Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

z wiatrem i POD wiatr (Stanisławów - Myślibórz)

Sobota, 6 sierpnia 2016 • dodano: 06.08.2016 | Komentarze 7

Wczoraj naparzało deszczem przez cały dzień, dzisiaj jak się rozpogodziło, to z kolei chwilami tak pizgało, że szkoda gadać. Niemniej jednak, żeby lepiej kibicowało mi się Majce i Kwiatu, przejechałam się po Chełmach. :)



Dziczyzna, zgodnie z nazwą, mega dzika. Po moim podejściu do płota, tyle ją widziałam. :P



Nie chce mi się nic więcej pisać. :P



Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


"ciepła" pętelka (Wilków - Myślibórz)

Czwartek, 4 sierpnia 2016 • dodano: 04.08.2016 | Komentarze 8

No "ciepło" dzisiaj było. To fakt. :P Nie ma jednak co narzekać, bo lato tego roku nie dopisuje. Ponadto upał nie był jakiś mega upierdliwy, bo raz było 30°C, raz 39°C, więc jakoś szło to wytrzymać. :)

A ci dalej kurzą.



Górka na dalszym planie po lewej to Grodziec, na bliższym po prawej to Wilcza Góra.



Drugi raz w życiu podjeżdżałam Trupień od strony Wilkowa. Kiedy pierwszy raz tamtędy jechałam, to myślałam, że umrę na tym podjeździe. Wtedy również był upał. Dzisiaj już wiedziałam co i jak i okazało się, że ten podjazd nie jest taki zły. :) Po zjeździe do Kondratowa szybko zweryfikowałam dalsze plany i skróciłam zaplanowaną trasę, bo zaczęło mi być już ciut za gorąco. Szybkie pitu pitu asfaltami do Myśliborza i odbiłam na szutry prowadzące z Chełmca do Męcinki, gdzie prawie zagotowałam się. To właśnie w tym miejscu licznik pokazał mi nieco ponad 39°C. A podobno to na asfaltach jest najgoręcej. :P

Dzisiaj znowu był popas, tym razem śliwkami. :)



W Słupie jeszcze przerwa na schłodzenie się w wodzie i do domu wróciłam w dosyć dobrym stanie, jak na dzisiejszą temperaturę. :)



Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Łaźniki - Rokitnica - Wilków - Kondratów - Pomocne - Myślinów - Myślibórz - Chełmiec - Męcinka - Słup - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

p.s. Świat się kończy. Dalej rządzę w sierpniu w damskich statystykach! :P

Kategoria 75-100 km


krótko i na temat

Środa, 3 sierpnia 2016 • dodano: 03.08.2016 | Komentarze 3

Nawet nie ma co opisywać.



Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Koskowice - Księginice - Legnickie Pole - Gniewomierz - Legnica

Kategoria 25-50 km


żniwa na całego (Myślibórz - Chełmiec)

Wtorek, 2 sierpnia 2016 • dodano: 02.08.2016 | Komentarze 9

Nie da się normalnie przejechać obok pól. Tak teraz kurzą. :P Przy okazji boćki mają popas. :)



Nie miałam pomysłu na wycieczkę, więc pojechałam dla odmiany do Myśliborza i dalej Myślinowa, skąd jak zawsze dosyć zacne lokalne widoczki.



Na ostatnim planie, od lewej - Wielka Sowa. Fajne to uczucie, że widzi się z daleka jakieś wzgórze na którym było się rowerem. :)



A w legnickim Kozim Stawie woda niemalże turkusowa. :D





Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Przybyłowice - Stary Jawor - Piotrowice - Myślibórz - Myślinów - Chełmiec - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


na jeżyny (Górzec - Stanisławów)

Poniedziałek, 1 sierpnia 2016 • dodano: 01.08.2016 | Komentarze 8

Najadłam się ich na całego. Jak w jednym miejscu dosiadłam się do krzaków, to chyba z 15 minut pakowałam w siebie jak chomik, który robi zapasy na zimę. :P



W Chełmach sensacja - dożyłam czasów, że remontują od podstaw podjazd z Bogaczowa do Pomocnego! A asfalt nie jest już tam tragiczny - jest katastrofalno-tragiczny. Nie mogę się doczekać, jak puszczę hamulce na nowiuśkim stole. :)



No i wiadomo - widoczki spod radiostacji w Stanisławowie.





Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Bogaczów - Górzec - Pomocne - Stanisławów - Sichów - Sichówek - Winnica - Słup - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 50-75 km


rozprostować nogi po singlach :)

Sobota, 23 lipca 2016 • dodano: 23.07.2016 | Komentarze 6

Takie tam pitu pitu nad jezioro z koleżanką, w celach rekreacyjnych. :)



Dystans obejmuje też poranny dojazd na myjkę, bo po wczorajszych szaleństwach na singlach nie mogłam rozpoznać koloru ramy. :P



Legnica - Ziemnice - Grzybiany - Rosochata - Jaśkowice - Kunice - Legnica

Kategoria 25-50 km


singleeeeeee <3

Piątek, 22 lipca 2016 • dodano: 23.07.2016 | Komentarze 10

W końcu udało mi się zrealizować najważniejszy zaplanowany na ten rok wypad. :D A plan był taki, żeby za jednym zamachem przejechać wszystkie świeradowsko-czeskie single. Nawinęła się piękna pogoda, więc hejaaa!



Ależ mi się micha cieszyła na widok tych ścieżek. :D To mój trzeci wypad na single i mam już kilka ulubionych odcinków, TAK ŻE endorfiny wychodziły mi uszami. :)



W lasach pełno naparstnic. Pięknie wyglądają.



Gdzieś po drodze przerwa na kit kata. :)



Bo wypad bez widoczków, to nie wypad. :P









W dole Nowe Miasto pod Smrekiem.



Dzisiaj pierwszy raz jechałam po singlach niebieskim i czerwonym, znajdujących się po północnej stronie Nowego Miasta. Właściwie to nie była jazda po singlach, a po strumykach. :O O ile południowe czarne i czerwone single były w 80% suche, to te północne były w 90% zalane leśnymi strumykami. Ale i tak było fajnie. Pierwszy raz objechałam też "Zajęcznik", znajdujący się po polskiej stronie. Po powrocie do auta zastanawiałam się czy na niego pojechać, bo w nogach miałam już 66 km i ładną ilość przewyższeń. Wiedziałam jedno - że jak nie pojadę, to potem będę tego żałować; jeśli pojadę - też będę żałować, bo pewnie dobiję się. Nie myliłam się. Ostatnia asfaltowa sztajfa, na 8 km przed metą, psychicznie i fizycznie mnie zabiła. Ostatni kilometr to już tylko dzięki sile woli przejechałam. Oczywiście wtedy żałowałam, że skusiłam się na ten "Zajęcznik", ale dzisiaj już mi minęło. :) Uwielbiam te single!



Kategoria 75-100 km


No w końcu...

Środa, 20 lipca 2016 • dodano: 20.07.2016 | Komentarze 17

... ruszyłam się z domu! Ale cóż poradzić skoro uskuteczniam ostatnio pracoholizm, pogoda przeważnie beznadziejna, a w weekendy zaliczam imprezy. Jak żyć? :P

Mój lipcowy łączny dystans powala na kolana. :D



Legnica - Pątnów - Dobrzejów - Pątnów - Kunice - Ziemnice - Legnica

Kategoria 25-50 km


Uczestnicy

Góry Sowie w doborowym towarzystwie!

Niedziela, 10 lipca 2016 • dodano: 13.07.2016 | Komentarze 9

W końcu! Po kilkunastu latach świetlnych umawiania się na wspólne eksplorowanie Gór Sowich, udało się dograć termin, zamówić pogodę na wypad i tuż po 9" razem z Emilką, Radziorem i Profesorem wyruszyliśmy w nieznane. :) To znaczy dla nich bardzo znane, ale dla mnie Góry Sowie to totalna nowość. Nigdy tam nie byłam, nawet na pieszej wycieczce, więc jarałam się strasznie wypadem. :)



Wycieczka od samego początku była sponsorowana przez podjazdy. Po 10-kilometrowym asfaltowym odcinku wbiliśmy się w teren, gdzie podjazdowa zabawa rozpoczęła się na dobre. :)



Trochę po dzikich szlakach, trochę po kamolach i korzonkach, trochę po szutrach, w końcu dojechaliśmy do pierwszego miejsca wytchnienia. :P Złocisty Prażubr smakował wybornie!



Nie wiem czy to zasługa izotonika, czy rozgrzania się, ale dalsza część trasy zaczęła mi iść zdecydowanie lepiej. Już nie traciłam oddechu na podjazdach i zaczęłam czerpać pełną radość z jazdy. A jak po drodze pojawiły się pierwsze widoczki, to do szczęścia nic już więcej nie było mi potrzebne. :)



Autografy potem. :P



W końcu na horyzoncie pojawił się też główny punkt programu dzisiejszego dnia - Wielka Sowa (to to wzgórze po lewej na najdalszym planie).



A po lewej towarzyszyła nam Ślęża i Radunia. Przejrzystość powietrza była dzisiaj rewelacyjna, więc co chwilę można było jarać się jakimiś panoramami. :)



W dole Glinno, a Wielka Sowa coraz bliżej.



Do Glinna zjechaliśmy pięknym asfaltowym stołem, by po chwili umierać już na kolejnym podjeździe. :P



Krótka sztajfa w Glinnie tak mnie rozgrzała, że dalej pociskałam już na totalnego letniaka. :) W każdym razie z Glinna odbiliśmy w stronę Przełęczy Walimskiej, do której doprowadził nas piękny teren.



Po drodze TAKIE widoki...



... i sesje. :)



Tak właśnie wyglądała letnia wersja mnie. :P



Na tym podjeździe zostałam obfotografowana z każdej możliwej strony. Fotoreporterzy byli wszędzie. :D









Bezpośrednio na Wielką Sowę dojechaliśmy pięknymi szutrami, na których miejscami trochę nas wysmażyło.



Taaaa daaammmm!!! Wielka Sowa na rowerze zdobyta! :) Drugi tysięcznik w mojej karierze zaliczony.





Pod wieżą był odpoczynek, było wcinanie kanapek i gaszenie pragnienia kolejnymi izotonikami, a na koniec obowiązkowa tematyczna fota.



Następnie Profesor zaproponował, żebyśmy pojechali na tzw. Lisie Skały. Nikt nie wiedział o co chodzi, bo tylko Profesor wcześniej już tam był i decyzja o pojechaniu w to miejsce zapadła ze średnim entuzjazmem. Jak się potem okazało, odcinek do tych skał był najfajniejszym z całego wypadu. Przynajmniej mnie on najbardziej się podobał.



Po drodze zdobyliśmy kolejny szczyt Gór Sowich.



I w końcu dojechaliśmy na skraj lasu, gdzie buzie trochę nam się otworzyły z zachwytu.





Pozachwycali się widokami i pojechali dalej.





Stamtąd zjechaliśmy.



Lisie Skały to tak naprawdę jedna duża skała z kilkoma mniejszymi, ale co oczywiste - od razu się na nią z Emilką wdrapałyśmy.





Warto było, bo widoki znowu zapierały dech w piersiach.





Czas niestety nie cofał się, więc trzeba było w końcu zakończyć to błogie lenistwo na skale. Jagódki też się trafiły. :)



Taka sztajfa! :O



Podprowadzanie też było. A jakże! :P



W pewnym momencie wbiliśmy się na jakiś dziki szlak, który po kilkuset metrach po prostu skończył się.



Musieliśmy zawrócić i przez kolejne kilkaset metrów trzeba było prowadzić rowery ostro pod górę, bo luźne kamienie i korzenie skutecznie blokowały jakąkolwiek próbę podjechania tego szlaku. Pitu pitu i dotarliśmy w końcu do Schroniska "Zygmuntówka".



Było szamanie bigosów, pajd ze smalcem i kiszonymi ogórkami oraz...



Po odpoczynku nastąpiła totalna demotywacja do dalszej jazdy. Nikt nie miał ochoty ruszać się ze schroniska, bo miejscówka jest taka, że można tam siedzieć, siedzieć i siedzieć. Wrócić jednak jakoś trzeba było, więc w końcu zebraliśmy się do kupy i ruszyliśmy z powrotem w stronę Wielkiej Sowy. Gdzieś po drodze trafiła się platforma widokowa.



To zdjęcie nie wymaga komentarza...



I heja banana w dół.



Po wyjeździe z terenu, zjechaliśmy już na asfalty prowadzące prosto do Świdnicy. Powrót to już cud, miód, orzeszki - 30 km zjazdu. :) A asfaltowy zjazdowy stół z Sokolca, przez Rzeczkę do Walimia to po prostu urwał mi dupę. Zjazd ze Stanisławowa niech się schowa i długo nie wyłazi teraz z nory. :P

Na koniec wycieczki nie mogliśmy też nie zajechać nad Jezioro Bystrzyckie, gdzie choć pięknie, to dzisiaj było wyjątkowo tłocznie i nie szło tam się zrelaksować.



Radzior podjął próby kontemplacji, ale nie wiem czy skuteczne. :P



Więc ten. Podsumowując. Fajnie było no! :))))) Dziękuję jeszcze raz Emilce, Radkowi i Profesorowi za przemiłe towarzystwo, pokazanie nowych terenów i oby do jak najszybszego następnego. :)

Przewyższenia tym razem zaciągnięte ze Stravy, bo ona więcej ich nastukała. :P Tak czy siak górek było sporo. :)



Świdnica - Bystrzyca Dolna - Burkatów - Bystrzyca Górna - Lubachów - Glinno - Wielka Sowa - Schr. "Sowa" - Schr. "Zygmuntówka" - Schr. "Sowa" - Sokolec - Rzeczka - Walim - Jugowiec - Zagórze Śląskie - Lubachów - Bystrzyca Górna - Burkatów - Bystrzyca Dolna -  Świdnica

p.s. Dotrwał ktoś do końca wpisu? :P

Kategoria 75-100 km


pitu pitu

Sobota, 9 lipca 2016 • dodano: 09.07.2016 | Komentarze 11

Na stację benzynową. Dostosować ciśnienie w oponach do jutrzejszych wojaży. :)

Kategoria 1-25 km