Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Górzec na dziko

Poniedziałek, 28 marca 2016 • dodano: 28.03.2016 | Komentarze 8

Ależ dzisiaj wiało! W sumie dobrze, bo przez pierwszą połowę trasy (kiedy jechałam centralnie pod wiatr) zdążyły ze mnie wywietrzeć resztki alko po wczorajszej imprezie. Po wjechaniu na Górzec, postanowiłam poszukać jakiejś leśnej ścieżki, która wyprowadziłaby mnie na powiatówkę do Chełmca. Standardowo, jeśli jadę do Myślinowa, to zjeżdżam do Pomocnego. Zjazd jest jednak mega połatany i szczerze go nie znoszę. Początkowo dosyć dobrze mi szło, bo jechałam w stronę powiatówki jakąś fajową leśną szutrówką. Kiedy ta w pewnym momencie po prostu się skończyła, zaczęłam szukać jakiejkolwiek ścieżki wylotowej z lasu. Ostatecznie skończyło się na tym, że maszerowałam przez dziki las i jeszcze dziksze pola w błocie po kostki, a i tak nie udało mi się wyjść na tę powiatówkę. Przy okazji wypłoszyłam wszystką zwierzynę z lasu, bo co rusz jakieś sarny zrywały się do ucieczki na mój widok. :P Nieudaną misję zrekompensował mi jak zwykle zjazd z Myślinowa do Myśliborza. Potem było już tylko pitu pitu do domu standardowymi drogami powrotnymi.

Zdjęć dzisiaj brak, bo nie miałam weny do cykania fotek. :P Aaaa i po raz pierwszy w tym roku jechałam bez tych wszystkich zimowych fantów - neoprenów na buty, rajtuz, czapki i rękawiczek. Czad! :D



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Bogaczów - Górzec - Myślinów - Myślibórz - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec

Kategoria 50-75 km



Komentarze
mors
| 19:08 poniedziałek, 28 marca 2016 | linkuj Warto było dociekać, teraz będę mógł błysnąć w towarzystwie. ;D
monikaaa
| 19:02 poniedziałek, 28 marca 2016 | linkuj Skoro nie znasz się na piciu, to nie wiesz, że poranne %, które zalegają we krwi nie są niczym fajnym i należy się ich jak najszybciej pozbyć. :P
mors
| 18:59 poniedziałek, 28 marca 2016 | linkuj "W sumie dobrze, bo przez pierwszą połowę trasy (kiedy jechałam centralnie pod wiatr) zdążyły ze mnie wywietrzeć resztki alko po wczorajszej imprezie."
- ja tam się na piciu nie znam, ale po mojemu to było marnotrawstwo. :)
monikaaa
| 18:27 poniedziałek, 28 marca 2016 | linkuj Nie dziękuję. :) Przeczytałam - nieźle. Nie znoszę torfowisk, bo nigdy nie wiadomo czy człek zapadnie się po kostki czy po kolana.
michuss
| 18:03 poniedziałek, 28 marca 2016 | linkuj Powodzenia w poszukiwaniach ;)

Znalazłem swój wpis z tamtej wyrypy: http://michuss.bikestats.pl/1167310,Szczecin-komunikacyjnie-reptowskie-pieklo.html
monikaaa
| 17:53 poniedziałek, 28 marca 2016 | linkuj Michuss - hahahahah :))) Ale za to potem takie przygody fajnie się wspomina, mimo wszystko :) Te pola u mnie też były podmokłe i ostro musiałam się nakombinować, żeby jak najmniej brodzić w błocie lub wodzie. Jednak z walki o wytyczenie szlaku nie rezygnuję. Musi być jakaś droga z lasu na tę drogę powiatową. Jak jedzie się asfaltem, to w 2 miejscach są szutrowe wloty do lasu. Następnym razem będę musiała spróbować od strony asfaltu.
michuss
| 17:47 poniedziałek, 28 marca 2016 | linkuj Też kiedyś zaliczyłem taką wędrówkę na przełaj przez las i, jak się potem okazało, torfowiska. Mina mi zrzedła, gdy okazało się, że mogę się nie wyrobić przed zmrokiem mimo sporego zapasu czasu - prędkość "przelotowa" momentami wynosiła jakieś 700-800 m na godzinę. W wodzie po kolana, zielsku, z rowerem pod pachą ;)
nahtah
| 17:34 poniedziałek, 28 marca 2016 | linkuj Ostatnio modnie w wodzie po kostki.;)))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!