Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

zamarzło mi picie w bidonie :D

Piątek, 6 stycznia 2017 • dodano: 06.01.2017 | Komentarze 6

Nie mogłam się powstrzymać. Chęć przejechania się była silniejsza od rozumu. Stabilne -5°C, w porywach -6°C, do tego rześki wiaterek, a w połowie trasy śnieżyca. :D To takie oczywiste. Jak wychodziłam z domu, to była lampa na całego. W lecie w takim wypadku zawsze nawinie się jakaś ulewa, w zimie też nie może być za łatwo. Do tego nie wzięłam okularów i na odcinku z Rosochatej do Jaśkowic, jak jechałam w tej śnieżycy i pod wiatr, to myślałam, że wypadną mi oczy z zimna. Ale jak to mawiał Kiler - twardym trzeba być, a nie miętkim. :P



W Kunicach postanowiłam napić się. I tu kolejny zonk, bo w bidonie zamiast picia, bryła lodu. :D Nie no. Wesoło dziś było. Mimo wszystko. A najweselej to po powrocie do domu, kiedy ściągnęłam neopreny, buty, skarpety i rajty. Przez kilka minut miałam takie wrażenie jakby ktoś przywalił mi młotkiem w palce od stóp. Płakać z tego powodu przecież nie będę, więc dostałam ataku śmiechu. Patrzyłam na te moje nabierające kolorków palce i śmiałam się jak głupia. :)))))

Do życia przywrócił mnie maminy kapuśniaczek. Niebo w gębie!!!



Aby do wiosny... ;)



Legnica - Ziemnice- Grzybiany - Rosochata - Jaśkowice - Kunice - Ziemnice - Legnica

Kategoria 1-25 km



Komentarze
monikaaa
| 17:28 sobota, 7 stycznia 2017 | linkuj Andale - przyłapałeś mnie! :P A tego minusa to sobie w ogóle dorysowałam markerem :D Zimowe mam tylko jedne, które służą mi na wypady w góry. Są dosyć masywne i źle mi się w nich kręci (próbowałam). :/ O tej kieszeni na plecach to już mi donieśli na Stravie. Tam też wyjaśniłam, że na taką pętelkę picie w sumie nie jest mi potrzebne. Pomijam fakt, że u mnie bidon nie zmieściłby się pod kurtkę. Ale jak ktoś śmiga po 50 km i ma miejsce, to takie rozwiązanie jest jak najbardziej dobre. :)
andale
| 16:24 sobota, 7 stycznia 2017 | linkuj Jakie oszustwo. Temperatur na liczniku -3,4, a Ty o jakichś porywach tu piszesz :D
Zakładaj zimowe buty, szkoda palców :P
A bidon najlepiej jest schować do kieszeni na plecach. Płyn nie będzie jakiś ciepły, ale przynajmniej ciepło ciała nie pozwoli mu zamarznąć :D
monikaaa
| 20:44 piątek, 6 stycznia 2017 | linkuj Gogle kojarzą mi się tylko z wyczynowcami. Sprawdź i koniecznie zrób fotę, bo śmiesznie się w nich wygląda na rowerze. :D Ja picie też przestanę wozić, bo przez godzinkę nic mi się nie stanie, a przynajmniej oszczędzam sobie dodatkowego balastu na plecach.

Dziękuję i wzajemnie. :) Fajnie znowu Cię widzieć aktywną na blogu. :)
anetkas
| 18:16 piątek, 6 stycznia 2017 | linkuj Mam gogle i teraz się zastanawiam jak to by było, trzeba sprawdzić :D
Ja kiedy jest zimno nie wożę żadnego picia, dopiero na wiosnę termos. I tak zima nie zatrzymuje się na jedzenie czy picie, tylko usiłuje robić selfie :D
Wszystkiego najlepszego w nowym Roku !!!
monikaaa
| 17:13 piątek, 6 stycznia 2017 | linkuj Pierwszy raz odwaliłam na mrozie taki numer z bidonem. Zawsze brałam właśnie termos, ale, że zawsze też wzięłam z niego łyka albo dwa, to dzisiaj postanowiłam sobie odpuścić plecak i ten termos. A, że chemię w szkole miałam daaawno temu, to tak jakoś nie przyszło mi do głowy, że bidon nie ogarnie mrozu. :) Gogle to w moim przypadku zbędny dodatek - przy takich incydentalnych wypadach okulary są wystarczające, których dzisiaj po prostu zapomniałam wziąć.

Nie taki straszny, ale gdyby nie słońce, to nic by mnie nie wykurzyło z domu. :)
nahtah
| 17:00 piątek, 6 stycznia 2017 | linkuj Kapuśniaczek mniam, bidon w zimie? Gdzie termosik? A okulary na zimę - polecam gogle narciarskie, super sprawa i tanio - u chińczyka 19 zeta.;)))
I szacun za mrozowe szaleństwo, nie taki diabeł straszny jak go malują.;)))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!