Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Uczestnicy

terenowe Chełmy w duecie

Sobota, 15 sierpnia 2015 • dodano: 16.08.2015 | Komentarze 5

Plan na dzisiaj był prosty i przejrzysty - przejechać prawie wszystkie najlepsze terenowe odcinki w Chełmach i zdążyć z powrotem do domu przed prognozowaną burzą. Po ostatnich wypadach pod radiostację, musiałam przypomnieć sobie, że istnieją inne, równie fajne trasy na Pogórzu Kaczawskim. :)

Na dzisiaj znowu zapowiadali upał, więc rano stoczyłam ciężką walkę z przyciąganiem łóżkowym. Rekordu wczesnego wyjścia na rower nie udało mi się pobić (przypom. red.), bo na rower wyszłam pół godziny później. "Bóg mnie opuścił", jak to później stwierdził Max, bo kto normalny zrywa się na urlopie z łóżka o 5" rano? :) Niemniej jednak znowu powtórzę, że nie ma lepszej godziny do jazdy w upały, niż między 5", a 7" rano. Temperatura jest wtedy idealna! :)

Na dzisiejszy wypad zwerbowałam właśnie Maxa i tuż po 6" ruszyliśmy na podbój Chełmów. Trasę w całości zaplanowałam ja, Maxowi pozostało delektować się nowo odkrywanymi przez niego ścieżkami. :) Najpierw uderzyliśmy na Górzec, skąd jeszcze szybciej szutrami zjechaliśmy do Męcinki. Potem pitu pitu do Myśliborza, podjazdem do Myślinowa i już pruliśmy leśnymi szutrami w stronę Siedmicy (chyba najpiękniejszymi w całych Chełmach).

Kto pruł, ten pruł. Inni podprowadzali... :))))



W lasach jesień na całego. :/





Generalnie cała dzisiejsza trasa miała jeden motyw przewodni: podjazd, zjazd, podjazd, zjazd. I tak praktycznie przez całe 100 km. Także wypad interwałowy. :D Pomiędzy odcinkami terenowymi, śmigaliśmy mniej lub bardziej gładkimi asfaltami.



Po przebiciu się przez Muchów i dojechaniu do Kondratowa, Max na podjeździe pobawił się w operatora. :) Na początku filmiku słychać kto gorzej radził sobie na podjazdach... :P


A potem wbiliśmy się na kolejne szutry, tym razem prowadzące do Leszczyny. Ostatni raz jechałam tamtędy w październiku zeszłego roku i dzisiaj miałam wrażenie, że zjazd pogorszył się. Jest strasznie dużo luźnych kamieni, a ja nie mam odwagi pruć w dół bez opamiętania po takim podłożu. Jak dla mnie zjazd był średniokomfortowy.



Pojawiały się też odcinki bardziej terenowe.



Tuż przed Leszczyną jechaliśmy szlakiem przepięknie pachnącym jabłkami!!!



Z Leszczyny pojechaliśmy w stronę Stanisławowa. Tam po raz pierwszy poczułam zmęczenie materiału. Na podjeździe temperatura dała mi się już we znaki. Spacery też są fajne. :) Na szczęście był to ostatni podjazd na trasie, więc zaraz po wjechaniu na terenowy zjazd do Sichowa, zrobiło mi się lepiej na sercu. :P A zjazd z początku był nawet bardzo terenowy. Chaszcze, osty, pokrzywy i wszelkie inne polne dziadostwo kłujące i drapiące nogi oraz wkręcające się w napęd. No ale zjazd asfaltem byłby z kolei nudny. :P



Tutaj Max znów poudawał reżysera filmowego. :)


Na początku kwietnia terenowy zjazd do Sichowa był o wiele lepszy. Teraz, owszem nadal jest przejezdny, ale zalega na nim sporo liści, kamulców i resztek gałęzi. Jak ktoś ma odwagę, niech jedzie. Ja miejscami pouskuteczniałam sobie spacerek.



Pytanie za 100 punktów - któż był taki inteligentny?



Odpowiedź brzmi...



Bo to nie jest takie oczywiste, że idzie się skrajem szlaku, gdzie jest najtwardszy. No ale potem z wypadów to właśnie takie atrakcje najbardziej zapadają w pamięci. :)

No i w końcu udało mi się wywieść Maxa w pole... :D



W Sichowie skończył się teren i pozostał nam już tylko asfaltowy powrót do Legnicy, z małymi terenowymi wyjątkami w Duninie i lasku złotoryjskim. Niemniej jednak do Dunina przyjechałam już lekko podgotowana, więc...



Potrenowałam zmarszczki i po klimatyzacji rzecznej w Nysie Szalonej wróciłam już bez problemów do domu. :)



Plan na dzisiaj udało się wykonać w 99% - nie przejechaliśmy jednego z terenowych szlaków ze Stanisławowa do Bogaczowa, bo nie chciałam gotować się w upale. Udało się jednak wrócić do domu przed burzą, bo po 16" na dworze nie było już tak słonecznie i cieplutko.

Fajnie było. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Bogaczów - Górzec - Chełmiec - Myślibórz - Myślinów - Siedmica - Nowa Wieś Wielka - Muchów - Kondratów - Leszczyna - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Dunino - Legnica

p.s. Pierwsze zdjęcie to zmyłka. Tak się właśnie przeinacza fakty. :)

Kategoria 75-100 km



Komentarze
monikaaa
| 10:58 wtorek, 18 sierpnia 2015 | linkuj W Chełmach to samo. Wszystkie leśne strumyki były wyschnięte. Jedynie ta rzeka płynęła normalnie.
cremaster
| 10:28 wtorek, 18 sierpnia 2015 | linkuj Zazdraszczam tej wody dla ochłody bo jak jakoś ostatnio chciałem się ochłodzić w źródełkach na Wielkiej Sowie to okazało się że wyschły :/
monikaaa
| 17:04 niedziela, 16 sierpnia 2015 | linkuj Max - dziękuję za rekomendację. :) Trochę km już po tych Chełmach natrzaskałam, początkowo nie raz błądziłam. Co do błota... Następnym razem to Ty będziesz przecierać szlak! :P

Nahtah - może tak być z tymi podjazdami, aczkolwiek Legnica ma jeszcze wybór - płaska północ, albo pagórkowate południe. Kto co lubi lub wyssał z mlekiem matki. :) Te filmiki okazuje się, że są lepsze niż zdjęcia i lepiej oddają atmosferę chwili. :)
nahtah
| 14:44 niedziela, 16 sierpnia 2015 | linkuj Kolorowo a do jesieni daleko.;)
Kiedyś spotkałem bikerkę z Bydgoszczy i mówi Ona, że u nas górek dużo i jesteśmy mocniejsi bo z mlekiem matki te podjazdy do krwi nam weszły i filmiki mówią same za siebie.;)
MaxLca
| 07:49 niedziela, 16 sierpnia 2015 | linkuj No nie, Goebelss mogłby sie uczyć manipulacji :)
Czytac od konca!
A poza tym to polecam uzytkowniczke, swietnie prowadzi, nigdy nie ma watpliwosci ktora droga prowadzi do celu. Zaden GPS jej do pięt nie sięga :) Jak gdzies wyprowadzi na manowce (błotowce) to sama w nie wpada :-P
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!