Krótko o mnie:

avatar Ten blog rowerowy prowadzi monikaaa z miasteczka Legnica. Mam przejechane 28725.18 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.35 km/h i mam to gdzieś, jaka to średnia.
Więcej o mnie.

Moi realni lub wirtualni znajomi:

Dawno, dawno temu:

Uczestnicy

Żagań - Bolesławiec

Sobota, 7 września 2013 • dodano: 08.09.2013 | Komentarze 15

Jakiś czasu temu zgadałam się z Morsem, że w ramach uprzejmości odda mi wygrany przez siebie w radiu kask rowerowy. Zaczęły się plany odwiedzin Morsa i dzisiaj w końcu udało się. :) Początkowo planowałam obrócić w obie strony rowerem i wykręcić życiówkę, ale ze względu na chłodne poranki i coraz krótsze dni zrezygnowałam z tego pomysłu, bo wtedy miałabym mało czasu na bycie w gościach. Ostatecznie postanowiłam, że do Morsa pojadę pociągiem, a do Legnicy wrócę na rowerze. Na przekór prognozom co do kierunku i siły wiatru... Z Legnicy wyjechałam o 7:31, w Żaganiu byłam o 8:55. Pod dworcem czekał już na mnie Mors na swoim Huraganie. :) Chwila na przywitanie się i ruszyliśmy w kierunku przerębla. :D Przed dojechaniem na miejsce Mors postanowił pokazać mi żagańskie zabytki.

Najpierw Pałac Lobkowitzów z przełomu XIII i XIV w. Bardzo imponujący.



Tutaj Mors śmiał się ze mnie, że przyprowadził damę do pałacu, a ta zaczęła czyścić łańcuch. :D



Tu pomnik niedźwiedzia Wojtka :)



Dalej miałam okazję zobaczyć dosyć nietypową zabudowę. :O



I najdziwniejsze rondo jakie w życiu widziałam. :D



Ostatnim zabytkowym punktem była wieża widokowa.



Potem pojechaliśmy już bezpośrednio do morsowego przerębla. :) A tam czekało na mnie iście królewskie powitanie - śniadanko, tościki i piwko. :D Był też serek związany z Bożeną... :D



Był też kotek! :D Znaczy się kotka. :) Przeurocza, ale trochę dzika i nieufna wobec obcych. Ale za to jak się popisywała - wszędzie było jej pełno! :)



Po zjedzeniu pysznych tościków, wypiciu piwka na odwagę przed nauką jazdy na mono, nastąpiło oficjalne przekazanie kasku. :) Mors zrobił mi pamiątkową fotkę...



...no i zaczęło się! :D



W końcu udało się!!! Wsiąść i utrzymać równowagę tak, aby chociaż zrobić zdjęcie. :D



Zrobienia zdjęcia bez trzymanki graniczyło z cudem. Cud nie nastąpił. :P Już samo to, że utrzymywałam się na mono było dla mnie wielkim osiągnięciem. :) Mimo wieluuu prób nie udało mi się przejechać nawet metra, a moja nauka jazdy na monocyklu zakończyła się zaraz po tym jak przekonałam się co znaczy stwierdzenie, że "mono niszczy piszczele". Monika kontra nauka jazdy na mono - 0:1. :) Odniesione obrażenia - dwa krwiaki na lewej nodze. :( Mors mówił, że i tak miałam dużo zaparcia i nie poddałam się bez walki. :)

Tu filmik z mojej mega długiej jazdy:


Jakby mało było mi wrażeń, Mors przyprowadził swoje Żyrafiątko żądne ofiar. :O To jest dopiero hardkor! W tym przypadku cudem było samo wsiądnięcie na to cudo, a co dopiero przejechanie na nim jakiegokolwiek dystansu! Z "małą" pomocą Morsa udało mi się wsiąść na Żyrafiątko. :)



A tak kończyły się moje próby ruszenia z miejsca:


Niestety czas mnie naglił i już o 13" musiałam opuścić morsowy przerębel, bo do domu czekała mnie daleka droga. :( Mors był tak miły, że "odwiózł" mnie aż za Szprotawę. Rozstaliśmy się na rozstaju dróg na Leszno i Bolesławiec. Początkowo jazda szła mi dosyć dobrze i płynnie. Jednak z każdą chwilą ciągle wiejący prosto w twarz bardzo mocny wiatr coraz bardziej dawał mi się w znaki. :( Wiało i wiało. Wiatr nawet na chwilę nie odpuszczał! Dodatkowo moje wkurzenie potęgowała masakrycznie nudna droga do Bolesławca. Kilkadziesiąt kilometrów prostego asfaltu! Były wiochy po drodze, ale też proste. Żadnych jakichś urozmaiceń w postaci chociaż zakrętów. Nic. Pomimo tego dzielnie walczyłam w wiatrem i nudną drogą. Walczyłam i walczyłam... Dojechałam do Bolesławca, wymiękłam i wylądowałam na dworcu.



Bardzo chciałam dojechać do Legnicy na rowerze, ale było już grubo po 16", a przez ten okropny wiatr dalsza droga zajęłaby mi co najmniej 3 godziny. Dodatkowo miałam już mało jedzenia i picia, więc wróciłabym mega zmęczona i wkurzona. A ja nie lubię wkurzać się na rowerze, bo jazda ma sprawiać mi przyjemność, a wzbudzać we mnie złość. Czasem trzeba odpuścić i nie dać wygrać ambicji nad zdrowym rozsądkiem, więc do Legnicy elegancko wróciłam sobie pociągiem. :D Pomimo tego, że nie udało mi się wykonać założonego planu, wycieczkę uważam za bardzo udaną i chociażby dla samego poznania Morsa warto było ruszyć się z domu. :) Dostałam też od niego pamiątkę. :D



P.S. Tak powinna wyglądać jazda na zwykłym monocyklu i na Żyrafiątku:



Naprawdę wielki szacun dla Morsa i każdej innej osoby, która nauczyła się jeździć na monocyklach. To nie jest takie proste jakby mogło się wydawać - że wsiadasz i jedziesz. :P

P.S 2 - po inne spostrzeżenia odsyłam do morsowych wpisów :)

wpis nr 1 :D

wpis nr 2 :D

Trasa --> klik

Żagań - Szprotawa - Bolesławiec

Kategoria 75-100 km



Komentarze
monikaaa
| 19:10 piątek, 22 listopada 2013 | linkuj No ładnie :P
mors
| 18:31 piątek, 22 listopada 2013 | linkuj http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,pelne,334668,20121027,faktycznie-w-tym-kierunku-codziennie-jade-dd.jpg
Zapomniałem zaprowadzić do najciekawszego drogowskazu w mieście. ;p
Gość spod lodu | 06:26 środa, 11 września 2013 | linkuj No przecież robiłaś "pół-obroty", prawie jak Chuck Norris. ;)
Co prawda z gałęziową asekuracją, ale za to bez doświadczenia w spadaniu. ;)
monikaaa
| 05:41 środa, 11 września 2013 | linkuj Wspomniał :) Ba. Nawet przy mnie ją dokręcał :D Ale zważywszy na to, że i tak bym nie zrobiła nawet pół obrotu pedałami, to nie było się czym martwić :P
romulus83
| 23:09 wtorek, 10 września 2013 | linkuj W tej żyrafie odkręca się zębatka. Ciekawe, czy Mors o tym wspominał, czy nie, uznając, że każdy stały czytelnik i tak czyta wszystkie wpisy. Nawet te archiwalne. :)
mors
| 16:33 wtorek, 10 września 2013 | linkuj Hipek: no to marnie pamiętasz ;p

MONOika:
a filmik z prawdziwej jazdy? nie robi furory ani u Ciebie, ani nigdzie ;p - to trochę coś jak towarzystwo wzajemnej adoracji np. po wjechaniu wyciągiem na Gubałówkę, vs. samotny wjazd na mono ;)
Hipek
| 19:59 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj Mors:
Nieustannie jestem Twoim fanem. Co nie przeszkodzi mi narzekać, że opierniczasz się wpisowo.
A fotę z profilu pamiętam, jak wystawał tam czyjś pysk przyozdobiony futrem, a w tle był rower z przyczepioną doń siekierą.
monikaaa
| 19:13 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj @mors - wypas to jest Twój komentarz :P No jakoś tym razem obeszło się bez zgryźliwości :) Była okazja wsiądnięcia na Żyrafę - grzechem byłoby nie skorzystać. :P Na moim fb filmik z quasi jazdy robi furorę :P Doskonale teraz rozumiem dlaczego postanowiłeś urozmaicić sobie jazdę :P Nie było żadnego retuszowania ;)

mors
| 17:41 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj No, MONikO, takiego wpisu to jeszcze u Ciebie nie było! :) Że monocykle i morsy to wiadomo, ale tak poza tym również: wiele merytorycznych linków (samodzielnie wyszukanych), żadnych bulwersacji, ani nawet zgryźliwości (bałem się, że się na nie załapię). ;) Jestem w szoku i w zachwycie! :D
Bardzo się cieszę, że wszystko Ci się podobało a dodam ciekawostkę, że rodzice mi wmawiają, że marnie Cię gościłem. o_O Aż się zacząłem bać tej relacji, a tu same pozytywy! :>
Będę chwalił u siebie, ale napiszę i tutaj: Monikaaa jest najodważniejszą z osób, które miały do czynienia z Żyrafą, a wręcz jedyną, która się nie bała spróbować. Tzn. bała się, ale pokonała samą siebie. ;)

Masakrycznie nudnych dróg u mnie jest sporo, są nawet duuużo gorsze... teraz chyba rozumiecie, dlaczego musiałem pójść w ciekawe rowery - skoro dróg nie zmienię, to była jedyna opcja na ciekawe zmiany. ;)

Skupienie i precyzję trzeba łączyć ze zwinnością i szybkością reakcji, a to wymaga pracy, pracy i jeszcze raz pracy. I tak każdy etap od nowa, mozolnie, do skutku: ruszanie, jazda, skręcanie, wsiadanie bez podpórki, jazda w terenie, cofanie, cofanie ze skręcaniem....

@Almette ;) sam zwątpiłem, czy ja to ja, chyba Monia retuszowała. ;) Na moim blogu będzie druga niespodzianka z Almette.... ;)
I oczywiście, że to kot morduje u mnie myszy ;p idzie na dwór do skutku - z "pustymi rękami" raczej nigdy nie wraca, w porywach nawet 3 dziennie przynosi! :>

@Hipek: jedynym moim długoterminowym fanem jesteś Ty. ;p;p
A moje zdjęcie było prawie od początku w avatarze (to z przerębla ;p). ;p
A ze swoich jazd nie jestem zadowolony, daleko im do wzorcowych, ale to przez nierówności, wiatr, niewyspanie, słońce a przede wszystkim od tremy przed kamerą i "operatorem". ;p;p

PS. rozwalają mnie ten nasze rozmowy na filmikach:
- noooo....!
- kręecisz?
- noooo...!
- aa
- AAA!!!

:D:D
Hipek
| 08:00 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj Spodziewałem się, że Mors to już z szerokim uśmiechem i czytając książkę zasuwa do tyłu...

BTW, zdarłaś mu kolejną zasłonę prywatności. Jeszcze do niedawna nie miał swoich fotek, teraz już w necie pojawił się jego głos... imię już znamy, nazwiska jeszcze brakuje i stanie się celebrytą pełną gębą.
monikaaa
| 22:48 niedziela, 8 września 2013 | linkuj Dokładnie. Skupienie przy jeździe na mono, to połowa sukcesu. :)
Hipek
| 22:13 niedziela, 8 września 2013 | linkuj "Ja pierdzielę" (przy pierwszym filmie) i "Jezu!" (przy drugim) mówią same za siebie. No i mina Morsa, gdy jedzie na mono w stronę kamery. Kwintesencja skupienia!
alouette
| 20:41 niedziela, 8 września 2013 | linkuj Widzę, że wycieczka się udała:)

Jakie sielankowe to zdjęcie z Morsem i serkiem- powinien reklamować Almette;)

Na tym drugim zdjęciu z mono, wyglądasz jak zawodniczka kung-fu:)

Ostatnie zdjęcie wymiata!:D Mam tylko nadzieję, że ta myszka nie została uśmiercona przez Morsa;p

Czekam teraz na kolejne zdjęcia w kasku;p
monikaaa
| 19:47 sobota, 7 września 2013 | linkuj Tak. :P To miasto tak bardzo mi się spodobało, że postanowiłam zagościć tam na dłużej. :D
mors
| 19:34 sobota, 7 września 2013 | linkuj :D:D
Zostałaś w Bolesławcu? ;)
;p

Czekam na relację, bo Twoje filmiki blokują mój wpis. ;p

Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!