Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

  • DST 101.90km
  • Czas 05:24
  • VAVG 18.87km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 1139m
  • Sprzęt Specialized Hardrock Sport (26")
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

wypad na 102 :) (Wojcieszów - Lipa)

Sobota, 24 października 2015 • dodano: 28.10.2015 | Komentarze 2

Z racji tego, że najprawdopodobniej nadarzyła się jedna z ostatnich (albo nawet ostatnia) okazji w tym roku do przejechania konkretnego dystansu, trzeba było godnie pożegnać się z tegorocznymi setkami. Postanowiłam połączyć asfalt z terenem, odkryć kilka nowych ścieżek i wykorzystać na maksa piękną pogodę.

Taka była dzisiaj lampa!!! :)



Temperaturka również była niczego sobie, więc jechało się baaaaardzo przyjemnie. :) W drodze na Górzec trafiłyśmy z Moniką na trening jakiegoś zawodnika przed rajdowymi ME w Szwajcarii. Fajnie było popatrzeć jak gościu grzał jakieś 100 km/h w miejscu, gdzie nikt normalny nie rozpędza się do 40-stki, bo łata goni łatę.



I tak sobie śmigał na Górzec tam i z powrotem. Ten trening chwilowo pokrzyżował nam plany wycieczkowe, bo okazało się, że zamknięto dla ruchu asfaltowy podjazd na Górzec. Po negocjacjach kierownik treningu pozwolił nam wbić się w lasy i dojechać do Pomocnego terenem. Mnie taki obrót sprawy w sumie spodobał się, bo wyglądające teraz przepięknie leśne szutry zrekompensowały bardziej wymagający podjazd.





Po wyjechaniu z lasu w Pomocnem odbiłyśmy na szuter prowadzący do Muchowa. Niedawno odkryłam, że jest takowy i okazało się, że stanowi świetną alternatywę dla asfaltowego dojazdu. Potem było szybkie pitu pitu przez Muchów i wylądowałyśmy przed Starą Kraśnicą. Zjazd do niej jest dosyć stromy, ale niestety połatany, więc zarządziłam odbicie na unijkę (tak nazywam polne szutry, które zostały niedawno zalane asfaltem) prowadzącą do Dobkowa. Unijka była bardzo dobrym wyborem, bo zjazd też był zacny, a i widoki były również niczego sobie. :)



Po odpoczynku w Starej Kraśnicy, udałyśmy się w stronę Wojcieszowa, gdzie w połowie miasteczka wbiłyśmy się ponownie w teren. Wyczaiłam na mapie leśne szutry, które prowadzą prawie pod samą Lipę, więc postanowiłam je sprawdzić, bo jakość asfaltu w Mysłowie (przez który dotąd dojeżdżałam do Lipy) pozostawia wiele do życzenia. Już po chwili okazało się, że był to bardzo dobry wybór, bo do lasu zaprowadziła nas urocza polna ścieżka.





A potem był już tylko 7-km podjazd, więc było trochę ciężko. :P Niemniej jednak wolałam męczyć się w takich okolicznościach przyrody, niż jechać dziurawym asfaltem przez Mysłów.







Cały terenowy odcinek z Wojcieszowa do wylotu na asfalt prowadzący do Lipy jest rewelacyjny. Piękne, dobrej jakości leśne szutry, które mogę polecić z czystym sumieniem. :) Po wyjeździe z lasu czekał na nas już powrót samymi asfaltami. Zjazd do Lipy jak zwykle wywołał u mnie dreszcze. I bynajmniej nie z zimna. :) Nowiuśki asfalt, ostro w dół - można poczuć wiatr we włosach. :)

W okolicach Słupa trafiły się jeszcze takie kolorystyczne okazy.





Tuż przed zachodem słońca temperatura zaczęła lecieć na łeb na szyję i od Warmątowic było już bardzo rześko. Do Legnicy udało nam się wrócić przed zmrokiem, więc idealnie wyrobiłyśmy się z czasem.

To był naprawdę fajny wypad - trasa urozmaicona, pogoda piękna, pykła setka. Mogę teraz spokojnie zapaść w rowerowy sen zimowy. :)



Legnica - Kościelec - Warmątowice Sienk. - Słup - Chroślice - Bogaczów - Górzec - Pomocne - Muchów - Dobków - Stara Kraśnica - Wojcieszów - Lipa - Nowa Wieś Mała - Siedmica - Paszowice - Piotrowice - Stary Jawor - Przybyłowice - Warmątowice Sienk. - Kościelec - Legnica

P.s.

A w niedzielę pojechałam ze znajomymi w Rudawy Janowickie. Niestety nie było już takiej lampy jak w sobotę, ale i tak było warto pojechać, bo w Rudawach jest teraz jesienny boom kolorystyczny.

Postanowiłam zaprowadzić towarzystwo w najbardziej miejsca w Rudawach. Więc niżej mamy Sokolik widziany z Husyckich Skał.





Wdrapaliśmy się też na Krzyżną Górę.



Zachmurzenie spowodowało, że widoki nie powalały na kolana, ale i tak były piękne.





Następnie leśnymi szutrami udaliśmy się w kierunku Starościńskich Skał. Jak tak szliśmy tymi szutrami, to przypomniała mi się czerwcowa masakra podjazdowa. Niemniej jednak, fajnie było wrócić w te rejony i poznać je z pozycji piechura. :)



I wspomniane Starościńskie Skały.



W centrum Krzyżna Góra i Sokolik.



Wpadliśmy też na ruiny Zamku Bolczów.



W lesie było bajecznie!



Kolejny odcinek z cyklu: "Wiosna czy jesień?" :)





Na koniec traska z Rudaw.



To był fantastyczny weekend! Pogoda dopisała, maksymalnie nacieszyłam się piękną jesienią, a teraz leczę choróbsko, które w sumie już w piątek przypałętało się do mnie. W sobotę jeszcze trzymałam się, ale niedzielnym wypadem dokończyłam dzieła. :P

Kategoria pow. 100 km



Komentarze
monikaaa
| 17:56 sobota, 31 października 2015 | linkuj Oba wypady były piękne. Jesień dopisała na całego. :) A ruiny ciekawe, jeśli kogoś interesują takie atrakcje.
davidbaluch
| 09:01 środa, 28 października 2015 | linkuj Zamek Bolczów cudowny, a sama wycieczka w jesiennym pięknym klimacie. Pozdrawiam ze Szczecina.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!