Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Rudawy Janowickie

Sobota, 1 października 2016 • dodano: 04.10.2016 | Komentarze 12

W Rudawy wybierałam się od zeszłego roku, kiedy to pierwszy raz liznęłam jazdy po tych terenach. Wróciłam wtedy do domu masakrycznie zmęczona, bo nie dość, że te tereny to dosyć wymagające górki, to jeszcze dołożyłam sobie 120 km dojazdu do i powrotu z Rudaw. Dlatego tym razem na miejsce wybrałam się autem, żeby nie katować się dojazdem na miejsce.

Tuż po 10" ja i Łukasz wyruszyliśmy na podbój Rudaw. :)



Zanim się rozkręcę, to uprzedzam, że jakość zdjęć jest kiepska, bo były fatalne warunki pogodowe do zdjęć - niebo przez większość czasu było zamglone i ani kamera Łukasza, ani mój srajfon, ani cyfrówka nie ogarnęły kolorów.

W każdym razie na rozgrzewkę wbiliśmy się na niebieski szlak prowadzący z Przełęczy Karpnickiej w kierunku wzgórza Wołek. Czekało nas 6 km terenowego podjazdu. Początkowo jechaliśmy pięknymi szutrami, ale wszystko co dobre szybko się kończy i Łukasz miał ze mnie polewkę. :P



Ja z niego też. :D



Po kilometrze spacerku wróciliśmy na szutry. Dalej było pod górę, coraz bardziej brakowało mi tchu i coraz bardziej było mi gorąco. :P



W końcu, po nieco ponad godzinie jazdy, udało nam się pokonać te 6 km podjazdu. Brawo My. :D



W końcu zmieniło się też nachylenie terenu. :)



Jadąc w Rudawy nie mieliśmy zaplanowanej trasy. Stwierdziliśmy, że będziemy na gorąco decydować którędy jechać. Niektóre decyzje dosyć szybko okazywały się błędnymi, bo na przykład niebieski szlak prowadzący na Skalnik okazał się zbyt trudnym do jazdy, więc musieliśmy z niego zawrócić.



Zjechaliśmy więc żółtym szlakiem do Rędzin (a asfaltowy zjazd był rewelacyjny - jechałam z rozdziawioną japą i śmiałam się na cały głos - tak mi endorfiny buzowały), tylko po to, żeby wjechać z powrotem to co przed chwilą zjechaliśmy. Przełęcz Rędzińska ma jedno z najwyższych nachyleń w tych okolicach, więc parę razy kontemplowałam nad tym co zrobię sobie do jedzenia po powrocie do domu. :D



Tu już prawie szczytuję. :P



I Łukasz na końcówce podjazdu.



A po wdrapaniu się na Przełęcz Rędzińską - zasłużony relaks na łączce. :)



Po odpoczynku wróciliśmy w las i mniej lub bardziej terenowymi szlakami dotarliśmy do Zamku Bolczów.



Szybka fotka pamiątkowa pod zamkiem i zielonym szlakiem zeszliśmy na szlak żółty. A tam znowu pod górę.



Z żółtego odbiliśmy na jakiś koloru niewiadomego, gdzie było trochę zabawy z błotem i ścieżkami robiącymi za leśne strumyki.



Dalej pitu pitu szutrami i w końcu dojechaliśmy do Rozdroża pod Jańską Górą. Stamtąd była już prosta droga powrotna do auta, ale udało mi się namówić Łukasza na dodatkowe kilometry, bo było dosyć wcześnie i żal mi było wracać już do domu. Więc żeby nie było za łatwo, wbiliśmy się na jakiś mega terenowy szlak prowadzący do Karpnik.



Takie tam z samowyzwalacza. :)



W Karpnikach odbiliśmy na polne ścieżki prowadzące do Bobrowa. Po drodze jeszcze pamiątkowa fota na tle Krzyżnej Góry...



... i zajebistymi łąkami zjechaliśmy do wspomnianego Bobrowa.



Z Bobrowa, przez Wojanów, bardzo dobrej jakości asfaltem udaliśmy się w kierunku Trzcińska. Okolice wokół Rudaw są rewelacyjne do jazdy na rowerze!



Przed Trzcińskiem znowu wbiliśmy się w teren, gdzie ostatnim podjazdem pięknie się dobiłam. Do auta zjechałam mocno sponiewierana przez podjazdy, ale generalnie zadowolona z wycieczki. Dlaczego tylko generalnie? O tym na końcu wpisu. :P

Przed powrotem do Legnicy wpadliśmy jeszcze do Browaru Miedzianka. Tam najpierw zamówiliśmy sobie kota... :D



A po kocie wszamaliśmy po serniku z owocami, bitą śmietaną i lodami. PYCHOTA!!!!!!!!!!!!



Ostatni rzut okiem na rudawskie cycki i czas było wracać już do domu.



Dlaczego wypad generalnie mi się podobał? Rudawy okazały się dla mnie zbyt trudnymi terenami do jazdy. One są po prostu nie na moje umiejętności techniczne. Strome zjazdy (miejscami prawie 30%) z dodatkowymi atrakcjami w postaci kamoli i korzeni, na szutrach z kolei koszmarne, betonowe rynny (które na podjazdach wybijają z rytmu, a na zjazdach można nieźle przez nie pierdzielnąć) - to nie moja rowerowa bajka. To wszystko w połączeniu z moją blokadą do zjazdów, wielokrotnie zmuszało mnie do sprowadzania roweru, a nie po to jeżdżę na rowerze, żeby co chwila skądś go sprowadzać. W każdym razie - pojechałam, zobaczyłam, nie będzie mnie już ciągnąć, żeby pojechać w Rudawy z rowerem. :)



Kategoria 25-50 km



Komentarze
monikaaa
| 18:45 sobota, 8 października 2016 | linkuj A po co usuwać? Niech inni spróbują go pobić. :D
andale
| 09:44 sobota, 8 października 2016 | linkuj Znalazłem. Tak, latałem tam :D Dodawałem dane do Stravy sprzed czasów, gdy miałem normalne urządzenie do nagrywania śladów tras, no i to wymagało wygenerowania tych czasów, i tym samym na każdym zjeździe mam średnią wygenerowaną automatycznie bez uwzględnienia warunków terenowych. Najgorsze, że nie da się tego łatwo usunąć, a nie chciałbym tak po prostu wywalić mojej wycieczki ze Stravy :P
andale
| 09:30 sobota, 8 października 2016 | linkuj Nie kojarzę zjazdu ani Stravy. Możesz podać link? Może coś mi się przypomni więcej :D
monikaaa
| 21:46 piątek, 7 października 2016 | linkuj Otóż to Darku. Asfalty wokół Rudaw też są piękne i zamierzam na nie wrócić. :)

Andrzeju. Wytłumacz mi jakim cudem masz takiego KOMa na zjeździe zielonym z Bolczowa? 28 km/h? :OOOO Ty frunąłeś nad tymi głazami czy jak? :P
andale
| 20:31 piątek, 7 października 2016 | linkuj I znów zatęskniłem za południem :D Piękne widoki, ale nie zrażaj się! :)
nahtah
| 19:12 piątek, 7 października 2016 | linkuj Szutry to ekstremalny wybór na wycieczkę, asfaltowe trasy są również bajeczne a jadąc wokoło "cycek" to również niezapomniana widokowa przygoda, aż mi się za marzyło tam wrócić.:)
monikaaa
| 05:53 piątek, 7 października 2016 | linkuj Rudawy są przepięknymi terenami. Czy to na piesze wycieczki, czy na rowerowe (dla bardziej zaawansowanych), a widoki choćby ze Skalnika czy Krzyżnej Góry są jak dla mnie o wiele lepsze niż te roztaczające się z Karkonoszy.
nahtah
| 15:13 czwartek, 6 października 2016 | linkuj Piękne tereny, miałem okazję ostatnio podziwiać "Cycki Bardotki" w powrocie z Parady Rowerowej w Jeleniej.:)
Pierwsza fota jak zdobywcy regionu.;)
monikaaa
| 12:34 czwartek, 6 października 2016 | linkuj Aha.
mors
| 12:28 czwartek, 6 października 2016 | linkuj :P
monikaaa
| 05:52 czwartek, 6 października 2016 | linkuj Długo myślałeś nad tym komentarzem?
mors
| 23:08 środa, 5 października 2016 | linkuj :P
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!