Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Uczestnicy

pomału trzeba żegnać się z sezonem (Zamek Grodziec)

Niedziela, 27 września 2015 • dodano: 28.09.2015 | Komentarze 6

Co się odwlecze, to nie uciecze. To po pierwsze. A po drugie - jak się na coś uprę, to nie ma bata i będę dążyć do zrealizowania tego. :P Postanowiłam więc dokończyć wycieczkę sprzed tygodnia. Na wypad ponownie udało mi się zwerbować Monikę. Obecny wpis zacznę od miejsca, w którym zakończyłam poprzedni.



Także przez ten tydzień nieźle ochłodziło się. Tydzień temu śmigałyśmy na letniaka, a dzisiaj, kiedy od samego rana na niebie zalegały ciężkie chmury, trzeba było już przyodziać bluzę, długie spodnie, a na zjazdach pełne rękawiczki. Do tego wiał mocny, nieprzyjemny wiatr i było naprawdę chłodno. Nie było mi jednak zimno, bo nowa bluza spisała się na 5-. Minus za to, że na podjazdach było mi trochę za ciepło, ale za to na płaskim i na zjazdach było bardzo komfortowo. A choćby na kilometrowym zjeździe do Wilkowa z 8% nachyleniem można było zmarznąć.

Pomimo optymistycznych prognoz pogody, od zachodniej strony było dzisiaj tak.



A na wschodzie takie rzeczy działy się. :)



Zdjęcia zostały zrobione z tego samego miejsca. Co oczywiste, jechałyśmy z Moniką w tej zachmurzonej części, a na wielki błękit patrzyłyśmy z utęsknieniem. Najważniejsze jednak, że nie padało. :)

Ze Złotoryi do Grodźca nie działo się nic ciekawego. Ot asfaltowa tułaczka z towarzyszącym nam wiatropaszczem. W Grodźcu zatrzymałyśmy się na chwilę pod miejscowym sklepem. Stało też tam kilku lokalnych "przystojniaków". Oczywiście już zaprawieni. :) Tylko czekałam na moment, kiedy zagadają. I w końcu: "A panienki na tych rowerkach to z daleka?". :D :D :D Monika grzecznie odpowiedziała, że z Legnicy. I zapadła cisza. :))) Po odzyskaniu mowy "chłopcy" pogadali jeszcze chwilę i rozstaliśmy się, nie wymieniając się numerami telefonów. :P

Grodziec przywitał nas błękitem. :)



Chwila zwiększonego tętna na podjeździe i mogłyśmy po raz kolejny zrelaksować się na dziedzińcu Zamku.



Ze względu na duże zachmurzenie, widoczki były dzisiaj średnie, więc nie było sensu wchodzić na wieżę widokową.



Wypiłam jedną z najdroższych herbat w życiu (w stosunku do jej ilości), Monia średnio-dobrą kawę, posłuchałyśmy opowieści starszej Pani z Chocianowa, która uprawia turystykę pieszą (i zeszła już kawałek gór w Polsce) i po odpoczynku czas było zacząć wracać, bo nad Zamek nadciągnęły takie chmury, że dostałyśmy z Moniką pietra, że oberwie nam się deszczem.



Przy wyjeździe z Zamku zaczepił nas jeszcze jeden Pan, standardowo pytając: "A Panie to z daleka?". Krótka wymiana zdań i pozostawiłyśmy Pana i jego współtowarzyszy z lekkimi karpami, że my z Legnicy. Tak jakby ta Legnica była na drugim końcu świata. :)

Do Legnicy zaczęłyśmy pruć ile sił w nogach, co by nie pożarł nas ten brzydki front.



Front gonił nas przez większość trasy, ale na szczęście tylko straszył swoim wyglądem, bo chyba nie przyniósł ze sobą deszczu.



Jeszcze fotki z farmy wiatrowej w Łukaszowie, gdzie spostrzegawcze oko dostrzeże Ostrzycę Proboszczowicką,



Wilczą Górę albo Rosochę. :)



Pewne rzeczy na wypadach rowerowych są tak oczywiste, jak to, że białe jest białe, czarne jest czarne, a d jest blade. :) Więc w końcu wypogodziło się... Tuż przed wjazdem do Legnicy. :))))) No zrobiła się taka lampa, że pozostał lekki żal, że nie miałyśmy takiej pogody od samego początku. W każdym razie S3 buduje się w najlepsze i kroczy ku Chełmom. :/



Po raz kolejny nie zawiodłam się na Grodźcu. To miejsce jest jakieś magiczne, bo wypady tam są zawsze fajne. Powroty do Legnicy są jeszcze lepsze, bo ciągle z górki, więc zawsze wraca się z uśmiechem na gębie. :)



Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Kondratów - Wilków - Złotoryja - Uniejowice - Grodziec - Uniejowice - Zagrodno - Łukaszów - Brennik - Ernestynów - Krotoszyce - Wilczyce - Szymanowice - Legnica

p.s. Darku i Beatko - nie dałam znać, że wpadamy na Grodziec, bo zwyczajnie zawiodła mnie technika w telefonie. Będzie jeszcze okazja do spotkania. :)

Kategoria 75-100 km



Komentarze
monikaaa
| 06:01 wtorek, 29 września 2015 | linkuj OK! Więc mam nadzieję, że do końca roku będzie bardzo "sezonowa" pogoda, tak przynajmniej po 20 st. ciepła :))
andale
| 21:27 poniedziałek, 28 września 2015 | linkuj Nie ma się co żegnać z sezonem, bo nigdy nie wiadomo, czy pogoda zaraz nie zmieni się na „sezonową” ;)
monikaaa
| 18:54 poniedziałek, 28 września 2015 | linkuj xtnt - zamek jest piękny! Zapraszam serdecznie, jakbyś kiedyś był w tych rejonach.

Lea - no jakbym dostała z liścia. Nigdy bym się nie spodziewała, że Ty, dziołcha z Gór Sowich i tamtejszych dokładnie wskażesz Ostrzycę! :) Ja z jesienią się nie żegnam. Wprost przeciwnie. Wczoraj o niebo lepiej mi się kręciło, niż niejednokrotnie w lecie. Przynajmniej nie potrzebowałam 10 l picia. :D Ja się nie wymieniam numerami, Ty nie umawiasz na randki. Proste. :D

Nah - trudno było nie zauważyć TYCH chmur. Naprawdę wyglądały zjawiskowo i przypominały, kto tu rządzi na tym ziemskim padole. :)
nahtah
| 15:50 poniedziałek, 28 września 2015 | linkuj O tej samej porze bujaliśmy się po okolicy i faktycznie te same chmury na zdjęciu.:)

Nie zawsze można gdy jest okazja i nie zawsze jest okazja gdy można, czasami bywamy w tych samych miejscach lecz o różnych godzinach a trafienie to prawdziwy fart.;)
lea
| 15:21 poniedziałek, 28 września 2015 | linkuj JEST Ostrzyca na prawo od najprawszego wiatraka :-D
I ja dziś pierwszy raz z rana przyodziałam długopalczaste rękawiczki. No nic. Grunt, że zapowiedzi pogodowe napawają WIELKIM optymizmem. Uprzejmie zatem proszę nie żegnać się tak rychło z piękną ciepłą jesienią.
No i nie rozumiem jak tak można się rozstawać bez wymiany numerów. Mina mi zrzedła...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!