Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 30456.27 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.42 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

babie lato na całego :)

Sobota, 6 października 2018 • dodano: 08.10.2018 | Komentarze 2

Piękna, jesienna pogoda od samego rana, więc korzystając z wolnej chwili postanowiłam wyrwać się w Chełmy, w moje ulubione pagórki. :)

Jedź autostradą - mówili. Będzie szybciej - mówili. :P Na legnickim odcinku autostradzie A4 dzień jak co dzień.



Pomału, co by się nie zmęczyć za bardzo, dojechałam w końcu na lokalny punkt widokowy w okolicach Pomocnego. Karkonosze, jak zwykle, pięknie się prezentowały, choć dzisiaj były trochę zamglone.



A na drzewach zaczyna się już coś dziać w kierunku "polskiej złotej". :)



A gdzieś po drodze do Muchowa wyczaiłam fajną gruntówkę wzdłuż lasu. Kiedyś trzeba będzie ją obczaić.



Za Muchowem pitu pitu do Lipy, potem nawróciłam na Muchów i dalej dzida w dół do Myśliborza. Tam lokalny pałacyk wyjątkowo ładnie się dzisiaj prezentował.



Dawno mnie nie było w tych okolicach, bo "nagle" wyrosła mi droga pieszo-rowerowa z Myśliborza do Jawora. Pełna profeska.



A potem to już jechałam coraz wolniej i wolniej, bo sił ubywało z każdą minutą. Tak czy siak, do domu wróciłam bardzo zadowolona. :)



Legnica - Prostynia - Dunino - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Muchów - Lipa - Nowa Wieś Mała - Nowa Wieś Wielka - Muchów - Myślinów - Myślibórz - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

Kategoria 75-100 km


na myjnię

Sobota, 22 września 2018 • dodano: 23.09.2018 | Komentarze 0

Wypucować Speca. No piękny teraz jest. :D A tak poza tym, to zimno było. :/

Kategoria 1-25 km


niedzielny relaks

Niedziela, 16 września 2018 • dodano: 17.09.2018 | Komentarze 4

Niedzielnie, na pełnym relaksie, w najlepszym towarzystwie na świecie. ;)))



Kategoria 1-25 km


szutry, szuterki

Niedziela, 9 września 2018 • dodano: 10.09.2018 | Komentarze 2

Od rana piękna pogoda, znalazło się trochę wolnego czasu, więc po śniadaniu szybko ogarnęłam się i pojechałam w północne lasy. Jazda po nowo powstałych szutrach sprawia mi dużo frajdy i jak na razie jeżdżę tylko w te rejony. Poza tym od jakiegoś czasu psuje mi się prawe kolano, więc póki co odpuściłam sobie górki.

Z cyklu kiedyś vs. dziś. :P





Po dwóch latach od zrobienia pierwszego zdjęcia, S3 do Lubina hula na całego.

A przez większość trasy towarzyszyły mi takie oto szutry. Cud, miód i orzeszki. :)



Gdzieś po drodze był też odpoczynek nad leśnym jeziorkiem. Cisza, spokój...



Tego mi było trzeba. :)



Kategoria 50-75 km


piekielna osiemnastka

Czwartek, 23 sierpnia 2018 • dodano: 24.08.2018 | Komentarze 2

Musiałam podjechać dzisiaj do serwisu rowerowego. W serwisie nic nie załatwiłam, więc postanowiłam wyskoczyć w lasy. O Chryste. Co to był za błąd. Z nieba lał się okropny żar i po krótkim podjeździe na Dobrzejów myślałam, że umrę. Miałam wrażenie, że jestem w wielkim piekarniku. Po powrocie do domu nie wiedziałam jak się nazywam. Dystans krótki, ale przez ten upał tak dostałam w dupę, że szkoda gadać.




Kategoria 1-25 km


leśne autostrady

Środa, 15 sierpnia 2018 • dodano: 22.08.2018 | Komentarze 5

Kolejny wypad w północne lasy. Uwielbiam tam jeździć. Nie muszę przebijać się przez całe miasto, żeby wjechać w teren, a system pożarówek powiększa się z roku na rok. Dzisiaj odkryłam kolejne, biegnące w kierunku Lubina. No miodzio! Długie, proste odcinki, a nawierzchnia lepsza niż na większości asfaltów w regionie.



Na dworze było bardzo przyjemnie, więc wykorzystałam wolny czas na maksa. Naładowałam się endorfinkami jak za dawnych czasów. :) A na koniec jeszcze jeden widoczek z tychże lasów.






Kategoria 25-50 km


leśna duchota

Sobota, 4 sierpnia 2018 • dodano: 22.08.2018 | Komentarze 0

Pół dnia obczajałam chmury i wróżyłam z fusów - będzie burza, czy nie będzie. :P W końcu zapadła decyzja, że wychodzę na rower, bo chmury, które były na niebie nie wyglądały na groźne. :D Na dworze piekarnik, więc zapuściłam się w północne lasy, bo na asfalcie chyba bym umarła. Lasy i tak nie uchroniły mnie od duchoty i jak wpadłam do sklepu w Raszówce, to miałam ochotę ograbić go ze wszystkich zimnych coli. :) Planowałam poodkrywać jakieś nowe szutry, ale moje plany szybko zweryfikowało to:



Burza nadciągnęła nie wiadomo jak i skąd. Więc szybka zmiana planów i odwrót do domu. Ostatnie kilometry to jechałam już na pełnym gazie, czując na plecach oddech burzy. Udało się jednak wrócić o suchym rowerze. :)




Kategoria 25-50 km


piątkowy relaksik

Piątek, 20 lipca 2018 • dodano: 23.07.2018 | Komentarze 0

Takie tam po pracy.



Kategoria 1-25 km


kukurydziana rundka

Niedziela, 15 lipca 2018 • dodano: 16.07.2018 | Komentarze 3

Na totalnym lajcie po obiedzie. Kukurydziana, bo jak wypuściłam się za miasto, to co chwilę mijałam jakieś pole kukurydzy. Zdjęć brak, bo nie chciało mi się robić. :P



Legnica - Prostynia - Dunino - Krajów - Winnica - Kozice - Babin - Legnica

Kategoria 25-50 km


single <3

Niedziela, 1 lipca 2018 • dodano: 02.07.2018 | Komentarze 10

Tak sobie tydzień temu stwierdziłam, że stęskniłam się za czeskimi singlami. W tamtym roku jakoś nie złożyło mi się, żeby pojeździć po nich, więc uznałam, że czas najwyższy nadrobić zaległości. Od tygodnia odprawiałam modły za pogodę i wymodliłam sobie. Co prawda nie było jakoś super ciepło, ale najważniejsze, że było słonecznie. Tuż po 11" zameldowałam się w punkcie startowym singli.



Jeszcze szybki posiłek przed trasą i w drogę.



Tego mi właśnie było trzeba. :)



Dzisiejsza rześkość spowodowała, że przejrzystość była żyleta. Więc jak tylko co jakiś czas przebijały się przez drzewa jakieś widoczki, to zatrzymywałam się i napawałam się nimi. :)



I kilka fotek z singli...









Była też chwila relaksu na trawce. :P



Niestety organizmu nie da się oszukać i około 10 km przed metą mój brak formy dał o sobie znać. Rozpoczęła się moja agonia i potem jechałam już tylko siłą woli. :P

Ostatni rzut okiem na Nowe Miasto pod Smrkem i ostatnia prosta do auta.



Chociaż czuję się jak przejechana walcem (tak z 3 razy) i boli mnie każda kosteczka w ciele, to nie żałuję wypadu. Są single, jest impreza. :D

A na koniec jeszcze taka mała przygoda po drodze... Jadę sobie autem w kierunku Świeradowa-Zdroju i gdzieś tam za jakąś wiosną zbliżam się do dwóch rowerzystów. I szok. Pozytywny oczywiście. :)) Nahtah i Dudysia zmierzali w stronę Lubomierza. Bardzo miło było się spotkać. I tak jak mówiłam - lotek puszczony. :D




Kategoria 25-50 km