Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Uczestnicy

Stanisławów - po raz pierwszy i nie ostatni :)))

Sobota, 14 lutego 2015 • dodano: 14.02.2015 | Komentarze 7

No to szarpnęłam się dzisiaj na trasę. :) Z moją formą, a właściwie jej brakiem, powinnam była pojechać na lajcikowe kółko po okolicy, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pojechać w moje ulubione miejsce.

Na początek jeszcze fotka sprzed tygodnia. Pierwszy raz w życiu pojechałam na biegówki do Jakuszyc. Pogoda była wymarzona do tego rodzaju aktywności! Ani jednej chmurki na niebie, lekki mrozik, przepięknie zaśnieżone tereny, bajka. Sama jazda na biegówkach bardzo mi się spodobała i zapewne jeszcze kiedyś na nich pojeżdżę, mimo potężnych poniedziałkowych zakwasów w rękach i nogach. :P



A teraz do rzeczy. Od samego rana na niebie była full lampa i gdyby nie upierdliwy paszczowiatr w drodze do Chroślic oraz przemarznięte stopy po powrocie do domu, śmiało stwierdziłabym, że to już wiosna. Ale jeszcze chwilę, już za moment i beznadziejna zima pójdzie w zapomnienie. :)

W każdym razie postanowiłyśmy z Moniką rozpocząć dzisiaj sezon wspólnych jazd. Zaproponowałam wypad do Słupa i powrót do Legnicy przez Winnicę oraz Dunino. Miała być powtórka trasy sprzed 2 tygodni. Do Słupa dojechałyśmy zmasakrowane przez południowy wiatr. Mordęga była nieziemska, ale i tak warto było ruszyć się z domu. W Słupie pomyślałam, że skoro jesteśmy już zmęczone, to może by tak się rowerowo dobić? :) Nieśmiało zaproponowałam pojechanie pod radiostację. Monika okazała się niezwykle konkretną osobą i niemalże bez wahania stwierdziła, że jedziemy. :) Pomysł szalony, bo obie nie błyszczymy formą, ale co tam. W Sichowie zrobiłyśmy sobie krótką przerwę pod sklepem, gdzie przypadkowo spotkałyśmy Łukasza, który wracał już do Legnicy. Zamieniliśmy kilka zdań i rozstaliśmy się. Jak to zwykle w Sichowie bywa, nie obeszło się bez spotkania miejscowych pijaczków. Po sklepem jeden do drugiego krzyknął: "Walniemy sobie ćwiarteczkę?". Godzina 14", a panowie już wstawieni i gotowi na dalsze alkoholowe boje. :)))

Na podjeździe do Stanisławowa wlekłam się ostro, ale najważniejsze, że udało nam się dzisiaj zdobyć wzgórze. Dumne byłyśmy z siebie jak pawie. :) Mnie zaś udało się pojechać pierwszy raz w tym sezonie do Stanisławowa o weekend wcześniej, niż w tamtym roku, więc byłam z siebie podwójnie dumna. :)

Przy radiostacji ostały się jeszcze resztki śniegu.



Przejrzystość powietrza była dzisiaj taka se, więc nie nacieszyłyśmy za bardzo oczu widokami.



I po krótkim odpoczynku, zabrałyśmy się za drogę powrotną. Zjazd dosyć mocno nas wymroził, więc w Sichowie byłyśmy zdeczka skostniałe. Ale rogale z twarzy i tak nam nie schodziły. Do Legnicy wróciłyśmy przez Krajów i Winnicę. Powrót był z wiatrem w plecy, więc 30 km/h z licznika nie schodziło. :P Do Legnicy wróciłyśmy tuż przed zachodem słońca - trochę zmarznięte, ale co najważniejsze - w mega dobrym nastroju, naładowane porządną dawką endorfin. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Sichów - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Krajów - Winnica - Kozice - Babin - Legnica

Kategoria 50-75 km



Komentarze
monikaaa
| 06:55 wtorek, 17 lutego 2015 | linkuj hehehe można tak rzec, że to siostra bliźniaczka rowerowa :) To moja współtowarzyszka jazd. Bloga nie prowadzi. Niestety.

Jakuszyce są bardzo ok :)
monikaaa
| 22:22 sobota, 14 lutego 2015 | linkuj n1cram:

Podjazd pod radiostację dokładnie opisałam tutaj: http://monikaaa.bikestats.pl/1034988,Stanislawow-Mysliborz.html

Całość od Sichowa ma ok. 6 km. Pierwsze 5 km to lajcik, po prostu rozwleczony, długi, ale nie zbyt stromy podjazd. "Tylko" ostatni kilometr daje w kość. :) Ale od czego ma się najlżejsze zębatki. :P

nahtah: po dzisiejszej prawie 60-tce wróciłam do domu bardzo zmęczona, więc po 100-tce zwlekłabym się do domu pewnie ok. 20". Bez sensu :) Zima bajka, ale w górach i tam niech ona sobie będzie. Tutaj na nizinach, nie jest mi zupełnie do niczego potrzebna i niech już lepiej nie wraca. :)
nahtah
| 21:20 sobota, 14 lutego 2015 | linkuj Tak myślałem, że nie dasz rady zrobić mniej niż 20 kilosów a tu proszę, prawie trzy razy tyle, no ale Grodziec był poza zasięgiem a z chłodem nie ma co zadzierać.;)
Zima bajka.:)
monikaaa
| 21:12 sobota, 14 lutego 2015 | linkuj Mnie kuszono Grodźcem, ale z racji odległości, którą ja bym musiała z kolei pokonać, odpuściłam :) Również poczekam na lepszą aurę :))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!