Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 29741.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.40 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

rundka przed zachodem

Poniedziałek, 10 marca 2014 • dodano: 10.03.2014 | Komentarze 0

Wiosnaaaaa cieplejszy wieje wiatr :)))))



Legnica - Ziemnice - Kunice - Pątnów - Legnica

Kategoria 1-25 km


wiadomo gdzie :)

Niedziela, 9 marca 2014 • dodano: 09.03.2014 | Komentarze 3

Bardzo relaksacyjnym tempem z Izą. Od samego rana WIOSNAAAAA!!! :))) Iza dała namówić się na Stanisławów, chociaż wyszła na rower dopiero drugi raz w tym roku. Do Bielowic dojechałyśmy standardową trasą. W Bielowicach postanowiłam, że do Winnicy dojedziemy polnym skrótem, którym nie jechałam jeszcze ani razu. Jakoś trzeba było ominąć podjazd w Chroślicach i beznadziejną kostkę w Winnicy. Skrót do Winnicy okazał się bardzo przyjemny. W jednym tylko miejscu musiałyśmy prowadzić rowery, bo błoto było hardkorowe. A, że mnie, ani tym bardziej Izy błoto nie rajcuje, to miałyśmy chwilowy spacer. :) Z Winnicy dojechałyśmy standardowo do Sichowa, przez Krajów. W Sichowie była krótka przerwa na doładowanie się kaloriami.

A potem zaczął się podjazd pod radiostację. Na podjeździe minęła nas kilkuosobowa grupa "kolarzy" z Bolmetu. Standardowo żaden z nich nikogo nie pozdrowił. Więc tuż po minięciu ich odwróciłam się i krzyknęłam na cały głos do Izy: "Oooooo, patrz kto nas minął. Frajerzy z Bolmetu". Jeden z nich usłyszał, bo odwrócił się. :P Niech wie, co spora część rowerzystów o nich myśli. Pozdrowienie innego rowerzysty naprawdę nie boli.

Dzisiaj tylko jedna fotka, bo trasa znana, więc nie było co fotografować. :P



Po odpoczynku zaczęłyśmy zjazd. Te 5 km w dół sprawia mi ogromną frajdę. No po prostu jadę i non stop micha mi się cieszy. Przymierzałam się dzisiaj do pobicia mojego rekordu prędkości zjazdu (60,46 km/h dla przypomnienia :P), ale niestety w połowie najszybszego odcinka na drogę wybiegł mi drób. Po jednej stronie jezdni stały 2 kury, trzecia po drugiej stronie. Chciałam przejechać środkiem, między nimi, ale oczywiście ta trzecia jak zobaczyła, że się zbliżam, to skrzydła do góry i przed siebie. Prawie władowała mi się pod koła. I szlag trafił moją prędkość, bo musiałam ostro hamować.

Temperatura oscylowała dzisiaj wokół 15°C, niemniej jednak to ciągle marzec i już po zjechaniu najszybszego odcinka było nam trochę chłodno. A czekały na nas kolejne 4 km w dół, więc Iza stwierdziła, że musi zacząć pedałować, bo inaczej zamarznie. Więc zaczęła zapierd***** w granicach 40 km/h. :D Co ja się z niej uśmiałam. :) Bo chwilami brakowało jej cięższych przełożeń i nie nadążała nogami za pedałami. :))))) Przynajmniej rozgrzała się. Po zjechaniu na dół, bolał mnie cały brzuch od śmiechu. :))))))

Potem pojechałyśmy w kierunku Dunina, żeby nie wracać tą samą drogą co w pierwszą stronę. W Duninie przy zwierzątkach Bożeny spotkałyśmy... Bożenę. :) Weź Ty sobie dziewczyno kup takiego osła i będziesz miała go na co dzień. :PPPPP Ja i Iza byłyśmy już trochę głodne, więc tylko wymieniłyśmy z Bożeną "Cześć" i pojechałyśmy dalej. Ale ta nie odpuściła i za Duninem dogoniła nas. Do Legnicy wróciłyśmy już we trójkę, przez Lasek Złotoryjski. Potem Bożena odbiła na wał, a ja i Iza wróciłyśmy do domu przez lotnisko.

Wycieczka była bardzo udana. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Bielowice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica

Kategoria 50-75 km


taka tam rundka

Sobota, 8 marca 2014 • dodano: 08.03.2014 | Komentarze 8

Ojjj nie chciało mi się dzisiaj wychodzić na rower. :( Pogoda była nijaka - ani zimno, ani ciepło. No ale w końcu zebrałam się i o 14" ruszyłam dupsko z domu. Dzisiaj było bez szaleństw, bo musiałam oszczędzać siły na jutro. :) Mimo że rundka dosyć nudna, to udało się pstryknąć parę fotek.

Nie, dziękuję. Na pewno nie zostanę. :P



Niby tylko dwa kijki, a nagle społeczeństwo tak zaczęło dbać o kondycję. :)



W Legnickim Polu zatrzymałam się na dłuższą chwilę. A więc tak wygląda zespół szkół, jakby ktoś nie wiedział :PPPPP



A z kolei tutaj mamy Muzeum Bitwy Legnickiej:



Trochę pozoomowałam też Kościół św. Jadwigi:







I pobenedyktyński zespół klasztorny w całej okazałości.



Po krótkim odpoczynku wróciłam do miasta, które regularnie jest nawiedzane przez UFO.



Czuję się prześladowana przez morsy. :(



Do domu wróciłam przez centrum, bo nie znoszę połatanego Bartoszowa. Chociaż nie wiem co gorsze - Bartoszów czy Nowodworska? :/



Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Taczalin - Księginice - Legnickie Pole - Gniewomierz - Legnica

Kategoria 25-50 km


napompować oponki

Czwartek, 6 marca 2014 • dodano: 06.03.2014 | Komentarze 0

Zimno było. Brrr :/

Kategoria 1-25 km


Miłogostowice - stawy hodowlane - Buczynka

Niedziela, 2 marca 2014 • dodano: 02.03.2014 | Komentarze 2

WIOSNAAAAAAAA W PEŁNI. :)))) Miałam nie wychodzić dzisiaj na rower z powodu złego samopoczucia, odmówiłam Bożenie wspólnego kręcenia, ale ostatecznie chęć pojeżdżenia zwyciężyła i po nafaszerowaniu się magicznymi tableteczkami, wyruszyłam w krótką, lajtową przejażdżkę. Dzisiaj padło na pokręcenie się po lasach w rejonach Miłogostowic, bo bardzo lubię tam jeździć. Przez większość trasy jeździłam po leśnych drogach pożarowych i szutrach tego typu.



Miodzio traski. :) Byłam też u mojej psiny, wpadłam również na chwilę nad stawy hodowlane, gdzie można było zrelaksować się w totalnej ciszy. Fotka jednego ze stawów.



Następnie postanowiłam wrócić do Bieniowic szutrem, którym nigdy wcześniej nie jechałam. Traskę miałam w głowie zapamiętaną (bo wczoraj obczaiłam ją w internecie na mapce), a i tak skończyło się na tym, że coś pomieszałam i zamiast wyjechać z lasów w Bieniowicach, to wyjechałam kilka kilometrów dalej. :) Zapytałam miejscowych łepków gdzie jestem i po chwili wróciłam na właściwą drogę powrotną do Legnicy.

Na koniec jeszcze dwa zdjęcia kościoła pw. Zwiastowania Pańskiego w Bieniowicach (z 1859 r.), który został przepięknie odrestaurowany i wpisany na listę Narodowego Instytutu Dziedzictwa:







Legnica - Pątnów - Bieniowice - Miłogostowice - stawy hodowlane - Buczynka - Szczytniki n. Kaczawą - Bieniowice - Pątnów - Legnica

Kategoria 25-50 km


Stefanów :) - Górzec - Jawor

Sobota, 1 marca 2014 • dodano: 01.03.2014 | Komentarze 6

No więc marzec trzeba było rozpocząć jakąś konkretną traską. :) Jak to śpiewał Golden Life: "Oprócz błękitnego nieba, nic mi dzisiaj (do szczęścia) nie potrzeba". :) A błękit od samego rana był taki oooooo.



O 11" wyruszyłam w drogę. Najpierw przebiłam się przez centrum. Gdzieś po drodze natknęłam się na reklamę marketowego superfulla.



200 zł za rower? Jeździłabym tym chyba tylko do sklepu na zakupy. :P Potem przejechałam przez park i wbiłam się na wał, gdzie natknęłam się na, pierwsze podczas dzisiejszej trasy, zwierzątka.





Następnie obwodnicą dojechałam do huty. Jadąc obok niej, nagle podjechał do mnie rowerzysta. Zbliżając się zaczął krzyczeć na całe gardło: "AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!". Tętno to mi chyba do 200 ze strachu podskoczyło. :D Obracam głowę - Piotrek. :) I od razu pytanie: "Czy Ty jesteś mądry?". A Piotrek z rozbrajającą szczerością: "Nie". :))) Piotrek stwierdził, że jak z daleka zobaczył dziewczynę jadącą na czystym Specu, to od razu wiedział, że to ja kręcę. Więc mam już swój znak rozpoznawczy. :) Zamieniliśmy kilka zdań i Piotrek za hutą pojechał prosto na Złotoryję, a ja odbiłam w lewo na Dunino. W Duninie było kolejne spotkanie ze zwierzątkami.

Zwierzątka Bożeny:



Znowu zapomniałam wziąć z domu chleb. Ale dzisiaj owce patrzyły na mnie takim błagalnym wzrokiem, że następnym razem już na pewno nie zapomnę zabrać dla nich coś do żarcia. :)

I koniki.



Trzasnęłam sobie słit focię z jednym z nich...



i pojechałam dalej. Kolejnymi wiochami dojechałam do mojego ulubionego Stefanowa. :)



Wbiłam się na radiostację, zrobiłam kolejną pamiątkową fotkę z sobą i pomknęłam dalej do Pomocnego.



Jeśli teraz mamy taką temperaturę,



to co się będzie działo w lecie! :)

Mamy Cię!!! :D



Dzisiaj postanowiłam pierwszy raz w życiu zjechać szutrami z Górzca do Chełmca. Zawsze zjeżdżam do Męcinki, ale chciałam zobaczyć jaki jest zjazd w drugą stronę.

Przedwiośnie ma ten urok, że nie ma liści na drzewach i to co zazwyczaj jest niewidoczne, teraz widać bardzo dobrze i można podziwiać o wiele więcej widoków. Tutaj było doskonale widać przez drzewa Męcinkę, ale aparat trochę nie ogarnął tematu.



Co do samego szutrowego zjazdu do Chełmca. Wygląda tak.



No i mnie dupy nie urwał. Niestety przez sporą część zjazdu trzeba bardzo uważać i nie można rozpędzić się na maksa, bo miejscami zalega dziurawy, rozpadający się, stary asfalt, połączony z dużymi kamieniami i można bardzo łatwo zaliczyć groźnego dzwona. Jak dla mnie, to z Górzca najprzyjemniej zjeżdża się szutrami do Męcinki.

Po zjechaniu do Chełmca, chwilę wahałam się czy wrócić do Legnicy szutrami przez Męcinkę i dalej przez Słup, czy inną trasą. Była przepiękna pogoda, więc żal było nie wykorzystać jej na dodatkowe kilometry. Co prawda podczas całej drogi dokuczał mocny wiatr, wiejący praktycznie z każdego kierunku, ale dało się go jakoś znieść.

Ostatecznie postanowiłam zahaczyć jeszcze o Jawor i jego najsłynniejsze zabytki.

Więc padło na Ratusz



oraz na Kościół Pokoju.



Dowiedziałam się też ile mam km do innych ciekawych zabytkowo miejsc.



Może kiedyś uda mi się pojechać w któreś z nich na rowerze? :)

I po krótkim odpoczynku w parczku przy Kościele Pokoju, wzięłam się za szybki powrót do Legnicy. W Legnickim Polu zrobiłam jeszcze zdjęcie przepięknemu Kościołowi św. Jadwigi, jakby ktoś nie wiedział jak wygląda. :P



Chwilę potem koncertowo odcięło mi prąd. :P Nie miałam już nic do jedzenia, więc do domu wróciłam jako lekki trupek.



Legnica - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Górzec - Chełmiec - Myślibórz - Jawor - Godziszowa - Ogonowice - Legnickie Pole - Gniewomierz - Bartoszów - Legnica

Kategoria 50-75 km


wiosna, ach to Ty :D

Niedziela, 23 lutego 2014 • dodano: 23.02.2014 | Komentarze 17

Ojjjjj zapachniało dzisiaj wiosną. I to porządnie!!! :) Jak tylko rano zobaczyłam wielki błękit na niebie i ilość stopni na termometrze, to od razu wiedziałam, gdzie dzisiaj pojadę - STANISŁAWÓW!!!:)))) Już za bardzo stęskniłam się na południem. Mimo że formę mam słabą, to postanowiłam szarpnąć się na mocniejszy (znaczy się z górkami) dystans. Rzadko kiedy kieruję się rozsądkiem. :P Spakowałam wałówkę i punktualnie o 11" wyruszyłam w drogę. Od samego początku nie szalałam z tempem, bo wtedy wyszłoby jedno wielkie G, a nie Stanisławów. Już na drodze do Słupa minęłam kilku rowerzystów, a im dalej na południe, tym więcej osób mijałam. Wszyscy poczuli wiosnę i chwycili za rowery. :)

No ale jak tu nie wsiąść na rower, kiedy w lutym panuje taka aura? :D



Mnie nie powstrzymał nawet brak formy, czy resztki kataru. :P A walka ze smarkami była dzisiaj wręcz heroiczna! W Sichowie odpaliłam sobie rowerowy zestaw ratunkowy.



A potem ruszyłam na Stanisławów. Przed podjazdem powiedziałam sobie: albo wjadę, albo zdechnę!!! :) Chyba wiadomo do kogo nawiązałam? :P O tej porze roku podjazd nie wygląda ładnie, szaro, buro i ponuro.



JUPIIIIII YAAAA YEEEEYYYYY!!!!! Stanisławów, pierwszy raz w tym roku, zdobyty. :)



Widoczność była dzisiaj rewelacyjna, a na górze nie wiało, więc można było nacieszyć oko widokami i chwilkę odpocząć.

No to obczajamy widoczki. :)

Grodziec.



Farma wiatrowa w Łukaszowie.



Legnica.



Pasmo Karkonoszy.



Mój aparat nie ogarnął zrobienia zdjęcia pod słońce, ale widok na Karkonosze z resztkami śniegu był dzisiaj przepiękny. Było bardzo dobrze widać Śnieżkę i Śnieżne Kotły. :) Po nacieszeniu oczu widoczkami, ubrałam się cieplej na zjazd i heja z górki na pazurki. :) Dzisiaj nie miałam parcia na bicie kolejnego rekordu prędkości, tylko delektowałam się zjazdem z radiostacji. W drodze powrotnej do domu nie wydarzyło się nic wartego uwagi. W Duninie odwiedziłam zwierzątka Bożeny, ale tylko owca była łaskawa zapozować do zdjęcia.



Do Legnicy wróciłam przez Lasek Złotoryjski. Było fantastycznie. Wróciłam naładowana mnóstwem endorfin! :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienkiewiczowskie - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica

Kategoria 50-75 km


Ziemnice - Legnickie Pole

Niedziela, 9 lutego 2014 • dodano: 09.02.2014 | Komentarze 4

Lajtowo z Izą. :) Metodą małych kroczków (czytaj: lajtowych, płaskich dystansów) buduję sobie formę na wiosnę i lato. :) Chociaż dzisiaj było pochmurno, to o wiele cieplej niż wczoraj, bo wiatr nie był tak upierdliwy. Pierwszy raz jechałam taką wariacją trasy. Mnie się podobała, Iza stwierdziła, że była ch**owa. :)))

Wpis bez fotki, to nie wpis, więc dzisiaj wrzucam chociaż jedną:



Rozbroił mnie ten piesek na znaku. Pomyśleli nawet o zwierzakach. :)



Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Taczalin - Księginice - Legnickie Pole - Gniewomierz - Bartoszów - Legnica

Kategoria 1-25 km


Piotrówek - Kunice

Sobota, 8 lutego 2014 • dodano: 08.02.2014 | Komentarze 3

Powtórka wycieczki sprzed miesiąca. Od samego rana była przepiękna pogoda, iście wiosenna, więc grzechem byłoby nie ruszyć się z domu. :P

Jupi jaaaa jej :)



W takiej temperaturce to ja mogę sobie jeździć. :) Gdyby nie upierdliwy wiatr, byłoby wręcz idealnie. Wzorem Cremastera postanowiłam zacząć polować na najsłodsze pod słońcem zwierzęta. :)

Kotek nr 1:



Kotek nr 2:



W Kunicach, tradycyjnie już, pstryknęłam fotkę jeziorka...



I jeszcze jedną...



I wróciłam do domu. Wycieczka krótka, to nie ma nad czym się rozpisywać.

P.S. Po raz kolejny minęłam dzisiaj na trasie jakąś laskę z Bolmetu. To są "rowerzyści". Tylko pogratulować im rowerowej kultury, a właściwie to jej braku. Oczywiście jak mnie zobaczyła, to od razu głowa w dół i po co chociaż skinąć głową? Bez komentarza. Po drodze minęłam jeszcze kilku innych, normalnych rowerzystów. Z każdym z nich wymieniłam sobie pozdrowienia. Można być normalnym? Można.



Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Rosochata - Piotrówek - Szczedrzykowice - Jaśkowice - Kunice - Ziemnice - Legnica

Kategoria 25-50 km


Kunice city

Czwartek, 6 lutego 2014 • dodano: 06.02.2014 | Komentarze 4

W końcu, po miesiącu nie jeżdżenia :(, udało mi się wyskoczyć na rower. Na szczęście mrozy odeszły w niepamięć (i oby już nie wróciły!), przestało mocno pizgać, więc po pracy wyskoczyłam do Kunic. Jazda po miesięcznej przerwie nie należała do najprzyjemniejszych. Jechało mi się ciężko, a rower był niewygodny. Forma w skali 1-10: -5. :P Ale nie ma co narzekać. Byle do wiosny i będzie dobrze. :)

Przed 17" temperatura zaczęła lecieć na łeb na szyję. Byłam w lekkim szoku po tym co zobaczyłam na liczniku.



Ja i jazda w takim zimnie??? A jednak. :P Temperatura odczuwalna musiała być o kilka stopni większa, bo nie było aż tak źle. :) A do domu, to wracałam w temperaturze 2,5°C. :O Jednak dowodu rzeczowego w postaci zdjęcia na to nie mam, bo telefon zbuntował się i postanowił nie robić zdjęć. :P Jezioro, przynajmniej przy brzegu, było skute dosyć grubą warstwą lodu.



Popaczałam sobie na lód i wróciłam do Legnicy.

Kategoria 1-25 km