży latarni zrekompensowały mi cały wysiłek. :)




W oddali Międzyzdroje.

I widok na Świnoujście.

Niestety nie mieliśmy za dużo czasu na delektowanie się widoczkami, więc szybko pstryknęliśmy sobie z Piotrkiem pamiątkowe fotki...

...i zeszliśmy z powrotem na dół. Piotrek zrobił mi jeszcze fotkę pod latarnią (bez skojarzeń proszę :P).

Potem ruszyliśmy już bezpośrednio do Świnoujścia i dojechaliśmy do przeprawy promowej na drugi brzeg Świnoujścia. Ja oczywiście musiałam zrobić sobie pamiątkową fotkę przed promem. :D

Fajnie to wygląda jak ludzie, auta, motocykle i rowery wytłaczają się z promu. :)

Po chwili sami wbiliśmy się na prom.

Oczywiście na promie natrzaskałam kolejne fotki. :P




Na pewno było widać, że pierwszy raz płynęłam promem, bo latałam jak głupia z aparatem po jego pokładzie. :D Po dopłynięciu na drugi brzeg pojechaliśmy na promenadę, żeby zjeść w końcu coś konkretnego, bo byliśmy już bardzo głodni. Piotrek zamówił sobie pstrąga z ziemniaczkami i surówką. A ja, Ania i Dominik po pizzy. Cała moja!!! :D

Po najedzeniu się ruszyliśmy dalej. Po kilkunastu minutach jazdy bardzo przyjemną asfaltową ścieżką rowerową, biegnącą wzdłuż lasu, wbiliśmy się na kolejny prom, tym razem płynący na Karsibór (wyspę będącą częścią Świnoujścia). Następnie znowu latam jak strzała z aparatem po promie. :D

Po dopłynięciu na Karsibór, Ania zaproponowała pojechanie nad Zalew Szczeciński. Wszyscy zgodziliśmy się na to bez wahania. Ścieżka w większości biegła przez las, równolegle do Kanału Piastowskiego i znów była bardzo przyjemna. W końcu dojechaliśmy nad Zalew, gdzie pstryknęłam mnóstwo zdjęć, bo jest tam bardzo ładnie. Z każdej strony woda! :)




Ania rozkminiła drogę powrotną i po krótkim odpoczynku zaczęliśmy wracać, bo było już grubo po 18", do "domu" daleko, a chcieliśmy zajechać jeszcze do Ostoi Ptaków "Karsiborska Kępa". Ale żeby nie było za nudno...

Na szczęście Piotrek szybko i sprawnie wymienił mi dętkę i mogłam jechać dalej. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do tej całej Ostoi Ptaków.

Ptaki miały nas głęboko w "d" i nie chciały się pokazać, bo nie zobaczyliśmy ani jednego. :( Ale strumyczek był ładny. :)

Przed rozpoczęciem końcowego powrotu do Wisełki, zrobiliśmy sobie jeszcze przerwę pod sklepem, gdzie na swoich właścicieli czekał cierpliwie piesek. :D

Pierwotnie mieliśmy wrócić do Wisełki szlakiem prowadzącym przez las, ale zbliżający się coraz większymi krokami zachód zmusił nas do zdecydowania się na powrót asfaltową krajówką. Na szczęście droga do Międzyzdrojów ma pas awaryjny, więc jazda tą trasą nie jest aż tak bardzo niebezpieczna. Musieliśmy wrzucić ostre tempo, żeby zdążyć z powrotem do Wisełki przed zmrokiem, bo tylko ja i Piotrek mieliśmy lampki. Piotrek wyszedł na czoło, za nim Ania i Dominik. Ja zamykałam pociąg. Do samuśkich Międzyzdrojów gnaliśmy ze średnią 30 km/h. Bardzo lubię jazdę po gładkim asfalcie, więc ten odcinek trasy również bardzo mi się podobał. :)
Po dojechaniu do Międzyzdrojów mieliśmy wrócić do Wisełki leśnym szlakiem prowadzącym do Warnowa, którym jechaliśmy już rano, ale ostatecznie wróciliśmy asfaltem, tuż po 21". Powiem krótko i treściwie na sam koniec - wycieczka była świetna!!! :)
Trasa --> klik

i razem z Anią i resztą ekipy wyruszyły w sobotę w długą podróż nad morze, a dokładniej mówiąc - do Wisełki. Ja dojechałam nad morze dopiero w środę. W czwartek od rana była przepiękna, słoneczna pogoda, więc razem z Anią, Piotrkiem i Dominikiem ustaliliśmy, że wykorzystamy dzień na jakąś fajową wycieczkę rowerową. Ania zaplanowała trasę (bo kiedyś jeździła już w rejonach Świnoujścia, więc była najbardziej zorientowana w miejscowych szlakach) i po 11" wyruszyliśmy w drogę. Najpierw jakieś 5 km jechaliśmy z Wisełki do Warnowa dziurawym asfaltem. Potem odbiliśmy w prawo w las i zaczął się wypasiony szlak rowerowy - dosyć szeroka ścieżka z domieszką piasku i szyszek. Zapach lasu był cudowny! Okazało się też, że okolice Wisełki są dosyć pagórkowate, bo coraz był podjazd i zjazd. Co prawda nie były to jakieś mega górki, ale można było się trochę zmęczyć. Jeszcze raz powtórzę - szlak rewelacyjny!
Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy do Międzyzdrojów. Tam mieliśmy chwilę odpoczynku pod apteką, bo Ania musiała zaopatrzyć się w jakieś apteczne fanty. Następnie po przebiciu się przez Międzyzdroje, wjechaliśmy na Międzynarodowy szlak rowerowy R-10. Kolejny rewelacyjny szlak! Jazda lasem - miodzio!

W okolicy Legnicy nie ma takich szlaków, dlatego byłam nim tak bardzo zachwycona. Po kilkudziesięciu minutach jazdy przez las, zrobiliśmy sobie przerwę na jedzonko. Po najedzeniu się ruszyliśmy w dalszą drogę. Po wyjechaniu ze szlaku i chwili jazdy asfaltem, dojechaliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki - latarni morskiej w Świnoujściu (sic! - najwyższej w Polsce, jednej z najwyższych w Europie i najwyższej na świecie latarni wykonanej z cegły; jej wysokość to 64,80 m).



Ania i Dominik nie mieli ochoty wchodzić na jej szczyt, więc zostali na dole i pilnowali rowerów

a ja z Piotrkiem postanowiliśmy wejść na samą górę latarni. W połowie wejścia na górę jest tabliczka informacyjna, że przeszło się już połowę drogi. :P

Nie wiem czy ma ona pocieszać, że pokonało się już połowę wejścia czy dołować, że jeszcze drugie tyle jest do pokonania. :P Mnie zdołowała. :P W końcu udało się pokonać mordercze, kręte schody. :P

Latarnia ma 280 schodów, więc trochę się zdyszałam wchodząc na jej szczyt, ale po chwili widoki z wieży latarni zrekompensowały mi cały wysiłek. :)




W oddali Międzyzdroje.

I widok na Świnoujście.

Niestety nie mieliśmy za dużo czasu na delektowanie się widoczkami, więc szybko pstryknęliśmy sobie z Piotrkiem pamiątkowe fotki...

...i zeszliśmy z powrotem na dół. Piotrek zrobił mi jeszcze fotkę pod latarnią (bez skojarzeń proszę :P).

Potem ruszyliśmy już bezpośrednio do Świnoujścia i dojechaliśmy do przeprawy promowej na drugi brzeg Świnoujścia. Ja oczywiście musiałam zrobić sobie pamiątkową fotkę przed promem. :D

Fajnie to wygląda jak ludzie, auta, motocykle i rowery wytłaczają się z promu. :)

Po chwili sami wbiliśmy się na prom.

Oczywiście na promie natrzaskałam kolejne fotki. :P




Na pewno było widać, że pierwszy raz płynęłam promem, bo latałam jak głupia z aparatem po jego pokładzie. :D Po dopłynięciu na drugi brzeg pojechaliśmy na promenadę, żeby zjeść w końcu coś konkretnego, bo byliśmy już bardzo głodni. Piotrek zamówił sobie pstrąga z ziemniaczkami i surówką. A ja, Ania i Dominik po pizzy. Cała moja!!! :D

Po najedzeniu się ruszyliśmy dalej. Po kilkunastu minutach jazdy bardzo przyjemną asfaltową ścieżką rowerową, biegnącą wzdłuż lasu, wbiliśmy się na kolejny prom, tym razem płynący na Karsibór (wyspę będącą częścią Świnoujścia). Następnie znowu latam jak strzała z aparatem po promie. :D

Po dopłynięciu na Karsibór, Ania zaproponowała pojechanie nad Zalew Szczeciński. Wszyscy zgodziliśmy się na to bez wahania. Ścieżka w większości biegła przez las, równolegle do Kanału Piastowskiego i znów była bardzo przyjemna. W końcu dojechaliśmy nad Zalew, gdzie pstryknęłam mnóstwo zdjęć, bo jest tam bardzo ładnie. Z każdej strony woda! :)




Ania rozkminiła drogę powrotną i po krótkim odpoczynku zaczęliśmy wracać, bo było już grubo po 18", do "domu" daleko, a chcieliśmy zajechać jeszcze do Ostoi Ptaków "Karsiborska Kępa". Ale żeby nie było za nudno...

Na szczęście Piotrek szybko i sprawnie wymienił mi dętkę i mogłam jechać dalej. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do tej całej Ostoi Ptaków.

Ptaki miały nas głęboko w "d" i nie chciały się pokazać, bo nie zobaczyliśmy ani jednego. :( Ale strumyczek był ładny. :)

Przed rozpoczęciem końcowego powrotu do Wisełki, zrobiliśmy sobie jeszcze przerwę pod sklepem, gdzie na swoich właścicieli czekał cierpliwie piesek. :D

Pierwotnie mieliśmy wrócić do Wisełki szlakiem prowadzącym przez las, ale zbliżający się coraz większymi krokami zachód zmusił nas do zdecydowania się na powrót asfaltową krajówką. Na szczęście droga do Międzyzdrojów ma pas awaryjny, więc jazda tą trasą nie jest aż tak bardzo niebezpieczna. Musieliśmy wrzucić ostre tempo, żeby zdążyć z powrotem do Wisełki przed zmrokiem, bo tylko ja i Piotrek mieliśmy lampki. Piotrek wyszedł na czoło, za nim Ania i Dominik. Ja zamykałam pociąg. Do samuśkich Międzyzdrojów gnaliśmy ze średnią 30 km/h. Bardzo lubię jazdę po gładkim asfalcie, więc ten odcinek trasy również bardzo mi się podobał. :)
Po dojechaniu do Międzyzdrojów mieliśmy wrócić do Wisełki leśnym szlakiem prowadzącym do Warnowa, którym jechaliśmy już rano, ale ostatecznie wróciliśmy asfaltem, tuż po 21". Powiem krótko i treściwie na sam koniec - wycieczka była świetna!!! :)
Trasa --> klik
Kategoria 75-100 km
- DST 9.22km
- Czas 00:29
- VAVG 19.08km/h
- VMAX 44.25km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
w poszukiwaniu Ani :)
Środa, 14 sierpnia 2013 • dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0
Się pokręciłam w okolicach Wisełki w poszukiwaniu Ani i reszty bandy :P Kto był, ten wie o co chodzi :)
Kategoria 1-25 km
- DST 25.20km
- Czas 01:21
- VAVG 18.67km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Spalona
Czwartek, 8 sierpnia 2013 • dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0
Przez Bieniowice. Z Izą. W celu schłodzenia się w jeziorze. :)
Kategoria 25-50 km
- DST 67.50km
- Czas 03:47
- VAVG 17.84km/h
- VMAX 54.72km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
wokół Górzca
Wtorek, 6 sierpnia 2013 • dodano: 06.08.2013 | Komentarze 5
Urlop, więc trzeba go aktywnie wykorzystać. Niestety panujące upały nie pozwalają mi zrealizować swoich rowerowych planów, które muszą poczekać na bardziej przyjazne temperatury.
Na rower wyszłam dopiero po 16". Termometr w liczniku już po kilku minutach jazdy pokazał mi 39,5°C. Masakra. :/ Już w Warmątowicach byłam ugotowana, pomimo bardzo wolnego tempa jazdy. Oczywiście narzucałam się bluzgami sama do siebie, że znowu wyszłam w upał na rower. W Męcince uzupełniłam zapasy picia, zjadłam bananki, zrobiłam sobie kilkunastominutowy odpoczynek i poczułam się trochę lepiej. Przyjazna dla człowieka temperatura zrobiła się dopiero po 18", zaraz po tym jak zaczęłam podjazd z Bogaczowa do Pomocnego. Do tego las, który także chronił od słońca, więc zrobiło się naprawdę miodzio. :) Ze zjazdu do Pomocnego, jak za każdym razem przy dobrej pogodzie, przepiękny widok na Czartowską Skałę i Karkonosze. 4 kilometry szczęścia (czyli zjazd z Myślinowa do Myśliborza :D) utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto było wyjść na rower. :D Chciałam zrobić jeszcze rundkę wokół Wąwozu, ale dojechałam tylko do Słonecznej Łąki i zawróciłam, bo na mojej drodze stanęła banda podchmielonych gówniarzy. :/ Wolałam nie ryzykować przejazdu obok nich. Na drodze z Chroślic do Słupa rosną przepyszne jeżyny. Oczywiście wyhodowane na bardzo ekologicznych wyziewach z rur wydechowych. :D Co tam - pyszne były! Nażarłam się jak dzika!!! :)))) Potem szybki powrót do Legnicy przez Winnicę, już po zachodzie słońca.
W ogóle dzisiaj zauważyłam minusy jazdy na rowerze. Całe nogi mam podrapane, w siniakach, pokłute albo podziabane przez wszelkiego rodzaju robactwo. Niezbyt fajnie to wygląda. :/ Już nie wspomnę o mojej "przepięknej" rowerowej opaleniźnie...
Trasa --> klik
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Słup - Chroślice - Męcinka - Bogaczów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Chełmiec - Piotrowice - Męcinka - Chroślice - Winnica - Kozice - Babin - Legnica
Na rower wyszłam dopiero po 16". Termometr w liczniku już po kilku minutach jazdy pokazał mi 39,5°C. Masakra. :/ Już w Warmątowicach byłam ugotowana, pomimo bardzo wolnego tempa jazdy. Oczywiście narzucałam się bluzgami sama do siebie, że znowu wyszłam w upał na rower. W Męcince uzupełniłam zapasy picia, zjadłam bananki, zrobiłam sobie kilkunastominutowy odpoczynek i poczułam się trochę lepiej. Przyjazna dla człowieka temperatura zrobiła się dopiero po 18", zaraz po tym jak zaczęłam podjazd z Bogaczowa do Pomocnego. Do tego las, który także chronił od słońca, więc zrobiło się naprawdę miodzio. :) Ze zjazdu do Pomocnego, jak za każdym razem przy dobrej pogodzie, przepiękny widok na Czartowską Skałę i Karkonosze. 4 kilometry szczęścia (czyli zjazd z Myślinowa do Myśliborza :D) utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto było wyjść na rower. :D Chciałam zrobić jeszcze rundkę wokół Wąwozu, ale dojechałam tylko do Słonecznej Łąki i zawróciłam, bo na mojej drodze stanęła banda podchmielonych gówniarzy. :/ Wolałam nie ryzykować przejazdu obok nich. Na drodze z Chroślic do Słupa rosną przepyszne jeżyny. Oczywiście wyhodowane na bardzo ekologicznych wyziewach z rur wydechowych. :D Co tam - pyszne były! Nażarłam się jak dzika!!! :)))) Potem szybki powrót do Legnicy przez Winnicę, już po zachodzie słońca.
W ogóle dzisiaj zauważyłam minusy jazdy na rowerze. Całe nogi mam podrapane, w siniakach, pokłute albo podziabane przez wszelkiego rodzaju robactwo. Niezbyt fajnie to wygląda. :/ Już nie wspomnę o mojej "przepięknej" rowerowej opaleniźnie...
Trasa --> klik
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Słup - Chroślice - Męcinka - Bogaczów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Chełmiec - Piotrowice - Męcinka - Chroślice - Winnica - Kozice - Babin - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 69.32km
- Czas 03:44
- VAVG 18.57km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Rokitki
Niedziela, 4 sierpnia 2013 • dodano: 04.08.2013 | Komentarze 3
Lajtowo z Izą i Łukaszem do Rokitek, w celu schłodzenia się w jeziorze. Woda super. :) Była też chwila na opalanie się. W drodze powrotnej dołączyła do nas Ania i w czwórkę wróciliśmy do Legnicy. Fajnie spędzony dzień. :)
Jest też pamiątkowa fotka. :)
Jest też pamiątkowa fotka. :)
P.S. Dzisiaj minął równo rok od mojego połamania się na rowerze. I tak jakoś złożyło się, że dzisiaj pierwszy raz od pamiętnego wypadku jeździłam wspólnie z Izą i Anią. Na szczęście tym razem obyło się bez "przygód". :)
Trasa --> klik
Legnica - Bobrów - Pątnówek - Grzymalin - Niedźwiedzice - Goliszów - Jaroszówka - Rokitki - Jaroszówka - Goliszów - Niedźwiedzice - polną drogą do Miłkowic - szutrówką do Ulesia - Legnica
Kategoria 50-75 km
- DST 112.50km
- Czas 06:07
- VAVG 18.39km/h
- VMAX 52.66km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostrzyca Proboszczowicka - Organy Wielisławskie - Myślibórz
Sobota, 27 lipca 2013 • dodano: 27.07.2013 | Komentarze 9
Wczoraj zaplanowałam wycieczkę
nad Zaporę Pilchowicką. Miałam wyjechać o 6", żeby chociaż połowę drogi
nie jechać w upale. Rano wszystko się pozmieniało, bo po obudzeniu się po
5", okazało się, że na niebie zalegają ciężkie chmury. Odłożyłam wyjazd na
7". Tia... Przed 7" zaczęło padać. :/ Ostatecznie wstałam dopiero
przed 9", jak już wypogodziło się. Było już jednak za późno, żeby pojechać
do Pilchowic, więc zmieniłam trasę wycieczki. Po wycieczce na Ślężę mam dosyć
zabierania ze sobą wafelków, batoników i innych słodkości na długą trasę, więc
zrobiłam sobie pyszne kanapeczki z mięskiem i ogórkiem, wzięłam banany, żelki i
przed 10" wyjechałam z domu. Już od rana było ponad 30°C i bezchmurne niebo, więc
wiedziałam, że będzie ostro. :/ Po dojechaniu do Dunina, zrobiłam krótki
przystanek przy zwierzątkach. Osioł chyba był głodny, bo zaczął dobierać się do
gripa. :P

Dostał ochrzan, więc położył uszy
po sobie...

...strzelił focha i odszedł. :) Przed 11" było już prawie 40°C, więc wyciągnęłam z
plecaka swój nowy nabytek, który kosztował całe 3 zł. :P Oczywiście
pod kolor rowerka. :P Tak osłonięta przed słońcem...

...ruszyłam w dalszą drogę. Czapka już po kilku minutach spisywała się
rewelacyjnie, bo całą twarz miałam w cieniu i upał aż tak bardzo mi nie doskwierał.
Starałam się nie jechać zbyt szybko, bo wiedziałam, że wtedy zagotuję się po
drodze. Praktycznie na każdej wiosce kupowałam jakieś picie i ciągle
uzupełniałam płyny. Bardzo pomocna okazała się zapinka, bo nie bałam się
zostawiać roweru pod sklepami. W Jerzmanicach-Zdroju jakieś szosowe ciacho
również zrobiło sobie przerwę na ochłodzenie się. :P

Zadzwoniła też do mnie Ania. Pytała się czy wyjechałam w trasę i gdzie już
jestem. Sama również wyszła na rower. Po chwili rozmowy z Anią, zjedzeniu pączka
oraz napiciu się coli, ruszyłam dalej. Upał rósł w siłę i w najgorszym momencie
licznik pokazał 42,2°C. :/ W końcu moim oczom ukazał się pierwszy cel mojej
wycieczki - Ostrzyca Proboszczowicka.

W związku z upałem, nawet nie próbowałam na nią wjechać, bo wiedziałam, że
stracę dużo sił. Zrobiłam sobie tylko pod nią przerwę na jedzonko, pstryknęłam
pamiątkową fotkę

i wtedy zobaczyłam coś, co było darem od Boga. :D KRAN Z WODĄ!!! :D Obok
miejsca, gdzie odpoczywałam, jest cmentarz. Jest cmentarz - jest woda! :D Po
umyciu sobie nóg, rąk i zrobieniu z siebie miss mokrego podkoszulka, poczułam
się jak nowo narodzona! :) Tuż przed zjazdem do Sędziszowej, pojawił się drugi
cel mojej wycieczki - Wielisławka i Organy Wielisławskie.

Organy bardzo mi się spodobały. Kolejne pamiątkowe fotki


i ruszyłam w drogę powrotną do Legnicy. Tuż po wyjeździe ze Starej Kraśnicy był
największy podczas dzisiejszej trasy podjazd - 11%. Zmęczyłam się na nim
okrutnie i to był gwóźdź do mojej rowerowej trumny. Całkowicie odcięło mi prąd.
Upał, ponad 70 km
na liczniku oraz podjazdy w końcu zrobiły swoje. W Jurczycach postanowiłam
doładować się kaloriami. Po ugryzieniu kęsa czekoladowego rogalika myślałam, że
się porzygam. Nie miałam już siły nawet na jedzenie. Napiłam się tylko coli i
heja resztkami sił w drogę powrotną. Na szczęście droga z Jurczyc do Muchowa
biegnie przez las, więc złapałam trochę oddechu. W Muchowie musiałam uciekać na
pełnym gazie przed kundlem. Zawodnik był wymagający, bo biegł przy pedale dobrych
kilkadziesiąt metrów. Kiedy w końcu moim oczom ukazała się Czartowska Skała,

zrobiło mi się trochę lepiej, bo to oznaczało, że jestem już na swoich śmieciach. :) Mimo dużego zmęczenia, nie mogłam odpuścić sobie zjazdu z Myślinowa do Myśliborza, przez co dołożyłam sobie dodatkowych km. Potem standardowo do Chełmca, a na szutrze do Męcinki byłam już dead. :D Do domu przyjechałam ostatecznie o 19". Ledwo żywa, ale szczęśliwa, że zaliczyłam kolejną fajną wycieczkę. :)
Trasa --> klik
Legnica - Prostynia - Dunino - Krajów - Łaźniki - Rokitnica - Wilków - Sępów - Jerzmanice-Zdrój - Pielgrzymka - Proboszczów - Sokołowiec - Sędziszowa - Świerzawa - Stara Kraśnica - Jurczyce - Muchów - Myślinów - Chełmiec - szutrami do Męcinki - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Kościelec - Legnica
Kategoria pow. 100 km
- DST 16.24km
- Czas 00:47
- VAVG 20.73km/h
- VMAX 50.64km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Legnickie Pole
Środa, 24 lipca 2013 • dodano: 24.07.2013 | Komentarze 0
Kategoria 1-25 km
- DST 24.15km
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
na pifko do Kunic :)
Wtorek, 23 lipca 2013 • dodano: 23.07.2013 | Komentarze 6
W towarzystwie oznaczonych osób oraz Piotrka i Dominika. Pogadać (m.in. o zapachu kup i fiołków, o skakaniu z okien, o moim kolekcjonowaniu martwych zwierząt i wielu innych rzeczach), pośmiać się i popatrzeć na mega wielkie fale na jeziorze. :)
Zdjęcia też dodam. A jak. :P Takie tam z rąsi.
Zdjęcia też dodam. A jak. :P Takie tam z rąsi.

Dystans uwzględnia też dzisiejszy wypad do sklepu rowerowego.
P.S. Kopciuszek zgubił pantofelka. :D
P.S. Kopciuszek zgubił pantofelka. :D

Kategoria 1-25 km
- DST 78.27km
- Czas 04:29
- VAVG 17.46km/h
- VMAX 52.40km/h
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
Radogost
Sobota, 20 lipca 2013 • dodano: 20.07.2013 | Komentarze 3
Iza znalazła czas na wyjście na rower, więc postanowiłam zabrać ją na Radogost. Byłam tam nieco ponad miesiąc temu i bardzo mi się spodobało, więc uznałam, że Izie trasa również się spodoba, bo mamy podobne gusta rowerowe, jeśli chodzi o trasy. Droga do Kłonic minęła nam bardzo szybko i nie miałyśmy problemów z dojechaniem na miejsce. Problemy pojawiły się jak zaczęłyśmy iść pieszo pod wieżę. Nie dość, że podejście strome, to do tego trzeba było jeszcze prowadzić rowery. Po chwili obie dyszałyśmy jak po intensywnym biegu. :P I co chwila odpoczynek. :P Iza zaczęła dopytywać się czy ten wysiłek jest warty zobaczenia tej wieży. Mnie wieża się podoba, więc mówiłam jej, że warto trochę się pomęczyć, bo i wieża ładna i widoki z niej rewelacyjne. Po dojściu pod wieżę, Iza po zobaczeniu jej dosadnie wyraziła swoje zdanie na jej temat. :) Potem był wykład na temat tego, że ci co zrobili telewizyjną reklamę Dolnego Śląska ("Nie do opowiedzenia. Do zobaczenia") to w ogóle powinni byli włączyć tę wieżę do reklamy, bo jest taka zajebista. Oczywiście wszystko zostało powiedziane z mega ironią, bo Izie średnio spodobała się wieża. Stwierdziła, że nie zamierza wchodzić na jej szczyt, bo i po co. Dała się jednak namówić, więc przynajmniej miał kto zrobić mi zdjęcie. :)

Na górze Iza zrobiła kolejny wykład na temat średniorewelacyjnych, jak dla niej, widoczków - że czy ze Śnieżki czy z innego wzgórza, to wszędzie są takie same. Nie zna się. :P Mnie widoczki znów bardzo się podobały. :)


Na koniec naszego pobytu na Radogoście zrobiłam jeszcze kilka zdjęć samej wieży,

i zaczęłyśmy wracać, bo musiałyśmy wrócić do Legnicy do 15". Ze wzgórza prawie w całości udało nam się zjechać na rowerach. Fajnie się zjeżdżało. :) Potem dosyć szybkim tempem pojechałyśmy do Siedmicy, a następnie wbiłyśmy się na leśne szutry prowadzące do Myślinowa. Z Myślinowa szybki zjazd do Myśliborza i do Legnicy wróciłyśmy tradycyjną już drogą przez Chełmiec i Męcinkę. Wycieczkę zaliczam do bardzo udanych. :)
Trasa --> klik
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Słup - Męcinka - szutrami do Chełmiec - Myślibórz - mega zarośniętą polną drogą do Paszowic - Kłonice - Radogost - Kłonice - Paszowice - Siedmica - leśną drogą do Myślinowa - Myślibórz - Chełmiec - szutrami do Męcinki - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Kościelec - Legnica
Trasa --> klik
Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Słup - Męcinka - szutrami do Chełmiec - Myślibórz - mega zarośniętą polną drogą do Paszowic - Kłonice - Radogost - Kłonice - Paszowice - Siedmica - leśną drogą do Myślinowa - Myślibórz - Chełmiec - szutrami do Męcinki - Chroślice - Słup - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Kościelec - Legnica
Kategoria 75-100 km
- DST 17.24km
- Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
- Aktywność Jazda na rowerze
tu i tam
Środa, 17 lipca 2013 • dodano: 17.07.2013 | Komentarze 1
Z Izą. Pozrywać fasolę i podlać kwiatki. :) Na Szczytnickiej jakiś dres w wypasionej audicy DLE o mały włos mnie nie potrącił. Jechał z naprzeciwka i nagle zjechał na moją stronę. Wydaje mi się, że zrobił to specjalnie, tylko nie wiem po co. W ostatniej chwili odbiłam na bok. Pierwszy raz naprawdę się przeraziłam. :/
Kategoria 1-25 km


