Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Uczestnicy

Kunice

Niedziela, 10 marca 2013 • dodano: 10.03.2013 | Komentarze 2

Około 13" Bożena  zaproponowała mi lajtowy wypad do Kunic, w celu przewietrzenia się. Zgodziłam się i już po 14" byłyśmy na miejscu. Tam Bożena wpadła na pomysł, żeby objechać jezioro. Początkowo kręciłam nosem, bo nie chciałam mieć roweru zafajdanego błotem. W końcu jednak Bożena przekonała mnie. Po przejechaniu kilku metrów, przednia opona zaczęła mi się dziwnie toczyć. Uznałam, że to przez mokre podłoże i jechałam dalej. Po kolejnych kilku metrach, okazało się co było przyczyną toczenia się opony. Złapałam kapcia.



Na pomoc wezwałyśmy Jarka. Okazało się, że flaka złapałam przez jakiś głupi kolec. Jarek połatał dętkę i po kilkunastu minutach ruszyliśmy w drogę powrotną. Po przejechaniu niespełna kilometra... załapałam kolejnego kapcia!!! Jak szaleć, to na całego. :P Po ściągnięciu opony okazało się, że najprawdopodobniej dętkę przebił ten sam kolec, co za pierwszym razem. Wcześniej nie udało się go całego wyciągnąć, bo wbił się bardzo pechowo, więc Jarek tylko go wyskrobał ile mógł, ale i tak jakaś jego część pozostała w oponie. Tym razem Jarek wymienił całą dętkę i po chwili znów ruszyliśmy w drogę. Po trzech godzinach wietrzenia się, udało mi się dojechać do domu bez złapania trzeciego kapcia. :)

Morały z dzisiejszej wycieczki są następujące:
1. SILNA WOLA to podstawa!
2. Nigdy, ale to przenigdy nie należy słuchać się Bożeny. :P
3. Na wyprawy do Kunic trzeba brać wędki. :)

Dziękuję za uwagę. :P

Edit 13.03.2013 r.:
Dzisiaj po powrocie z pracy do domu, moim oczom okazał się taki oto widok.



Od niedzieli nie byłam na rowerze, więc nie wiedziałam co jest grane. Mój kot został oskarżony o to, że przebił mi oponę i dostał zakaz wstępu do pokoju. Odwróciłam jednak rower, żeby poszukać dziury w oponie. I po chwili znalazł się winowajca kolejnego kapcia.



Więc jak widać, na niedzielnej wycieczce, załatwiłam sobie obie opony kolcami z jakiegoś krzaka. :/ Cud, że nie złapałam wtedy trzeciego flaka i jakoś dojechałam do Legnicy z takim kolcem w oponie.

Kategoria 1-25 km



Komentarze
mors
| 16:10 środa, 11 września 2013 | linkuj buhahaha, "Morał" numer 2 rozwala pół bikestatsa! :D:D
ramboniebieski
| 12:27 środa, 27 marca 2013 | linkuj Wobec tego żal mi kota. Ale myślę, że już ma wstęp wolny do twojego pokoju. Jeżyny, maliny, ostrężyny i krzewy róż są głównymi winowajcami, a czasami taki maleńki kolec się ukryje w oponie, że bez lupy nie znajdziesz:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!