Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Uczestnicy

Wisełka - Międzyzdroje - Świnoujście

Czwartek, 15 sierpnia 2013 • dodano: 19.08.2013 | Komentarze 2

Wszystko zaczęło się od tego, że Ania zaproponowała wyjazd nad morze większą ekipą. Mnie nie trzeba dwa razy powtarzać. :) Zaproponowała też zabranie rowerów. Ekstra! :D Rowery zostały zapakowane na dach...



i razem z Anią i resztą ekipy wyruszyły w sobotę w długą podróż nad morze, a dokładniej mówiąc - do Wisełki. Ja dojechałam nad morze dopiero w środę. W czwartek od rana była przepiękna, słoneczna pogoda, więc razem z Anią, Piotrkiem i Dominikiem ustaliliśmy, że wykorzystamy dzień na jakąś fajową wycieczkę rowerową. Ania zaplanowała trasę (bo kiedyś jeździła już w rejonach Świnoujścia, więc była najbardziej zorientowana w miejscowych szlakach) i po 11" wyruszyliśmy w drogę. Najpierw jakieś 5 km jechaliśmy z Wisełki do Warnowa dziurawym asfaltem. Potem odbiliśmy w prawo w las i zaczął się wypasiony szlak rowerowy - dosyć szeroka ścieżka z domieszką piasku i szyszek. Zapach lasu był cudowny! Okazało się też, że okolice Wisełki są dosyć pagórkowate, bo coraz był podjazd i zjazd. Co prawda nie były to jakieś mega górki, ale można było się trochę zmęczyć. Jeszcze raz powtórzę - szlak rewelacyjny!

Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy do Międzyzdrojów. Tam mieliśmy chwilę odpoczynku pod apteką, bo Ania musiała zaopatrzyć się w jakieś apteczne fanty. Następnie po przebiciu się przez Międzyzdroje, wjechaliśmy na Międzynarodowy szlak rowerowy R-10. Kolejny rewelacyjny szlak! Jazda lasem - miodzio!



W okolicy Legnicy nie ma takich szlaków, dlatego byłam nim tak bardzo zachwycona. Po kilkudziesięciu minutach jazdy przez las, zrobiliśmy sobie przerwę na jedzonko. Po najedzeniu się ruszyliśmy w dalszą drogę. Po wyjechaniu ze szlaku i chwili jazdy asfaltem, dojechaliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki - latarni morskiej w Świnoujściu (sic! - najwyższej w Polsce, jednej z najwyższych w Europie i najwyższej na świecie latarni wykonanej z cegły; jej wysokość to 64,80 m).







Ania i Dominik nie mieli ochoty wchodzić na jej szczyt, więc zostali na dole i pilnowali rowerów



a ja z Piotrkiem postanowiliśmy wejść na samą górę latarni. W połowie wejścia na górę jest tabliczka informacyjna, że przeszło się już połowę drogi. :P



Nie wiem czy ma ona pocieszać, że pokonało się już połowę wejścia czy dołować, że jeszcze drugie tyle jest do pokonania. :P Mnie zdołowała. :P W końcu udało się pokonać mordercze, kręte schody. :P



Latarnia ma 280 schodów, więc trochę się zdyszałam wchodząc na jej szczyt, ale po chwili widoki z wieży latarni zrekompensowały mi cały wysiłek. :)









W oddali Międzyzdroje.



I widok na Świnoujście.



Niestety nie mieliśmy za dużo czasu na delektowanie się widoczkami, więc szybko pstryknęliśmy sobie z Piotrkiem pamiątkowe fotki...



...i zeszliśmy z powrotem na dół. Piotrek zrobił mi jeszcze fotkę pod latarnią (bez skojarzeń proszę :P).



Potem ruszyliśmy już bezpośrednio do Świnoujścia i dojechaliśmy do przeprawy promowej na drugi brzeg Świnoujścia. Ja oczywiście musiałam zrobić sobie pamiątkową fotkę przed promem. :D



Fajnie to wygląda jak ludzie, auta, motocykle i rowery wytłaczają się z promu. :)



Po chwili sami wbiliśmy się na prom.



Oczywiście na promie natrzaskałam kolejne fotki. :P









Na pewno było widać, że pierwszy raz płynęłam promem, bo latałam jak głupia z aparatem po jego pokładzie. :D Po dopłynięciu na drugi brzeg pojechaliśmy na promenadę, żeby zjeść w końcu coś konkretnego, bo byliśmy już bardzo głodni. Piotrek zamówił sobie pstrąga z ziemniaczkami i surówką. A ja, Ania i Dominik po pizzy. Cała moja!!! :D



Po najedzeniu się ruszyliśmy dalej. Po kilkunastu minutach jazdy bardzo przyjemną asfaltową ścieżką rowerową, biegnącą wzdłuż lasu, wbiliśmy się na kolejny prom, tym razem płynący na Karsibór (wyspę będącą częścią Świnoujścia). Następnie znowu latam jak strzała z aparatem po promie. :D



Po dopłynięciu na Karsibór, Ania zaproponowała pojechanie nad Zalew Szczeciński. Wszyscy zgodziliśmy się na to bez wahania. Ścieżka w większości biegła przez las, równolegle do Kanału Piastowskiego i znów była bardzo przyjemna. W końcu dojechaliśmy nad Zalew, gdzie pstryknęłam mnóstwo zdjęć, bo jest tam bardzo ładnie. Z każdej strony woda! :)









Ania rozkminiła drogę powrotną i po krótkim odpoczynku zaczęliśmy wracać, bo było już grubo po 18", do "domu" daleko, a chcieliśmy zajechać jeszcze do Ostoi Ptaków "Karsiborska Kępa". Ale żeby nie było za nudno...



Na szczęście Piotrek szybko i sprawnie wymienił mi dętkę i mogłam jechać dalej. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do tej całej Ostoi Ptaków.



Ptaki miały nas głęboko w "d" i nie chciały się pokazać, bo nie zobaczyliśmy ani jednego. :( Ale strumyczek był ładny. :)



Przed rozpoczęciem końcowego powrotu do Wisełki, zrobiliśmy sobie jeszcze przerwę pod sklepem, gdzie na swoich właścicieli czekał cierpliwie piesek. :D



Pierwotnie mieliśmy wrócić do Wisełki szlakiem prowadzącym przez las, ale zbliżający się coraz większymi krokami zachód zmusił nas do zdecydowania się na powrót asfaltową krajówką. Na szczęście droga do Międzyzdrojów ma pas awaryjny, więc jazda tą trasą nie jest aż tak bardzo niebezpieczna. Musieliśmy wrzucić ostre tempo, żeby zdążyć z powrotem do Wisełki przed zmrokiem, bo tylko ja i Piotrek mieliśmy lampki. Piotrek wyszedł na czoło, za nim Ania i Dominik. Ja zamykałam pociąg. Do samuśkich Międzyzdrojów gnaliśmy ze średnią 30 km/h. Bardzo lubię jazdę po gładkim asfalcie, więc ten odcinek trasy również bardzo mi się podobał. :)

Po dojechaniu do Międzyzdrojów mieliśmy wrócić do Wisełki leśnym szlakiem prowadzącym do Warnowa, którym jechaliśmy już rano, ale ostatecznie wróciliśmy asfaltem, tuż po 21". Powiem krótko i treściwie na sam koniec - wycieczka była świetna!!! :)

Trasa --> klik

Kategoria 75-100 km



Komentarze
mors
| 19:39 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj Niezły kontrast między Wolinem a Karsiborem.

PS. To mi powinni dać zamrażarkę. ;)

alouette
| 14:50 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj Mina Ani na ostatnim zdjęciu bezcenna:)

To oni odgapili ode mnie nazwę.Powinni mi to teraz jakoś wynagrodzić, np. dając w prezencie zapas papieru na kilka lat;p
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!